[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Podziwiała go za szczerość. Takie podejście do przeszłości dawało
jej gwarancję, że i nią nie będzie gardził, gdy namiętność wygaśnie.
Ostatnie zdanie przekonało ją, że ta noc ma również dla niego szczególne
znaczenie. Niemniej jednak nie śmiała rozdmuchiwać nikłej iskierki
nadziei.
-I ja nie żałuję przeszłości. Nikt przed tobą mnie nie tknął. Warto
było zaczekać, żeby przeżyć ten pierwszy raz właśnie z kimś tak
cudownym jak ty.
- Co znaczy: pierwszy? - Zmarszczył brwi. - Chyba nie sugerujesz,
że po mnie przyjdą następni? - Mimo żartobliwej treści upomnienie
zabrzmiało poważnie, prawie jak grozba.
Podobała jej się ta zaborczość. W żaden sposób nie pasowała do
wyrafinowanego kochanka, który z równą swobodą rozpoczynał, jak i
kończył romanse. Skłonna była przypuszczać, że kierowało nim coś więcej
niż męska duma. Splotła obie ręce na jego piersi, ułożyła na nich głowę i
patrzyła mu w oczy.
- Byłeś kiedyś zakochany?
- Tak mi się wydawało, kiedy miałem dwadzieścia lat. W
złotowłosej, niebieskookiej Celeste widziałem ideał piękna i uosobienie
wdzięku.
Charlotte poczuła ukłucie zazdrości. Chwyciła garść własnych
kruczoczarnych włosów i przyjrzała im się z niesmakiem.
- Rozumiem.
- Uważaj, bo jeszcze pomyślę, że cię to martwi - zachichotał.
- I tak wiesz. Czemu się nie pobraliście?
- Nie chciałem się żenić z kobietą, która spała z wszystkimi moimi
kolegami.
- Co takiego?!
- Mówi się, że rozsądna gospodyni nie trzyma wszystkich jajek w
jednym koszyku. Tak właśnie postępowała Celeste. Szukała bogatego
męża i wreszcie złowiła naiwnego. Wyszła za mojego przyjaciela.
- Bardzo mi przykro.
- A mnie nie. Wtedy byłem zdruzgotany, teraz się cieszę, że
uniknąłem dalszych upokorzeń. Raul nigdy nie wie, gdzie podziewa się
jego żona. Ja bym czegoś takiego nie tolerował.
- To dlatego unikasz wszelkich zobowiązań. - Przygryzła dolną
wargę. - Zawiodłeś się i nie ufasz kobietom.
- Co ty możesz wiedzieć o moim życiu?
- Niewiele - przyznała. - Tyle ile znalazłam w prasie i Internecie.
- Kiedyś obiecałem, że w łóżku dam się nakłonić do zwierzeń. -
Roześmiał się niewesoło. - Widzę, że trzymasz mnie za słowo.
- Nie myśl, że wykorzystuję sytuację - zapewniła z naciskiem. -
Nawet nie pamiętałam tamtego żartu.
- Wierzę ci. - Pogłaskał ją po włosach. - Jesteś uczciwa do szpiku
kości. Nie manipulujesz ludzmi. Ale szkoda czasu na rozmowy, to
magiczna noc. - W oczach Alexandra zapaliły się figlarne iskierki. - Może
chciałabyś jeszcze skorzystać z jej czaru?
Uniósł się na łokciu. Charlotte ułożyła się obok niego na boku i
objęła go za szyję. Cały czas patrzyła mu w oczy.
Otoczył ją ramieniem.
- Tak. - Delikatnie chwyciła zębami muskularne ramię, szczęśliwa,
że wreszcie się trochę odprężył.
Pózniej wzięła jego palec do ust i zaczęła go chciwie ssać.
Obserwował jej poczynania spod przymkniętych powiek, wydał pomruk
rozkoszy, odwrócił się na plecy i posadził ją sobie na biodrach. Widząc jej
zakłopotanie, wyciągnął obie ręce i gładził ją po udach, aż przystosowała
się do nowej sytuacji.
- Tak - powtórzyła, patrząc śmiało w piękną twarz kochanka. -
Kochajmy się.
Godzinę pózniej leżała przy nim, uśmiechnięta i senna.
Nagle, bez żadnej zachęty z jej strony, Alexander zaczął opowiadać.
Oprzytomniała natychmiast i zamieniła się w słuch.
- Zdrada Celeste załamała mnie, ale nie zdruzgotała. Zdążyłem
wyrobić sobie odporność, już wcześniej przeszedłem niezłą szkołę.
Mówił matowym, chłodnym głosem. Charlotte zadrżała, nie wiedząc,
jaką mroczną historię usłyszy. Natychmiast to zauważył.
- Zmarzłaś. - Wstał i troskliwie nakrył ją kocem.
Nie mogła uwierzyć własnemu szczęściu. Ten wspaniały mężczyzna
dbał nie tylko o jej doznania, ale naprawdę się nią opiekował. Aleksander
położył się obok niej i znów zamknął ją w ramionach. Patrzyła na niego z
zachwytem.
- Kto cię uczył życia? - nawiązała do ostatniego zdania. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl