[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dodać otuchy. Najbardziej wzruszył ją dzisiaj, kiedy zaproponował, by schowała się przed
słońcem za jego plecami, i wziął od niej plecak. Idąc za nim, cały czas patrzyła na jego mus-
kularne ramiona i uda.
Jak dziewczyna może nie stracić głowy, gdy facet jest tak silny i pewny siebie, a ona
słabnie i zaczyna wątpić, czy znajdzie obóz tubylców i czy powinna była zostawić ciężarną
Odette pod opiekÄ… brata?
Przed chwilą zaś wyciągnął do niej ręce, chcąc jej pomóc wspiąć się po stromej skale.
Wiedziała, że jeśli chwyci się jego dłoni, wzleci w górę lekko i swobodnie.
Role się odwróciły, Levi już nie był mieszczuchem zależnym od niej. Strach ją obleciał.
Uświadomiła sobie, że coraz częściej i coraz więcej o nim myśli.
%7łe chce wymazać z pamięci horror ostatnich dwudziestu czterech godzin i strach, że pod-
jęła niejedną złą decyzję.
Takie przeżycia powinny sprawić, że człowiek myśli o rzeczach ostatecznych, o tym,
czego chciałby doświadczyć przed odejściem z tego świata i co nie będzie mu dane.
R
L
T
Nie, nie, wzdrygnęła się. To tylko chwila zwątpienia, która minie. Znajdą pomoc, nic
złego nie stanie się ani Odette, ani jej dziecku. Za kilka dni Levi z siostrą odlecą do Sydney i
wszyscy w Kimberley, nawet ona, Sophie Sullivan, o nich zapomnÄ….
I vice versa.
Głos Leviego przerwał jej rozmyślania.
- Mówiłem, że nic mnie nie ugryzło! To co, wskakujesz?
Propozycja była kusząca, ale staw był stanowczo za mały na ich oboje.
- Woda wygląda na lodowatą! - odkrzyknęła.
ROZDZIAA SIÓDMY
Levi obrócił się na plecy, a Sophie miała teraz okazję podziwiać jego tors i ramiona.
Przełknęła ślinę. Wiedziała, taki widok wcale nie był jej potrzebny.
- Lodowata? Skądże. Woda jest cudownie chłodna, a ja czuję się jak nowo narodzony -
zapewnił ją.
Mokre włosy oblepiały mu głowę, a strużki wody ciekły mu po brodzie i skapywały na
piersi. Sophie mimowolnie porównała go do Brada. Biedny Brad.
Levi miał mięśnie mocne i pięknie rzezbione i nawet Smiley wyglądał przy nim jak cher-
lak. Poczuła ucisk w żołądku. W życiu nie widziała tak imponujących mięśni. Musiała przy-
znać, że Levi mógł się podobać
Jeśli zdecyduję się na kąpiel, myślała, mogłabym popływać i na niego nie patrzeć, a jeśli
teraz się odwrócę, zrobię z siebie idiotkę. Przecież Levi już mnie widział w samym biustono-
szu.
- Odwróć się - poprosiła.
Poczekała, aż Levi przewrócił się na brzuch, pokazując plecy, zresztą równie wspaniałe,
zdjęła buty skarpetki i szorty, a bluzkę położyła nad samym brzegiem, żeby mogła po nią się-
gnąć zaraz po wyjściu z wody. Potem wśliznęła się do stawu.
Nie był głęboki, woda sięgała jej do pasa, ale to wystarczyło, by się zanurzyć i schować
przed wzrokiem Leviego.
- Już! - krzyknęła i przykucnęła tak, że tylko nos jej wystawał nad powierzchnię.
- Możesz oddychać? - Spojrzał na nią rozbawiony i udał, że chce wzburzyć wodę. -
Chcesz, zrobię fale? - zażartował.
R
L
T
- Niektórzy faceci są dzieckiem podszyci - odcięła się. - Założę się, że w szkole byłeś
prowodyrem, dyktującym innym, co mają robić, ale ja nie dam się tyranizować.
Zauważyła, że cień przemknął mu po twarzy.
- W grupie lepiej być na górze w hierarchii niż na dole - odparł - ale mogę cię zapewnić,
że nigdy nikogo nie tyranizowałem.
- Wszyscy despoci tak twierdzą. Levi potrząsnął głową.
- Mój ojciec był domowym tyranem - odparł. - Wpędził matkę do grobu. Przysięgłem
sobie, że nigdy mu tego nie daruję. Zdaje się, że dziadek, bardzo bogaty człowiek, który nie
musiał być pazerny na pieniądze, też nie był aniołem. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Zwierzenia Leviego o trudnym dzieciństwie poruszyły w Sophie matczyne uczucia. Na-
wet nie miała pojęcia, że w niej drzemią. Jeszcze to mi potrzebne, pomyślała. Błagam, nie mów
mi nic więcej, zaklinała w duchu. Wystarczy. Naprawdę.
Papużka falista, zielona i ruchliwa, ćwierkając, podskakiwała ze swoim towarzyszem
wśród gałęzi nad ich głowami. Sophie spojrzała w górę, szukając inspiracji, jak zmienić temat.
- Ojciec ciebie też krzywdził? - spytała, chociaż nie to chciała powiedzieć.
- Mnie nie. Miałem starszego brata, który mnie chronił. Kyle był uosobieniem łagodno-
ści. To on nauczył mnie odróżniać dobro od zła. Jestem mu za to dozgonnie wdzięczny.
- Powiedziałeś miałem.
