[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Luca i zjechać ostatnie dwa metry, więc Matt przygotował się, żeby ją złapać. Caitlin przez
jedną minutę mrożącą krew w żyłach zwisała niebezpiecznie, ale szybko chwyciła się
drewnianej nogi wbitej w dach, puszczając rękę Matta. - Uff! - Oddychała ciężko. Potem
dostrzegła na dole Nga. - Teraz rozumiem, dlaczego kazałeś nam się zamknąć - wyszeptała.
Matt skinął głową. Dziewczyna popatrzyła z niepokojem na strażnika, a następnie na
dwóch przyjaciół rozciągniętych na dachu. - Nie wytrzymają tak długo - wyszeptała. Potem
wskazała głową na drewnianą nogę. - l nie wiem też, ile to wytrzyma.
Tym razem Matt nie odpowiedział. Uważnie obserwował Nga, który teraz wracał
wzdłuż ulicy. Gdy strażnik znalazł się pod nimi, Matt puścił się dachu. Może powinien był
ostrzec Caitlin, ponieważ dziewczyna pisnęła zduszonym głosem i Ng spojrzał w górę.
Chłopak wytrzeszczył oczy i zaczął wyciągać pistolet zza paska, ale w tym momencie Matt
upadł na niego. Obydwaj runęli na ziemię, ale Matt znalazł się na wierzchu. Tym razem Ng
nie miał żadnego zakładnika, żeby powstrzymać Matta, więc ten zaprezentował mu krótki, ale
bolesny chwyt i pistolet wypadł z odrętwiałych palców Ng. A wtedy Azjata krzyknął na cały
głos. Matt zaklął pod nosem i przestał się bawić w subtelności. Jeden mocny cios i Ng padł
nieprzytomny na ziemię.
- Ruszajcie się! Szybko! - syknął Matt, patrząc na parę nóg zwisających z krawędzi
dachu. Caitlin zeskoczyła na ziemię, złapana przez Matta. Po chwili na krawędzi pojawiły się
dziko wierzgające nogi Luca, a następnie jeszcze jedna para. To Drażko dotarł do krańca
dachu. Zeskoczyli razem, akurat kiedy zza rogu wybiegł kolejny strażnik Sępów - Willy.
- Hej, Ng, o co tyle krzyku?
Blondyn wbił zdumiony wzrok w uciekinierów. Otworzył usta, żeby ostrzec resztę i
prawą ręką sięgnął pod koszulę po pistolet. Drażko chwycił z ziemi pistolet Ng. Odgłos
dwóch wystrzałów zabrzmiał równocześnie. Willy zawył z bólu i zakręcił się w miejscu,
przyciskając do ramienia lewą rękę. Drażko ruszył do przodu.
- Drażko, ty kretynie, biegniesz w złą stronę! - krzyknął Luc. On wraz z Caitlin i
Mattem biegi już uliczką prowadzącą na wschód. Drażko złapał pistolet Willy’ego i
odkrzyknął. - Ja biegnę do autostrady!
Nie było czasu na dyskusje. Odgłos wystrzałów na pewno sprowadzi na miejsce Sępy.
Matt zaryzykował rzut oka za siebie, kiedy we trójkę dotarli do najbliższego rogu ulicy.
Członkowie gangu wysypali się z opuszczonego kościoła niczym mrówki z naruszonego
mrowiska.
Przy wejściu do kościoła rozległy się strzały.
- Wygląda na to, że ktoś zobaczył Drażko - powiedział Luc.
Przez huk wystrzałów przedarł się czyjś chrapliwy krzyk. Matt rozpoznał głos. To
James wydawał rozkazy swoim oddziałom.
- Gdzie reszta?! - wrzasnął przywódca gangu. - Znaleźć ich! I to już!
Matt skoczył za róg, poganiając resztę przed sobą.
- Nawet nie uda nam się dotrzeć do Końca tej uliczki, kiedy oni już tu będą -
powiedziała Caitlin.
- Dlatego schowamy się. - Matt przeczesywał spojrzeniem rzędy domów
naprzeciwko. Wybrał jeden na chybił trafił. Wciąż miał drzwi, w przeciwieństwie do innych,
gdzie wejścia zasłonięte były płytami ze sklejki. Bał się, że mogą być zamknięte na klucz, ale
nie było w nich ani zamka, ani klamki. Wyrąbano je z płyty drzwiowej, więc otworzyły się [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
Luca i zjechać ostatnie dwa metry, więc Matt przygotował się, żeby ją złapać. Caitlin przez
jedną minutę mrożącą krew w żyłach zwisała niebezpiecznie, ale szybko chwyciła się
drewnianej nogi wbitej w dach, puszczając rękę Matta. - Uff! - Oddychała ciężko. Potem
dostrzegła na dole Nga. - Teraz rozumiem, dlaczego kazałeś nam się zamknąć - wyszeptała.
Matt skinął głową. Dziewczyna popatrzyła z niepokojem na strażnika, a następnie na
dwóch przyjaciół rozciągniętych na dachu. - Nie wytrzymają tak długo - wyszeptała. Potem
wskazała głową na drewnianą nogę. - l nie wiem też, ile to wytrzyma.
Tym razem Matt nie odpowiedział. Uważnie obserwował Nga, który teraz wracał
wzdłuż ulicy. Gdy strażnik znalazł się pod nimi, Matt puścił się dachu. Może powinien był
ostrzec Caitlin, ponieważ dziewczyna pisnęła zduszonym głosem i Ng spojrzał w górę.
Chłopak wytrzeszczył oczy i zaczął wyciągać pistolet zza paska, ale w tym momencie Matt
upadł na niego. Obydwaj runęli na ziemię, ale Matt znalazł się na wierzchu. Tym razem Ng
nie miał żadnego zakładnika, żeby powstrzymać Matta, więc ten zaprezentował mu krótki, ale
bolesny chwyt i pistolet wypadł z odrętwiałych palców Ng. A wtedy Azjata krzyknął na cały
głos. Matt zaklął pod nosem i przestał się bawić w subtelności. Jeden mocny cios i Ng padł
nieprzytomny na ziemię.
- Ruszajcie się! Szybko! - syknął Matt, patrząc na parę nóg zwisających z krawędzi
dachu. Caitlin zeskoczyła na ziemię, złapana przez Matta. Po chwili na krawędzi pojawiły się
dziko wierzgające nogi Luca, a następnie jeszcze jedna para. To Drażko dotarł do krańca
dachu. Zeskoczyli razem, akurat kiedy zza rogu wybiegł kolejny strażnik Sępów - Willy.
- Hej, Ng, o co tyle krzyku?
Blondyn wbił zdumiony wzrok w uciekinierów. Otworzył usta, żeby ostrzec resztę i
prawą ręką sięgnął pod koszulę po pistolet. Drażko chwycił z ziemi pistolet Ng. Odgłos
dwóch wystrzałów zabrzmiał równocześnie. Willy zawył z bólu i zakręcił się w miejscu,
przyciskając do ramienia lewą rękę. Drażko ruszył do przodu.
- Drażko, ty kretynie, biegniesz w złą stronę! - krzyknął Luc. On wraz z Caitlin i
Mattem biegi już uliczką prowadzącą na wschód. Drażko złapał pistolet Willy’ego i
odkrzyknął. - Ja biegnę do autostrady!
Nie było czasu na dyskusje. Odgłos wystrzałów na pewno sprowadzi na miejsce Sępy.
Matt zaryzykował rzut oka za siebie, kiedy we trójkę dotarli do najbliższego rogu ulicy.
Członkowie gangu wysypali się z opuszczonego kościoła niczym mrówki z naruszonego
mrowiska.
Przy wejściu do kościoła rozległy się strzały.
- Wygląda na to, że ktoś zobaczył Drażko - powiedział Luc.
Przez huk wystrzałów przedarł się czyjś chrapliwy krzyk. Matt rozpoznał głos. To
James wydawał rozkazy swoim oddziałom.
- Gdzie reszta?! - wrzasnął przywódca gangu. - Znaleźć ich! I to już!
Matt skoczył za róg, poganiając resztę przed sobą.
- Nawet nie uda nam się dotrzeć do Końca tej uliczki, kiedy oni już tu będą -
powiedziała Caitlin.
- Dlatego schowamy się. - Matt przeczesywał spojrzeniem rzędy domów
naprzeciwko. Wybrał jeden na chybił trafił. Wciąż miał drzwi, w przeciwieństwie do innych,
gdzie wejścia zasłonięte były płytami ze sklejki. Bał się, że mogą być zamknięte na klucz, ale
nie było w nich ani zamka, ani klamki. Wyrąbano je z płyty drzwiowej, więc otworzyły się [ Pobierz całość w formacie PDF ]