[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Trudno mi się pogodzić z faktem, że trzydziestosześcioletni mężczy-
zna wyobraża sobie, że życie to tylko przyjęcia i zabawa.
 Ostro powiedziane. Czy wyobrażasz sobie mnie na jakiejś małej far-
mie gdzieś w Manitobie uprawiającego pszenicę czy cokolwiek innego? Nie
wiesz, że małe farmy nie są już opłacalne?
 Szczerze mówiąc, nigdzie cię nie widzę. Ale uważam, że konieczne jest
robienie czegoś produktywnego, jeśli jest się dorosłym.
 Ależ ja robię coś produktywnego  powiedział.  Jestem biznesme-
nem, jak pamiętasz. Wszedłem w spółkę z jednym facetem i powinniśmy się
sprawdzić jako zespół.
 Ale najwyrazniej nie możesz pogodzić tej pracy z Evelyn.
 Ani nawet powiedzieć o niej przyjaciółce pomyślała.  Chociaż, jeśli wie-
rzyć Bruce'owi, jego wspólnik ma żonę i troje dzieci. Ciekawe, czy ta żona wie,
co oni właściwie robią, a jeśli tak, to co o tym myśli?"
 To nie pracy nie mogę pogodzić z Evelyn, tylko mojego życia.
Więc to tak. Był jednym z tych nowoczesnych mężczyzn, którzy nie lu-
bią się wiązać. Ale w końcu to było jego życie.
 Tak, oczywiście. Przepraszam, przecież to nie moja sprawa. Nie chcia-
łam, żeby to wyglądało na dezaprobatę.
Wstała i podniosła leżący na podłodze kask.
 Powinniśmy już jechać. I tak zbyt dużo czasu spędziłam z dala od
moich książek.
 Nie dostaliśmy jeszcze rachunku.
 Będzie na nas czekał przy wyjściu  zapewniła go i pozwoliła wziąć
się za rękę, gdy szli pomiędzy stolikami. Uśmiechnęła się i skinęła głową kilku
znajomym, wymieniła kilka pozdrowień i gdy dotarli już do biurka stojącego
przy wejściu, wyciągnęła rękę po rachunek, który pan Leung zdążył już przy-
gotować.
Ogier urażony wyjął jej go z dłoni, spojrzał na sumę i oniemiał.
 Dolar sześćdziesiąt centów? Proszę pana, to chyba jakaś pomył...
 Cicho!  zgromiła go Mary, zaciskając palce na jego dłoni i przesy-
łając mu ostrzegawcze spojrzenie.  Płać, albo oddaj mi go, to sama to zro-
bię.
 Ale coś się nie zgadza i...
Mary położyła wymaganą sumę na biurku, pożegnała się i pociągnęła
swego opierającego się towarzysza do wyjścia.
 Nie mogę uwierzyć, że możesz tak oszukiwać tego starego człowieka?
On się pomylił. Mary! Może przez to stracić pracę! Dlaczego nie pozwoliłaś mi
powiedzieć mu o tym?
 To nie żadna pomyłka. Poza tym on sam jest właścicielem tej restaura-
cji, więc nie straci pracy. Jest moim przyjacielem i pozwala mi płacić tylko za
herbatę. To taka nasza umowa. Jeśli nie przychodzę tam na obiad przynajmniej
raz w miesiącu, to szuka mnie w Centrum, żeby sprawdzić, czy nic mi się nie
stało i zaciąga mnie na posiłek. Przyzwyczaiłam się więc jadać tam wystarczają-
co często, żeby był zadowolony, ale nie na tyle często, żeby ponosił straty.
 Dlaczego?
S
R
 Co dlaczego?  Doskonale wiedziała, o co Bruce chciał zapytać.
 Za co ci się odwdzięcza?
 Za nic  odpowiedziała, wzruszając ramionami.  Ale on uważa, że
ma powód. Jego wnuczek miał... kłopoty. Porozmawiałam z nim trochę, pomo-
głam mu zrozumieć kilka spraw.
 Kłopoty? Ciekawe, jakie kłopoty mógł mieć ten chłopak, że aż jego dzia-
dek szukał pomocy w Centrum Odwykowym"  zastanowił się Ogier. Nie trze-
ba było dużo wyobrazni, żeby odpowiedzieć na to pytanie.
 Właśnie to chcesz robić, prawda? Pracować z uzależnionymi nastolat-
kami. Dlaczego teraz tego nie robisz?
Westchnęła.
 Niestety, niewiele placówek zajmuje się problemami uzależnienia mło-
dzieży. Ale to się zmieni. Musi  dodała, zagryzając wargi, bo pomyślała o tych
wszystkich młodych ludziach, którzy potrzebują pomocy, a nie ma kto im jej
udzielić. Nikomu nie spieszy się w tej sprawie!
 Do młodych chyba trudno przemówić, prawda?  spytał Bruce, prze-
wieszając pasek swojego kasku przez rączkę motocykla i opierając się rękoma o
siedzenie.  Jak się z nimi dogadujesz?
 Tak samo, jak z każdym innym  powiedziała.  Trzeba zdobyć ich
zaufanie i przekonać ich, że naprawdę obchodzi cię, co się z nimi stanie. Na przy-
kład wnuczek pana Leunga. Nie łamiąc żadnych reguł etycznych, mogę ci po-
wiedzieć, że w pewnym momencie przestał sobie dawać radę. Z jakiegoś po-
wodu stracił wiarę w siebie. Stwierdził, że nie potrafi żyć tak jak oczekuje tego
jego rodzina, bo niezależnie od tego, jak by się nie starał, nigdy nie spełnia wy-
starczająco wymagań. I kiedy to zauważył, zdecydował, że nie ma po co się
starać. Wplątał się w nieodpowiednie towarzystwo. Ja tylko z nim porozma-
wiałam i uświadomiłam mu, jak wiele ma do zrobienia. Myślę, że udało mi się
podbudować trochę jego wiarę w siebie.
 Coś mi się wydaje, że to nie było wszystko  powiedział Ogier. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl