[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ze zmysłowego zamroczenia.
Cristen zesztywniała i odsunęła się, lecz Ryan przytulił twarz do jej szyi.
- Ryan, przestań. - Nagłym ruchem ramienia położyła kres leniwym pocałunkom i odwróciła na bok głowę,
przygryzajÄ…c dolnÄ… wargÄ™.
Ryan puścił ją z westchnieniem i cofnął się o pół kroku. Rozejrzał się dookoła i uśmiechnął smutno.
- Przepraszam, chyba dałem się nieco ponieść nastrojowi chwili.
- Obiecałeś, że nie będzie żadnych umizgów. Pamiętasz? - przypomniała z wyrzutem.
- Hejl To nie żadne umizgi, lecz po prostu przyjacielski pocałunek - zapewnił solennie, obejmując ją ramie-
niem i ruszając w stronę windy. - Nie ma co tego wyolbrzymiać. Czym Jest w końcu mały pocałunek między
dwojgiem przyjaciół?
- Ale...
- W dodatku współlokatorów. No, rozchmurz się. Przed twoim przyjściem wstawiłem do piekarnika kur-
czaka. Powinien już być gotowy.
Cristen zdumiona i zbita z tropu spojrzała na niego, gdy popychał ją lekko w stronę windy.
- Przygotowałeś kolację?
- No pewnie. Powiedziałaś, że musimy dzielić się obowiązkami. Poza tym lubię gotować. Zrobiłem też za-
kupy.
Cristen wpatrywała się w przestrzeń, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Wirowało jej w głowie, jak
gdyby zeszła z karuzeli. Jak to możliwe, że w jednej chwili taki jest żarliwy, a zaraz potem wydaje się zupeł-
nie nieodgadniony? Kątem oka zerknęła podejrzliwie na jego ostentacyjnie niewinną twarz. Czy dla niego ten
pocałunek rzeczywiście był tylko przyjacielski? Jeśli tak, to biada jej, bo jeśli o nią chodzi, nogi ma wciąż Jak
z waty. Ciekawe, jak według Ryana wygląda mniej niewinny pocałunek.
ROZDZIAA SIÓDMY
Miała wrażenie, że po głowie chodzą jej potworki w podkutych zelówkami butach i uderzają z całych sił
małymi kilofami.
Siedziała przy warsztacie z zamkniętymi oczami i masowała palcami obolałe czoło i skronie.
Do tego dołączył się Jeszcze hałas dobiegający zza ściany, za którą pracowali cieśle. Cieszyła się jednak, że
rozpoczęto prace remontowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już za kilka dni nie będzie ściany.
- Znów boli cię głowa?
- Mhm. - Cristen spojrzała na Luizę szklistym wzrokiem. - Aspiryna przestaje już działać.
- Może powinnaś pójść do lekarza.
- To tylko ból głowy. Przejdzie.
Cristen nie potrzebowała lekarza, żeby ustalić przyczynę migren. Odpowiedz sprowadzała się do jednego
słowa: Ryan.
- Jeśli nie chcesz iść do lekarza, idz przynajmniej do domu i połóż się do łóżka. Ten harmider zza ściany cię
wykończy.
- Wszystko będzie dobrze, Luizo. Nie rób zamieszania.
- Uparta jak muł - prychnęła Luiza i oddaliła się zdecydowanym krokiem.
Cristen westchnęła, opuściła głowę 1 znów zaczęła masować palcami skronie. Była głupia, myśląc, że z
czasem zobojętnieje na Ryana. Może skutkuje to wobec innych, ale nie w przypadku tego irlandzkiego diabła.
Znowu ciężko westchnęła. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Na pozór układało im się świetnie.
Ryan dotrzymywał słowa. Od czasu tego żywiołowego pocałunku w garażu przed miesiącem ani razu nie
pozwolił sobie na żadną niestosowność. Poza droczeniem się z tobą, ilekroć nadarza się ku temu okazja,
dodała w duchu. I nie okłamuj się, nawet ci się to podoba. Jęknęła i mocniej potarła skronie. Dowodzi to tylko,
Jak daleko zabrnęłaś, głupia.
Ryan rzeczywiście nie robił nic niestosownego. Ba, bliski był ideałowi współlokatora: przyjacielski, towa-
rzyski, chętny do pomocy, zabawny, schludny, czysty, bez przykrych nałogów, nie licząc gwizdania o
siódme] rano, czego - na szczęście - zaprzestał zgodnie z obietnicą.
Problem polegał raczej na tym, że ich znajomość zaczynała przybierać niepożądany charakter - narastało
poczucie bliskości i Intymności. Podejrzewała, że Ryan rozmyślnie do tego doprowadza. Próbowała pozostać
obojętna, ale okazało się to niełatwe. Jak można mleć chłodny stosunek do kogoś, kto przygotowuje na nasze
przyjście gorący, pyszny posiłek? Kto zostawia codziennie w łazience kubek gorącej kawy i szklankę soku?
Kto zmywa nawet wtedy, gdy nie przypada Jego kolej, bo wie, że padamy ze zmęczenia? Kto idzie po gazetę,
a wraca z bukietem stokrotek?
No i są jeszcze subtelne drobiazgi: jego szczoteczka do zębów tuż obok jej szczoteczki, krem do golenia i
maszynka na półce tuż obok jej emulsji do ciała i talku, jego szlafrok na drzwiach łazienki, ulubiony rodzaj
piwa w lodówce. Jego gazety na stoliku do kawy... jego nazwisko tuż pod jej nazwiskiem na skrzynce na listy.
Intymność bez Intymności.
Najbardziej jednak niepokoiło Ją uczucie zadowolenia i ożywienia, które nie opuszczało jej, gdy był w
pobliżu.
Działał na nią jako mężczyzna, ale lubiła także jego towarzystwo, chwile spokojnej rozmowy, przyjemnego
milczenia, nawet sporadyczne utarczki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
ze zmysłowego zamroczenia.
Cristen zesztywniała i odsunęła się, lecz Ryan przytulił twarz do jej szyi.
- Ryan, przestań. - Nagłym ruchem ramienia położyła kres leniwym pocałunkom i odwróciła na bok głowę,
przygryzajÄ…c dolnÄ… wargÄ™.
Ryan puścił ją z westchnieniem i cofnął się o pół kroku. Rozejrzał się dookoła i uśmiechnął smutno.
- Przepraszam, chyba dałem się nieco ponieść nastrojowi chwili.
- Obiecałeś, że nie będzie żadnych umizgów. Pamiętasz? - przypomniała z wyrzutem.
- Hejl To nie żadne umizgi, lecz po prostu przyjacielski pocałunek - zapewnił solennie, obejmując ją ramie-
niem i ruszając w stronę windy. - Nie ma co tego wyolbrzymiać. Czym Jest w końcu mały pocałunek między
dwojgiem przyjaciół?
- Ale...
- W dodatku współlokatorów. No, rozchmurz się. Przed twoim przyjściem wstawiłem do piekarnika kur-
czaka. Powinien już być gotowy.
Cristen zdumiona i zbita z tropu spojrzała na niego, gdy popychał ją lekko w stronę windy.
- Przygotowałeś kolację?
- No pewnie. Powiedziałaś, że musimy dzielić się obowiązkami. Poza tym lubię gotować. Zrobiłem też za-
kupy.
Cristen wpatrywała się w przestrzeń, nie wiedząc, co o tym wszystkim myśleć. Wirowało jej w głowie, jak
gdyby zeszła z karuzeli. Jak to możliwe, że w jednej chwili taki jest żarliwy, a zaraz potem wydaje się zupeł-
nie nieodgadniony? Kątem oka zerknęła podejrzliwie na jego ostentacyjnie niewinną twarz. Czy dla niego ten
pocałunek rzeczywiście był tylko przyjacielski? Jeśli tak, to biada jej, bo jeśli o nią chodzi, nogi ma wciąż Jak
z waty. Ciekawe, jak według Ryana wygląda mniej niewinny pocałunek.
ROZDZIAA SIÓDMY
Miała wrażenie, że po głowie chodzą jej potworki w podkutych zelówkami butach i uderzają z całych sił
małymi kilofami.
Siedziała przy warsztacie z zamkniętymi oczami i masowała palcami obolałe czoło i skronie.
Do tego dołączył się Jeszcze hałas dobiegający zza ściany, za którą pracowali cieśle. Cieszyła się jednak, że
rozpoczęto prace remontowe. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, już za kilka dni nie będzie ściany.
- Znów boli cię głowa?
- Mhm. - Cristen spojrzała na Luizę szklistym wzrokiem. - Aspiryna przestaje już działać.
- Może powinnaś pójść do lekarza.
- To tylko ból głowy. Przejdzie.
Cristen nie potrzebowała lekarza, żeby ustalić przyczynę migren. Odpowiedz sprowadzała się do jednego
słowa: Ryan.
- Jeśli nie chcesz iść do lekarza, idz przynajmniej do domu i połóż się do łóżka. Ten harmider zza ściany cię
wykończy.
- Wszystko będzie dobrze, Luizo. Nie rób zamieszania.
- Uparta jak muł - prychnęła Luiza i oddaliła się zdecydowanym krokiem.
Cristen westchnęła, opuściła głowę 1 znów zaczęła masować palcami skronie. Była głupia, myśląc, że z
czasem zobojętnieje na Ryana. Może skutkuje to wobec innych, ale nie w przypadku tego irlandzkiego diabła.
Znowu ciężko westchnęła. Nie wiedziała, co o tym wszystkim myśleć. Na pozór układało im się świetnie.
Ryan dotrzymywał słowa. Od czasu tego żywiołowego pocałunku w garażu przed miesiącem ani razu nie
pozwolił sobie na żadną niestosowność. Poza droczeniem się z tobą, ilekroć nadarza się ku temu okazja,
dodała w duchu. I nie okłamuj się, nawet ci się to podoba. Jęknęła i mocniej potarła skronie. Dowodzi to tylko,
Jak daleko zabrnęłaś, głupia.
Ryan rzeczywiście nie robił nic niestosownego. Ba, bliski był ideałowi współlokatora: przyjacielski, towa-
rzyski, chętny do pomocy, zabawny, schludny, czysty, bez przykrych nałogów, nie licząc gwizdania o
siódme] rano, czego - na szczęście - zaprzestał zgodnie z obietnicą.
Problem polegał raczej na tym, że ich znajomość zaczynała przybierać niepożądany charakter - narastało
poczucie bliskości i Intymności. Podejrzewała, że Ryan rozmyślnie do tego doprowadza. Próbowała pozostać
obojętna, ale okazało się to niełatwe. Jak można mleć chłodny stosunek do kogoś, kto przygotowuje na nasze
przyjście gorący, pyszny posiłek? Kto zostawia codziennie w łazience kubek gorącej kawy i szklankę soku?
Kto zmywa nawet wtedy, gdy nie przypada Jego kolej, bo wie, że padamy ze zmęczenia? Kto idzie po gazetę,
a wraca z bukietem stokrotek?
No i są jeszcze subtelne drobiazgi: jego szczoteczka do zębów tuż obok jej szczoteczki, krem do golenia i
maszynka na półce tuż obok jej emulsji do ciała i talku, jego szlafrok na drzwiach łazienki, ulubiony rodzaj
piwa w lodówce. Jego gazety na stoliku do kawy... jego nazwisko tuż pod jej nazwiskiem na skrzynce na listy.
Intymność bez Intymności.
Najbardziej jednak niepokoiło Ją uczucie zadowolenia i ożywienia, które nie opuszczało jej, gdy był w
pobliżu.
Działał na nią jako mężczyzna, ale lubiła także jego towarzystwo, chwile spokojnej rozmowy, przyjemnego
milczenia, nawet sporadyczne utarczki. [ Pobierz całość w formacie PDF ]