[ Pobierz całość w formacie PDF ]

energicznie z jeepa, stanął na baczność, dziarsko zasalutował i wykrzyknął:
 Panie generale, melduję się na rozkaz!".
Tego samego wieczoru Smith i Fox wymknęli się z Tarrent Rush-ton (żaden z nich nie pamięta, jak im
się to udało) i w pobliskim hotelu umówili się na kolację ze swoimi przyjaciółkami (zarówno
posiłek, jak i dziewczęta zapamiętali bardzo dobrze).
Owego wieczoru Wallworkowi i pozostałym pilotom wydano specjalne rozkazy. Mówiły one, że na
kontynencie nie będą podlegać żadnym innym rozkazom, a po wykonaniu zadania wszelkimi
dostępnymi środkami lokomocji mają natychmiast powrócić do Wielkiej Brytanii.
Widniał na nich podpis  Bernard Law Montgomery". Poett powiedział
Howardowi:
- Cokolwiek zrobisz, John, nie puszczaj tych pilotów do walki. Są zbyt cenni, żeby ich stracić.
Przyślij ich tutaj z powrotem.
Trzeciego czerwca Howard otrzymał ostatni raport wywiadowczy. Major Schmidt skończył
przygotowanie pozycji obronnych: wzdłuż nadbrzeży kanału wykopano rowy strzeleckie, stał bunkier
i działo przeciwpancerne.
Obsada mostów składała się z około pięćdziesięciu żołnierzy, uzbrojonych między innymi w sześć
ręcznych karabinów maszynowych, wspieranych przez jeden kaem przeciwlotniczy, armatę
przeciwpancerną oraz ciężki karabin maszynowy w osobnym schronie. Labirynt okopów i tuneli
łączył bunkry ze stanowiskami bojowymi. W celu zwiększenia pola ostrzału wyburzono następne
zabudowania w okolicy. Przywiezione słupy przeciwdesantowe najwyrazniej nie zostały jeszcze
ustawione.
Tego dnia do Tarrent Rushton przybył sam  Monty". Chciał obejrzeć szybowce i poznać osobiście
Johna Howarda. Znał szczegóły zaplanowanej operacji i pragnął się dowiedzieć, czy major Howard
uważa, że zdoła opanować zaskakującym atakiem oba mosty. Howard zapewnił go, że zadanie
zostanie wykonane. Na pożegnanie Montgomery powiedział:
- Niech pan uchroni od śmierci tylu chłopców, ilu się da.
Wizytę złożył także generał Gale. Zebrał wokół siebie żołnierzy wojsk powietrznodesantowych i
wygłosił wzmacniające ducha bojowego przemówienie. Jack Bailey zapamiętał z niego jedno
stwierdzenie:  obecnie Niemiec przypomina płochą pannę młodą - niby wie, czego się spodziewać,
ale nie wie, jakie to będzie miało rozmiary".
Czwarty czerwca miał być dniem wyjazdu. Kompania D była w pełnej gotowości. Popołudniem, gdy
wszyscy, ubrani w polowe mundury, szykowali się do wejścia na pokład szybowców, nadeszła
wiadomość o przesunięciu terminu akcji. W zasadzie można się było tego spodziewać, gdyż wiały
silne wiatry i padał ulewny deszcz, mimo to wiadomość ta wywołała spore rozczarowanie. John
Howard zanotował
w swoim dzienniku:  Załamanie pogody - co za straszny pech. Jestem bardziej przybity, niż okazuję.
Wiatr i deszcz, jak długo to jeszcze potrwa?
Im dłużej, tym lepiej się przygotują Hunowie i tym większe ryzyko ustawienia zapór w strefie
lądowania. Boże, proszę, niech się jutro przejaśni".
Parr i jego kompani wybrali się w tej sytuacji do kina. Obejrzeli Stormy Weather z Leną Horne i
Fatsem Wallerem i film ten bardzo im się podobał.
Oficerowie zebrali się w pokoju Davida Wooda i opróżnili dwie butelki whisky. Den Brotheridge
dwukrotnie wpadł w przygnębienie, a Wood słyszał, jak deklamuje wiersz zaczynający się od słów:
 Jeśli przyjdzie mi zginąć...". Wkrótce odzyskał jednak pogodę ducha.
Nazajutrz rano, 5 czerwca, oficerowie i żołnierze dwukrotnie sprawdzili stan swojej broni. W
południe dowiedzieli się, że decyzja zapadła; mieli odpocząć, zjeść i nałożyć mundury polowe.
Posiłek, który im dano, nie zawierał tłuszczu, aby zredukować ryzyko wystąpienia choroby podczas
lotu. Nikt nie zjadł wiele. Wally Parr mówi:  Myślę, że po raz pierwszy od lat wszyscy odwracali
się od żarcia". Potem żołnierze usiedli i, według Parra,  próbowali żartować, co jednak niezbyt się
udawało".
Po południu ciężarówkami wyruszyli ku szybowcom. Kompania prezentowała się doskonale. Każdy z
żołnierzy miał karabin, pistolet maszynowy Sten lub kaem typu Bren, po sześć do dziewięciu
granatów, po cztery zapasowe magazynki do Brenów. Niektórzy dzwigali mozdzierze; na każdy z
plutonów przypadał nadajnik radiowy, przy-pasany szelkami do piersi jednego z żołnierzy. Wszyscy
poczernili sobie twarze opalonymi korkami. (Kiedy Parr podał zwęglony korek  Darky'emu"
Bainesowi, jednemu z dwóch czarnoskórych żołnierzy w kompanii, ten odparł:
 Chyba sobie daruję".) Wood zapamiętał, że wszyscy, oficerowie, podoficerowie i szeregowi byli
tak obładowani, że  kiedy ktoś się przewrócił, nie mógł wstać bez pomocy". (%7łołnierze, łącznie z
uzbrojeniem, ważyli po 115 kg, zamiast 95 kg, co stanowiło normę dla brytyjskich piechurów). Parr
zawołał, że sam ich widok śmiertelnie wystraszy Niemców.
Kiedy ciężarówki zmierzały w stronę szybowców, to-jak wspomina Billy Gray -  kobiety ze służb
pomocniczych i z zaopatrzenia stały wzdłuż pasa startowego i zalewały się łzami". %7łołnierzy w
ciężarówkach zapoznano z hasłami. Na sygnał rozpoznawczy wybrano V, a odzew -for Victory (za
zwycięstwo). Hasłem oznaczającym pomyślne uchwycenie mostu na kanale było Ham (szynka), mostu
na rzece -Jam (dżem). Słowo Jack oznaczało, że most na kanale został opanowany, lecz uległ
zniszczeniu; Lard znaczyło to samo w odniesieniu do mostu na rzece. Tak więc Ham and Jam
równało się pełnemu sukcesowi nagłego ataku.
%7łołnierzom kompanii D ten zwrot od razu przypadł do gustu, a gdy tylko wysiedli z ciężarówek,
zaczęli wymieniać uściski dłoni i mówić przy tym: Ham and Jam, Ham and Jam.
Howard przywołał ich do siebie.  To był niezwykły widok. Drobniejsze chłopaki wyraznie się
uginały pod ciężarem dzwiganego ekwipunku".
Usiłował powiedzieć coś inspirującego, ale  jestem z natury sentymentalny, co, jak sądzę, nie czyni
ze mnie dobrego żołnierza.
Przekonałem się, że strasznie trudno mi przyszło podziękować tym chłopakom. Zciskało mnie w
gardle".
Ostatecznie Howard zrezygnował z dodającego skrzydeł przemówienia i polecił podkomendnym
zająć miejsca w szybowcach. Ale dopiero po tym, jak wszyscy opróżnili pęcherze. Na kadłubie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl