[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kieliszka. Poznała Josefa w podobnych okolicznościach. Niestety
kieliszek szampana zamącił jej zdolność oceny i mężczyzna, którego
wybrała na swojego mentora, wkrótce stał się jej dręczycielem.
- Wybacz mi, ale nie jestem w nastroju do romansowania.
- Nie musisz przepraszać. - A już na pewno nie mnie, dodała w
duchu.
Heather nie miała najmniejszego zamiaru wtrącać się w prywatne
życie swojego szefa, w zamian licząc, że Toby odpłaci tym samym i
wykaże szacunek dla jej życia osobistego. Mimo że praktycznie ono nie
istniało.
Toby wyczuł zmianę jej nastroju, dlatego szybko zmienił temat:
- Jak sobie radzi Dylan?
Heather uśmiechnęła się na samą myśl o Dylanie i Peterze
ganiających się po nadmuchiwanym placyku zabaw, który umieszczono
na dziedzińcu.
- Miałeś rację. Wciąż nie mówi, ale on i Peter stali się nierozłączni.
Wygląda na to, że doskonale rozumieją się bez słów.
- A kto powiedział, że to szkodzi związkom międzyludzkim? Do
diabła, żadne słowa nie powstrzymały matki Dylana od zostawienia nas
obu, a gwarantuję ci, że wypowiedzieliśmy ich wystarczająco wiele.
Heather, dostrzegła, że Toby natychmiast ugryzł się w język. Ale ten
gniewny wybuch wyjaśnił jej tak wiele, a do tego jeszcze bardziej
zmiękczył serce. Na wspomnienie fotografii Sheili, która wciąż stała na
fortepianie, Heather zaczęła się zastanawiać, czy nie jest tak, że mimo
okropnych przeżyć Toby nadal kocha swą byłą żonę...
anula & polgara
ous
l
anda
sc
- Nie mieliście przyjaznego rozwodu? - spytała delikatnie.
- To sprzeczność sama w sobie. Konsekwencje decyzja Sheili
najtrudniejsze były dla Dylana. Pomijając dzień twojego przyjazdu, nie
wypowiedział ani słowa od odejścia matki.
- Przykro mi.
Serce Heather wyrywało się do niego. Nie była ekstrawertyczką,
nigdy nie zachowywała się wylewnie, nie okazywała emocji, a jednak
nie mogła się powstrzymać od położenia dłoni na policzku Toby'ego.
Współczujący gest zamienił się znienacka w czyn ryzykancki,
wprawiając ją w drżenie. Toby poruszył się gwałtownie i chwycił ją za
nadgarstek. Ten mężczyzna bez wątpienia mógł złamać jej rękę jak
zapałkę i wyglądał, jakby miał na to ochotę. Albo chciał jej pokazać, że
przekroczyła niewidoczną granicę pomiędzy pracodawcą a podwładną.
Zrozumiała, że puści ją dopiero wtedy, gdy będzie na to gotowy. Było to
doświadczenie nie tyle przerażające, co pobudzające, i to o treści
niezaprzeczalnie erotycznej. Siła uścisku pasowała do błysku pożądania,
który zmienił kolor oczu na podobieństwo burzowych chmur
zasnuwających gwałtownie błękit nieba.
- Nie rób tego - ostrzegł ją.
Zespół zakończył wolny kawałek i zrobił chwilę przerwy przed
następnym. Heather wyczuwała puls Toby'ego bijący w opętańczym
rytmie. Sama równie podekscytowana, nie spuściła wzroku.
%7ływiołowa cajuńska piosenka zaczęła się zacinaniem skrzypiec i
wtórującym im akordeonem. Była podniecająca i grozna zarazem.
Nauczyciele i rodzice Heather zrobili wszystko, by trzymać ją z dala od
takiej  prostackiej i wulgarnej" muzyki, ale w nocy, z uchem przy
cichutko włączonym radiu, pozwalała sobie śnić swoje własne sny, a
stopą wybijała rytmy w takt takich właśnie prostych, radosnych
dzwięków. Wyglądało na to, że żywiołowi Danforthowie znajdowali się
na przeciwległym biegunie niż jej pozbawiona wszelkich namiętności
rodzina. A także przyszły wirtuoz muzyki poważnej, panna Heather
Burroughs.
Lecz teraz nie myślała o swym klasycznym wykształceniu. Ta
muzyka napędzała wyobraznię i sprawiała, że krew w żyłach krążyła
szybciej.
anula & polgara
ous
l
anda
sc
Zauważyła, że spojrzenie Toby'ego ześlizgnęło się do jej ust. Z
trudem powstrzymała się od nerwowego ich zwilżenia koniuszkiem
języka. Ten nawyk pochodził z pierwszych lat w szkole.
- Nie rób tego - ostrzegł ją ponownie. - Nie baw się ogniem, jeśli nie
wiesz, co może od niego zapłonąć.
Heather otworzyła usta, by zaprotestować, ale głos odmówił jej
posłuszeństwa. Bardziej pewna siebie kobieta z pewnością uwolniłaby
już rękę albo nawet wymierzyła policzek w odpowiedzi na to aroganckie
spojrzenie. Oniemiała Heather mogła jednak tylko bezradnie patrzeć, jak
Toby podnosi jej rękę do ust i ją całuje. Dla kogoś z boku mogło to
wyglądać na dżentelmeński gest, ale Heather ledwo mogła powstrzymać
uginające się kolana. Jego wąsy łaskotały i rozpalały ten ogień, przed
którym ją ostrzegał. Intrygowały ją od dnia, w którym oczyściła je z
okruszków czekoladowych ciasteczek. Nigdy dotąd nie całowała się z
wąsatym mężczyzną...
Jak bardzo jest zmieszana, zdradził ją gwałtowny wdech. Toby
uśmiechnął się szeroko, ze zrozumieniem. Jakby wiedział, że marzyła o
takich pocałunkach pokrywających jej nagie' ciało.
Gdy zmysłowy głos z południowym akcentem zabrzmiał zza jej
pleców, poczuła się bardzo zawstydzona.
- Otóż i Tobias Danforth, nierozsądny włóczęga. Myślałam już, żeś
przepadł z kretesem i nie ujrzę cię więcej.
Heather wyszarpnęła dłoń i schowała ją za plecami jak dziecko.
Obłok słodkich perfum i tafty wkroczył pomiędzy nich. Piękność
Południa najwyrazniej czuła się całkowicie swobodnie wśród klanu
Danforthów.
Miała pewność siebie cheerleaderki. To oczywiste, że była kapitanem
zespołu.
Toby wpadł w równie archaiczny ton.
- Panno Marcie Mae Webster, zapewniam, że wyrosła panna na
przednią femme fatale.
Marcie Mae zaśmiała się, a jej śmiech zabrzmiał jak dzwięk małych
dzwoneczków. Heather pozazdrościła jej umiejętności czerwienienia się
na żądanie. Ta kobieta musiała wyglądać równie dobrze w krótkiej
spódniczce cheerleaderki, jak w kreacji z kolekcji drogiego projektanta.
anula & polgara
ous
l
anda
sc
- Ośmielę się powiedzieć, że nieco się zmieniłam od czasu,
kiedyśmy chadzali pływać w stawie nago.
Nie mogąc zdzierżyć dalszego flirtu, Heather wymówiła się w stylu
Marcie Mae:
- Przypudruję nosek, jeśli nie macie nic przeciwko temu.
Najwyrazniej Marcie, Mae nie miała nic przeciwko temu. Szeroki
uśmiech rozciągnął jej usta, pokazując idealnie proste, białe zęby. Ujęła
Toby'ego pod ramię i poprowadziła w kierunku grupy starych przyjaciół,
którzy rzekomo umierali z pragnienia, by zobaczyć się z nim.
Heather starała się nie uśmiechać z satysfakcją, kiedy Toby posłał jej
błagalne spojrzenie znad ramienia. Opresja, w jakiej się znalazł, sprawiła
jej jednak satysfakcję.
Jakie to niskie, pomyślała.
Poczucie niższości jeszcze bardziej wzmogła w niej wizyta w
ogromnej łazience urządzonej z równym przepychem co reszta hotelu.
Umywalki o kwiatowym wzorze lśniły pozłacaną armaturą. Z wysokiego
sufitu zwisały kryształowe żyrandole. Kilka białych plecionych krzeseł
czyniło pomieszczenie przytulniejszym. Wpatrując się w jedno z wielu
luster w złoconych ramach, Heather rozpoznała w sobie to samo uczucie
panicznego lęku, które oznaczało, że zaraz zwymiotuje, zupełnie jak za
dawnych czasów przed występem.
Nigdy nie czuła się na swoim miejscu, występując przed
publicznością. Niektórzy z pewnością doceniliby bezlitosny trening,
jakiemu została poddana przez nauczycieli, jednak i tak nie dorównywał
on temu, jaki otrzymała w rodzinnym domu. Stała presja, jakiej ją
poddawano, zraniła wrażliwą duszę tak głęboko, że porzuciła to, do
czego miała talent.
Odkręciła kurek z zimną wodą i pochyliła się, by ochlapać twarz.
Nagle zorientowała się, że nie jest sama. W ciemniejszym kącie
łazienki ujrzała dwie kobiety. Jedna z nich szlochała tak rozdzierająco,
że Heather ogarnęło współczucie. Ponieważ jednak z zasady nie wtrącała
się w sprawy innych ludzi, zamierzała wymknąć się niepostrzeżenie. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl