[ Pobierz całość w formacie PDF ]
gwałtownie do Ricka, chłopiec nie poruszył się ani o centymetr. Co
więcej, pomyślał sobie, że to opancerzone zwierzę, które próbuje go
atakować, porusza się po posadzce sklepu bardzo niezdarnie.
I nawet kiedy Talos zionął mu smrodliwie potężną paszczą prosto w nos,
Rick pozostał nieruchomy.
Po czym krokodyl, jak nagle ruszył, tak nagle zaniechał ataku.
Stary krzyknął ostro na zwierzę. Krokodyl wycofał się i na powrót legł u
jego stóp.
W powietrzu zawisł obrzydliwy, kwaśny odór oddechu zwierzęcia.
Rick trwał w bezruchu. I pózniej, znacznie pózniej, gdy powracał myślą
do tych zdarzeń, nie umiał sobie wytłumaczyć, co właściwie się stało.
Może nie wierzył, że mógłby go pożreć salonowy krokodyl, uwiązany
sznurem do fotela starego złodzieja. Albo może był tak przerażony, że
podświadomie wybrał najprostsze rozwiązanie: dać się pożreć, kładąc
kres udręce.
Pewne jest tylko, że gdy Talos się uspokoił, stary, zataczając się,
podszedł do rudzielca. Na jego pomarszczonej twarzy pojawił się wyraz
prawdziwego zdumienia pełnego uznania.
- Na bogów Górnego i Dolnego Egiptu, hań - wykrzyknął, chwiejąc się
na chorych nogach i dotykajÄ…c
146 " ' 1" ' ' »» ' %
Na zewnÄ…trz oeismocsedoocsboog
dłonią nieporuszonej twarzy Ricka. - Przysięgam na własną matkę, niech
Anubis i bogowie zza grobu mają ją w swej opiece, że nigdy jeszcze nie
widziałem czegoś podobnego. Kim jesteś, chłopcze? Bohaterem czy
szaleńcem?
Rick zamrugał półprzytomnie.
Niepojęty spokój wraz z wielką jasnością umysłu, które nie pozwoliły
mu drgnąć, zaczęły go opuszczać i powoli powracała świadomość
niebezpieczeństwa, którego o włos uniknął.
Za jego plecami Jason przeglądał już tymczasem rozmaite stare mapy,
wyłożone na stole. Widząc, że Rick jest cały i zdrów, otrzepał ręce z
kurzu i spokojnie podszedł do przyjaciela.
Stary i na niego spojrzał z uznaniem.
- Cięty Język i Mężne Serce - powiedział. - Nigdy nie widziałem
czegoś podobnego! Hań Dzielni jesteście! Podobacie mi się!
Co powiedziawszy, zagłębił się znowu w swój fotel, przyciągając
stopami pustÄ… miskÄ™.
Jason spostrzegł, że Rick gotów jest za chwilę zemdleć, więc
pospiesznie podsunął mu stołek.
Sam przysiadł na drugim i wpatrywał się z uwagą w pochmurną twarz
właściciela antykwariatu.
- To jak... - mruknął - możemy teraz wrócić do naszej rozmowy?
- Cięty Języku i Mężne Serce - podjął stary, głaszcząc łeb
krokodyla. - Jeszcze nikt nie był tak odważny wobec Talosa. Wygląda
na to, że was nie doceniłem. Co powiecie, jeśli zaproponuję wam
wspólne interesy? Muszę zwolnić kilku nieudolnych chłopców i przyjąć
nowych...
Jason postanowił podtrzymać mocne wrażenie, jakie zrobili na starym,
odparł więc tonem wyższości:
- To nas nie interesuje, stary. Przyszliśmy tu, żeby się dowiedzieć,
jak odnalezć Komnatę, której nie ma.
- Hań Ta Komnata stała się moją obsesją, Cięty Języku. Za każdym
razem, gdy o niej słyszę... czuję zapach dymu i widzę wysokie, bardzo
wysokie płomienie, które puszczają z dymem lata pracy i pomysły,
pomysły, pomysły... - Ostatnie słowa powtarzał coraz ciszej i ciszej.
- O jakim pożarze mówisz? O tym w Archiwum przed kilku laty?
W oczach starego pojawił się nagle błysk.
- Cięty Język zna już tę historię?
- Tylko częściowo - odparł Jason, po czym ścisnął dłoń Ricka, żeby
dodać mu otuchy, a także na znak, że jeżeli ma ochotę zemdleć z emocji,
to powinien się jeszcze przez moment wstrzymać.
- Och! A niech to diabli! - krzyknęła Obliwia Newton, słysząc
odgłos łamiącego się obcasa.
- Witam w Pogrzebanym Archiwum... - powiedział z uśmiechem
młody Egipcjanin u jej boku. Odczekał, aż kobieta przestanie się
wściekać i zrzuci z nóg zniszczone szpilki, po czym obdarzył ją jednym
z tych bezczelnych uśmiechów, które doprowadzały ją do szału.
Obliwia rzuciła buty daleko za siebie i łzawiącymi od kurzu oczami
przyjrzała się miejscu, gdzie się znajdowali.
Było to ogromne, podziemne pomieszczenie, galeria wykuta w skale,
słabo oświetlona lampkami na olej z rycynusa, które jej przewodnik
stopniowo zapalał i które rzucały światło w odcieniu bursztynu. Piasek z
pustyni przenikał przez ściany i sklepienie, osadzając się na
zgromadzonych tu bezładnie przedmiotach, leżących na kamiennej
posadzce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
gwałtownie do Ricka, chłopiec nie poruszył się ani o centymetr. Co
więcej, pomyślał sobie, że to opancerzone zwierzę, które próbuje go
atakować, porusza się po posadzce sklepu bardzo niezdarnie.
I nawet kiedy Talos zionął mu smrodliwie potężną paszczą prosto w nos,
Rick pozostał nieruchomy.
Po czym krokodyl, jak nagle ruszył, tak nagle zaniechał ataku.
Stary krzyknął ostro na zwierzę. Krokodyl wycofał się i na powrót legł u
jego stóp.
W powietrzu zawisł obrzydliwy, kwaśny odór oddechu zwierzęcia.
Rick trwał w bezruchu. I pózniej, znacznie pózniej, gdy powracał myślą
do tych zdarzeń, nie umiał sobie wytłumaczyć, co właściwie się stało.
Może nie wierzył, że mógłby go pożreć salonowy krokodyl, uwiązany
sznurem do fotela starego złodzieja. Albo może był tak przerażony, że
podświadomie wybrał najprostsze rozwiązanie: dać się pożreć, kładąc
kres udręce.
Pewne jest tylko, że gdy Talos się uspokoił, stary, zataczając się,
podszedł do rudzielca. Na jego pomarszczonej twarzy pojawił się wyraz
prawdziwego zdumienia pełnego uznania.
- Na bogów Górnego i Dolnego Egiptu, hań - wykrzyknął, chwiejąc się
na chorych nogach i dotykajÄ…c
146 " ' 1" ' ' »» ' %
Na zewnÄ…trz oeismocsedoocsboog
dłonią nieporuszonej twarzy Ricka. - Przysięgam na własną matkę, niech
Anubis i bogowie zza grobu mają ją w swej opiece, że nigdy jeszcze nie
widziałem czegoś podobnego. Kim jesteś, chłopcze? Bohaterem czy
szaleńcem?
Rick zamrugał półprzytomnie.
Niepojęty spokój wraz z wielką jasnością umysłu, które nie pozwoliły
mu drgnąć, zaczęły go opuszczać i powoli powracała świadomość
niebezpieczeństwa, którego o włos uniknął.
Za jego plecami Jason przeglądał już tymczasem rozmaite stare mapy,
wyłożone na stole. Widząc, że Rick jest cały i zdrów, otrzepał ręce z
kurzu i spokojnie podszedł do przyjaciela.
Stary i na niego spojrzał z uznaniem.
- Cięty Język i Mężne Serce - powiedział. - Nigdy nie widziałem
czegoś podobnego! Hań Dzielni jesteście! Podobacie mi się!
Co powiedziawszy, zagłębił się znowu w swój fotel, przyciągając
stopami pustÄ… miskÄ™.
Jason spostrzegł, że Rick gotów jest za chwilę zemdleć, więc
pospiesznie podsunął mu stołek.
Sam przysiadł na drugim i wpatrywał się z uwagą w pochmurną twarz
właściciela antykwariatu.
- To jak... - mruknął - możemy teraz wrócić do naszej rozmowy?
- Cięty Języku i Mężne Serce - podjął stary, głaszcząc łeb
krokodyla. - Jeszcze nikt nie był tak odważny wobec Talosa. Wygląda
na to, że was nie doceniłem. Co powiecie, jeśli zaproponuję wam
wspólne interesy? Muszę zwolnić kilku nieudolnych chłopców i przyjąć
nowych...
Jason postanowił podtrzymać mocne wrażenie, jakie zrobili na starym,
odparł więc tonem wyższości:
- To nas nie interesuje, stary. Przyszliśmy tu, żeby się dowiedzieć,
jak odnalezć Komnatę, której nie ma.
- Hań Ta Komnata stała się moją obsesją, Cięty Języku. Za każdym
razem, gdy o niej słyszę... czuję zapach dymu i widzę wysokie, bardzo
wysokie płomienie, które puszczają z dymem lata pracy i pomysły,
pomysły, pomysły... - Ostatnie słowa powtarzał coraz ciszej i ciszej.
- O jakim pożarze mówisz? O tym w Archiwum przed kilku laty?
W oczach starego pojawił się nagle błysk.
- Cięty Język zna już tę historię?
- Tylko częściowo - odparł Jason, po czym ścisnął dłoń Ricka, żeby
dodać mu otuchy, a także na znak, że jeżeli ma ochotę zemdleć z emocji,
to powinien się jeszcze przez moment wstrzymać.
- Och! A niech to diabli! - krzyknęła Obliwia Newton, słysząc
odgłos łamiącego się obcasa.
- Witam w Pogrzebanym Archiwum... - powiedział z uśmiechem
młody Egipcjanin u jej boku. Odczekał, aż kobieta przestanie się
wściekać i zrzuci z nóg zniszczone szpilki, po czym obdarzył ją jednym
z tych bezczelnych uśmiechów, które doprowadzały ją do szału.
Obliwia rzuciła buty daleko za siebie i łzawiącymi od kurzu oczami
przyjrzała się miejscu, gdzie się znajdowali.
Było to ogromne, podziemne pomieszczenie, galeria wykuta w skale,
słabo oświetlona lampkami na olej z rycynusa, które jej przewodnik
stopniowo zapalał i które rzucały światło w odcieniu bursztynu. Piasek z
pustyni przenikał przez ściany i sklepienie, osadzając się na
zgromadzonych tu bezładnie przedmiotach, leżących na kamiennej
posadzce. [ Pobierz całość w formacie PDF ]