[ Pobierz całość w formacie PDF ]
dorosłego życia na wykopaliskach. Mówił jak Arab,
znał tutejsze obyczaje.
Zerknęła na niego. Sądząc po reputacji, jaką się
cieszył, nie tylko na tym się znał. Nie można było
64 Eileen Wilks
o tym nie myśleć, będąc blisko takiego mężczyzny jak
Alex. I seks, o jakim się myślało, to bynajmniej nie
miła, przytulna wersja ciepłego romansu. Raczej gwał-
towna, dzika namiętność i pożądanie.
Z pewnością wiele kobiet zasmakowało tego do-
świadczenia z Alexem. Powinna o tym pamiętać.
Kobieta, która zakochuje się w tego typu mężczyznie,
sama pakuje się w tarapaty.
Ona jednak nie należy do kobiet, które mimo
oczywistego niebezpieczeństwa, nie potrafią się kon-
trolować... Ukradkiem zerknęła na niego jeszcze raz.
Wyglądał na zamkniętego w sobie twardziela. Nie na
uwodziciela i dyletanta, za jakiego uchodził. Jego
poważne oczy były dla niej nieczytelne. Myślał
o czymś, do czego ona nie miała dostępu. Poruszał się
szybko, ze swoistą gracją...
Te jego wąskie biodra i umięśnione pośladki...
nieco za bardzo ją dekoncentrowały. Podniecał ją.
Musiała to wreszcie przyznać, choć ta świadomość jej
nie uszczęśliwiała. Wszystko w nim ją podniecało
i fascynowało, nawet ten zacięty wyraz twarzy. Był tak
nieustępliwy jak skały pustyni.
Gdyby tak dotknąć tego kilkudniowego zarostu na
jego brodzie...
Nora nie potrafiła określić ich wzajemnego stosun-
ku, a nie lubiła niejasnych sytuacji. Alex przyciągał ją
i odpychał, i tak ciągle, na przemian. Dyktował rytm
i kroki ich wspólnego tańca. Miała tego dość. Po-
stanowiła, że teraz jej kolej. Teraz ona poprowadzi ten
taniec. Odtąd ona będzie decydowała o ich wzajem-
nych relacjach. Ale... od czego tu zacząć?
Taniec na pustyni 65
Alex myślał o pustyni, o jej skrajnościach, ostrych
krawędziach, urwiskach, gładkich ścianach skał i nie-
skończonych przestworzach piasku. Barwy pustyni, te
wszelkie odcienie brązów i żółci, pomarańczy, czer-
wieni, szarości i błękitu, coraz bardziej nasycone
w wolno gęstniejącym świetle dnia, zachwycały go
swoją różnorodnością.
Dla niektórych był to ląd nagi i martwy. Lecz
nawet na tej ziemi rosły trawy i krzewy. I te trawy
i krzewy mogły zdać się martwe, lecz nie były, bo
czekały tylko na deszcz. Gdy spadnie, da im życie na
kolejne pół roku.
Alex pomyślał, że życie jest jednak niestrudzone,
twarde i wytrwałe. Niby kruche, lecz jednocześnie
uparte. Tego właśnie nauczyła go pustynia, gdy
przyjechał tu po raz pierwszy, jeszcze jako dziecko.
I odtąd już zawsze fascynowała go pustynia. Jej
skrajności, ekstremalne warunki, które dyktowała.
Zawsze fascynowały go te ekstremalne warunki, bo
wystawiały go na próbę, stanowiły wyzwanie. Dzięki
nim wiedział, na co go stać. Wiedział, kim jest. Ale
jeszcze nigdy nie udało się żadnej kobiecie zafas-
cynować go tak, jak fascynowała go pustynia. Aż do
teraz.
Nora miała rację. Dokonujemy wyboru, ważąc
korzyści i straty. To kwestia priorytetów. Dla niego
zawsze priorytetem były cele i zadania SPEAR.
Ponieważ nie mógł ryzykować niepowodzenia w swo-
jej pracy, zawsze uważał, by za bardzo nie zbliżyć się
do żadnej kobiety. Mogłoby to zgubić ją, jego i wszyst-
kich pracowników agencji. Seks zawsze był łatwy
66 Eileen Wilks
i prosty, bo jego partnerki same dyktowały takie
niezobowiązujące zasady. Seks nigdy nie był ryzyko-
wny ani nawet na tyle ważny, żeby pamiętać o nim na
drugi dzień rano. Ani o nim, ani o kobiecie, z którą ten
seks uprawiał.
Alex nie patrzył na cicho idącą obok niego kobietę,
lecz był świadomy jej obecności. Seks z Norą na
pewno byłby niezwykle przyjemny wiedział o tym
lecz daleki od tego prostego, niezobowiązującego,
bez konsekwencji. Gdyby zaczął z nią tę cudowną
erotyczną grę, byłby to największy błąd w jego życiu.
Jednak nie potrafił przestać jej pragnąć.
Nagle przerwał milczenie:
Miałaś rozpuszczone włosy, kiedy znalazłaś
mnie na pustyni. Wtedy nie splotłaś ich w warkocz,
mimo że też biegałaś.
Zaskoczył ją.
Ja... Widzisz... Potrzebowałeś ciepła. Splotłam
włosy, zanim wyszłam biegać, ale potem je rozpuś-
ciłam...
I okryła go nimi. Pamiętał tę jedwabistą, ciepłą
zasłonę, okrywającą jego ramiona i pierś.
Chciałbym znowu kiedyś je zobaczyć... takie
rozpuszczone. Poczuć w dłoni, na skórze.
Chciałbyś? spytała nagle zmienionym tonem.
Stanęła. Widzisz, Alex, wcale nie jestem tego
pewna. Ciągle wysyłasz mi sprzeczne komunikaty.
Też przystanął.
Tak? Być może sam nie jestem pewien, czego
chcę. Kolejne kłamstwo. Doskonale wiedział, czego
chce. Po prostu nie mógł tego mieć. Zmierć zmienia
Taniec na pustyni 67
perspektywę. Nawet jeśli jest tylko tymczasowa.
Teraz powiedział za wiele. Samą prawdę. A przecież
prawdę musiał ukrywać.
Tak... Z pewnością. Nora zawahała się. To
musi być dla ciebie trudne. Znów być na pustyni,
blisko miejsca, w którym omal nie umarłeś.
Nagle poczuł rozdrażnienie.
Nie obwiniam pustyni za to, co się stało.
Oczywiście, że nie. Chodzi mi tylko o pewne
skojarzenia.
Nie zamierzał dzielić się z nią swoimi skojarzenia-
mi. Ani z nią, ani z nikim innym. To by go tylko
osłabiło.
Ty lubisz pustynię, prawda? spytał.
Czy lubię? To chyba nie jest odpowiednie słowo
odparła. Tu jest inaczej. Nie ma takiego miejsca na
ziemi.
Jest wiele pustyń.
Tak, ale Synaj jest jedyny w swoim rodzaju.
Tutaj Afryka spotyka się z Europą i Azją. I tu
spotykają się trzy największe religie świata. Tu miesz-
kał Izys i Ozyrys i tutaj lud Izraela wędrował przez
czterdzieści lat. Jej rozmarzone oczy powędrowały
gdzieś daleko. Nazywali to miejsce Paran, Hejaz,
Sib Jazirat Sinai...
I najbardziej zakrwawioną pustynią świata do-
dał Alex, jakby chcąc sprowadzić ją na ziemię.
Nora skinęła głową.
Tak. To niebezpieczne miejsce. W równym
stopniu oszałamiające, jak i straszne.
Mimo tego... kochasz je.
68 Eileen Wilks
Zaśmiała się, trochę onieśmielona.
Nie wiem, czy kocham... Ale... jak takie miejsce
może pozostawić człowieka obojętnym? Tu jest tak
dziko. Tak... ekstremalnie...
Alexowi dziwnie było słyszeć swoje własne myśli
w jej ustach.
Trzeba być niezależnym i naprawdę twardym, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
dorosłego życia na wykopaliskach. Mówił jak Arab,
znał tutejsze obyczaje.
Zerknęła na niego. Sądząc po reputacji, jaką się
cieszył, nie tylko na tym się znał. Nie można było
64 Eileen Wilks
o tym nie myśleć, będąc blisko takiego mężczyzny jak
Alex. I seks, o jakim się myślało, to bynajmniej nie
miła, przytulna wersja ciepłego romansu. Raczej gwał-
towna, dzika namiętność i pożądanie.
Z pewnością wiele kobiet zasmakowało tego do-
świadczenia z Alexem. Powinna o tym pamiętać.
Kobieta, która zakochuje się w tego typu mężczyznie,
sama pakuje się w tarapaty.
Ona jednak nie należy do kobiet, które mimo
oczywistego niebezpieczeństwa, nie potrafią się kon-
trolować... Ukradkiem zerknęła na niego jeszcze raz.
Wyglądał na zamkniętego w sobie twardziela. Nie na
uwodziciela i dyletanta, za jakiego uchodził. Jego
poważne oczy były dla niej nieczytelne. Myślał
o czymś, do czego ona nie miała dostępu. Poruszał się
szybko, ze swoistą gracją...
Te jego wąskie biodra i umięśnione pośladki...
nieco za bardzo ją dekoncentrowały. Podniecał ją.
Musiała to wreszcie przyznać, choć ta świadomość jej
nie uszczęśliwiała. Wszystko w nim ją podniecało
i fascynowało, nawet ten zacięty wyraz twarzy. Był tak
nieustępliwy jak skały pustyni.
Gdyby tak dotknąć tego kilkudniowego zarostu na
jego brodzie...
Nora nie potrafiła określić ich wzajemnego stosun-
ku, a nie lubiła niejasnych sytuacji. Alex przyciągał ją
i odpychał, i tak ciągle, na przemian. Dyktował rytm
i kroki ich wspólnego tańca. Miała tego dość. Po-
stanowiła, że teraz jej kolej. Teraz ona poprowadzi ten
taniec. Odtąd ona będzie decydowała o ich wzajem-
nych relacjach. Ale... od czego tu zacząć?
Taniec na pustyni 65
Alex myślał o pustyni, o jej skrajnościach, ostrych
krawędziach, urwiskach, gładkich ścianach skał i nie-
skończonych przestworzach piasku. Barwy pustyni, te
wszelkie odcienie brązów i żółci, pomarańczy, czer-
wieni, szarości i błękitu, coraz bardziej nasycone
w wolno gęstniejącym świetle dnia, zachwycały go
swoją różnorodnością.
Dla niektórych był to ląd nagi i martwy. Lecz
nawet na tej ziemi rosły trawy i krzewy. I te trawy
i krzewy mogły zdać się martwe, lecz nie były, bo
czekały tylko na deszcz. Gdy spadnie, da im życie na
kolejne pół roku.
Alex pomyślał, że życie jest jednak niestrudzone,
twarde i wytrwałe. Niby kruche, lecz jednocześnie
uparte. Tego właśnie nauczyła go pustynia, gdy
przyjechał tu po raz pierwszy, jeszcze jako dziecko.
I odtąd już zawsze fascynowała go pustynia. Jej
skrajności, ekstremalne warunki, które dyktowała.
Zawsze fascynowały go te ekstremalne warunki, bo
wystawiały go na próbę, stanowiły wyzwanie. Dzięki
nim wiedział, na co go stać. Wiedział, kim jest. Ale
jeszcze nigdy nie udało się żadnej kobiecie zafas-
cynować go tak, jak fascynowała go pustynia. Aż do
teraz.
Nora miała rację. Dokonujemy wyboru, ważąc
korzyści i straty. To kwestia priorytetów. Dla niego
zawsze priorytetem były cele i zadania SPEAR.
Ponieważ nie mógł ryzykować niepowodzenia w swo-
jej pracy, zawsze uważał, by za bardzo nie zbliżyć się
do żadnej kobiety. Mogłoby to zgubić ją, jego i wszyst-
kich pracowników agencji. Seks zawsze był łatwy
66 Eileen Wilks
i prosty, bo jego partnerki same dyktowały takie
niezobowiązujące zasady. Seks nigdy nie był ryzyko-
wny ani nawet na tyle ważny, żeby pamiętać o nim na
drugi dzień rano. Ani o nim, ani o kobiecie, z którą ten
seks uprawiał.
Alex nie patrzył na cicho idącą obok niego kobietę,
lecz był świadomy jej obecności. Seks z Norą na
pewno byłby niezwykle przyjemny wiedział o tym
lecz daleki od tego prostego, niezobowiązującego,
bez konsekwencji. Gdyby zaczął z nią tę cudowną
erotyczną grę, byłby to największy błąd w jego życiu.
Jednak nie potrafił przestać jej pragnąć.
Nagle przerwał milczenie:
Miałaś rozpuszczone włosy, kiedy znalazłaś
mnie na pustyni. Wtedy nie splotłaś ich w warkocz,
mimo że też biegałaś.
Zaskoczył ją.
Ja... Widzisz... Potrzebowałeś ciepła. Splotłam
włosy, zanim wyszłam biegać, ale potem je rozpuś-
ciłam...
I okryła go nimi. Pamiętał tę jedwabistą, ciepłą
zasłonę, okrywającą jego ramiona i pierś.
Chciałbym znowu kiedyś je zobaczyć... takie
rozpuszczone. Poczuć w dłoni, na skórze.
Chciałbyś? spytała nagle zmienionym tonem.
Stanęła. Widzisz, Alex, wcale nie jestem tego
pewna. Ciągle wysyłasz mi sprzeczne komunikaty.
Też przystanął.
Tak? Być może sam nie jestem pewien, czego
chcę. Kolejne kłamstwo. Doskonale wiedział, czego
chce. Po prostu nie mógł tego mieć. Zmierć zmienia
Taniec na pustyni 67
perspektywę. Nawet jeśli jest tylko tymczasowa.
Teraz powiedział za wiele. Samą prawdę. A przecież
prawdę musiał ukrywać.
Tak... Z pewnością. Nora zawahała się. To
musi być dla ciebie trudne. Znów być na pustyni,
blisko miejsca, w którym omal nie umarłeś.
Nagle poczuł rozdrażnienie.
Nie obwiniam pustyni za to, co się stało.
Oczywiście, że nie. Chodzi mi tylko o pewne
skojarzenia.
Nie zamierzał dzielić się z nią swoimi skojarzenia-
mi. Ani z nią, ani z nikim innym. To by go tylko
osłabiło.
Ty lubisz pustynię, prawda? spytał.
Czy lubię? To chyba nie jest odpowiednie słowo
odparła. Tu jest inaczej. Nie ma takiego miejsca na
ziemi.
Jest wiele pustyń.
Tak, ale Synaj jest jedyny w swoim rodzaju.
Tutaj Afryka spotyka się z Europą i Azją. I tu
spotykają się trzy największe religie świata. Tu miesz-
kał Izys i Ozyrys i tutaj lud Izraela wędrował przez
czterdzieści lat. Jej rozmarzone oczy powędrowały
gdzieś daleko. Nazywali to miejsce Paran, Hejaz,
Sib Jazirat Sinai...
I najbardziej zakrwawioną pustynią świata do-
dał Alex, jakby chcąc sprowadzić ją na ziemię.
Nora skinęła głową.
Tak. To niebezpieczne miejsce. W równym
stopniu oszałamiające, jak i straszne.
Mimo tego... kochasz je.
68 Eileen Wilks
Zaśmiała się, trochę onieśmielona.
Nie wiem, czy kocham... Ale... jak takie miejsce
może pozostawić człowieka obojętnym? Tu jest tak
dziko. Tak... ekstremalnie...
Alexowi dziwnie było słyszeć swoje własne myśli
w jej ustach.
Trzeba być niezależnym i naprawdę twardym, [ Pobierz całość w formacie PDF ]