[ Pobierz całość w formacie PDF ]

na samopoczucie. Ubrana w dżinsy i firmowy czarny podkoszulek
U Rossich, z włosami ściągniętymi w koński ogon, niemal
uwierzyłam, że znów jestem licealistką. Nie znałam żadnego z
klientów, ale szybko się połapali w moich relacjach z Nikiem,
głównie za sprawą naszych wesołych docinków.
W pewnej chwili oparłam ręce o bar, pochyliłam się i
zażartowałam:
– Gdzie moje bellini? Szybciej, Rossi. Strasznie się
guzdrzesz, a ja czekam.
– Słyszałaś to? – Nico popatrzył na rudą ślicznotkę, która
przed nim siedziała. – Kto się ośmieli popędzać mistrza…
Nagle poczułam, że włosy jeżą mi się na karku, zanim
jeszcze poczułam dotyk na biodrze. Odwróciłam głowę i ujrzałam
Jaxa.
Gapiłam się na niego i upajałam jego widokiem. Był w
dżinsach oraz starym firmowym podkoszulku U Rossich, jeszcze z
poprzednim logo. Poczułam ucisk w sercu na myśl o tym, że
zatrzymał podarunek, a nawet chyba go nosił, sądząc po stopniu
zniszczenia.
– Co tu robisz? – spytałam półprzytomnie.
– A jak myślisz? – odparł z uśmiechem.
Cholera. Ten przeklęty dołeczek.
Odwróciłam się do niego całą sobą, opierając się o bar
łokciami i kładąc but na mosiężnym relingu pod stopy. To była
celowo prowokacyjna poza, a Jax zareagował zgodnie z moimi
oczekiwaniami. Mianowicie omiótł mnie spojrzeniem od stóp do
głów, i raz jeszcze, aż w końcu zatrzymał się na moich ustach.
– Zjedz ze mną kolację – zażądał.
– W porządku.
Uniósł brwi, słysząc tę błyskawiczną odpowiedź.
– Zamówienie gotowe – powiedział Nico.
Odwróciłam się do niego na tyle szybko, żeby zobaczyć, jak
wita Jaxa uniesieniem brody i uściskiem dłoni.
– Jackson – oznajmił mój brat. – Właśnie rozmawiałem z
Gianną o skopaniu ci dupy.
– Też się cieszę, że cię widzę, stary. – Jax uśmiechnął się
szeroko.
Nico pogroził mu palcem, a potem odszedł w głąb baru.
Gdy stawiałam trzy bellini na tacy, poczułam na biodrach
dłonie. Ten gest był wyjątkowo zaborczy. Co więcej, Jax dotknął
ustami mojego karku i szepnął cicho:
– Tęskniłem za tobą.
Moje ręce lekko drżały, gdy przestawiałam ostatni smukły
kieliszek.
– Nie pogrywaj sobie ze mną, Jax. To wcale nie jest fajne –
skontrowałam go.
– Też za mną tęskniłaś, przyznaj.
– Tak, tęskniłam. Odsuń się. – Podniosłam tacę i ruszyłam do
stolika. – Chodź – rzuciłam przez ramię.
Postawiłam drinki na blacie, uśmiechając się do trzech
kobiet, które niewątpliwie umówiły się na babski wieczór.
Wszystkie trzy spojrzały na Jaxa, który ze skrzyżowanymi rękami
oparł się o ściankę boksu i nie spuszczał ze mnie wzroku.
– Szkoli go pani? – zapytała brunetka, uśmiechając się do
Jaxa.
– Próbowałam – odparłam. – Przegrana sprawa.
– Ale proszę, żeby spróbowała raz jeszcze. – Jax mrugnął do
kobiet.
To było paskudne z jego strony, bo wszystkie trzy się
podkręciły… I ja również.
– Daj mu szansę, dziewczyno! – powiedziała blondynka. –
Przymiarki to połowa uciechy!
Śmiały się i mówiły coś do Jaxa, który nadal tam stał, gdy
wróciłam do baru.
– Wszystko w porządku? – spytał Nico, zabierając tacę.
– Tak. – Szybko zdecydowałam, co dalej. Jax i ja mogliśmy
tak tańczyć wokół siebie całymi dniami, gdybym do tego
dopuściła. Brakowało mi jednak cierpliwości. – Wyjdę na trochę –
dodałam.
– Urządź mu piekło. – Uścisnął mi rękę.
– Dzięki za radę. – Odwróciłam się na pięcie i omal nie
wpadłam na Jaxa, który stanął za mną. – Zatrzymałeś się gdzieś?
Z jego twarzy natychmiast zniknęło rozbawienie. Był
śmiertelnie poważny.
– Mam pokój – odparł.
– Pójdę po torebkę.
Nim się odwróciłam, chwycił mnie za łokieć. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl