[ Pobierz całość w formacie PDF ]
się, jeszcze daleko wyższą wartość biologiczną, niż owe reakcyjne, i przeto zasługujących
tem bardziej, by je naukowo i wysoko cenić: mam na myśli właściwe a k t y w n e uczucia,
jak żądza wÅ‚adzy, chciwość i im podobne. (E. Dühringa »Wartość życia«; »Kurs filozofii«; w
gruncie rzeczy wszędzie). Tyle przeciw tendencyi tej wogóle: co się jednak tyczy poszczegól-
nego twierdzenia Dühringa, że ojczyzny sprawiedliwoÅ›ci szukać należy na gruncie uczucia
reakcyjnego, to trzeba mu, gwoli prawdzie, szorstkiem odwróceniem inne przeciwstawić
twierdzenie: o s t a t n i m gruntem, który duch sprawiedliwości zdobyć może, jest grunt
uczucia reakcyjnego! Jeśli się rzeczywiście zdarzy, że człowiek sprawiedliwy sprawiedliwym
zostanie nawet względem swych szkodników (a nietylko zimnym, umiarkowanym, obcym,
obojętnym; być sprawiedliwym jest zawsze p o z y t y w n e m zachowaniem się), jeśli się
nawet pod nawałem osobistej urazy, szyderstwa, podejrzenia nie zmąci wysoka, czysta, rów-
nie głęboko jak łagodnie patrząca przedmiotowość sprawiedliwego, s ą d z ą c e g o oka, w
takim razie jest to cząstka doskonałości i najwyższego mistrzostwa na ziemi, nawet coś,
czego tu roztropnie jest nie oczekiwać, w co w każdym razie nie należy w i e r z y ć zbyt ła-
two. Niewątpliwa, że średnio nawet osobom najuczciwszym wystarcza już drobna zaczepka,
złośliwość, insynuacya, by wpędzić im krew w oczy, a wypędzić z oczu wszelkie poczucie
słuszności. Aktywny, napadający, zaczepny człowiek stoi zawsze jeszcze sto kroków bliżej
sprawiedliwości, niż reakcyjny; nie jest bowiem wcale zmuszony, w sposób, jak to reakcyjny
człowiek czyni, czynić musi, do fałszywego, uprzedzonego oceniania swego przedmiotu.
Rzeczywiście dlatego człowiek napadający jako silniejszy, odważniejszy, dostojniejszy miał
za wszystkich czasów i w o l n i e j s z e o k o i c z y s t s z e sumienie: naodwrót zgadnąć
już Å‚atwo, kto wogóle ma na sumieniu wynalezienie »nieczystego sumienia« czÅ‚owiek opa-
nowany przez ressentiment! Wkońcu rozejrzyjmy się w dziejach: w jakiej sferze wogóle do-
tąd sprawowanie prawa, jak też właściwa potrzeba prawa czuły się na ziemi u siebie? Czyżby
w sferze człowieka reakcyjnego? Wcale nie: raczej w sferze aktywnego, silnego, spontanicz-
nego, zaczepnego. Niech padnie słowo ku zmartwieniu pomienionego agitatora (który sam raz
to o sobie zÅ‚ożyÅ‚ zeznanie: »nauka zemsty przewijaÅ‚a siÄ™ jak czerwona nić sprawiedliwoÅ›ci
34
przez wszystkie moje prace i usiÅ‚owania«). Otóż ze stanowiska historycznego przedstawia
prawo na ziemi walkę właśnie p r z e c i w uczuciom reakcyjnym, wojnę, wydaną im ze stro-
ny aktywnych i zaczepnych potęg, które swej siły używały po części na to, by powstrzymać
wybujałość reakcyjnego patosu i nakazać mu miarę i wymusić pogodzenie. Wszędzie, gdzie
dzieje się i utrzymuje sprawiedliwość, widać silniejszą moc, która w stosunku do niżej od niej
stojących, słabszych (czy to grup, czy jednostek), szuka środków, by bezmyślnie szalejącemu
ressentiment kres położyć, już to wydzierając przedmiot tegoż ressentiment z rąk zemsty, już
to zamiast zemsty wydając ze swej strony bitwę wrogom pokoju i porządku, już to wynajdu-
jąc wyrównania, proponując, w danych razach narzucając, już to podnosząc pewne równo-
ważniki uszkodzeń do normy, do której odtąd raz na zawsze ressentiment stosować się musi.
Najbardziej jednak rozstrzygającą rzeczą, którą najwyższa potęga wywiera i przeprowadza
wbrew przewadze uczucia odporu i urazy czyni to zawsze, skoro tylko jest dość silna ku
temu , jest ustanowienie p r a w a, rozkazodawcze oświadczenie, co wogóle w oczach jej
uchodzić ma za dozwolone, za słuszne, a co za wzbronione, za niesłuszne. Traktując po usta-
nowieniu prawa przestępstwa i akty samowoli jednostek, jak też całych grup, jako występek
względem prawa i bunt przeciw najwyższej mocy, odwraca ona uczucie podległych sobie od
najbliższej szkody takimi występkami wyrządzonej i osiąga w ten sposób odwrotność tego,
czego chce każda zemsta, znająca jedynie i uznająca tylko punkt widzenia poszkodowanego
: odtąd ćwiczy się oko w coraz b e z o s o b i t s z e j ocenie czynu, nawet oko samego po-
szkodowanego (aczkolwiek to na samym ostatku, jak wyżej zauważono). Wedle tego »pra-
wo« i »bezprawie« istniejÄ… dopiero od ustanowienia p r a w a (a nie, jak chce Dühring, od
aktu urazy). Mówić o »prawie« i »bezprawiu« s a m y c h w s o b i e niema zgoÅ‚a sensu; na-
turalnie nie może urażenie, pogwałcenie, złupienie, zniszczenie samo w sobie być czemś
»bezprawnem«, o ile życie funkcyonuje e s e n c y o n a l n i e, to jest raniÄ…c, gwaÅ‚cÄ…c, Å‚upiÄ…c,
niszcząc w swych zasadniczych funkcyach, i nie da się wcale bez tego charakteru pomyśleć.
Trzeba wyznać jeszcze coś ciekawszego, że z najwyższego biologicznego stanowiska stany
prawne mogą być zawsze tylko s t a n a m i w y j ą t k o w y m i, jako częściowe ogranicze-
nia właściwej, do mocy dążącej woli życiowej i podporządkowanie sobie jej wspólnych celów
jako poszczególnych środków, to jest jako środków do stworzenia w i ę k s z y c h jedności
mocy. Porządek prawny, pomyślany samowładczo i ogólnie, nie jako środek w walce kom-
pleksów mocy, lecz jako środek p r z e c i w wszelkiej walce wogóle, może wedle komuni-
stycznego szablonu Dühringa, że każda wola winna każdÄ… wolÄ™ za równÄ… uważać, byÅ‚by za-
sadą w r o g ą ż y c i u, burzycielem i rozprzężeniem człowieka, zamachem na przyszłość
człowieka, znakiem znużenia, ukradkowym przesmykiem do nicości.
12.
Tu jeszcze słowo o pochodzeniu i celu kary dwa problematy, które rozpadają się, lub
rozpaść się powinny: niestety, zlepia się je zwykle w jedno. Bo jakże postępują w tym wy-
padku dotychczasowi genealogowie moralności? Naiwnie, jak zwykle postępowali : wynaj-
dujÄ… jakiÅ› »cel« w karze, naprzykÅ‚ad zemstÄ™ lub odstraszenie, umieszczajÄ… potem dobrodusz-
nie ten cel na poczÄ…tku, jako causa fiendi kary i rzecz gotowa. Lecz »cel w prawie« przydać
się może historyi powstawania prawa dopiero na samym ostatku: niema raczej dla żadnego
rodzaju historyi zgoła ważniejszego twierdzenia nad owo, które z takim trudem zdobyto, lecz
które też w i n n o b y ł o być zdobyte, to jest, że przyczyna powstania jakiejś rzeczy i jej
ostateczna użyteczność, jej rzeczywiste zużytkowanie i wciągnięcie w system celów, odległe
są toto coelo od siebie; że co jest, co jakimkolwiek sposobem doszło do skutku, bywa przez
moc odeń wyższą wykładane ciągle pod kątem nowych zamysłów, na nowo zagarniane, w
nowy pożytek przekształcane i kierowane; że wszystko, co dzieje się w świecie organicznym
35
jest p r z e m o ż e n i e m, o p a n o w a n i e m, a wszelkie znów przemożenie i opanowanie
nowem wytÅ‚umaczeniem i przyrzÄ…dzeniem, przy którem dotychczasowy »sens« i »cel« z ko-
nieczności zaciemnić się lub zgoła zagasnąć musi. Choćby się najlepiej pojęło p o ż y t e k
jakiegoś organu fizyologicznego (lub też instytucyi prawnej, obyczaju społecznego, zwyczaju [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
się, jeszcze daleko wyższą wartość biologiczną, niż owe reakcyjne, i przeto zasługujących
tem bardziej, by je naukowo i wysoko cenić: mam na myśli właściwe a k t y w n e uczucia,
jak żądza wÅ‚adzy, chciwość i im podobne. (E. Dühringa »Wartość życia«; »Kurs filozofii«; w
gruncie rzeczy wszędzie). Tyle przeciw tendencyi tej wogóle: co się jednak tyczy poszczegól-
nego twierdzenia Dühringa, że ojczyzny sprawiedliwoÅ›ci szukać należy na gruncie uczucia
reakcyjnego, to trzeba mu, gwoli prawdzie, szorstkiem odwróceniem inne przeciwstawić
twierdzenie: o s t a t n i m gruntem, który duch sprawiedliwości zdobyć może, jest grunt
uczucia reakcyjnego! Jeśli się rzeczywiście zdarzy, że człowiek sprawiedliwy sprawiedliwym
zostanie nawet względem swych szkodników (a nietylko zimnym, umiarkowanym, obcym,
obojętnym; być sprawiedliwym jest zawsze p o z y t y w n e m zachowaniem się), jeśli się
nawet pod nawałem osobistej urazy, szyderstwa, podejrzenia nie zmąci wysoka, czysta, rów-
nie głęboko jak łagodnie patrząca przedmiotowość sprawiedliwego, s ą d z ą c e g o oka, w
takim razie jest to cząstka doskonałości i najwyższego mistrzostwa na ziemi, nawet coś,
czego tu roztropnie jest nie oczekiwać, w co w każdym razie nie należy w i e r z y ć zbyt ła-
two. Niewątpliwa, że średnio nawet osobom najuczciwszym wystarcza już drobna zaczepka,
złośliwość, insynuacya, by wpędzić im krew w oczy, a wypędzić z oczu wszelkie poczucie
słuszności. Aktywny, napadający, zaczepny człowiek stoi zawsze jeszcze sto kroków bliżej
sprawiedliwości, niż reakcyjny; nie jest bowiem wcale zmuszony, w sposób, jak to reakcyjny
człowiek czyni, czynić musi, do fałszywego, uprzedzonego oceniania swego przedmiotu.
Rzeczywiście dlatego człowiek napadający jako silniejszy, odważniejszy, dostojniejszy miał
za wszystkich czasów i w o l n i e j s z e o k o i c z y s t s z e sumienie: naodwrót zgadnąć
już Å‚atwo, kto wogóle ma na sumieniu wynalezienie »nieczystego sumienia« czÅ‚owiek opa-
nowany przez ressentiment! Wkońcu rozejrzyjmy się w dziejach: w jakiej sferze wogóle do-
tąd sprawowanie prawa, jak też właściwa potrzeba prawa czuły się na ziemi u siebie? Czyżby
w sferze człowieka reakcyjnego? Wcale nie: raczej w sferze aktywnego, silnego, spontanicz-
nego, zaczepnego. Niech padnie słowo ku zmartwieniu pomienionego agitatora (który sam raz
to o sobie zÅ‚ożyÅ‚ zeznanie: »nauka zemsty przewijaÅ‚a siÄ™ jak czerwona nić sprawiedliwoÅ›ci
34
przez wszystkie moje prace i usiÅ‚owania«). Otóż ze stanowiska historycznego przedstawia
prawo na ziemi walkę właśnie p r z e c i w uczuciom reakcyjnym, wojnę, wydaną im ze stro-
ny aktywnych i zaczepnych potęg, które swej siły używały po części na to, by powstrzymać
wybujałość reakcyjnego patosu i nakazać mu miarę i wymusić pogodzenie. Wszędzie, gdzie
dzieje się i utrzymuje sprawiedliwość, widać silniejszą moc, która w stosunku do niżej od niej
stojących, słabszych (czy to grup, czy jednostek), szuka środków, by bezmyślnie szalejącemu
ressentiment kres położyć, już to wydzierając przedmiot tegoż ressentiment z rąk zemsty, już
to zamiast zemsty wydając ze swej strony bitwę wrogom pokoju i porządku, już to wynajdu-
jąc wyrównania, proponując, w danych razach narzucając, już to podnosząc pewne równo-
ważniki uszkodzeń do normy, do której odtąd raz na zawsze ressentiment stosować się musi.
Najbardziej jednak rozstrzygającą rzeczą, którą najwyższa potęga wywiera i przeprowadza
wbrew przewadze uczucia odporu i urazy czyni to zawsze, skoro tylko jest dość silna ku
temu , jest ustanowienie p r a w a, rozkazodawcze oświadczenie, co wogóle w oczach jej
uchodzić ma za dozwolone, za słuszne, a co za wzbronione, za niesłuszne. Traktując po usta-
nowieniu prawa przestępstwa i akty samowoli jednostek, jak też całych grup, jako występek
względem prawa i bunt przeciw najwyższej mocy, odwraca ona uczucie podległych sobie od
najbliższej szkody takimi występkami wyrządzonej i osiąga w ten sposób odwrotność tego,
czego chce każda zemsta, znająca jedynie i uznająca tylko punkt widzenia poszkodowanego
: odtąd ćwiczy się oko w coraz b e z o s o b i t s z e j ocenie czynu, nawet oko samego po-
szkodowanego (aczkolwiek to na samym ostatku, jak wyżej zauważono). Wedle tego »pra-
wo« i »bezprawie« istniejÄ… dopiero od ustanowienia p r a w a (a nie, jak chce Dühring, od
aktu urazy). Mówić o »prawie« i »bezprawiu« s a m y c h w s o b i e niema zgoÅ‚a sensu; na-
turalnie nie może urażenie, pogwałcenie, złupienie, zniszczenie samo w sobie być czemś
»bezprawnem«, o ile życie funkcyonuje e s e n c y o n a l n i e, to jest raniÄ…c, gwaÅ‚cÄ…c, Å‚upiÄ…c,
niszcząc w swych zasadniczych funkcyach, i nie da się wcale bez tego charakteru pomyśleć.
Trzeba wyznać jeszcze coś ciekawszego, że z najwyższego biologicznego stanowiska stany
prawne mogą być zawsze tylko s t a n a m i w y j ą t k o w y m i, jako częściowe ogranicze-
nia właściwej, do mocy dążącej woli życiowej i podporządkowanie sobie jej wspólnych celów
jako poszczególnych środków, to jest jako środków do stworzenia w i ę k s z y c h jedności
mocy. Porządek prawny, pomyślany samowładczo i ogólnie, nie jako środek w walce kom-
pleksów mocy, lecz jako środek p r z e c i w wszelkiej walce wogóle, może wedle komuni-
stycznego szablonu Dühringa, że każda wola winna każdÄ… wolÄ™ za równÄ… uważać, byÅ‚by za-
sadą w r o g ą ż y c i u, burzycielem i rozprzężeniem człowieka, zamachem na przyszłość
człowieka, znakiem znużenia, ukradkowym przesmykiem do nicości.
12.
Tu jeszcze słowo o pochodzeniu i celu kary dwa problematy, które rozpadają się, lub
rozpaść się powinny: niestety, zlepia się je zwykle w jedno. Bo jakże postępują w tym wy-
padku dotychczasowi genealogowie moralności? Naiwnie, jak zwykle postępowali : wynaj-
dujÄ… jakiÅ› »cel« w karze, naprzykÅ‚ad zemstÄ™ lub odstraszenie, umieszczajÄ… potem dobrodusz-
nie ten cel na poczÄ…tku, jako causa fiendi kary i rzecz gotowa. Lecz »cel w prawie« przydać
się może historyi powstawania prawa dopiero na samym ostatku: niema raczej dla żadnego
rodzaju historyi zgoła ważniejszego twierdzenia nad owo, które z takim trudem zdobyto, lecz
które też w i n n o b y ł o być zdobyte, to jest, że przyczyna powstania jakiejś rzeczy i jej
ostateczna użyteczność, jej rzeczywiste zużytkowanie i wciągnięcie w system celów, odległe
są toto coelo od siebie; że co jest, co jakimkolwiek sposobem doszło do skutku, bywa przez
moc odeń wyższą wykładane ciągle pod kątem nowych zamysłów, na nowo zagarniane, w
nowy pożytek przekształcane i kierowane; że wszystko, co dzieje się w świecie organicznym
35
jest p r z e m o ż e n i e m, o p a n o w a n i e m, a wszelkie znów przemożenie i opanowanie
nowem wytÅ‚umaczeniem i przyrzÄ…dzeniem, przy którem dotychczasowy »sens« i »cel« z ko-
nieczności zaciemnić się lub zgoła zagasnąć musi. Choćby się najlepiej pojęło p o ż y t e k
jakiegoś organu fizyologicznego (lub też instytucyi prawnej, obyczaju społecznego, zwyczaju [ Pobierz całość w formacie PDF ]