[ Pobierz całość w formacie PDF ]
którym wszystko było możliwe.
***
Zuzanna siedziała w swojej garderobie, ścierając szminkę z
twarzy. Mały pokój wypełniał duszny zapach kwiatów; wśród
bukietów, które dzisiaj dostała były też purpurowe róże od Hansa.
Przysyłał je wytrwale, chociaż mu zapowiedziała, że nie ma na co
liczyć nigdy nie odbierze narzeczonego przyjaciółce. Na nic się
zdały jego solenne zapewnienia, że ich projektowane małżeństwo
to tylko rozsądny układ, w którym oboje dają sobie wolną rękę w
pewnych sprawach. Zuza była nieubłagana.
Jak ty to sobie wyobrażasz? krzyknęła do Hansa podczas
ich ostatniej rozmowy. %7łe zgodzę się być tą trzecią przy
Dorocie? Jakim prawem proponujesz mi taką rolę? Albo będziemy
tylko we dwoje, albo do widzenia, mój panie. I to Dorota będzie
musiała mi powiedzieć, że zwraca ci wolność i nie ma o to do
mnie żalu.
Ale ona jest teraz gdzieś pod Salzburgiem bronił się Hans.
Poczekam oznajmiła stanowczo Zuzanna i pożegnała go,
nie pozwoliwszy się nawet pocałować.
Patrzyła teraz z czułością na kwiaty, które zdawały sieją
zapewniać, że Hans trwa przy swoich zamiarach. To dobrze, bo
ona też była w nim zakochana, choć ledwo miała odwagę
przyznać się do tego przed sobą. Związek z Hansem mógłby
nadszarpnąć jej reputację, bo nie miała jeszcze pozycji gwiazdy.
Będą musieli być bardzo dyskretni... Przez myśl jej nie przeszło,
że syn bankiera Lebrotta mógłby się z nią ożenić, ale była
zdecydowana przeżyć z nim tyle szczęścia, ile się da, choćby bez
ślubu. Jeśli tylko Dorota zwolni go z danego słowa...
Te rozmyślania przerwało jej pukanie do drzwi.
Proszę wejść! zawołała.
W drzwiach stanęła niemłoda, elegancko ubrana kobieta.
Obrzuciła ciasny pokoik niechętnym spojrzeniem i zapytała:
Czy mogę z panią tu porozmawiać? Jestem matką Hansa Lebrotta.
Matka Hansa! Rzeczywiście, miała oczy podobne do jego oczu.
Zuzanna zerwała się na równe nogi i podsunęła tej wytwornej
damie jedyny fotelik.
Proszę usiąść zaprosiła ją. Hans też tu wpadnie?
Hans o niczym nie wie, odparła wyniośle pani Lebrott.
Muszę pani powiedzieć, że bardzo się o niego niepokoję.
Stało się coś? Zuzanna gwałtownie wstała, jakby chciała
dokądś biec.
Nie o to. chodzi. Nie jestem zadowolona z jego... romansu z
panią, zwłaszcza, że stał się już publiczną tajemnicą.
Pani się myli! My nie... zaprotestowała dziewczyna, ale
pani Laura zbyła jej słowa lekceważącym machnięciem ręki.
Przejdę od razu do rzeczy oświadczyła, sięgając do dużej
torby ze skóry aligatora. Wyjęła z niej spory, zamszowy woreczek.
Wiem, że Hans stracił głowę dla pani i nawet mu się nie dziwię
przyznała łaskawie, obserwując z mieszaniną uznania i
zazdrości brzoskwiniową cerę, regularne rysy i orzechowe oczy
Zuzy.
Chodzi o to ciągnęła że Hans ma zobowiązania. Jest
zaręczony...
Wiem, z panną Dorotą Belenburg powiedziała Zuzanna.
Ach, więc powiedział pani? zdziwiła się pani Laura. No
cóż, to ułatwi nam rozmowę. Chodzi mi o to, że we wrześniu mają
być ogłoszone ich zaręczyny, a niedługo potem powinni się
pobrać. To małżeństwo było ze wszech miar wskazane dla
przyszłości mojego syna. Tymczasem dowiedziałam się od mego
męża, że Hans wpadł na szalony pomysł, żeby ożenić się z panią.
Taka decyzja równa się zaprzepaszczeniu jego kariery w
dyplomacji, do której przygotowywaliśmy się przez wiele lat.
Rozumie pani, że jestem bardzo zaniepokojona i zrobię co w
mojej mocy, żeby Hans dotrzymał swoich zobowiązań wobec
panny von Belenburg.
Akcent położony na von miał przypomnieć Zuzannie przepaść
społeczną, dzielącą ją od wyższych sfer.
Rozumiem ciągnęła pani Laura że awanse mego syna
mogły wzbudzić u pani pewne oczekiwania, a nawet... iluzje,
dlatego tutaj rozwiązała woreczek i jego zawartość wysypała na
toaletkę proponuję pani przyjęcie tego w zamian za zniechęcenie
mego syna do jakichkolwiek kontaktów z panią w najbliższej
przyszłości, powiedzmy, przez rok.
Zuzanna zdumionym wzrokiem patrzyła na klejnoty rozsypane
na toaletce. Najwięcej było zielonych kamieni, oprawnych w
ciężkie złoto. Leżał przed nią spory majątek, oceniając to
kryteriami jej rodzinnego miasteczka. I to wszystko za to, żeby
przez rok nie spotykała się z Hansem! Jego matka chciała kupić u
niej złamanie mu serca! Ojej sercu zapewne nawet nie pomyślała.
Po prostu było przeszkodą, którą można usunąć za pomocą garści
złota. Siedziała w milczeniu i czuła, jak narasta w niej gniew.
Wreszcie pani Laura zapytała zniecierpliwiona: A więc
załatwione?
Dziewczyna wstała gwałtownie, wzięła chustkę do ścierania
charakteryzacji i jednym stanowczym ruchem zgarnęła do niej
biżuterię ze stołu. Następnie zawiązała rogi chustki i ten węzełek
położyła pani Lebrott na kolanach.
Proszę to zabrać powiedziała głosem drżącym z
hamowanego gniewu i pozwolić Hansowi decydować o swoim
życiu.
Jeżeli mój syn zdecyduje się na jakieś głupstwo zimno
odparowała pani Laura. Nie dostanie od nas ani grosza.
Jeżeli zechcę być z Hansem, to nie będą mi do tego potrzebne
ani pieniądze, ani ślub, ani pani pozwolenie! wybuchnęła
Zuzanna. Damy sobie radę bez waszej pomocy!
To się jeszcze okaże! syknęła pani Lebrott, głośno
zamykając za sobą drzwi.
Kiedy wracała taksówką do domu, wciąż trzęsła się z
oburzenia. Bezczelna komediantka! Ośmieliła się odrzucić taką
wspaniałomyślną ofertę i jeszcze ma czelność mówić, jak ona,
matka, ma postępować z Hansem. Myśli, że on teraz będzie na
każde jej skinienie. Niedoczekanie!
A jednak gdzieś w głębi duszy bała się. Ta dziewczyna ma
olśniewającą urodę i silny charakter. Jest zdecydowana postawić
na swoim i co gorsza może jej się to udać. Lepiej nie myśleć,
co może z tego wyniknąć!
Zuzanna tymczasem przytuliła twarz do purpurowych róż, a
potem powiedziała z radosnym zdumieniem swemu odbiciu w
lustrze: On mnie tak kocha, że chce się ze mną ożenić!
*
Dorota weszła do dusznego mieszkania na mansardzie swojej
wiedeńskiej kamienicy. Przed chwilą taksówka przywiozła ją z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
którym wszystko było możliwe.
***
Zuzanna siedziała w swojej garderobie, ścierając szminkę z
twarzy. Mały pokój wypełniał duszny zapach kwiatów; wśród
bukietów, które dzisiaj dostała były też purpurowe róże od Hansa.
Przysyłał je wytrwale, chociaż mu zapowiedziała, że nie ma na co
liczyć nigdy nie odbierze narzeczonego przyjaciółce. Na nic się
zdały jego solenne zapewnienia, że ich projektowane małżeństwo
to tylko rozsądny układ, w którym oboje dają sobie wolną rękę w
pewnych sprawach. Zuza była nieubłagana.
Jak ty to sobie wyobrażasz? krzyknęła do Hansa podczas
ich ostatniej rozmowy. %7łe zgodzę się być tą trzecią przy
Dorocie? Jakim prawem proponujesz mi taką rolę? Albo będziemy
tylko we dwoje, albo do widzenia, mój panie. I to Dorota będzie
musiała mi powiedzieć, że zwraca ci wolność i nie ma o to do
mnie żalu.
Ale ona jest teraz gdzieś pod Salzburgiem bronił się Hans.
Poczekam oznajmiła stanowczo Zuzanna i pożegnała go,
nie pozwoliwszy się nawet pocałować.
Patrzyła teraz z czułością na kwiaty, które zdawały sieją
zapewniać, że Hans trwa przy swoich zamiarach. To dobrze, bo
ona też była w nim zakochana, choć ledwo miała odwagę
przyznać się do tego przed sobą. Związek z Hansem mógłby
nadszarpnąć jej reputację, bo nie miała jeszcze pozycji gwiazdy.
Będą musieli być bardzo dyskretni... Przez myśl jej nie przeszło,
że syn bankiera Lebrotta mógłby się z nią ożenić, ale była
zdecydowana przeżyć z nim tyle szczęścia, ile się da, choćby bez
ślubu. Jeśli tylko Dorota zwolni go z danego słowa...
Te rozmyślania przerwało jej pukanie do drzwi.
Proszę wejść! zawołała.
W drzwiach stanęła niemłoda, elegancko ubrana kobieta.
Obrzuciła ciasny pokoik niechętnym spojrzeniem i zapytała:
Czy mogę z panią tu porozmawiać? Jestem matką Hansa Lebrotta.
Matka Hansa! Rzeczywiście, miała oczy podobne do jego oczu.
Zuzanna zerwała się na równe nogi i podsunęła tej wytwornej
damie jedyny fotelik.
Proszę usiąść zaprosiła ją. Hans też tu wpadnie?
Hans o niczym nie wie, odparła wyniośle pani Lebrott.
Muszę pani powiedzieć, że bardzo się o niego niepokoję.
Stało się coś? Zuzanna gwałtownie wstała, jakby chciała
dokądś biec.
Nie o to. chodzi. Nie jestem zadowolona z jego... romansu z
panią, zwłaszcza, że stał się już publiczną tajemnicą.
Pani się myli! My nie... zaprotestowała dziewczyna, ale
pani Laura zbyła jej słowa lekceważącym machnięciem ręki.
Przejdę od razu do rzeczy oświadczyła, sięgając do dużej
torby ze skóry aligatora. Wyjęła z niej spory, zamszowy woreczek.
Wiem, że Hans stracił głowę dla pani i nawet mu się nie dziwię
przyznała łaskawie, obserwując z mieszaniną uznania i
zazdrości brzoskwiniową cerę, regularne rysy i orzechowe oczy
Zuzy.
Chodzi o to ciągnęła że Hans ma zobowiązania. Jest
zaręczony...
Wiem, z panną Dorotą Belenburg powiedziała Zuzanna.
Ach, więc powiedział pani? zdziwiła się pani Laura. No
cóż, to ułatwi nam rozmowę. Chodzi mi o to, że we wrześniu mają
być ogłoszone ich zaręczyny, a niedługo potem powinni się
pobrać. To małżeństwo było ze wszech miar wskazane dla
przyszłości mojego syna. Tymczasem dowiedziałam się od mego
męża, że Hans wpadł na szalony pomysł, żeby ożenić się z panią.
Taka decyzja równa się zaprzepaszczeniu jego kariery w
dyplomacji, do której przygotowywaliśmy się przez wiele lat.
Rozumie pani, że jestem bardzo zaniepokojona i zrobię co w
mojej mocy, żeby Hans dotrzymał swoich zobowiązań wobec
panny von Belenburg.
Akcent położony na von miał przypomnieć Zuzannie przepaść
społeczną, dzielącą ją od wyższych sfer.
Rozumiem ciągnęła pani Laura że awanse mego syna
mogły wzbudzić u pani pewne oczekiwania, a nawet... iluzje,
dlatego tutaj rozwiązała woreczek i jego zawartość wysypała na
toaletkę proponuję pani przyjęcie tego w zamian za zniechęcenie
mego syna do jakichkolwiek kontaktów z panią w najbliższej
przyszłości, powiedzmy, przez rok.
Zuzanna zdumionym wzrokiem patrzyła na klejnoty rozsypane
na toaletce. Najwięcej było zielonych kamieni, oprawnych w
ciężkie złoto. Leżał przed nią spory majątek, oceniając to
kryteriami jej rodzinnego miasteczka. I to wszystko za to, żeby
przez rok nie spotykała się z Hansem! Jego matka chciała kupić u
niej złamanie mu serca! Ojej sercu zapewne nawet nie pomyślała.
Po prostu było przeszkodą, którą można usunąć za pomocą garści
złota. Siedziała w milczeniu i czuła, jak narasta w niej gniew.
Wreszcie pani Laura zapytała zniecierpliwiona: A więc
załatwione?
Dziewczyna wstała gwałtownie, wzięła chustkę do ścierania
charakteryzacji i jednym stanowczym ruchem zgarnęła do niej
biżuterię ze stołu. Następnie zawiązała rogi chustki i ten węzełek
położyła pani Lebrott na kolanach.
Proszę to zabrać powiedziała głosem drżącym z
hamowanego gniewu i pozwolić Hansowi decydować o swoim
życiu.
Jeżeli mój syn zdecyduje się na jakieś głupstwo zimno
odparowała pani Laura. Nie dostanie od nas ani grosza.
Jeżeli zechcę być z Hansem, to nie będą mi do tego potrzebne
ani pieniądze, ani ślub, ani pani pozwolenie! wybuchnęła
Zuzanna. Damy sobie radę bez waszej pomocy!
To się jeszcze okaże! syknęła pani Lebrott, głośno
zamykając za sobą drzwi.
Kiedy wracała taksówką do domu, wciąż trzęsła się z
oburzenia. Bezczelna komediantka! Ośmieliła się odrzucić taką
wspaniałomyślną ofertę i jeszcze ma czelność mówić, jak ona,
matka, ma postępować z Hansem. Myśli, że on teraz będzie na
każde jej skinienie. Niedoczekanie!
A jednak gdzieś w głębi duszy bała się. Ta dziewczyna ma
olśniewającą urodę i silny charakter. Jest zdecydowana postawić
na swoim i co gorsza może jej się to udać. Lepiej nie myśleć,
co może z tego wyniknąć!
Zuzanna tymczasem przytuliła twarz do purpurowych róż, a
potem powiedziała z radosnym zdumieniem swemu odbiciu w
lustrze: On mnie tak kocha, że chce się ze mną ożenić!
*
Dorota weszła do dusznego mieszkania na mansardzie swojej
wiedeńskiej kamienicy. Przed chwilą taksówka przywiozła ją z [ Pobierz całość w formacie PDF ]