[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Mów dalej, człowieku. Nie obrazi mnie to. Książę
uśmiechnął się do niego porozumiewawczo. - Dobrze wiem,
do czego jest zdolna moja siostra.
- %7łeby pan okazał się tchórzem, tak nam powiedziała.
Prawda, Ricardo?
Pomocnik młynarza skinął głową.
- Rozumiem - powiedział Deverell.
Chyba już zaczynał rozumieć. Nie wyobrażał sobie jednak,
żeby dzielny kapitan zastawił na niego pułapkę w celu
obnażenia jego braku umiejętności. Marisa już się
wystarczająco na to napatrzyła. I jeszcze miałaby płacić za
takie widowisko? Wyglądało na to, że chciała go
wypróbować. Widocznie coś podejrzewała.
Należało ją ubiec. Jej też należy się nauczka, pomyślał i
uśmiechnął się złośliwie.
dę popływać - powiedziała Marisa. - Po południu
- I
- 96 -
znalazłam dobre miejsce, na zakręcie rzeki. Nie oddalaj się od
obozu. Niedługo wrócę.
Deverell skinął głową z uśmiechem. Marisa mówiła, że
idzie pływać, kiedy szła się kąpać. Tłumaczyła mu kiedyś, że
podczas podróży nigdy nie zdejmuje bielizny do kąpieli. Była
prawdziwą, skromną dziewicą!
Roześmiał się na myśl, jaka niespodzianka ją czeka.
Deverell zaproponował farmerowi i pomocnikowi młynarza
dwa razy tyle, ile zaoferowała im Marisa. Za chwilę usłyszy
jej wołanie o pomoc. Pobiegnie jej na ratunek i, oczywiście,
nie będzie wykazywał się szczególną sprawnością. Ale zanim
to nastąpi, zaczeka, aż Pangani i Ricardo dobrze ją
przestraszą, tak jak ich poinstruował. Będzie myślała, że
wieśniacy potraktowali jej propozycję zbyt poważnie.
Pozbędzie się też wszelkich wątpliwości co do swojego
książątka.
złoto?
- A
- Musimy je zostawić, Ricardo - powiedział ze smutkiem
Pangani.
- Wszystko? - Pomocnik młynarza omal się nie rozpłakał.
- Co wolisz, złoto czy zachować życie? Dobrze wiesz, że
po tym, jak Francuzi zgwałcili biedną Serafinę i Carmellę
Luganelli, burmistrz postanowił, że każdy mężczyzna, który tu
zgwałci kobietę, zawiśnie na szubienicy. A kiedy ta
- 97 -
cudzoziemka zacznie krzyczeć, to usłyszy ją cała wioska. Czy
chcesz, żeby uznano cię za gwałciciela? przekonywał
chłopca farmer.
Ricardo poruszył przecząco głową.
- Więc - farmer objął chłopaka ramieniem zostawimy
złoto tych zwariowanych cudzoziemców na miejscu.
Zarobimy pieniądze w uczciwy sposób, co?
Ricardo kiwał tylko głową, kiedy farmer prowadził go do
domu.
M arisa myła głowę, pilnie rozglądając się dokoła. Jej
wspólnicy spózniali się. Nie narzekała jednak. Kąpiel
w rzece była bardzo przyjemna.
Przed wejściem do rzeki zdjęła tylko kurtkę i buty. Nie
chciała wprawiać w zażenowanie wieśniaków, a tym bardziej
siebie. Nie mogła się jednak oprzeć chęci umycia głowy.
%7łałowała, że nie będzie długo korzystać z kąpieli, ale miała
ważną sprawę do załatwienia. Jeśli książę prowadzi jakąś grę,
to ona powinna...
Usłyszała trzask suchej gałęzi. Nareszcie! Spodziewała się
jednak, że nadejdą z innej strony.
- Dobrze, że jesteście! - zawołała. - Myślałam już, że...
Dwóch mężczyzn wyłoniło się z krzaków. To nie byli
wynajęci przez nią wieśniacy. Nie mieli na sobie ubrań, które
- 98 -
kupiła od właściciela gospody. Ich brudne łachmany
wyglądały na... francuskie mundury.
Marisa krzyknęła ze strachu. Już nie musiała udawać.
D everell szedł niespiesznie w kierunku rzeki. Wrzaski
jego eskorty stawały się coraz bardziej rozpaczliwe.
- Już idę! - zawołał.
Jego głos nie przebił się jednak przez jej przerazliwe
krzyki. Wieśniacy świetnie się sprawili, pomyślał. Powinien
ich dodatkowo wynagrodzić.
Nagle krzyk ucichł. W rzece nie było nikogo. Nie zobaczył
na wpół rozebranej damy, którą miał ratować. A raczej, której
nie potrafiłby wyratować. Sama wyzwoliłaby się z rąk
napastników.
Gdzież oni mogli być?
Zobaczył na brzegu kurtkę i buty Marisy. Oczekiwała
towarzystwa, nawet za nie zapłaciła, nic więc dziwnego, że....
Zbliżył się teraz do drzewa, gdzie Marisa miała zostawić
dla wieśniaków pieniądze. Mieli je zabrać, a on miał dołożyć
drugie tyle. Zajrzał za drzewo i zamarł z przerażenia.
Pieniądze nadal tam leżały.
- 99 -
8
8
8
8
P o bezskutecznych poszukiwaniach Deverell wrócił do
obozu, gdzie czekała na niego niespodziewana
wiadomość - przywiązany do kamienia kawałek kartki z
żądaniem okupu. Ta napisana po francuska notatka, z licznymi
błędami ortograficznymi, została prawdopodobnie podrzucona
do obozu, kiedy on przeszukiwał brzegi rzeki. Marisa była w
rękach Francuzów. Jak to się mogło stać?
Zmiął kartkę w dłoni i rzucił ją na ziemię. Przekupieni
przez Marisę wieśniacy nie pojawili się nad rzeką. To
przedsięwzięcie wydało się im na tyle ryzykowne, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
- Mów dalej, człowieku. Nie obrazi mnie to. Książę
uśmiechnął się do niego porozumiewawczo. - Dobrze wiem,
do czego jest zdolna moja siostra.
- %7łeby pan okazał się tchórzem, tak nam powiedziała.
Prawda, Ricardo?
Pomocnik młynarza skinął głową.
- Rozumiem - powiedział Deverell.
Chyba już zaczynał rozumieć. Nie wyobrażał sobie jednak,
żeby dzielny kapitan zastawił na niego pułapkę w celu
obnażenia jego braku umiejętności. Marisa już się
wystarczająco na to napatrzyła. I jeszcze miałaby płacić za
takie widowisko? Wyglądało na to, że chciała go
wypróbować. Widocznie coś podejrzewała.
Należało ją ubiec. Jej też należy się nauczka, pomyślał i
uśmiechnął się złośliwie.
dę popływać - powiedziała Marisa. - Po południu
- I
- 96 -
znalazłam dobre miejsce, na zakręcie rzeki. Nie oddalaj się od
obozu. Niedługo wrócę.
Deverell skinął głową z uśmiechem. Marisa mówiła, że
idzie pływać, kiedy szła się kąpać. Tłumaczyła mu kiedyś, że
podczas podróży nigdy nie zdejmuje bielizny do kąpieli. Była
prawdziwą, skromną dziewicą!
Roześmiał się na myśl, jaka niespodzianka ją czeka.
Deverell zaproponował farmerowi i pomocnikowi młynarza
dwa razy tyle, ile zaoferowała im Marisa. Za chwilę usłyszy
jej wołanie o pomoc. Pobiegnie jej na ratunek i, oczywiście,
nie będzie wykazywał się szczególną sprawnością. Ale zanim
to nastąpi, zaczeka, aż Pangani i Ricardo dobrze ją
przestraszą, tak jak ich poinstruował. Będzie myślała, że
wieśniacy potraktowali jej propozycję zbyt poważnie.
Pozbędzie się też wszelkich wątpliwości co do swojego
książątka.
złoto?
