[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tologia w Polsce nie zajmuje tego miejsca, co w Ameryce, po prawdzie zaś mało kogo obcho-
dzi. Opinia publiczna nie naciskała więc specjalnie na władze, by te zechciały, w sytuacji
permanentnie trudnej, wyasygnować więcej środków na rozleglejsze badania. W rezultacie
jednak zorganizowano niewielkie muzeum paleontologiczne w warszawskim Pałacu Kultury.
Do Mongolii poza Amerykanami wyprawiali się już uczeni radzieccy E. A. Malejew i A.
K. Rożdiestwienski, a nade wszystko E. Jefremow, także autor powieści science fiction
 Mgławica Andromedy i  Godzina Byka . Polacy wyruszyli po raz pierwszy pod kierun-
kiem profesor Zofii Kielan-Jaworowskiej w roku 1963. Potem przyszły wyprawy w latach
1964, 1965, 1970, 1971 i następne. Była to wielka przygoda nauki polskiej, a plony obfite i
zróżnicowane. Są tu więc najpierw przedstawiciele Ornithischia, reprezentowane przez dino-
zaury rogate i pancerne. Do pierwszych należy protoceratops, daleki przodek słynnego trice-
ratopsa, czyli trójroga, z całym kompletem skamieniałych jajek. Obok niego pancerny, okryty
17
płytami dyoplozaur z ogonem zakończonym maczugą kostną. W drugim rzędzie - Saurischia,
są formy rozmaite, należące do drapieżnych karnozaurów i roślinożernych zauropodów. jest
tu więc drapieżny, wyprostowany Tarbosaurus, obok niego chyba największe osiągnięcie wy-
prawy - Deinocheirus. Są to ściślej mówiąc ogromne, drapieżne łapy i parę innych kości.
Rzecz w tym, że wielkie drapieżne dinozaury miały najczęściej łapy przednie skarlałe, ten zaś
przeciwnie. I nie służyły one bynajmniej do chodzenia, Deinocheirus poruszał się na tylnych,
jest to wyjątek na skalę światową i dla tych paru kości trzeba było stworzyć całą kategorię.
Robią one wrażenie, trzeba przyznać.
Jest tu i Ornithomimus, ptasi i dziobaty, są wreszcie szczątki zauropoda, podobno zupełnie
nowy gatunek. Równać się to oczywiście nie może z wielkimi muzeami światowymi, ale do-
bre i to. Dodajmy, że uczeni przywiezli jeszcze, rzeczywiście rzadkie na świecie, maleńkie
czaszki pradawnych ssaków, rówieśników dinozaurów, a naszych praojców, choć to trochę
śmieszne mieć praojca wielkości myszy. Lepsze takie zbiory niż żadne. Pocieszmy się, że
zamiast drapieżnych gadów mamy bardzo obfitą gromadę, jeszcze drapieżniejszych, nawie-
dzonych polityków.
Inni także czasu nie tracą. Zdaje się, że szczególnie wielkie prace podjęto w Chinach - tra-
dycyjnym kraju odwiecznych i wielkich wykopalisk. Są tam prowadzone badania nad póz-
nym triasem, wczesną, środkową i pózną jurą, aż po wczesną i pózną kredę. Szczególnie
efektowne wykopaliska były prowadzone w Dashanpu Quarry koło Zigongu w sławnej Pro-
wincji Seczuańskiej. Wzniesiono tu nawet specjalny gmach muzealny, gdzie w holu pokazano
oryginalne, bardzo bogate złoże. Rzeczy dokonano w 1987 roku, a więc niedawno. Sprawoz-
danie podaje, że wśród ośmiu tysięcy kości składających się na sto zwierząt, jest także sześć
różnych rodzajów dinozaurów. Wśród nich jest Lufengosaurus, sześciometrowej długości,
roślinożerny, lecz nie gardzący i drobnym zwierzęcym łupem, krewny plateozaurów, z triasu,
sprzed 215 milionów lat, młodszy, ale za to większy od niego Shunosaurus, dziesięciometro-
wy, z długą szyją i ogonem, liściożerny, jurajski, i dwumetrowy Gasosaurus, mięsożerny,
jurajski, i dwudziestodwumetrowy Mamenchisaurus, ledwie sto sześdziesięciomilionowy, co
to tam za wiek, i inne.
Tak wygląda w zarysie plon stu kilkudziesięciu lat wykopalisk. Wyciągnięto spod ziemi
niejedną stodołę szkieletów, podzielono je na poszczególne osobniki, gatunki, rzędy, odnie-
siono do różnych epok i chyba stwierdzono nadal wręcz żenującą niekompletność tego
wszystkiego. Przecież przy każdej okazji okazuje się, że wyłaniają się z ziemi nowe gatunki,
całe nowe rodziny gadów. Wcale nie wiemy, czy rzeczywiście wszystkie główne typy tych
jaszczurów bodaj ogarnęliśmy myślą. Ale jakże się tu dziwić. W archeologii ludzkich cywili-
zacji, o ileż bardziej ograniczone czasowo, a właściwie to i terytorialnie, ciągle pojawiają się
rewelacje. W tak dobrze znanej Syrii nie tak dawno temu odkryto świetne miasto-państwo
Ebla, którego istnienie zmienia nasz pogląd na całą historię Bliskiego Wschodu. A przecież
cała ta nasza ludzka mniej więcej cywilizowana historia to ledwie kilka tysięcy lat. Więc gdy [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl