[ Pobierz całość w formacie PDF ]

równie\ o panią.  Podał jej słuchawkę.
Sabrina w tym momencie po\ałowała, \e nie ugryzła się w język. Ale było
ju\ za pózno.
 Czyja to próba przedślubna?  zapytał bardzo zaintrygowany Mason.
 Nie moja  odparła chłodno.
 Szczerze mówiąc, tak przypuszczałem  odpowiedział.  Ale muszę ci
powiedzieć, \e twoi rodzice byli zachwyceni, gdy dowiedzieli się, \e hm...
jesteś z Calebem Tannerem. Przyznam szczerze, \e nawet poczułem się nieco
dotknięty...
 Jak widzę, wszystko im wypaplałeś  mruknęła.  A jeśli mój ojciec
uznał, \e Caleb jest lepszą partią od ciebie, to z pewnością ci to okazał. On nie
nale\y do osób, które przesadnie liczą się z cudzymi uczuciami  dodała
spokojnie Sabrina.
 Wypytywał mnie o was, ale niewiele potrafiłem mu powiedzieć. Chyba
zamierza zadzwonić do Caleba i zapytać go, jakie ma w stosunku do ciebie
zamiary. Mo\e nie być zadowolony z tego, co usłyszy...
 Po raz pierwszy jesteśmy wyjątkowo zgodni  powiedziała z przekąsem.
 Gdyby twoja sytuacja uległa zmianie, choć oczywiście \yczę wam du\o
szczęścia, to pamiętaj, \e podtrzymuję propozycję, którą ci kiedyś zło\yłem 
wypalił nagle Mason.
Sabrina zaniemówiła, długo nie była w stanie wykrztusić ani jednego słowa.
 Wiesz, gdybyś za mnie wyszła, to z pewnością uło\yłyby się wreszcie
twoje stosunki z rodzicami, pamiętaj o tym  dodał Mason.
 Dobrze, będę o tym pamiętać, choć nie przypuszczam, \ebym kiedyś
miała ochotę skorzystać z twojej propozycji.
 Poza tym powiedz Calebowi, \e nie mogę czekać w nieskończoność, a\
podejmie decyzję, czy chce się spotkać z kandydatem, którego mu
przedstawiłem.
 Dobrze, przeka\ę mu  odparła.
Skończyli rozmowę i Sabrina ruszyła na górę poszukać Caleba. W salonie
go nie było, sypialnia równie\ była pusta. Zaintrygował ją dziwny szum,
dobiegający z góry.
Ach, ju\ wiem, co to za wa\ne spotkanie, Caleb bawi się swoimi kolejkami,
pomyślała z rozbawieniem. Poszła na górę. W pokoju rozstawiona była
makieta ze stacjami, mostami i wiaduktami. Mostem przeje\d\ał właśnie
pociąg towarowy. Caleb siedział przy stole i obsługiwał panel kontrolny.
W pierwszej chwili pomyślała, \e jej nie zauwa\ył. Jednak Caleb zatrzymał
pociąg na najbli\szej stacji i odwrócił się do niej. Jego oczy błyszczały z
entuzjazmu. Sabrinie na sekundę zrobiło się przykro, \e jej towarzystwo nie
budzi w nim takich emocji. Zaraz jednak opanowała się i przywołała do
porządku. Przecie\ to zupełnie naturalne, \e jest taki o\ywiony. W końcu
znalazł trochę czasu, by zająć się swoim hobby.
Rozejrzała się po pokoju. Niegdyś musiała tu być sala balowa. Jeszcze do
tej pory widać było resztki dawnej świetności. Kryształowy \yrandol, stiuki na
suficie, złocenia i ogromne okna były dobitnym świadectwem tego, \e dawni
właściciele domu nie \ałowali pieniędzy na wystrój.
 Podejrzewam, \e chcesz, abym porzucił swoje zabawki  jęknął Caleb.  I
to po tym, jak się wdrapałem po tych cholernych schodach.
 Nie jest z tobą tak zle, skoro dałeś sobie radę  pochwaliła go.
 Dziś chodzę ju\ tylko o jednej kuli i czuję, \e z ka\dym dniem będzie
lepiej. Mo\e na uroczystość ślubną uda mi się pójść bez kul.
Pewnie tak, pomyślała. Wkrótce w ogóle nie będę musiała się nim
zajmować i wrócę do własnego domu, uświadomiła sobie. Dziwne, ale w tym
momencie poczuła smutek, a nie radość.
 Co tam trzymasz za plecami?  spytał.
 Chyba potrafisz czytać w moich myślach, bo i ja doszłam do wniosku, \e
mo\esz ju\ odło\yć kule. Kupiłam to w antykwariacie.  Wyjęła zza pleców
bardzo elegancką laskę ze srebrną główką.
 Dziękuję, jaka ładna  rozpromienił się i zamyślił na chwilę.  Wiesz, \e
gdyby nie ten nieszczęsny wypadek podczas Halloween, to poznalibyśmy się
dziś, właśnie na próbie ślubu Cassie i Jake'a?
Spojrzała na niego zdziwiona. Skąd nagle u tego pragmatyka takie
sentymentalne gadki? Co mu się stało?
 Pewnie byłoby znacznie lepiej, gdybyśmy się poznali dopiero dziś,
zapewne nie potrzebowałbyś tej laseczki  powiedziała.
 Gdybym cię poznał dopiero na próbie, z pewnością byłoby zupełnie
inaczej... Byłbym zachwycony, widząc tak piękną kobietę...
Sabrina zadr\ała. Gdyby poznali się dopiero dziś, nie byłoby bólu, złości i
kłótni. Być mo\e nawet poczuliby do siebie sympatię...
 Ale wtedy pewnie nigdy nie dowiedziałbym się, \e jesteś wyjątkowa... A
w ka\dym razie nie dowiedziałbym się tego tak szybko.
Sabrina ju\ nie słyszała, co do niej mówił, zrobiło jej się ciemno przed
oczyma. Wszystko mogło być inaczej, mo\e by się zaprzyjaznili, mo\e nawet...
by ją pokochał, tak jak ona pokochała jego...
Rozdział 9
Nieomal równocześnie z myślą, \e kocha Caleba, przez głowę przemknęła
jej inna, równie absurdalna  to po prostu niemo\liwe, bym go pokochała.
Jestem zmęczona, a Caleb te\ się trochę rozkleił, przecie\ my się nawet nie
przyjaznimy, przekonywała samą siebie.
Jednak myśl, \e kocha Caleba, całkowicie Sabrinę oszołomiła. Skąd
przyszły jej do głowy takie bzdury? Przecie\ Caleb zupełnie nie był w jej typie,
na początku znajomości nawet go nie lubiła. Teraz sytuacja wyglądała
inaczej... Owszem, okazał się sympatycznym facetem i z pewnością niezwykle
pociągającym. Jednak od lubienia, czy nawet pociągu seksualnego, do miłości
bardzo długa droga... Czy\by ona ju\ przebyła ten dystans?
Nie, to niemo\liwe, \ebym była głupsza od tych wszystkich panienek
Caleba, myślała gorączkowo. Z pewnością Angelique nigdy, nawet przez
moment nie pomyślała, \e kocha Caleba, choć z pewnością darzyła wielkim
uczuciem jego ksią\eczkę czekową. I pomyśleć, \e uwa\ała się za mądrzejszą
od tej blond wampirzycy...
Bzdura, nonsens, idiotyzm, powtarzała w duchu. Dlaczego zatem, skoro to
taki absurd, tak bardzo się tym przejęłam?
Caleb przyglądał jej się uwa\nie. Zauwa\ył, \e coś ją bardzo poruszyło. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl