[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wszytkich spraw; a którzy go na stronę zarzucają, ci niegodni, aby je
ludzmi zwano, bo to zarzucają, czym człowiek drugie zwierzęta prze-
chodzi. A jako promieńmi słonecznemi wszystko bywa oświecono, a
szpetne rzeczy od pięknych bywają rozeznane: tak rozum rady ludzkie,
powieść i wszytkie sprawy, jeśli są uczciwe albo sprośne, bywają do-
znane.
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
40
1. Praw ten ma być warunek, aby wszytko ku, uczciwości
a pospolitemu pożytkowi stanowiono tak, aby jednakie za-
płaty cnotom a zasię też jednakie karania złościom usta-
nowione były. 2. A żadne wolności nie mają być tak wielce
ważone, aby kto broniąc się niemi miał karania uchodzić,
abo niejednakowo karania odnosić. Bo prawdziwa wolność
należy w powściąganiu złych myśli i występków, nie w
swowolności brojenia, co się komu podoba, ani w lekcej-
szym karaniu występnych. 3. Jeśliże dla jednakiego wy-
stępku różność karania ma być zachowana, tedy ma być
obracana nie na rozpuszczenie wodze złościom, ale na ha-
mowanie. A przetoż mocarze, szlachta i osoby na urzę-
dziech będące mają być ciężej karani, nizli ubóstwo, chłop-
stwo i ludzie od urzędów wolni; a jeszcze ciężej ci, którzy
przeciwko urzędowi grzeszą, nizli ci, którzy przeciwko
prostym osobom.
Jakoż tedy to prawo może być chwalone, które niejednako wszyt-
kiej rzeczypospolitej jest pożyteczne, które jednakie cnoty niejedna-
kiemi zapłatami nagradza; ani tejże złości, której się różni jednako do-
puszczają, nie jednakim karaniem karze, ale jednym, nazbyt folgując,
rozpuszcza wodze do występków, a na drugie srogie karanie stanowiąc,
odejmuje im moc bronić się od krzywdy? Bo mówię (dając na przy-
kład) o prawie, którym na jedne bardzo srogiej a na drugie bardzo lek-
kie karanie za mężobójstwo jest postanowione. Ale co o jednym prawie
rzeczone, to się i o drugich im podobnych niechaj rozumie. Trafiło się
w niektórym powiecie, iż dwaczłowieki, jeden prostego stanu a drugi
szlacheckiego, oba bogaci rolej mieli dosyć, ci srodze zranili jednego
człowieka; acz nie tak bogatego, jako sami, ale przedsię szlachcica.
Onego ranionego wzięto do balwierza, ale iż niektóre rany były w nim
śmiertelne, przeto w miesiąc abo we dwa umarł. Ci, którzy go z strony
powinności przyjacielskiej nawiedzali, abo też i ci, którzy na oglądanie
ran od urzędu przysłani byli, pytali, któremuby z onych dwu, co go bili,
większą w tym winę dawał? Odpowiedział, że szlachcic swaru bitwy
początkiem był, ale bijąc, oba mu zarówno byli ciężcy, iż zgoła nie
wiedział, od którego z nich szkodliwsze rany podjął. Tedy oni pytając
dokuczali mówiąc, iż o rany oba oni, co bili, mają być karani, ale jeśli z
tych ran śmierć przyszła, tedy jeden z nich tylko o głowę ma być obwi-
nion, bo dwa o jedno zamordowanie wedle naszych praw nie mogą być
NASK IFP UG
Ze zbiorów  Wirtualnej Biblioteki Literatury Polskiej Instytutu Filologii Polskiej UG
41
na gardle karani. Na to on raniony odpowiedział, ze o swym zdrowiu
zwątpił, ale na sumieniu swym, które w rychłe ma sądu Bożego do-
znać, nie może tego u siebie pewnie postanowić, na którego by wina o
morderstwo kładziona być miała, gdyż od tych ran, które oba jednako
zadali, schodzi z tego świata. Skoro tedy on ranny umarł, wnet poczęto
szukać onego prostego stanu człowieka, a gdy postawień przed sędzią,
winę mu dano, a potym go ścięto. Bo statut jest, iż człowiek prostego
stanu, jeśliby szlachcica (któryby przyczyny z siebie najścia nie dał)
zabił, albo ochromił, albo srodze ranił, da gardło. To tedy jest karanie,
które prostego stanu mężobójca za występek już podjął  lecz on
szlachcic jeszcze żyw i mieszka między ludzmi; powiedają, że z osia-
dłości ma być do sędziego pozwan, a wedle postępku prawa polskiego
albo za rany albo za głowę pieniężną winą ma być karan. Izali dla Bo-
ga! ta sprawa nie jest takowa, która dwu rzeczypośpolitych potrzebuje
dla tych dwojga rodzajów ludzi, a tak daleko od siebie oddalonych, iż z
jednej do drugiej przystęp żądny nie może być, że też jedna od drugiej
pomocy nie potrzebuje tak, że się ich obywatele między sobą ani poj-
mują, ani się znają; naostatek że też ani wody, ani powietrza, ani słońca
nie mają wspólnego? Bo to, co jest u nas w obyczaju, iż oboje ludzie,
mieszkające w jednej rzeczypospolitej, dla jednej przyczyny jedne ści-
nają a drugim folgują, aza nie poszło na dziw? Nie trzeba w tej rzeczy-
pospolitej, w której takie prawa panują, spodziewać onego końca, ku
któremu ludzkie zgromadzenia bywają: aby wszyscy obywatele spo-
kojnie a szczęśliwie żyć mogli; w której tenże jest żywota twego i
śmierci twej pan, a ty bojąc się śmierci, musisz szkody i sromoty albo
łajanie od niego cierpieć; w tejże rzeczypospolitej jemu jest żart a ja-
koby igrzysko zabić ciebie, a tobie to za główny występek poczytają,
jeśli go zabijesz albo ranisz. Aleśmy o tym indzie mówili i jeszcze bę-
dziemy.
Któż tedy nie baczy, że ta wolność z wielką ludu prostego, a nie-
mężnego niewolą jest złączona? Lecz i niewola i wolność zbytnia
.przemierzła jest; jako zaś oboja rzecz mierna do długości trwała jest i
do mniemania u ludzi bardzo dobra: tę sprawę dawają historykowie, iż
jako perskie panowanie dla niewoli, tak ateńskie dla zbytnej wolności
zaginęło. U nas pospolity człowiek niewolstwem nad miarę jest ucię-
żon, a szlachta zasię nazbyt z wielkiej wolności buja. Czegóż się tedy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl