[ Pobierz całość w formacie PDF ]
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
Christine Feehan - Mrok 07- Mroczny sen
zaśmiała się miękko, szczęśliwie, dzwięk beztroski. Jeśli będziemy się kochać
jeszcze raz, jestem pewna, że rozsypię się na milion kawałków. A ty, szalony
mężczyzno, nie przybierzesz żadnego kształtu, aby gonić za wampirem, jeśli dotkniesz
mnie jeszcze raz. Więc jeśli jesteś na to zdecydowany, zachowuj się przyzwoicie.
Pocałował wnętrze jej uda. Myślałem, że zachowuję się dobrze.
Złapała garść jego włosów. To, co myślę to, że potrzebujesz mnie, żeby
schwytać wampira. Przyprowadzić go prosto do ciebie.
Wyprostował się, jego czarne spojrzenie raptem się wyostrzyło. Po prostu
zostaniesz tutaj, gdzie wiem, że jesteś całkowicie bezpieczna.
- Nie jestem bezpiecznym typem Falcon, myślałam, że teraz to wiesz. Oczekuję
partnerstwa i nie jestem gotowa na mniej powiedziała stanowczo.
Studiował jej twarz przez dłuższą chwilę, sięgnął śledząc kształt jej piersi,
wysyłając dreszcz przez jej ciało w dotyku lekkim jak piórko. Nie chciałbym mniej
niż partnerstwo, Saro odpowiedział szczerze. Ale nie rozumiesz w pełni, co się
stanie, jeśli coś cię skrzywdzi.
Zaśmiała się z niego, jej oczy nagle zaiskrzyły jak klejnoty. Nie sądzę, że w
pełni rozumiesz, co się stanie, jeśli coś cię skrzywdzi.
- Jestem myśliwym, Saro. Proszę zaufaj mojej opinii w tej sprawie.
- Bardziej niż czemukolwiek ufam twojej opinii, ale jest bardzo stronnicza w tej
chwili, prawda? To sprawia, że nie ma sensu wykorzystać jedynej osoby, którą
przyjdzie szukać na otwartej przestrzeni. Wiesz, że jeśli gonił mnie przez piętnaście
lat, nie ma zamiaru przestać. Falcon położyła rękę na jego klatce piersiowej,
pochyliła się, żeby pocałować jego podbródek pokaże się, jeśli pomyśli, że ma
poważną szansę dotarcia do mnie. Jeśli nie użyjesz mnie jako przynęty, wszyscy nadal
będą w niebezpieczeństwie. Nasze dzieci są przestraszone i pod opieką całkowicie
obcego człowieka. Ci ludzie byli dla nas dobrzy; nie chcemy sprowadzać na nich i na
mieszkańców wsi kłopotów. Przesunęła dłoń przez swoje krótkie, sobolowe włosy.
Wiem, że mogę wyprowadzić go na otwartą przestrzeń. Muszę spróbować. Nie mogę
być odpowiedzialna za więcej zgonów. Za każdym razem podąża za mną do miasta i
czytam w prasie o seryjnym mordercy, czuję, jak gdybym go tam doprowadziła.
Pozwól mi to zrobić, Falcon. Nie patrz tak uparcie i przerażająco. Wiem, że
rozumiesz, dlaczego muszę to zrobić.
Twarde rysy Falcona złagodniały powoli. Jego doskonale wyrzezbione usta
wygięły się w uśmiechu. Obramował jej twarz między dłońmi i schylił głowę, żeby ją
pocałować. Sara, jesteś geniuszem. Pocałował ją jeszcze raz. Powoli. Dokładnie.
To jest dokładnie to, co zrobimy. Użyjemy cię jako przynęty i złapiemy w pułapkę
samego mistrza wampirów.
Podniosła brwi, nie ufając nagłemu uśmiechowi na jego twarzy.
Tłumaczenie: widmo14 83 | S t r o n a
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
Christine Feehan - Mrok 07- Mroczny sen
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
Sara usiadła na kamieniu, zanurzyła ręce w małej sadzawce z wodą i spojrzała
w nocne niebo. Chmury były ciężkie i ciemne, zamazywały gwiazdy, ale księżyc
wciąż dzielnie próbował świecić. Białe wstęgi mgły zakręcały tu i tam wzdłuż
poszycia lasu, nadając nocy niesamowitego wyglądu. Sowa siedziała wysoko na gałęzi
drzewa po jej lewej stronie, całkowicie nieruchoma i bardzo świadoma każdego ruchu
w lesie. Kilka nietoperzy krążyło po swojej drodze i ponad ich głowami, rzucały się do
złapania nadmiaru owadów latających w powietrzu. Gryzoń przemknął przez liście,
żerując na żywność, zwracając uwagę sowy.
Sara została przez jakiś czas, po prostu wdychając noc. Jej ulubione perfumy
zmieszały się z jej naturalnym zapachem i dryfowały przez las, tak więc dzikie
zwierzęta były bardzo świadome jej obecności. Sara powoli stanęła i powędrowała z
powrotem w stronę domu. Rzadkie nocne kwiaty zwróciły jej uwagę i zatrzymała się,
by jednego zbadać. Jej świeży zapach zmieszał się z wonią kwiatu i poniósł się z
bryzą, unosząc się przez las i wysoko w drzewach. Lis powąchał powietrze i zadrżał,
przyczajony w gęstych zaroślach w pobliżu głazu, na którym był człowiek.
Usłyszała delikatny dzwięk w roślinach w pobliżu jej stóp. Sara zastygła w
miejscu, obserwując, jak duży szczur żerował w krzakach bardzo blisko niej. Zbyt
blisko niej. Pomiędzy nią, a domem. Cofnęła się od gryzonia, z powrotem w kierunku
wnętrza lasu. Spojrzała w stronę głazu, oceniając jego wysokość. Wampiry były jedną
rzeczą, szczury całkiem inną. Była nieco przeczulona, jeżeli chodzi o szczury.
Kiedy Sara zawróciła, mężczyzna stał obserwując ją. Wysoki. Wychudły. Z
szarą skórą i długimi, białymi włosami. Wampir wpatrywał się w nią
zaczerwienionymi oczami. Oczami pełnymi nienawiści i wściekłości. Nie było
fałszywych pozorów przyjazni. Zaciekłą wrogość pokazywał w każdej głębokiej linii
swojej spustoszonej twarzy. Po tych wszystkich zmarnowanych latach. Nareszcie cię
mam. Kosztowałeś mnie więcej, niż kiedykolwiek będziesz to wiedzieć. Głupia,
żałosna kobieto. Jakie to absurdalne, że coś takiego jak ty, było mi solą w oku. To
mnie brzydzi.
Sara wycofała się od niego, wracając drogą, którą przyszła, aż jej nogi uderzyły
w skałę. Z wielką godnością po prostu usiadła na kamieniu i patrzył na niego w
milczeniu; jej wykręcane razem palce były jedyną oznaką strachu. To był potwór,
który zamordował jej rodzinę, zabrał każdego kogo kochała, praktycznie odebrał jej,
jej życie. Ten wysoki, wychudły mężczyzna z zapadniętymi policzkami i pełnymi
złości oczami.
- Mam niemal nieograniczoną moc, lecz trochę potrzebuję robaka takiego jak
ty, aby ukończyć studia. Smród Falcona jest teraz na całej tobie. Jak to mnie obrzydza.
Wampir zaśmiał się cicho, szyderczo, ślina pryskała w powietrzu, zanieczyszczając
wiatr. Nie pomyślałaś, że wiem kim jest, ale znałem go dobrze w dawnych czasach.
Pachołek na rozkazy Księcia. Vladimir żył długo z Saranthą, mimo to odesłał nas do
życia w samotności. Jego synowie zostali, chronieni przez niego, jednak nas wysłano
na samotną śmierć. Ja nie wybrałem śmierci, ale zagarnąłem życie i dużo
studiowałem. Są też inni tacy, jak ja, ale ja będę jedynym rządzącym. Teraz mam
Tłumaczenie: widmo14 84 | S t r o n a
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
Christine Feehan - Mrok 07- Mroczny sen [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
Christine Feehan - Mrok 07- Mroczny sen
zaśmiała się miękko, szczęśliwie, dzwięk beztroski. Jeśli będziemy się kochać
jeszcze raz, jestem pewna, że rozsypię się na milion kawałków. A ty, szalony
mężczyzno, nie przybierzesz żadnego kształtu, aby gonić za wampirem, jeśli dotkniesz
mnie jeszcze raz. Więc jeśli jesteś na to zdecydowany, zachowuj się przyzwoicie.
Pocałował wnętrze jej uda. Myślałem, że zachowuję się dobrze.
Złapała garść jego włosów. To, co myślę to, że potrzebujesz mnie, żeby
schwytać wampira. Przyprowadzić go prosto do ciebie.
Wyprostował się, jego czarne spojrzenie raptem się wyostrzyło. Po prostu
zostaniesz tutaj, gdzie wiem, że jesteś całkowicie bezpieczna.
- Nie jestem bezpiecznym typem Falcon, myślałam, że teraz to wiesz. Oczekuję
partnerstwa i nie jestem gotowa na mniej powiedziała stanowczo.
Studiował jej twarz przez dłuższą chwilę, sięgnął śledząc kształt jej piersi,
wysyłając dreszcz przez jej ciało w dotyku lekkim jak piórko. Nie chciałbym mniej
niż partnerstwo, Saro odpowiedział szczerze. Ale nie rozumiesz w pełni, co się
stanie, jeśli coś cię skrzywdzi.
Zaśmiała się z niego, jej oczy nagle zaiskrzyły jak klejnoty. Nie sądzę, że w
pełni rozumiesz, co się stanie, jeśli coś cię skrzywdzi.
- Jestem myśliwym, Saro. Proszę zaufaj mojej opinii w tej sprawie.
- Bardziej niż czemukolwiek ufam twojej opinii, ale jest bardzo stronnicza w tej
chwili, prawda? To sprawia, że nie ma sensu wykorzystać jedynej osoby, którą
przyjdzie szukać na otwartej przestrzeni. Wiesz, że jeśli gonił mnie przez piętnaście
lat, nie ma zamiaru przestać. Falcon położyła rękę na jego klatce piersiowej,
pochyliła się, żeby pocałować jego podbródek pokaże się, jeśli pomyśli, że ma
poważną szansę dotarcia do mnie. Jeśli nie użyjesz mnie jako przynęty, wszyscy nadal
będą w niebezpieczeństwie. Nasze dzieci są przestraszone i pod opieką całkowicie
obcego człowieka. Ci ludzie byli dla nas dobrzy; nie chcemy sprowadzać na nich i na
mieszkańców wsi kłopotów. Przesunęła dłoń przez swoje krótkie, sobolowe włosy.
Wiem, że mogę wyprowadzić go na otwartą przestrzeń. Muszę spróbować. Nie mogę
być odpowiedzialna za więcej zgonów. Za każdym razem podąża za mną do miasta i
czytam w prasie o seryjnym mordercy, czuję, jak gdybym go tam doprowadziła.
Pozwól mi to zrobić, Falcon. Nie patrz tak uparcie i przerażająco. Wiem, że
rozumiesz, dlaczego muszę to zrobić.
Twarde rysy Falcona złagodniały powoli. Jego doskonale wyrzezbione usta
wygięły się w uśmiechu. Obramował jej twarz między dłońmi i schylił głowę, żeby ją
pocałować. Sara, jesteś geniuszem. Pocałował ją jeszcze raz. Powoli. Dokładnie.
To jest dokładnie to, co zrobimy. Użyjemy cię jako przynęty i złapiemy w pułapkę
samego mistrza wampirów.
Podniosła brwi, nie ufając nagłemu uśmiechowi na jego twarzy.
Tłumaczenie: widmo14 83 | S t r o n a
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
Christine Feehan - Mrok 07- Mroczny sen
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
- Rozdział 10 -
Sara usiadła na kamieniu, zanurzyła ręce w małej sadzawce z wodą i spojrzała
w nocne niebo. Chmury były ciężkie i ciemne, zamazywały gwiazdy, ale księżyc
wciąż dzielnie próbował świecić. Białe wstęgi mgły zakręcały tu i tam wzdłuż
poszycia lasu, nadając nocy niesamowitego wyglądu. Sowa siedziała wysoko na gałęzi
drzewa po jej lewej stronie, całkowicie nieruchoma i bardzo świadoma każdego ruchu
w lesie. Kilka nietoperzy krążyło po swojej drodze i ponad ich głowami, rzucały się do
złapania nadmiaru owadów latających w powietrzu. Gryzoń przemknął przez liście,
żerując na żywność, zwracając uwagę sowy.
Sara została przez jakiś czas, po prostu wdychając noc. Jej ulubione perfumy
zmieszały się z jej naturalnym zapachem i dryfowały przez las, tak więc dzikie
zwierzęta były bardzo świadome jej obecności. Sara powoli stanęła i powędrowała z
powrotem w stronę domu. Rzadkie nocne kwiaty zwróciły jej uwagę i zatrzymała się,
by jednego zbadać. Jej świeży zapach zmieszał się z wonią kwiatu i poniósł się z
bryzą, unosząc się przez las i wysoko w drzewach. Lis powąchał powietrze i zadrżał,
przyczajony w gęstych zaroślach w pobliżu głazu, na którym był człowiek.
Usłyszała delikatny dzwięk w roślinach w pobliżu jej stóp. Sara zastygła w
miejscu, obserwując, jak duży szczur żerował w krzakach bardzo blisko niej. Zbyt
blisko niej. Pomiędzy nią, a domem. Cofnęła się od gryzonia, z powrotem w kierunku
wnętrza lasu. Spojrzała w stronę głazu, oceniając jego wysokość. Wampiry były jedną
rzeczą, szczury całkiem inną. Była nieco przeczulona, jeżeli chodzi o szczury.
Kiedy Sara zawróciła, mężczyzna stał obserwując ją. Wysoki. Wychudły. Z
szarą skórą i długimi, białymi włosami. Wampir wpatrywał się w nią
zaczerwienionymi oczami. Oczami pełnymi nienawiści i wściekłości. Nie było
fałszywych pozorów przyjazni. Zaciekłą wrogość pokazywał w każdej głębokiej linii
swojej spustoszonej twarzy. Po tych wszystkich zmarnowanych latach. Nareszcie cię
mam. Kosztowałeś mnie więcej, niż kiedykolwiek będziesz to wiedzieć. Głupia,
żałosna kobieto. Jakie to absurdalne, że coś takiego jak ty, było mi solą w oku. To
mnie brzydzi.
Sara wycofała się od niego, wracając drogą, którą przyszła, aż jej nogi uderzyły
w skałę. Z wielką godnością po prostu usiadła na kamieniu i patrzył na niego w
milczeniu; jej wykręcane razem palce były jedyną oznaką strachu. To był potwór,
który zamordował jej rodzinę, zabrał każdego kogo kochała, praktycznie odebrał jej,
jej życie. Ten wysoki, wychudły mężczyzna z zapadniętymi policzkami i pełnymi
złości oczami.
- Mam niemal nieograniczoną moc, lecz trochę potrzebuję robaka takiego jak
ty, aby ukończyć studia. Smród Falcona jest teraz na całej tobie. Jak to mnie obrzydza.
Wampir zaśmiał się cicho, szyderczo, ślina pryskała w powietrzu, zanieczyszczając
wiatr. Nie pomyślałaś, że wiem kim jest, ale znałem go dobrze w dawnych czasach.
Pachołek na rozkazy Księcia. Vladimir żył długo z Saranthą, mimo to odesłał nas do
życia w samotności. Jego synowie zostali, chronieni przez niego, jednak nas wysłano
na samotną śmierć. Ja nie wybrałem śmierci, ale zagarnąłem życie i dużo
studiowałem. Są też inni tacy, jak ja, ale ja będę jedynym rządzącym. Teraz mam
Tłumaczenie: widmo14 84 | S t r o n a
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
T umaczenie: widmo14
Christine Feehan - Mrok 07- Mroczny sen [ Pobierz całość w formacie PDF ]