[ Pobierz całość w formacie PDF ]

pielęgniarka szuka dobrej żyły  ma bardzo słabe żyły i niektóre już się nie nadają. Boli. Pojawia
się doktor Bondue, który zbada Tamarę i powie, czy wszystko w porządku. Potem jadę do
parlamentu. Koło drugiej Tamara już jest w domu. Tydzień po chemioterapii musi iść na
pobranie krwi. Dwa dni pózniej czekamy na doktora Bondue, który w swoim gabinecie podaje
nam wysokość wskaznika. Na razie wszystko jest w porządku.
W zeszłym tygodniu pojechaliśmy autobusem do Polski, aby zlikwidować warszawskie
mieszkanie. Los zdecydował, że zostaniemy na jakiś czas w Brukseli. Powoli nasze życie wraca
do względnej normalności. Tamara jest bardzo aktywna. Była u nas przez dwa tygodnie Ania,
moja najbardziej ulubiona i jedyna szwagierka. Razem chodziły po sklepach, zwiedzały
Brukselę, pojechały do Louvain, Gandawy i Brugii. Wieczorem Anię bolały nogi. Tamara nic.
W nowym mieszkaniu jest miejsce dla gości. W niedzielę przyjeżdża na parę dni Dagmara,
niedługo odwiedzą nas następni. To dobrze, że Tamara ma towarzystwo. Na razie nie chce
poznawać nowych ludzi. Nie czuje się dobrze w chustce, pod którą kryje łysą głową. Na
szczęście takie chustki stały się akurat modne. Inne kobiety mają jednak brwi i rzęsy.
Jak zawsze chodzimy dużo do kina. Ale trzeba być ostrożnym. Dawniej nie zwracałem uwagi
na to, jak często pojawia się w filmach motyw raka. Siedzimy sobie i nagle po godzinie ktoś
z bohaterów choruje na raka. Proponuję, żebyśmy wyszli. Nie, Tamara chce zostać. Trzymam ją
za rękę i jakoś udaje nam się przetrwać.
16 marca 2000
Cześć, Błoniarki,
Osiedliśmy na stale w Brukseli. Ulica Baboszewska nie istnieje, zwinęliśmy majdan.
Wynajęliśmy tu mieszkanko, na poddaszu, cudownie, okna wychodzące na niebo. Naprawdę
piękny nasz domek.
Wszyscy wpadają w zachwyt, że tyle tu światła, tyle okien i taki piękny widok, i w ogóle
i w szczególe. Ja tez bardzo lubię to miejsce. Dobrze się czuję na moich metrażach, gdzie
podłoga z belek, bieluteńkie ściany, widok na dachy innych domów, które lezą na wzgórzu. Więc
wygląda to jak obraz zawieszony na ścianie. Nie to co nasza poprzednia komórka, we dwoje
ściśnięci jak śledzie.
Wyniki mam dobre. We wtorek następna chemia. Nieeeee chcę! Ale muszę, nie ma wyjścia.
Wyprawiam Svenkowi-mężykowi urodziny wielkie w piątek. Szkoda, że was nie będzie.
Całuję główki trzy  Tam
17marca 2000
Cześć, Svenki Benki,
A ja dla odmiany siedzę w domu i mam robić podatki, ale nie chce mi się jak cholerka. Córuś
śpi na razie, ale ostatnio w ciągu dnia to ona nie bardzo chętna, żeby spać dłużej niż pól godziny.
Tam, gdzieś ty się znowu przeziębiła? Uważaj, dziecko, na siebie. Ja już mam serdecznie dosyć
zimy, bo znowu zima u nas. Znieg sypie, ale jest chlapa i wietrznie, i zimno, i brrrr.
No to bardzo się cieszymy, ze macie takie cudowne mieszkanko, i strasznie chcielibyśmy je
zobaczyć na własne oczy. Może już niedługo, jak znowu zatęsknicie za gośćmi. I jak Bacha nie
będzie już tak krzyczeć przypięta do fotelika w samochodzie, tylko grzecznie spać. Póki co
trzeba dziecku wyrobić paszport. Niech ma tez coś z tego życia, nie?
Oby tak dalej i żeby wyniki były jeszcze lepsze!!! Też żałujemy, że nie będzie nas z wami,
smutno tu czasem bez was w tej Warszawce smętnej. %7łyczę wam super imprezy. Tamarko, kiedy
do nas przyjedziesz?
Całujemy was  Błonki
Tamara
30 marca 2000
Bardzo długo nie pisałam. Nie dlatego, że moje cierpienie jest mniejsze. Może nie było
czasu. Może nie chciałam. Lepiej pisać, kiedy naprawdę ma się na to chęć.
Przeczytałam książkę Hanny Krall o %7łydach. Dużo refleksji o śmierci. Lubię język Hanny
Krall, jej styl. Krótki, zasadniczy. Jest tam taki wiersz poety holenderskiego, a może piosenkarza:
Kiedy umrę, przyjdzcie wszyscy. Trzymajcie się dzielnie albo popłaczcie sobie, Wszystko
będzie dozwolone tego dnia. No dobrze, niechaj będzie tłoczno i gwarnie, Tego dnia sam zadbam
o ciszę.
Ivo de Vijs
Sven
l kwietnia 2000
Ciągle słyszymy, że wszystko będzie dobrze. I na razie wszystko jest dobrze: wskaznik
i badania. Ulga jest tym większa, że w ostatnich tygodniach byłem bardzo niespokojny. Tamara
zle zniosła piątą chemię. Regularnie czuje ból brzucha. Wszystko to spowodowało u niej
kryzysowy nastrój. Zmartwienie, słabość fizyczna, strach, wściekłość. Marzenie o życiu bez
szpitala i bez lekarzy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl