[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na którą wjechała, była zawsze gęsto zastawiona par
kującymi samochodami. Dzisiaj, jak na złość, dokładnie
przed wejściem do domu Nell znajdowało się piękne
wolne miejsce, w sam raz dla Bomby! Honey nie
zamierzała z niego korzystać.
Pojechała kawałek dalej i zatrzymała samochód w in
nym miejscu. Absolutnie niedozwolonym. Przed domem
SZALECSTWO HONEY
50
Joshui Camerona. Zwiadomie zablokowała wjazd do jego
garażu.
Rzuciła okiem na swoje odbicie w lusterku i ode
tchnęła z ulgą. Była pewna, że ten wstrętny mężczyzna
nie rozpozna w niej nieapetycznej dziewczyny, którą
miesiąc wcześniej zobaczył w szpitalnej poczekalni.
Wysiadła szybko z wozu. Obeszła go, podniosła maskę
silnika i jednym zdecydowanym ruchem odłączyła prze
wód prowadzący do cewki. Zamknęła maskę, zerknęła
niespokojnie w stronę okien domu Joshui i zaczęła
beztrosko pogwizdywać.
Walka została wypowiedziana.
Honey wkroczyła na wojenną ścieżkę.
Wytarła ręce, wyciągnęła z torebki kawałek czystego
papieru i na masce samochodu nabazgrała notatkę dla
Joshui. Wyjaśniła, gdzie ma jej szukać, w razie gdyby
chciał wyjechać z domu lub wjechać do garażu. Zatknęła
kartkÄ™ za wycieraczkÄ™.
Klawy Facet znów zaczął miauczeć, kiedy Honey
znalazła się na słynnej Filbert Steps i wraz z innymi rzeczami
zaczęła znosić go w klatce po drewnianych, stromych
schodach, z których korzystali zazwyczaj mieszkańcy domu
należącego do Nell. Stał on na zboczu wzgórza, otoczony
bujną zielenią. Klawy Facet po raz pierwszy w życiu będzie
mógł spokojnie buszować po okolicy, nie narażony na to, że
zaraz po wyjściu z domu przejedzie go jakiś samochód.
Honey szła schodami w dół. Stawiając ostrożnie stopy
w wytwornych, nowych, zielonych pantofelkach na wy
sokich obcasach, kątem oka dojrzała miejscowego kota
wychylającego się zza krzewu róży. Klawy Facet powitał
go miauczeniem. Jeśli nowe mieszkanie na Telegraph
Hill będzie dla niej niedogodne ze względu na niepokoją
cą bliskość domu Joshui Camerona, to przynajmniej jej
kot będzie miał tu idealne warunki bytowania, pomyślała
Honey.
SZALECSTWO HONEY
51
Zatrzymała się przed wejściem do domu i jeszcze raz
zerknęła na posiadłość Joshui. Miał rację twierdząc, że
budynek Nell zasłania mu częściowo widok na zatokę.
Wreszcie Honey znalazła się w mieszkaniu. Składało
się ono z trzech pokoi. Wypuściła kota z klatki i zaczęła
oglądać wnętrze, w którym miała spędzić najbliższe
miesiÄ…ce.
Nie wyglądało najlepiej. Było zapuszczone, umeb
lowane zniszczonymi sprzętami. Wzięła do ręki ścierecz-
kę do kurzu. Kiedy przejechała nią po okiennej ramie,
ściągnęła warstwę odpadającej farby. Machnęła ręką na
wstępne porządki. Postanowiła posłać sobie łóżko.
Mieszkanie, które ostatnio zajmowała, było o wiele
wygodniejsze. Dwukrotnie większe. Teraz będzie im
znacznie ciaśniej. Mario będzie musiał sypiać na tap
czanie stojÄ…cym w saloniku.
