[ Pobierz całość w formacie PDF ]

nie znała się na dzieciach, szybko to zrozumiała.
- Tak. Z mamą. Zawołaj mamę.
- Halo - włączył się inny głos, trochę tylko starszy.  Kto mówi?
- Kto mówi? - zapytała zdezorientowana.
- Tu Piotruś Pan... to znaczy Jamie Newton. Czego pani chce?
- Muszę porozmawiać z Jessicą.
- Po co?
Bella wzięła głęboki oddech, próbując na gwałt wymyślić jakąś odpowiedz.
- Chciałam pogadać. Jestem jej przyjaciółką.
Wtedy rozległy się kroki i odgłosy szarpaniny. Bella usłyszała, jak słuchawka spada na ziemię.
Potem dwa podniesione dziecięce głosy zaczęły się kłócić o to, kto ma odebrać telefon.
- Halo? - Zwyciężyła dziewczynka, ale w tle słychać było wrzaski Jamiego. Chłopiec wyraznie był
obrażony.
To najstarsza latorośl Sterlinga, przypomniała sobie Bella. Taka mała sowa.
- Czy mogłabym rozmawiać z Jessicą?
- Mogę zapytać, kto mówi?
No, dziewczynka była przynajmniej dobrze wychowana.
- Jej przyjaciółka Bella.
- Przykro mi, ale w tym momencie Jessica jest niedysponowana.
Bella zrobiła wielkie oczy.  Niedysponowana"! Co za słownictwo ma ta mała!
- To rozmowa międzymiastowa. Czy jesteś pewna, że Jessica nie może podejść do telefonu?
- Jessica i mój tatuś są na górze. Właśnie skaczą po łóżku.
Bella zagryzła wargi i pokiwała głową. Oczywiście. W końcu dopiero co wzięli ślub. Zastanawiała
się, co odpowiedzieć, kiedy w słuchawce rozległ się zdyszany głos Jessici.
- Rany, Jess! Powinniście się, słoneczka, opanować! Przecież można poczekać, aż dzieci pójdą spać.
- Bella! - zaśmiała się Jessica. - To nie to, o czym myślisz. Mike wypróbowywał właśnie sprężyny
nowego materaca.
- Nie wiedziałam, że to się teraz tak nazywa.
- Daj spokój, Bells. - Jessica zaśmiała się jeszcze głośniej, niemal frywolnie. - Dzwoniłam do ciebie
do biura, ale powiedzieli mi, że wyjechałaś z miasta. Daj mi zgadnąć. Gorący Nick?
- Nie. - Bella wiła się przy telefonie jak piskorz.
- No to na pewno Rozkoszny Dan?
- Też nie. - Bella była bliska paniki.
- Ktoś nowy?
Nie było wyjścia. Bella zebrała się na odwagę i wyjąkała:
- Jestem z Edwardem w Fort Myers.
- Bello, nic nie słyszę. Poczekaj chwilę.
W słuchawce rozległ się przejmujący gwizd.
- Cisza! - krzyknęła Jessica i wróciła do rozmowy.  Przepraszam cię. Co mówiłaś?
- Jestem z Edwardem w Fort Myers.
- Jesteś z Edwardem w Fort Myers? - Jessica nie kryła zaskoczenia.
- Tak, jestem z Edwardem w Fort Myers. - Za trzecim razem poszło jej gładko, ale i tak czuła, jak ze
zdenerwowania trzęsą się jej ręce. - Zdecydował się wyjechać, mimo wszystko. Podwiozłam go na
lotnisko, a potem namówił mnie, żebym się z nim zabrała. Wiesz, od roku nie miałam wakacji, a on
zachowywał się trochę dziwnie...
32
- Bella! - przerwała jej Jessica. - Jesteś najlepszą przyjaciółką na świecie. Nigdy dotąd tak się nie
martwiłam o Edwarda. Teraz wiem, że jesteś z nim, i od razu przestałam się denerwować. Jak on się
miewa?
Bella czuła się winna na myśl o uczuciach, których co i rusz doznawała na jego widok.
- Powiedziałabym, że jest lekko załamany. Ale to w końcu zrozumiałe.
- Uraziłam jego ego - powiedziała Jessica ponuro. - Czuję się wrednie z tego powodu. Spróbuj go
jakoś rozweselić, dobrze? Idzcie potańczyć albo coś... Zrób coś, żeby się trochę rozluznił.
- Rozluzniony Edward to sprzeczność sama w sobie - Bella zmusiła się do śmiechu i wytarła o leżak
spocone ręce - ale spróbuję.
- Może poderwie kogoś na plaży?
- Nie da się ukryć, że wzbudza wyrazne zainteresowanie.
Moje przede wszystkim, dodała Bella w myślach.
- Cieszę się. W końcu sam zrozumie, że nie pasowaliśmy do siebie. Nic by nie wyszło z naszego
małżeństwa.
- W porządku - powiedziała Bella oficjalnym tonem i szybko zmieniła temat - Jak ci się układa życie
małżeńskie?
- Cudownie!
W tej samej chwili rozległ się głośny ryk.
- O rany! - jęknęła Jessica. - Muszę lecieć. Bello, dzięki za wszystko. Jesteś moją wybawicielką! -
zawołała i rzuciła słuchawkę.
Bella siedziała nieruchomo. Wybawicielką! Dobre sobie. Chyba zdrajczyni, po tym wszystkim, co
czuła ostatnio do Edwarda. Powinna jutro pójść do kościoła.
- Co ci się stało? - spytał zdyszany Edward, padając na swój leżak. - Czyżby Federacja
Konsumentów wydala zakaz sprzedaży frytek?
- Rozmawiałam właśnie z Jessicą.
- Jessicą Newton? - Pobladł i zacisnął lekko wargi, a Belli zrobiło się go bardzo żal. - I co słychać u
naszych nowożeńców?
- Wnosząc z wrzasków w tle, muszą być niezle zajęci.
- Powiedziałaś jej, gdzie jesteśmy?
- Tak. - Bella wpatrywała się w swoje paznokcie. - Chyba jej ulżyło.
- Bo nie zrobiłem sobie krzywdy, tak? - zapytał ironicznie.
- Tego nie powiedziała. Jej naprawdę przykro z powodu tego, co się stało, Ed.
- Wolałbym o tym nie rozmawiać.
- W porządku. - Bella też poczuła ulgę.
Przez hałas plaży przebił się głos młodego człowieka, który przy użyciu wielkiej tuby ogłaszał, że
otwarto właśnie wypożyczalnię skuterów wodnych. Za jego plecami kołysało się na płytkiej wodzie
kilka zgrabnych dwuosobowych pojazdów z silnikami z tyłu.
- Zróbmy to - zaproponowała Bella.
- Co mamy zrobić?
- Wypożyczmy sobie taki skuter.
- Muszą być piekielnie niebezpieczne. - Edward wzruszył ramionami.
- Umiesz pływać?
- Jasne. - Był oburzony jej pytaniem.
- No, to zaszalej chociaż raz w życiu.
- Opowiadasz głupstwa. - Edward podniósł się i powoli ruszył za Bellą. - Jestem typem ryzykanta.
- Oczywiście - rzuciła przez ramię. - Przez całe swoje życie nic tylko ryzykujesz.
33
Chętnie by ją uderzył, ale bał się, że nawet najlżejszy kontakt z jej ciałem może go kosztować utratę
osiągniętego z trudem spokoju ducha. Zwolnił kroku. Jego uwagę przyciągnął mały kwiatek, który [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl