[ Pobierz całość w formacie PDF ]
takiego poważania jak Louis Royale. Był szanowany przez wszystkich, którzy go
znali, i kochany przez rodzinę i przyjaciół. Kilka osób składających Georgette,
Mallory i Maksowi kondolencje spytało, dlaczego Jolie nie pojawiła się w tak
ważnym dniu. Georgette pozostawiła udzielenie wyjaśnień synowi, a on powiedział
po prostu, że Jolie została zawiadomiona i spodziewają się jej lada chwila.
Otoczył matkę ramieniem, delikatnie odciągnął od trumny i zaprowadził do
jednej z ław zarezerwowanych dla najbliższej rodziny. Kiedy usiadła, chciał odejść,
ale złapała go za rękę.
Nie zostawiaj mnie poprosiła. Pochylił się, uścisnął jej dłoń i szepnął:
Muszę się zająć pewnymi sprawami. Zerknął na siostrę, która siedziała na
lewo od matki nieruchoma niczym rzezba. Mallory jest tuż obok, a ja wrócę, gdy
tylko będę mógł.
Georgette pokiwała głową lecz Max czuł drżenie jej rąk. Jego biedna matka
będzie kompletnie zagubiona bez Louisa. Popatrzył na Mallory, która
odwzajemniła spojrzenie z obojętnym wyrazem twarzy.
Zaopiekuj się matką, dopóki nie wrócę. Kiedy nie zareagowała, powiedział:
Mallory!
Słyszałam mruknęła.
Max powiódł wzrokiem po dwóch pierwszych ławach. Jego matka i siostra
siedziały ramię przy ramieniu w pierwszej ławie na lewo od ołtarza. Wujek Parry,
na szczęście trzezwy, obejmował Mallory i od czasu do czasu klepał ją
pocieszająco po plecach. Garstka krewnych Louisa okupowała drugą ławę;
niektórych Max nie widział wcześniej na oczy. Ciocia Clarice siedziała w
pierwszym rzędzie po prawej wspólnie z Nowellem Landersem. Yvonne Carter
zajęła miejsce za nimi, a jej lśniące orzechowe oczy były czujne jak zawsze.
Podejrzewał, że nie ufa Nowellowi tak jak on i również nie może wpłynąć na
przyjaciółkę, by zakończyła niebezpieczną znajomość. Max darzył Yvonne
najwyższym szacunkiem za jej troskę o Clarice. Nie miał pojęcia, jak silne jest ich
wzajemne przywiązanie, ale wiedział, że to, co je łączy, daleko wykracza poza
zwykłą więz między panią i służącą. Nawet gdy Yvonne obsługiwała Clarice i
opiekowała się nią, zachowywały się tak, jakby były siostrami.
Siedzący w drugiej ławie po prawej krewni Desmondów choć żaden nie nosił
tego nazwiska zadzierali wysoko arystokratyczne nosy. Stopień ich
pokrewieństwa z rodem Clarice można by określić jako dziesiątą wodę po kisielu.
Idąc w stronę wyjścia, Max dostrzegł Wellsów ojca i syna. Roscoe, były
członek Ku-Klux-Klanu, zmienił poglądy, aby przystosować się do nowych czasów
i zyskać głosy wyborców. Mimo że dobiegał siedemdziesiątki, starał się utrzymać
władzę nad obojgiem dzieci, z których żadne nie zwracało na niego większej
uwagi. Garland, przez przyjaciół nazywany Garem, choć podobny do ojca tak
samo niski i krępy, i mający równie głośny zarazliwy śmiech nie odziedziczył
jego ogromnego temperamentu i był o wiele lepszym człowiekiem.
Sandy siedziała dwa rzędy za ojcem i bratem, a dzielący ich dystans wiele
wyjaśniał. Sandy była nieodrodną córką swojej nieżyjącej matki, przyjazną,
otwartą osobą, która wzięła na siebie ciężar wyrównania krzywd wyrządzonych
przez ojca przed jego nawróceniem . Max tak jak wszyscy, którzy ją znali
lubił Sandy i chwilami żałował, że nigdy nie odwzajemni uczucia, jakim go
darzyła. Od lat wiedział, że się w nim podkochuje, a w każdym razie tak jej się
zdaje. Była zupełnie inna niż Felicia. Gdyby zakochał się w młodszej córce Wellsa
zamiast w starszej, jego życie byłoby o wiele prostsze. I znacznie szczęśliwsze. Ale
oszalał na punkcie Felicii, a ona wykorzystała to przeciwko niemu. Zanim zniknęła
niedługo przed trzecią rocznicą ślubu, nie tylko przestał ją kochać, ale wręcz
znienawidził. Felicia była córką swojego ojca egoistyczną i wredną
manipulantką.
Kiedy mijał Sandy, wstała i wyciągnęła do niego dłoń. Przystanął i objął ją,
przyjmując czuły pocałunek w policzek, po czym uwolnił się z uścisku i ruszył
dalej. Zbliżała się druga i chciał porozmawiać z McCoyem Trendallem, aby się
upewnić, że wszystkie jego instrukcje zostaną wykonane. Louis zasługiwał na to,
co najlepsze. Dopilnowanie, by jego pogrzeb stał się niezapomnianą ceremonią,
było ostatnią rzeczą, jaką mógł zrobić dla ojczyma.
Sprowadził samolotem zespół kobziarzy, którzy mieli odegrać Amazing Grace
tuż przed kazaniem pastora. Czarny chór Kościoła baptystów w Sumarville będzie
śpiewał na zmianę z białym chórem metodystów. Gubernator Missisipi wygłosi
eulogię.
Znalazł McCoya w westybulu.
Mamy wszystko pod kontrolą zapewnił Trendall. Obiecuję, że wszystko
przebiegnie bez wpadek.
Czy nagłośnienie na zewnątrz działa? Max spojrzał na tłum na schodach i
chodniku.
Działa bez zarzutu. Sam sprawdzałem.
Max pokiwał głową, uścisnął McCoyowi dłoń i ruszył pośpiesznie przez tłum do
męskiej toalety. Na szczęście była wolna. Wyjął z kieszeni telefon komórkowy i
notes i wybrał numer.
Tu Maximillian Devereaux powiedział. Dzwonię, by sprawdzić, czy...
Głos po drugiej stronie zapewnił go, że nowoorleański jazz-band, który wynajął
na stypę w Belle Rose, jest już na miejscu. Odetchnął. Louis uwielbiał jazz; często
jezdzili razem do Nowego Orleanu na męskie wieczorki.
Max zerknął w lustro nad umywalką. Poprawił przekrzywiony krawat, odetchnął
głęboko i otworzył drzwi. Za kilka godzin, kiedy skończy się cała pompa i
zamieszanie, będzie musiał się zmierzyć z realnością śmierci Louisa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
takiego poważania jak Louis Royale. Był szanowany przez wszystkich, którzy go
znali, i kochany przez rodzinę i przyjaciół. Kilka osób składających Georgette,
Mallory i Maksowi kondolencje spytało, dlaczego Jolie nie pojawiła się w tak
ważnym dniu. Georgette pozostawiła udzielenie wyjaśnień synowi, a on powiedział
po prostu, że Jolie została zawiadomiona i spodziewają się jej lada chwila.
Otoczył matkę ramieniem, delikatnie odciągnął od trumny i zaprowadził do
jednej z ław zarezerwowanych dla najbliższej rodziny. Kiedy usiadła, chciał odejść,
ale złapała go za rękę.
Nie zostawiaj mnie poprosiła. Pochylił się, uścisnął jej dłoń i szepnął:
Muszę się zająć pewnymi sprawami. Zerknął na siostrę, która siedziała na
lewo od matki nieruchoma niczym rzezba. Mallory jest tuż obok, a ja wrócę, gdy
tylko będę mógł.
Georgette pokiwała głową lecz Max czuł drżenie jej rąk. Jego biedna matka
będzie kompletnie zagubiona bez Louisa. Popatrzył na Mallory, która
odwzajemniła spojrzenie z obojętnym wyrazem twarzy.
Zaopiekuj się matką, dopóki nie wrócę. Kiedy nie zareagowała, powiedział:
Mallory!
Słyszałam mruknęła.
Max powiódł wzrokiem po dwóch pierwszych ławach. Jego matka i siostra
siedziały ramię przy ramieniu w pierwszej ławie na lewo od ołtarza. Wujek Parry,
na szczęście trzezwy, obejmował Mallory i od czasu do czasu klepał ją
pocieszająco po plecach. Garstka krewnych Louisa okupowała drugą ławę;
niektórych Max nie widział wcześniej na oczy. Ciocia Clarice siedziała w
pierwszym rzędzie po prawej wspólnie z Nowellem Landersem. Yvonne Carter
zajęła miejsce za nimi, a jej lśniące orzechowe oczy były czujne jak zawsze.
Podejrzewał, że nie ufa Nowellowi tak jak on i również nie może wpłynąć na
przyjaciółkę, by zakończyła niebezpieczną znajomość. Max darzył Yvonne
najwyższym szacunkiem za jej troskę o Clarice. Nie miał pojęcia, jak silne jest ich
wzajemne przywiązanie, ale wiedział, że to, co je łączy, daleko wykracza poza
zwykłą więz między panią i służącą. Nawet gdy Yvonne obsługiwała Clarice i
opiekowała się nią, zachowywały się tak, jakby były siostrami.
Siedzący w drugiej ławie po prawej krewni Desmondów choć żaden nie nosił
tego nazwiska zadzierali wysoko arystokratyczne nosy. Stopień ich
pokrewieństwa z rodem Clarice można by określić jako dziesiątą wodę po kisielu.
Idąc w stronę wyjścia, Max dostrzegł Wellsów ojca i syna. Roscoe, były
członek Ku-Klux-Klanu, zmienił poglądy, aby przystosować się do nowych czasów
i zyskać głosy wyborców. Mimo że dobiegał siedemdziesiątki, starał się utrzymać
władzę nad obojgiem dzieci, z których żadne nie zwracało na niego większej
uwagi. Garland, przez przyjaciół nazywany Garem, choć podobny do ojca tak
samo niski i krępy, i mający równie głośny zarazliwy śmiech nie odziedziczył
jego ogromnego temperamentu i był o wiele lepszym człowiekiem.
Sandy siedziała dwa rzędy za ojcem i bratem, a dzielący ich dystans wiele
wyjaśniał. Sandy była nieodrodną córką swojej nieżyjącej matki, przyjazną,
otwartą osobą, która wzięła na siebie ciężar wyrównania krzywd wyrządzonych
przez ojca przed jego nawróceniem . Max tak jak wszyscy, którzy ją znali
lubił Sandy i chwilami żałował, że nigdy nie odwzajemni uczucia, jakim go
darzyła. Od lat wiedział, że się w nim podkochuje, a w każdym razie tak jej się
zdaje. Była zupełnie inna niż Felicia. Gdyby zakochał się w młodszej córce Wellsa
zamiast w starszej, jego życie byłoby o wiele prostsze. I znacznie szczęśliwsze. Ale
oszalał na punkcie Felicii, a ona wykorzystała to przeciwko niemu. Zanim zniknęła
niedługo przed trzecią rocznicą ślubu, nie tylko przestał ją kochać, ale wręcz
znienawidził. Felicia była córką swojego ojca egoistyczną i wredną
manipulantką.
Kiedy mijał Sandy, wstała i wyciągnęła do niego dłoń. Przystanął i objął ją,
przyjmując czuły pocałunek w policzek, po czym uwolnił się z uścisku i ruszył
dalej. Zbliżała się druga i chciał porozmawiać z McCoyem Trendallem, aby się
upewnić, że wszystkie jego instrukcje zostaną wykonane. Louis zasługiwał na to,
co najlepsze. Dopilnowanie, by jego pogrzeb stał się niezapomnianą ceremonią,
było ostatnią rzeczą, jaką mógł zrobić dla ojczyma.
Sprowadził samolotem zespół kobziarzy, którzy mieli odegrać Amazing Grace
tuż przed kazaniem pastora. Czarny chór Kościoła baptystów w Sumarville będzie
śpiewał na zmianę z białym chórem metodystów. Gubernator Missisipi wygłosi
eulogię.
Znalazł McCoya w westybulu.
Mamy wszystko pod kontrolą zapewnił Trendall. Obiecuję, że wszystko
przebiegnie bez wpadek.
Czy nagłośnienie na zewnątrz działa? Max spojrzał na tłum na schodach i
chodniku.
Działa bez zarzutu. Sam sprawdzałem.
Max pokiwał głową, uścisnął McCoyowi dłoń i ruszył pośpiesznie przez tłum do
męskiej toalety. Na szczęście była wolna. Wyjął z kieszeni telefon komórkowy i
notes i wybrał numer.
Tu Maximillian Devereaux powiedział. Dzwonię, by sprawdzić, czy...
Głos po drugiej stronie zapewnił go, że nowoorleański jazz-band, który wynajął
na stypę w Belle Rose, jest już na miejscu. Odetchnął. Louis uwielbiał jazz; często
jezdzili razem do Nowego Orleanu na męskie wieczorki.
Max zerknął w lustro nad umywalką. Poprawił przekrzywiony krawat, odetchnął
głęboko i otworzył drzwi. Za kilka godzin, kiedy skończy się cała pompa i
zamieszanie, będzie musiał się zmierzyć z realnością śmierci Louisa. [ Pobierz całość w formacie PDF ]