Levi spojrzał na nią niewidzącym wzrokiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
dodać otuchy. Najbardziej wzruszył ją dzisiaj, kiedy zaproponował, by schowała się przed
słońcem za jego plecami, i wziął od niej plecak. Idąc za nim, cały czas patrzyła na jego mus-
kularne ramiona i uda.
Jak dziewczyna może nie stracić głowy, gdy facet jest tak silny i pewny siebie, a ona
słabnie i zaczyna wątpić, czy znajdzie obóz tubylców i czy powinna była zostawić ciężarną
Odette pod opiekÄ… brata?
Przed chwilą zaś wyciągnął do niej ręce, chcąc jej pomóc wspiąć się po stromej skale.
Wiedziała, że jeśli chwyci się jego dłoni, wzleci w górę lekko i swobodnie.
Role się odwróciły, Levi już nie był mieszczuchem zależnym od niej. Strach ją obleciał.
Uświadomiła sobie, że coraz częściej i coraz więcej o nim myśli.
%7łe chce wymazać z pamięci horror ostatnich dwudziestu czterech godzin i strach, że pod-
jęła niejedną złą decyzję.
Takie przeżycia powinny sprawić, że człowiek myśli o rzeczach ostatecznych, o tym,
czego chciałby doświadczyć przed odejściem z tego świata i co nie będzie mu dane.
R
L
T
Nie, nie, wzdrygnęła się. To tylko chwila zwątpienia, która minie. Znajdą pomoc, nic
złego nie stanie się ani Odette, ani jej dziecku. Za kilka dni Levi z siostrą odlecą do Sydney i
wszyscy w Kimberley, nawet ona, Sophie Sullivan, o nich zapomnÄ….
I vice versa.
Głos Leviego przerwał jej rozmyślania.
- Mówiłem, że nic mnie nie ugryzło! To co, wskakujesz?
Propozycja była kusząca, ale staw był stanowczo za mały na ich oboje.
- Woda wygląda na lodowatą! - odkrzyknęła.
ROZDZIAA SIÓDMY
Levi obrócił się na plecy, a Sophie miała teraz okazję podziwiać jego tors i ramiona.
Przełknęła ślinę. Wiedziała, taki widok wcale nie był jej potrzebny.
- Lodowata? Skądże. Woda jest cudownie chłodna, a ja czuję się jak nowo narodzony -
zapewnił ją.
Mokre włosy oblepiały mu głowę, a strużki wody ciekły mu po brodzie i skapywały na
piersi. Sophie mimowolnie porównała go do Brada. Biedny Brad.
Levi miał mięśnie mocne i pięknie rzezbione i nawet Smiley wyglądał przy nim jak cher-
lak. Poczuła ucisk w żołądku. W życiu nie widziała tak imponujących mięśni. Musiała przy-
znać, że Levi mógł się podobać
Jeśli zdecyduję się na kąpiel, myślała, mogłabym popływać i na niego nie patrzeć, a jeśli
teraz się odwrócę, zrobię z siebie idiotkę. Przecież Levi już mnie widział w samym biustono-
szu.
- Odwróć się - poprosiła.
Poczekała, aż Levi przewrócił się na brzuch, pokazując plecy, zresztą równie wspaniałe,
zdjęła buty skarpetki i szorty, a bluzkę położyła nad samym brzegiem, żeby mogła po nią się-
gnąć zaraz po wyjściu z wody. Potem wśliznęła się do stawu.
Nie był głęboki, woda sięgała jej do pasa, ale to wystarczyło, by się zanurzyć i schować
przed wzrokiem Leviego.
- Już! - krzyknęła i przykucnęła tak, że tylko nos jej wystawał nad powierzchnię.
- Możesz oddychać? - Spojrzał na nią rozbawiony i udał, że chce wzburzyć wodę. -
Chcesz, zrobię fale? - zażartował.
R
L
T
- Niektórzy faceci są dzieckiem podszyci - odcięła się. - Założę się, że w szkole byłeś
prowodyrem, dyktującym innym, co mają robić, ale ja nie dam się tyranizować.
Zauważyła, że cień przemknął mu po twarzy.
- W grupie lepiej być na górze w hierarchii niż na dole - odparł - ale mogę cię zapewnić,
że nigdy nikogo nie tyranizowałem.
- Wszyscy despoci tak twierdzą. Levi potrząsnął głową.
- Mój ojciec był domowym tyranem - odparł. - Wpędził matkę do grobu. Przysięgłem
sobie, że nigdy mu tego nie daruję. Zdaje się, że dziadek, bardzo bogaty człowiek, który nie
musiał być pazerny na pieniądze, też nie był aniołem. Widać niedaleko pada jabłko od jabłoni.
Zwierzenia Leviego o trudnym dzieciństwie poruszyły w Sophie matczyne uczucia. Na-
wet nie miała pojęcia, że w niej drzemią. Jeszcze to mi potrzebne, pomyślała. Błagam, nie mów
mi nic więcej, zaklinała w duchu. Wystarczy. Naprawdę.
Papużka falista, zielona i ruchliwa, ćwierkając, podskakiwała ze swoim towarzyszem
wśród gałęzi nad ich głowami. Sophie spojrzała w górę, szukając inspiracji, jak zmienić temat.
- Ojciec ciebie też krzywdził? - spytała, chociaż nie to chciała powiedzieć.
- Mnie nie. Miałem starszego brata, który mnie chronił. Kyle był uosobieniem łagodno-
ści. To on nauczył mnie odróżniać dobro od zła. Jestem mu za to dozgonnie wdzięczny.
- Powiedziałeś miałem.
Levi spojrzał na nią niewidzącym wzrokiem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]