- A
- Musimy je zostawić, Ricardo - powiedział ze smutkiem
Pangani.
- Wszystko? - Pomocnik młynarza omal się nie rozpłakał.
- Co wolisz, złoto czy zachować życie? Dobrze wiesz, że
po tym, jak Francuzi zgwałcili biedną Serafinę i Carmellę
Luganelli, burmistrz postanowił, że każdy mężczyzna, który tu
zgwałci kobietę, zawiśnie na szubienicy. A kiedy ta
- 97 -
cudzoziemka zacznie krzyczeć, to usłyszy ją cała wioska. Czy
chcesz, żeby uznano cię za gwałciciela? przekonywał
chłopca farmer.
Ricardo poruszył przecząco głową.
- Więc - farmer objął chłopaka ramieniem zostawimy
złoto tych zwariowanych cudzoziemców na miejscu.
Zarobimy pieniądze w uczciwy sposób, co?
Ricardo kiwał tylko głową, kiedy farmer prowadził go do
domu.
M arisa myła głowę, pilnie rozglądając się dokoła. Jej
wspólnicy spózniali się. Nie narzekała jednak. Kąpiel
w rzece była bardzo przyjemna.
Przed wejściem do rzeki zdjęła tylko kurtkę i buty. Nie
chciała wprawiać w zażenowanie wieśniaków, a tym bardziej
siebie. Nie mogła się jednak oprzeć chęci umycia głowy.
%7łałowała, że nie będzie długo korzystać z kąpieli, ale miała
ważną sprawę do załatwienia. Jeśli książę prowadzi jakąś grę,
to ona powinna...
Usłyszała trzask suchej gałęzi. Nareszcie! Spodziewała się
jednak, że nadejdą z innej strony.
- Dobrze, że jesteście! - zawołała. - Myślałam już, że...
Dwóch mężczyzn wyłoniło się z krzaków. To nie byli
wynajęci przez nią wieśniacy. Nie mieli na sobie ubrań, które
- 98 -
kupiła od właściciela gospody. Ich brudne łachmany
wyglądały na... francuskie mundury.
Marisa krzyknęła ze strachu. Już nie musiała udawać.
D everell szedł niespiesznie w kierunku rzeki. Wrzaski
jego eskorty stawały się coraz bardziej rozpaczliwe.
- Już idę! - zawołał.
Jego głos nie przebił się jednak przez jej przerazliwe
krzyki. Wieśniacy świetnie się sprawili, pomyślał. Powinien
ich dodatkowo wynagrodzić.
Nagle krzyk ucichł. W rzece nie było nikogo. Nie zobaczył
na wpół rozebranej damy, którą miał ratować. A raczej, której
nie potrafiłby wyratować. Sama wyzwoliłaby się z rąk
napastników.
Gdzież oni mogli być?
Zobaczył na brzegu kurtkę i buty Marisy. Oczekiwała
towarzystwa, nawet za nie zapłaciła, nic więc dziwnego, że....
Zbliżył się teraz do drzewa, gdzie Marisa miała zostawić
dla wieśniaków pieniądze. Mieli je zabrać, a on miał dołożyć
drugie tyle. Zajrzał za drzewo i zamarł z przerażenia.
Pieniądze nadal tam leżały.
- 99 -
8
8
8
8
P o bezskutecznych poszukiwaniach Deverell wrócił do
obozu, gdzie czekała na niego niespodziewana
wiadomość - przywiązany do kamienia kawałek kartki z
żądaniem okupu. Ta napisana po francuska notatka, z licznymi
błędami ortograficznymi, została prawdopodobnie podrzucona
do obozu, kiedy on przeszukiwał brzegi rzeki. Marisa była w
rękach Francuzów. Jak to się mogło stać?
Zmiął kartkę w dłoni i rzucił ją na ziemię. Przekupieni
przez Marisę wieśniacy nie pojawili się nad rzeką. To
przedsięwzięcie wydało się im na tyle ryzykowne, że [ Pobierz całość w formacie PDF ]