Zmieniając pościel, Honey zastanawiała się, jak uda
się im mieszkać w zgodzie na tak niewielkiej powierz
chni. Gdzie chłopiec będzie ćwiczył na gitarze? Gdzie
znajdzie miejsce na parkowanie motocykla? Gdzie będzie
przyjmował kolegów? Jak uda mu się przeżyć trzy
miesiące bez grania na bębnie?
Honey podeszła do okna. Słońce zaszło za dach domu
Joshui. Przyszły jej nagle na myśl jego słowa, kiedy pytał
ją, czy decyduje się sprzedać swą duszę diabłu. Miał na
myśli wówczas, oczywiście, nie duszę kobiety, lecz jej
ciało.
Przypomniała sobie także miłe i obezwładniające
uczucie, które ogarnęło ją, gdy znalazła się w silnych
ramionach Joshui Camerona. Była przekonana, że w tam
tej krótkiej chwili nawiązała się między nimi mocna nić
porozumienia. Zaraz potem jednak Joshua zaczÄ…Å‚ za
chowywać się dziwnie. Nie chciał nawet rozmawiać z nią
przez telefon. Był arogancki. Niegrzeczny. A potem,
kiedy nakazał policji zatrzymać ją przed swym biurem,
52 SZALECSTWO HONEY
zabraniając wejścia do środka, okazał się potwornie
brutalny.
Kim w rzeczywistości był Joshua Cameron - czło
wiek, który w stosunku do córki znienawidzonego czło
wieka w jednej chwili potrafił być dobry i serdeczny,
a zaraz potem nieczuły i okrutny?
Honey zadrżała. Zaczęła się bać. Chyba jeszcze nigdy
w życiu nie była tak przerażona. Ale klamka zapadła.
Odwrotu nie było. Za pózno, by mogła się wycofać.
Stawanie w szranki z JoshuÄ… Cameronem i walkÄ™ z tym
niebezpiecznym, bezkompromisowym mężczyzną moż
na by z powodzeniem przyrównać do skoku w najgłębsze
i najzimniejsze wody Zatoki San Francisco i poszukiwa
nia rekina ludojada.
Na myśl o czekającej konfrontacji Honey zrobiło się
słabo. Powzięła jednak decyzję i już się nie cofnie.
Chodzi przecież o rzecz najważniejszą. O los ojca.
Rozbolała go głowa. Jak zawsze, kiedy rozmawiał
z córką, a ona użalała się na swą elitarną szkołę, w której
nauka kosztowała majątek. Tym razem jednak kłopot był
większy niż zwykle. Joshua oparł się o ścianę. %7łałował, że
nie miał włączonej automatycznej sekretarki. Nie musiał
by teraz rozmawiać z Heather.
- Tato, wcale nie słuchasz tego, co do ciebie mówię
- strofowała go dziewczyna. - Wyrzucili mnie ze szkoły!
- Heather, porozmawiam z paniÄ… Stanton.
- To nie ma sensu. Jeśli nawet znów zdołasz udob
ruchać ją, obiecując następną sowitą dotację na rzecz
szkoły, i tak tutaj dłużej nie zostanę. Nie znoszę tych
bogatych bachorów. Działają mi na nerwy. Są rozwyd
rzone i...
Joshui stanęły przed oczyma własne nędzne szkoły, do
których musiał uczęszczać. Na samo to wspomnienie
ogarnęła go wściekłość.
SZALECSTWO HONEY
53
- Rozwydrzone? Kto to mówi? - ze złością zapytał
córkę.
- Musisz zaraz po mnie przyjechać. - Głos Heather
był ostry i miał nakazujące brzmienie.
- Nie mogę. Jestem umówiony na szóstą. Mam ważne
spotkanie.
- A ja to co? Nie jestem ważna, tatuśku?
- Oczywiście, że jesteś - przez zaciśnięte zęby odparł
Joshua.
Na linii zapanowała nagle głucha cisza. Heather
odłożyła słuchawkę.
Och, te przeklęte nastoletnie dzieciaki! Gdyby tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
na którą wjechała, była zawsze gęsto zastawiona par
kującymi samochodami. Dzisiaj, jak na złość, dokładnie
przed wejściem do domu Nell znajdowało się piękne
wolne miejsce, w sam raz dla Bomby! Honey nie
zamierzała z niego korzystać.
Pojechała kawałek dalej i zatrzymała samochód w in
nym miejscu. Absolutnie niedozwolonym. Przed domem
SZALECSTWO HONEY
50
Joshui Camerona. Zwiadomie zablokowała wjazd do jego
garażu.
Rzuciła okiem na swoje odbicie w lusterku i ode
tchnęła z ulgą. Była pewna, że ten wstrętny mężczyzna
nie rozpozna w niej nieapetycznej dziewczyny, którą
miesiąc wcześniej zobaczył w szpitalnej poczekalni.
Wysiadła szybko z wozu. Obeszła go, podniosła maskę
silnika i jednym zdecydowanym ruchem odłączyła prze
wód prowadzący do cewki. Zamknęła maskę, zerknęła
niespokojnie w stronę okien domu Joshui i zaczęła
beztrosko pogwizdywać.
Walka została wypowiedziana.
Honey wkroczyła na wojenną ścieżkę.
Wytarła ręce, wyciągnęła z torebki kawałek czystego
papieru i na masce samochodu nabazgrała notatkę dla
Joshui. Wyjaśniła, gdzie ma jej szukać, w razie gdyby
chciał wyjechać z domu lub wjechać do garażu. Zatknęła
kartkÄ™ za wycieraczkÄ™.
Klawy Facet znów zaczął miauczeć, kiedy Honey
znalazła się na słynnej Filbert Steps i wraz z innymi rzeczami
zaczęła znosić go w klatce po drewnianych, stromych
schodach, z których korzystali zazwyczaj mieszkańcy domu
należącego do Nell. Stał on na zboczu wzgórza, otoczony
bujną zielenią. Klawy Facet po raz pierwszy w życiu będzie
mógł spokojnie buszować po okolicy, nie narażony na to, że
zaraz po wyjściu z domu przejedzie go jakiś samochód.
Honey szła schodami w dół. Stawiając ostrożnie stopy
w wytwornych, nowych, zielonych pantofelkach na wy
sokich obcasach, kątem oka dojrzała miejscowego kota
wychylającego się zza krzewu róży. Klawy Facet powitał
go miauczeniem. Jeśli nowe mieszkanie na Telegraph
Hill będzie dla niej niedogodne ze względu na niepokoją
cą bliskość domu Joshui Camerona, to przynajmniej jej
kot będzie miał tu idealne warunki bytowania, pomyślała
Honey.
SZALECSTWO HONEY
51
Zatrzymała się przed wejściem do domu i jeszcze raz
zerknęła na posiadłość Joshui. Miał rację twierdząc, że
budynek Nell zasłania mu częściowo widok na zatokę.
Wreszcie Honey znalazła się w mieszkaniu. Składało
się ono z trzech pokoi. Wypuściła kota z klatki i zaczęła
oglądać wnętrze, w którym miała spędzić najbliższe
miesiÄ…ce.
Nie wyglądało najlepiej. Było zapuszczone, umeb
lowane zniszczonymi sprzętami. Wzięła do ręki ścierecz-
kę do kurzu. Kiedy przejechała nią po okiennej ramie,
ściągnęła warstwę odpadającej farby. Machnęła ręką na
wstępne porządki. Postanowiła posłać sobie łóżko.
Mieszkanie, które ostatnio zajmowała, było o wiele
wygodniejsze. Dwukrotnie większe. Teraz będzie im
znacznie ciaśniej. Mario będzie musiał sypiać na tap
czanie stojÄ…cym w saloniku.
Zmieniając pościel, Honey zastanawiała się, jak uda
się im mieszkać w zgodzie na tak niewielkiej powierz
chni. Gdzie chłopiec będzie ćwiczył na gitarze? Gdzie
znajdzie miejsce na parkowanie motocykla? Gdzie będzie
przyjmował kolegów? Jak uda mu się przeżyć trzy
miesiące bez grania na bębnie?
Honey podeszła do okna. Słońce zaszło za dach domu
Joshui. Przyszły jej nagle na myśl jego słowa, kiedy pytał
ją, czy decyduje się sprzedać swą duszę diabłu. Miał na
myśli wówczas, oczywiście, nie duszę kobiety, lecz jej
ciało.
Przypomniała sobie także miłe i obezwładniające
uczucie, które ogarnęło ją, gdy znalazła się w silnych
ramionach Joshui Camerona. Była przekonana, że w tam
tej krótkiej chwili nawiązała się między nimi mocna nić
porozumienia. Zaraz potem jednak Joshua zaczÄ…Å‚ za
chowywać się dziwnie. Nie chciał nawet rozmawiać z nią
przez telefon. Był arogancki. Niegrzeczny. A potem,
kiedy nakazał policji zatrzymać ją przed swym biurem,
52 SZALECSTWO HONEY
zabraniając wejścia do środka, okazał się potwornie
brutalny.
Kim w rzeczywistości był Joshua Cameron - czło
wiek, który w stosunku do córki znienawidzonego czło
wieka w jednej chwili potrafił być dobry i serdeczny,
a zaraz potem nieczuły i okrutny?
Honey zadrżała. Zaczęła się bać. Chyba jeszcze nigdy
w życiu nie była tak przerażona. Ale klamka zapadła.
Odwrotu nie było. Za pózno, by mogła się wycofać.
Stawanie w szranki z JoshuÄ… Cameronem i walkÄ™ z tym
niebezpiecznym, bezkompromisowym mężczyzną moż
na by z powodzeniem przyrównać do skoku w najgłębsze
i najzimniejsze wody Zatoki San Francisco i poszukiwa
nia rekina ludojada.
Na myśl o czekającej konfrontacji Honey zrobiło się
słabo. Powzięła jednak decyzję i już się nie cofnie.
Chodzi przecież o rzecz najważniejszą. O los ojca.
Rozbolała go głowa. Jak zawsze, kiedy rozmawiał
z córką, a ona użalała się na swą elitarną szkołę, w której
nauka kosztowała majątek. Tym razem jednak kłopot był
większy niż zwykle. Joshua oparł się o ścianę. %7łałował, że
nie miał włączonej automatycznej sekretarki. Nie musiał
by teraz rozmawiać z Heather.
- Tato, wcale nie słuchasz tego, co do ciebie mówię
- strofowała go dziewczyna. - Wyrzucili mnie ze szkoły!
- Heather, porozmawiam z paniÄ… Stanton.
- To nie ma sensu. Jeśli nawet znów zdołasz udob
ruchać ją, obiecując następną sowitą dotację na rzecz
szkoły, i tak tutaj dłużej nie zostanę. Nie znoszę tych
bogatych bachorów. Działają mi na nerwy. Są rozwyd
rzone i...
Joshui stanęły przed oczyma własne nędzne szkoły, do
których musiał uczęszczać. Na samo to wspomnienie
ogarnęła go wściekłość.
SZALECSTWO HONEY
53
- Rozwydrzone? Kto to mówi? - ze złością zapytał
córkę.
- Musisz zaraz po mnie przyjechać. - Głos Heather
był ostry i miał nakazujące brzmienie.
- Nie mogę. Jestem umówiony na szóstą. Mam ważne
spotkanie.
- A ja to co? Nie jestem ważna, tatuśku?
- Oczywiście, że jesteś - przez zaciśnięte zęby odparł
Joshua.
Na linii zapanowała nagle głucha cisza. Heather
odłożyła słuchawkę.
Och, te przeklęte nastoletnie dzieciaki! Gdyby tylko [ Pobierz całość w formacie PDF ]