[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ki. Kiedy odjechali, oparła głowę o drzwi i zapłakała.
W końcu opanowała się i zadzwoniła do Beverly. Poprosiła
ją, by pod żadnym pozorem nie przychodziła dziś do pracy,
ponieważ może się od niej zarazić groznym wirusem. Potem
zadzwoniła do małego motelu na obrzeżach Minneapolis
i zarezerwowaÅ‚a pokój. ZamówiÅ‚a taksówkÄ™ i zaczęła siÄ™ pa­
kować. Nie zabrało jej to dużo czasu. Przybyła tu z małym
bagażem i nie zamierzała wyjeżdżać z większym. Kierowana
sentymentalnym impulsem rozłożyła na łóżku różową suknię,
obok postawiÅ‚a buty, a na poduszce poÅ‚ożyÅ‚a kolczyki i bran­
soletkÄ™. ZatrzymaÅ‚a tylko bieliznÄ™. ZniosÅ‚a torbÄ™ do holu. Mu­
siała zrobić coś jeszcze.
Pieniądze leżały dokładnie tam, gdzie Adam je zostawił.
Wyjęła ze skrytki zwitek banknotów i schowała do kieszeni.
Potem napisała krótki list i włożyła na miejsce pieniędzy. Ro-
214
zejrzała się po pokoju Adama. To na tym łóżku się kochali.
Płonący na tym kominku ogień oświetlał ich nagie ciała. Tutaj
zaznała prawdziwego szczęścia. Odwróciła się i zostawiła to
wszystko za sobą. To był jej ostatni podarunek dla ukochanych.
Bezpieczeństwo. Tylko tyle mogła im już dać.
Adam wszedł do domu przez garaż. Zastanawiał się, gdzie
o tej porze podziewa się drugi samochód. Dochodziła dziesiąta.
Dzieci na pewno już spały, a Laura nie zostawiłaby ich samych.
Może się zepsuł? No ale wtedy zadzwoniłaby do niego po
pomoc.
SchowaÅ‚ pÅ‚aszcz i teczkÄ™ do szafy w holu i poszedÅ‚ do ga­
binetu. Jeszcze zanim do niego dotarł, domyślił się, że nikogo
tam nie ma. W pokoju panowaÅ‚a ciemność, telewizor byÅ‚ wy­
łączony. W kuchni paliło się słabe światło, brudne talerze po
śniadaniu nadal leżały w zlewie. Co się stało z Beverly? Nie
było lunchu ani kolacji? Włosy stanęły mu dęba.
Pobiegł do pokoju Wendy. Lata wojskowego szkolenia dały
o sobie znać. ZatrzymaÅ‚ siÄ™ w korytarzu i nasÅ‚uchujÄ…c, przy­
warł do ściany. To niedorzeczne. Przecież w tak krótkim czasie
jego rodzinie nie mogło się przydarzyć nic złego. A jednak...
Cicho wszedł do pokoju córki i zapalił lampkę przy jej łóżku.
Nie było zaścielone, ale puste. Wszedł do pokoju chłopców.
Zastał tam podobny widok. Coś jest nie tak.
Pobiegł do sypialni Laury.
- Lauro! JesteÅ› tam! Opowiedz!
Od razu wyczuÅ‚, że jej nie ma. ZapaliÅ‚ górne Å›wiatÅ‚o i w po­
koju zrobiło się jasno. Aóżko Laury było posłane, leżał na nim
jej strój z przyjęcia. Drzwi pustej szafy stały otworem.
- O Boże! Nie!
SAMO 215
Otworzył szuflady komody. Wszystkie były puste. Zamknął
je z hukiem. Jak ona mogła go zostawić? Przecież wiedziała,
jak bardzo ją kocha, jak jej potrzebuje. A dzieci? Pozwoliła,
żeby ją pokochały i uzależniły się od niej. Jak mogła opuścić
je tak bez ostrzeżenia? Nie potrafił w to uwierzyć. Przez chwilę
gniew stłumił wszelkie inne uczucia. Adam podbiegł do łóżka,
chwycił lampkę z nocnego stolika i cisnął nią o ścianę. Abażur
spadÅ‚ na podÅ‚ogÄ™, ale szklana podstawa roztrzaskaÅ‚a siÄ™ z hu­
kiem. Chwycił za narzutę i mocno pociągnął, aż leżące na niej
przedmioty podskoczyły w górę. Sukienka poleciała prosto na
niego. Owionął go zapach Laury, dotarł do serca i do rozumu.
Adam usiadł na skraju łóżka. Musi pomyśleć, jakoś to sobie
wytłumaczyć. Przecież rano obiecała mu, że będzie na niego
czekała. Tak niedawno... No i czy zabrałaby dzieci? Nie ode-
szÅ‚aby, zabierajÄ…c mu wszystko. Gdzie sÄ… dzieci? WstaÅ‚ i po­
szedł do swojego pokoju, ciągnąc za sobą sukienkę Laury.
Przez chwilÄ™ nie wiedziaÅ‚, po co tu przyszedÅ‚. SpojrzaÅ‚ na te­
lefon. PaliÅ‚o siÄ™ czerwone Å›wiateÅ‚ko, co oznaczaÅ‚o, że na se­
kretarce jest wiadomość. Drżącymi rękami nacisnął guzik
i przewinął taśmę. Powitał go głos matki.
- Tu Erica. Dzwonię, żeby sprawdzić, co z tobą, Lauro.
Mam nadziejÄ™, że Å›pisz i już czujesz siÄ™ lepiej. Dzieci sÄ… zdro­
we, chyba się nie zaraziły. Daj znać, jak się czujesz. Pa.
Dzieci. SÄ… u matki. Chyba siÄ™ nie zaraziÅ‚y... Laura zacho­
rowała? Zostawiła go z powodu choroby? To niedorzeczne.
Maszyna zapiszczała, sygnalizując kolejną wiadomość.
- Lauro, poważnie się o ciebie martwię. - Znów matka.
- Wendy mówi, że dzieci ze szkoÅ‚y widziaÅ‚y, jak jakiÅ› męż­
czyzna biegł za twoim samochodem. Proszę, zadzwoń do
mnie.
216
Mężczyzna? Biegł za jej samochodem? Adam potrząsnął
głową. Nigdy nie uwierzy, że Laura zostawiła go dla innego
mężczyzny. Ale w takim razie kto ją gonił? I dlaczego?
Trzecia wiadomość pochodziła od Beverly.
- Lauro, panie Fortune, nie wiem, czy mam jutro przyjść
do pracy. Mam nadzieję, Lauro, że czujesz się lepiej. Proszę
do mnie zadzwonić. Dziękuję.
A więc Laura zadzwoniła do Beverly i poprosiła ją, by nie
przychodziła ze względu na jej rzekomą chorobę. Ale skoro
Laura jest chora, to dlaczego nie leży w łóżku? Dlaczego wy­
jechała i zabrała wszystkie swoje rzeczy? Ostatnia wiadomość
sprawiła, że przeszedł go lodowaty dreszcz. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl