[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wyjaśnienie.
 Jak pani sobie życzy.
 Dobrze.  Obróciła w palcach kieliszek z winem i wpatrywała się teraz
w szkło.  Rzeczywiście jestem religijna, bo wierzę w Boga. Religia jest ogniwem
122
łączącym z Nim. Ludzie innych wyznań też mają takie ogniwa, może nawet mocniej-
sze. Nie wiem. Mnie siÄ™ podoba ogniwo katolickie. Jestem wierzÄ…ca.
Zrobiła mały ruch prawą ręką, odsuwając ten temat jako wyczerpany.
 Dostałam imię po Joannie D Arc, tak jak pan się domyślił. Moja matka czuła do
niej szczególne nabożeństwo. Joanna D Arc wiele dla mnie znaczy.  Rzuciła mi ba-
dawcze spojrzenie.  W pana głosie, kiedy pan mówił o niej, brzmiało trochę pogardy.
Lekceważenie.
 Nie wiedziałem, że mam głos tak pełny ekspresji. Ale myślę, że pani przesadza.
 Jestem wyczulona na głosy.
 Najwidoczniej. Zgoda. Dla mnie Joanna D Arc jest sfałszowaną legendą, roz-
dmuchaną przez pobożnych i przez romantyków. Ta legenda do mnie nie przemawia.
Byłem w Rouen, stałem tam, gdzie Joanna D Arc spłonęła na stosie, i nadal nic. Niere-
alna.
 Chciałabym pojechać do Rouen. Wiem, że ja bym ją tam odnalazła.  Wzruszyła
lekko ramionami.  Mniejsza z tym. Następny punkt. Pan się myli. Wcale nie piszę
123
dobrze. Przeraża mnie okropnie ta część zlecenia. Jestem specjalistką od badań, tylko
to dobrze robiÄ™.
Umilkła i znów zaczęła obracać kieliszek. Czekałem spokojnie, cierpliwie. Ciekaw
byłem, jak ona poradzi sobie z następnym punktem.
 Co do tego, że jestem ponętna  rzekła powoli  nie będę udawała skromnisi.
Wiem, że nie jestem szpetna. Wykorzystuję to, co mam.  Znów nasze oczy się spo-
tkały.  Ale ja nie biegam za mężczyznami, nie kokietuję ich. Mało który jest tego
wart. Znajomych, mężczyzn i kobiety, staram się mieć niedużo. A co do tego, że jestem
nietolerancyjna, powstrzymam się od komentarza, powiem panu tylko, że tolerancja we-
dług mnie oznacza poparcie. Gardzę podłością, brakiem szacunku i wulgarnością, ale
nie nazywałabym tej pogardy nietolerancją.
Zaskoczyła mnie swoim wybuchem, w tym samym jednak momencie kelnerka po-
daÅ‚a nam obiad, wiÄ™c odpowiedz mogÅ‚em sobie darować. Maitre d hôtel przyniósÅ‚ wino
i znów byliśmy sami.
 Na panią kolej  powiedziałem.  Co pani chce wiedzieć o mnie?
Potrząsnęła głową.
124
 Nic. Nie wolno mi pana teraz osądzać. Przecież mam prośbę do pana.
 Już mówiłem, że ją spełnię.
 Nie będę pana trzymać za słowo. Może pan się rozmyślić, kiedy pan usłyszy, co
to za prośba.
 Nie rozmyślę się.
Gawędziliśmy przy stoliku, nie poruszając rzeczy istotnych. Ona dorastała w Cin-
cinnati, a ja w St. Louis, oboje pochodziliśmy znad wielkich rzek, jeśli to ma jakiekol-
wiek znaczenie. Zmiała się, kiedy powiedziałem o tym, i śmiech jej był jak muzyka.
 Chodziłam do szkoły w Cincinnati  opowiadała  i ukończyłam college Zwię-
tego Józefa nad Ohio. Mogłyśmy widzieć stan Kentucky z Góry Zwiętego Józefa. Ale
urodziłam się w Elkhart w stanie Indiana. Tam również była rzeka i wielka odnoga rze-
ki. W Elkhart wyrabia siÄ™ instrumenty muzyczne wszelkiego rodzaju. To mnie Å‚Ä…czy
z Friedheim.
 Luzno.
 Nie tak luzno.  Zbyła ten temat machnięciem ręki i pochyliła się ku mnie. 
No, teraz powiem, czego od pana chcę. Bo za chwilę stracę całą odwagę.
125
 Niech jÄ… pani zachowa. O co chodzi?
 Redakcja załatwiła fotografa  powiedziała  jakiegoś Niemca z Monachium.
Mam przesyłać moje korespondencje pocztą lotniczą i trzymać się terminów. Fotograf
bardzo mi jest potrzebny. Zadzwoniłam do niego do Monachium, ale przyjedzie dopiero
pojutrze. Powiedział, że  Globus płaci mało, więc on musi to odbębnić raz dwa. Chy-
ba ma rację.  Globus albo przysyła fotografów ze Stanów Zjednoczonych i płaci im
ciężkie pieniądze, albo angażuje kogoś z miejscowych dosłownie za grosze.
Było jasne, czego ona chce, ale zmierzała do tego powoli, z wahaniem. Wciągnęła
głęboki oddech.
 Przypomniała mi się ta krowa, którą pan narysował. Ja. . . no, czy zechciałby
pan zrobić dwa szkice dla mnie? To znaczy dla  Globusa . Załatwię, żeby panu dobrze
zapłacili.
 Nie mówmy o  Globusie . Zrobię szkice dla pani. Kiedy?
 Zaraz. Dziś po południu. Muszę je wysłać pocztą lotniczą wieczorem.
 Co mam narysować?
126
 Pana Veita, to znaczy apostola Jana, i miasteczko, coÅ› w rodzaju panoramy czy
impresji.
Widać było jej brak doświadczenia. Do Jezusa ani do Matki Boskiej oczywiście nie
mogła dostać się przed premierą, ale i tak nadawała postaci Jana zbyt duże znaczenie,
chcąc mieć szkic tylko jego. Należałoby narysować go z kimś, może z Marią Magdaleną
czy którymś brodatym apostołem. Spośród wyznawców Jezusa tylko Jan nie miał dłu-
giej brody. A przecież właśnie ci brodaci nadawali swoisty charakter miasteczku i mi-
steriom, i ona powinna to zaznaczyć. Zadurzyła się dziewczyna, więc nie mogła tego
zrozumieć. Lepiej by też zrobiła, gdyby poprosiła mnie o narysowanie raczej miejsco-
wego amfiteatru, rażąco ogromnego w małym miasteczku, niż samego Friedheim. Ale
wydałbym się zarozumialcem, zwracając jej na to uwagę. Byłem na niższym szczeblu
drabiny dziennikarskiej niż ona, musiałem wznosić do niej wzrok.
 Popołudnie będzie pracowite  powiedziałem.  Zaczynajmy.
ROZDZIAA SZÓSTY
Jan czekał na nas w hotelu Joan Terrill. %7ływe świadectwo jej ufności we własne si-
ły. Umówiła się z nim tam na pozowanie, wiedząc z góry, że ja się zgodzę. Mogłoby to [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl