[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moim powietrzem. Chciałem nią oddychać. Zamknąłem oczy. Widziałem tylko ją. Umyłem ręce.
Chciałem ją dotknąć. Wytarłem dłonie w ręcznik, zanim odwróciłem się w jej stronę. Miała
złączone dłonie za sobą. Moje były złączone z przodu.
¾ð To sÄ… najgorsi rodzice na Å›wiecie - wyszeptaÅ‚a. Jej gÅ‚os siÄ™ zaÅ‚amaÅ‚. Moje serce pÄ™kÅ‚o.
¾ð Podli - powiedziaÅ‚em jej.
Zaśmiała się.
Nie powinienem zakochiwać się w twoim śmiechu, Rachel. Westchnęła. W tym też nie
powinienem się zakochać.
¾ð Jak dÅ‚ugo siÄ™ spotykali? - spytaÅ‚em jÄ…. WiedziaÅ‚em, że bÄ™dzie szczera.
Westchnęła
¾ð Rok. DzieliÅ‚a ich duża odlegÅ‚ość, dopóki nie przeprowadziÅ‚a siÄ™ tutaj, by być bliżej
niego.
Nienawidziliśmy go.
¾ð Rok? JesteÅ› pewna?
Potwierdziła.
Nie wiedziała o mojej matce. Chciałem jej powiedzieć.
¾ð Rachel? - WypowiedziaÅ‚em jej imiÄ™ na gÅ‚os, tak jak chciaÅ‚em to zrobić od kiedy jÄ…
poznałem. Jej piękne oczy skupiły się na mojej twarzy.
¾ð Tak? - PodszedÅ‚em do niej bliżej. Jej ciaÅ‚o zareagowaÅ‚o. Zaczęła szybciej oddychać, a jej
policzki delikatnie się zarumieniły. To wszystko wystarczyło by moja ręka uniosła się do
jej gardła. Moje oczy śledziły jej. Nie odmówiła mi, więc kontynuowałem. Kiedy moje
usta dotknęły jej, poczułem tak wiele rzeczy. To było dobre i złe zarazem.
Oddychaliśmy sobą. Moje dłonie wplątały się w jej aksamitne włosy. Rachel, Rachel,
Rachel. Nic na to nie poradzÄ™, i tak siÄ™ w tobie zakocham.
Tylne drzwi otworzyły się. Odskoczyliśmy od siebie. Nadal czułem Rachel. Lisa weszła do
kuchni. Wyglądała na szczęśliwą. Miała powód by taką być. To nie ona umarła. Lisa
powiedziała Rachel, że czas iść. Powiedziałem do widzenia, ale było to wyłącznie skierowane do
jej córki. Ona to wiedziała. Powiedziałem ojcu, że Lisa jest miła. Nie powiedziałem mu, że jej
nienawidzę, jeszcze. Może nigdy tego nie zrobię. Teraz jest normalny... Ludzki. Może to
naprawdę ma dla niego tak wielkie znaczenie. Poszedłem do mojego pokoju. Znalazłem telefon i
napisałem do Rachel.
M: Co robimy jutro wieczorem?
R: Skłamiemy im?
M: Możesz się ze mną spotkać o siódmej?
R: Tak.
M: Rachel?
R: Tak?
M: Dobranoc.
R: Dobrej nocy, Miles.
Wyłączyłem telefon, ponieważ chciałem, żeby to była ostatnia wiadomość, którą dostanę tej
nocy. Zamknąłem oczy. Jestem pochłonięty przez Rachel.
Rozdział VII
Tate
Minęły dwa tygodnie od kiedy ostatni raz widziałam Milesa, lecz tylko dwie sekundy od
kiedy ostatni raz o nim myślałam. Wygląda na to, że pracuję tak często jak Corbin i chodz
fajnie jest mieć całe mieszkanie dla siebie, to jednak lepiej jest, gdy wraca mój brat i jest się
do kogo odezwać. Mogłabym powiedzieć, że jest miło, gdy obaj mają wolne w tym samym
czasie, lecz nie zdarza się to często.
Aż do teraz.
¾ð Jego tata pracuje, a on ma wolne, aż do poniedziaÅ‚ku - mówi Corbin. Nie miaÅ‚am
pojęcia, że zaprosił Milesa na Zwięto Dziękczynienia do naszego domu, aż do tego momentu.
Zapukał do drzwi Milesa.
¾ð Nie ma niczego innego do roboty.
Byłam prawie pewna, że skinęłam głową na te słowa, lecz odwróciłam się i zaczęłam
zmierzać w kierunku windy. Trochę spanikowałam na myśl, że gdy tylko Miles otworzy
drzwi, moje podekscytowane wobec tego, że jedzie z nami będzie tak oczywiste, jakbym
rozwiesiła transparent. Byłam już w windzie, głęboko wciśnięta w ścianę, gdy obaj weszli do
środka. Miles zauważył mnie i jedynie skinął na mnie głową. Była to jego jedyna reakcja jaką
dostałam. Ostatnim razem, gdy z nim rozmawiałam sprawiłam, że sprawy pomiędzy nami
stały się jeszcze bardziej niezręczne, więc teraz nie odezwałam się ani słowem. Próbowałam
również się na niego nie gapić, lecz było cholernie trudno skupić się na czymś innym. Był
ubrany trochę niechlujnie. Miał na sobie jeansy, zwykły t-shirt i bejsbolówkę. Przestałam
przeglądać się jego ubraniom i za to spotkałam jego skupione spojrzenie. Nie miałam pojęcia,
czy powinnam się uśmiechnąć, czy odwrócić wzrok, więc jedynie gapiłam się na niego tak
samo jak on na mnie, czekając by pierwszy odwrócił wzrok.
Nie zrobił tego. Przez resztę podróży windą w ciszy wpatrywał się we mnie, co z uporem
robiłam i ja. Kiedy w końcu dotarliśmy na parter, poczułam ulgę, gdy pierwszy wyszedł z
windy, ponieważ w końcu miałam szansę zaczerpnąć powietrza. Przez ostatnie sześć sekund
nie byłam świadoma tego, że wstrzymałam oddech.
¾ð Gdzie wasza trójka siÄ™ wybiera? - zapytaÅ‚ Cap, gdy wychodziliÅ›my z windy.
¾ð Do domu w San Diego - odpowiedziaÅ‚ Corbin. - Masz jakieÅ› plany na ZwiÄ™to
Dziękczynienia?
¾ð BÄ™dÄ™ zajÄ™ty "lotami" - powiedziaÅ‚ Cap. - LiczÄ™ na to, że bÄ™dÄ™ tu pracowaÅ‚.
Cap mrugnął w moją stronę, a ja zrobiłam to samo do niego, zanim jego uwaga została
skupiona na Milesie
¾ð A co z tobÄ… chÅ‚opcze? Też wybierasz siÄ™ do swojego domu?
Miles w milczeniu przyglądał się Capowi, tak samo jak zrobił to wobec mnie w windzie.
Poczułam lekkie rozczarowanie, ponieważ sądziłam, że w windzie wpatrywał się we mnie,
gdyż czuł to samo przyciąganie jakie ja czułam do niego. Lecz teraz, przyglądając się z boku
tej sytuacji z Capem, doszłam do wniosków, że jego wpatrywanie się w ludzi nie miało
żadnego związku z byciem kimś zainteresowanym. On po prostu patrzył tak na każdego. To
były najcichsze i najbardziej niezręczne sekundy, wpatrywania się ich w siebie, jakich
kiedykolwiek byłam świadkiem. Może Miles po prostu nie lubi, gdy zwraca się do niego
chłopcze?
¾ð MiÅ‚ego ZwiÄ™ta DziÄ™kczynienia, Cap - w koÅ„cu odpowiedziaÅ‚ Miles, nie czekajÄ…c nawet
na odpowiedz.
Odwrócił się i wraz z Corbinem zaczęłam zmierzać w stronę wyjścia z lobby. Spojrzałam na
Capa i jedynie wzruszyłam ramionami.
¾ð %7Å‚ycz mi szczęścia - powiedziaÅ‚am szybko. - Chyba pan Archer ma kolejny zÅ‚y dzieÅ„.
Cap uśmiechnął się.
¾ð Niee  odpowiedziaÅ‚, kierujÄ…c siÄ™ w stronÄ™ swojego krzesÅ‚a. - Niektórzy ludzie po prostu
nie lubią pytań, to wszystko.
Usiadł na swoim miejscu. Zasalutował, a ja zrobiłam to samo, zanim skierowałam się do
wyjścia. Nie mogłam stwierdzić, czy Cap uważał Milesa za niemiłego, ponieważ
najwidoczniej go lubił albo po prostu miał wytłumaczenie na każde zachowanie.
¾ð MogÄ™ prowadzić, jeÅ›li chcesz - powiedziaÅ‚ Miles do Corbina, gdy dotarliÅ›my do
samochodu.  Wiem, że jeszcze nie spałeś, możesz prowadzić w drodze powrotnej.
Corbin zgodził się, a Miles otworzył drzwi od strony kierowcy. Ja wskoczyłam na tylne
siedzenie, próbując zdecydować po której stronie powinnam usiąść, czy za Milesem, czy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl