[ Pobierz całość w formacie PDF ]

winę za swoje rozpaczliwe położenie. Zbyt łatwo ją zdobył. Z drugiej strony sama
nie rozumiała, czemu tak długo zwleka z przekazaniem mu niewygodnej wiado-
mości. Przecież ją uwiódł, zwyczajnie wykorzystał. Nawet jeśli wtedy nie znał jej
historii, od początku wiedział, że nikt i nic nie zasypie przepaści pomiędzy bajecz-
nie bogatym przedsiębiorcą a dziewczyną myjącą podłogi. Nie widziała powodów,
żeby ukrywać przed nim konsekwencje jego lekkomyślności.
- Jestem w ciąży. Dziś rano zrobiłam test - wyrzuciła z siebie jednym tchem.
S
R
Sergio spuścił powieki. Oliwkowa cera poszarzała. Innej reakcji nie spostrze-
gła. W mgnieniu oka opanował emocje.
- Lekarz powinien cię zbadać. Umówię cię na wizytę. Co zrobisz, jeśli po-
twierdzi wynik? - spytał, gdy skinęła głową na znak zgody.
- Na pewno nie usunę - oświadczyła zgodnie ze swoim sumieniem, żeby nie
pozbawiać go złudzeń, że szybko pozbędzie się kłopotu.
- Nie sugerowałem takiego rozwiązania.
Po tych słowach sięgnął po słuchawkę. Kilka sekund pózniej podał jej termin
wizyty. Pózniej zaprowadził ją do windy. Najwyrazniej w zdenerwowaniu zapo-
mniał, że zaprosił ją na lunch.
- Pójdę z tobą - zaproponował już w kabinie.
- Nie trzeba. Wystarczy, że poznasz wynik - odrzekła pospiesznie.
Wolała, żeby nie czekał przed gabinetem. Nie ufała mu, nie potrafiła przewi-
dzieć następnego posunięcia. Skoro w obliczu wstrząsającej wiadomości zachował
kamienną twarz, zachodziła obawa, że spróbuje wywrzeć na nią nacisk.
- Chciałem cię wesprzeć, ale skoro sobie nie życzysz, spotkamy się wieczo-
rem.
- Potrzebuję kilku dni na zebranie myśli.
- Ilu? - Ponieważ nie odpowiedziała, uścisnął jej nieśmiało palce. - Kathy?
- Jeszcze nie wiem. ZadzwoniÄ™ do ciebie.
Mimo że w żaden sposób nie okazał niezadowolenia, wyczuwała od niego
chłód.
Nieco ponad godzinę pózniej ginekolog potwierdził wynik testu. Stwierdził
też u niej niedowagę. Położna wręczyła jej plik ulotek oświaty zdrowotnej. Wła-
ściwie dopiero po wyjściu z gabinetu Kathy przyjęła do wiadomości, że rośnie w
niej nowe życie. Kiedy wróciła do pracy, w agencji reklamowej zapadła nagła ci-
sza. Kathy udawała, że nie dostrzega zaciekawionych spojrzeń. Celowo została po
godzinach, żeby nadrobić zaległości.
S
R
Następnego ranka zastała na swoim krześle plotkarskie pisemko. Ktoś życz-
liwy rozłożył je na stronie ze zdjęciem. Przedstawiało Sergia, wychodzącego z
nocnego klubu w Nowym Jorku. U jego ramienia wisiała jasnowłosa piękność.
Młoda aktorka, panna Christabel Janson, nie kryła uwielbienia dla nowego ko-
chanka. Kathy z wymuszonym uśmiechem wyrzuciła gazetę do kosza. Choć od
początku nie robiła sobie żadnych złudzeń, bolało ją serce. Nie znaczyła dla Sergia
nic prócz kłopotów.
Wieczorem, podczas przerwy w kawiarni, zwierzyła się Bridget. Przedstawiła
jej przebieg wydarzeń od samego początku, łącznie z oskarżeniem o kradzież ze-
garka. Przyjaciółka rzuciła parę nieprzychylnych komentarzy pod adresem Sergia.
Następnie uścisnęła młodą pracownicę.
- Ciąża to nie koniec świata - pocieszyła. - Zapomnij o tym draniu. Nie za-
sługuje na ciebie.
- Przynajmniej niczego nie udaje - zaszlochała. - Nienawidzę go za to, ale łzy
ciągle płyną.
- To wpływ hormonów.
W ciągu następnych czterdziestu ośmiu godzin Sergio dzwonił do Kathy dwa
razy. Nie odbierała telefonu. W końcu go wyłączyła. Tego samego wieczoru Renzo
Catalone złożył niespodziewaną wizytę w jej kawalerce. Poprosił, żeby poświęciła
mu pięć minut.
- Przyszedłem podziękować za interwencję w mojej sprawie - oświadczył na
wstępie. - Pan Torrente przywrócił mnie na stanowisko szefa ochrony.
- Nic wielkiego nie zrobiłam. Zwróciłam mu tylko uwagę, że nie powinien
pana obwiniać, bo wykonał pan tylko swój obowiązek.
- Jednak wyświadczyła mi pani wielką przysługę. Przekonała go pani. Jeśli
kiedykolwiek będzie pani potrzebowała pomocy, proszę się śmiało do mnie zwró-
cić. Zrobię wszystko, żeby pani pomóc - zapewnił z ciepłym uśmiechem.
S
R
Tej nocy Kathy zasnęła w znacznie lepszym nastroju. Były policjant podniósł
ją na duchu. Następnego dnia wypadała sobota. Kathy podawała śniadanie w ka-
wiarni, gdy Sergio wkroczył do środka. Na sam jego widok krew zaczęła szybciej
krążyć w jej żyłach. Wbrew rozsądkowi serce podskoczyło z radości. Lecz gdy od-
szukał ją wzrokiem, umknęła z najnowszym zamówieniem na zaplecze. Bridget
natychmiast odgadła, że coś ją tu wygnało. Wychyliła głowę przez drzwi.
- Pozwól, żeby zabrał cię do domu - doradziła. - Damy sobie dziś radę bez
ciebie.
- Ależ...
- Nie możesz go wiecznie unikać.
Mimo rozgoryczenia Kathy przyznała jej w duchu rację. Nie miała powodów
do zazdrości. Mógł sypiać, z kim chciał. Nigdy nie byli parą. Zaszła w ciążę przez
przypadek. Zakończyła romans, lecz dla dobra dziecka nie powinna zrywać kon-
taktu z jego ojcem. Wzięła głęboki oddech, chwyciła torebkę i żakiet i wyszła z za-
plecza.
Sergio w czarnym garniturze i złotym, jedwabnym krawacie wyglądał jak
uosobienie elegancji. Swobodnie wsparty o ladę, nie pasował do banalnego otocze-
nia. Jeden ochroniarz stał w drzwiach, dwóch innych czekało na ulicy.
Sergio również ją obserwował. Smukła i blada, z rudymi włosami związanymi
w koński ogon wyglądała jak nastolatka. Nawet wrogie spojrzenie nie odbierało jej
wdzięku. Zachwycała go tak samo jak na początku znajomości.
- Prosiłam, żebyś zaczekał na telefon - przypomniała oschle w drodze do li-
muzyny.
- To nie w moim stylu - odparł ze stoickim spokojem tym swoim aksamitnym
głosem. - Zabierz paszport. Jeszcze dziś rano wylatujemy do Paryża.
- %7Å‚artujesz?
- Nie.
- Ale po co? Na jeden dzień? Przecież w poniedziałek idę do pracy.
S
R
Ostatnie zdanie wypowiedziała znacznie ciszej. Propozycja krótkiej wpraw-
dzie, lecz fascynującej wycieczki przemówiła do jej wyobrazni. W gruncie rzeczy
nie widziała powodów, żeby ją odrzucić.
Sergio popatrzył na nią spod uniesionych brwi.
- Czemu nie? Przeżyłaś wstrząs. Potrzebujesz odpoczynku. Odprężysz się
trochÄ™.
ROZDZIAA SZÓSTY
Gdy Kathy weszła na pokład ogromnego prywatnego odrzutowca, zaparło jej
dech z wrażenia. Główne pomieszczenie pełniło funkcję salonu. Wyposażono je w
nowoczesne, wygodne siedzenia i ozdobiono dziełami sztuki współczesnej. W in-
nych urządzono biuro, salę kinową i kilka sypialni. Ubrana w sztruksowy żakiecik i
drelichowe spodnie, czuła się nie na miejscu w luksusowych wnętrzach.
Osobisty kucharz Sergia przygotował im lunch. Ledwie skończyli jeść, ma-
szyna wylądowała.
Elegancka limuzyna wywiozła ich na wyspę St Louis do jednej z najbardziej
reprezentacyjnych dzielnic willowych. Kierowca zatrzymał samochód w za-
drzewionej alei przed elegancką rezydencją z siedemnastego wieku. Zaciekawiona [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl