[ Pobierz całość w formacie PDF ]
-A gdyby wódz był, na przykład... neandertalczykiem?
-Nie w tym okresie. Ostatnie ich ślady pochodzą sprzed mniej więcej trzydziestu
sześciu tysięcy lat...
-Ale przyjmijmy, że kilku by się uchowało. Wtedy można by ich rozpoznać?
- Oczywiście. Nie trzeba byłoby nawet czaszek, oni mieli nieco inną budową kostną.
-A zatem neandertalczyków możemy wykluczyć - rozmyślałem głośno. - A na
przykład paleoeuropeidzi? Gdyby wódz był przodkiem Nielsa...
- To można by łatwo wychwycić mierząc czaszkę i, dużo trudniej, z pozostałych
kości. Nawet bym się nie podjęła...
- Czy na przykład przodkowie współczesnych Niemców różnili się antropologicznie
od Słowian?
- W zasadzie nie. To jeden typ. Poza tym jacyś Pragermanie może pojawiają się na
początku naszej ery... Tysiące lat po usypaniu tych kurhanów...
- Wydaje mi się, że musimy poznać motywy działania tego człowieka albo tych ludzi,
żeby móc ich zidentyfikować.
-Myślałem, że jako detektyw...
- Bez punktu zaczepienia nie mam szans. Czy tę czaszkę da się posklejać i określić jej
typ?
Spojrzała z powątpiewaniem na garść odłamków.
- Spróbuję, ale to będzie diabelnie trudne.
Poszedłem na sąsiednie wzgórze. Połączyłem się ze szpitalem. Jak się dowiedziałem,
stan doktora nie był ciężki, miał wstrząs mózgu i zdecydowano się nie budzić go, lecz
utrzymać przez kilka dni w stanie leczniczej śpiączki dożywiając kroplówkami. Było mi to
nie na rękę. Zadzwoniłem też do Pana Samochodzika. Wysłuchał mojej relacji w skupieniu.
- Teoria Hreczkowskiego pozwoli nam chyba zrozumieć motywy - powiedział w
końcu. - Spróbuję zdobyć materiały z tej konferencji i dowiem się, kto był na tym referacie.
Może będzie jakieś resume, z którego dowiemy się, co też takiego zasugerował w swoim
wystąpieniu... Pracuj na razie na miejscu. Jak coś zdobędę, dam znać.
Nadciągnęli Marek, Piotrek, Sebastian i Artur. Po chwili przydreptał też Niels.
-Zobaczcie, jaką niespodziankę zostawił nam nocny gość - pokazałem im wykop.
Na ich twarzach odmalowała się skrajna furia.
-Jak go dorwiemy... - wściekł się Piotrek. - Tyle pracy na marne...
-Trzeba zbadać i zadokumentować to, co zostało.
Do południa odkopaliśmy całą komorę grobową i przesialiśmy starannie wypełniający
ją piach. W wypełnisku nie znalezliśmy nic. Zajęliśmy się dla odmiany szkieletem. W pobliżu
uszkodzonych kości szyi znalezliśmy niewielką blaszkę z miedzi, chyba odkutą na zimno, w
kształcie litery T". Nieboszczyk miał ręce wyciągnięte wzdłuż boków. Na jednej dłoni
pierwotnie nosił bransoletę z kłów jakiegoś dziwnego zwierzęcia. Sznurki oczywiście
zniknęły bez śladu, ale straszliwie zębiska zachowały się w stanie idealnym.
- Kły dzika - mruknął Sebastian oglądając jeden.
-Nie - zaprotestował Marek. - Kły dzika to ja znam. To zęby czegoś dużo większego...
- Potrzebujemy fachowca od archeozoologii - zauważył Artur. - Trzeba wysłać to do
Warszawy...
- Poszukam raczej miejscowego weterynarza - powiedziałem łagodnie. - On określi,
czy to była krowa, czy może koń...
Ostatnie fotografie i kości właściciela grobu wylądowały w kartonie. Nieco stresował
mnie taki brak szacunku dla ludzkich zwłok, ale cóż, takie metody działania wyrobili sobie
przedstawiciele archeologii. Zrobienie fotografii, zadokumentowanie stanowiska oraz reszta
prac porządkowych zajęły nam czas do końca dnia. Mimo braku kierownika wykonaliśmy je
wzorowo.
***
Gdzieś daleko w lesie huknął strzał, po chwili drugi. Wyszedłem z namiotu i zacząłem
nasłuchiwać. Obok mnie coś zamajaczyło w ciemności. Niels.
- To strzał karabinowy - powiedziałem poważnie.
- Z kałasznikowa? - zapytał.
- Możliwe. Nie podoba mi się to.
- Sądzisz, że to jakieś porachunki między gangami? Słyszałem, że to u was w Polsce
popularne.
- Dwa strzały w dość dużym odstępie czasu, nie... - pokręciłem głową. - To raczej
kłusownicy. Postrzelił jakieś zwierzę, a potem dobił... Albo jego wspólnik strzelił do
drugiego... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
-A gdyby wódz był, na przykład... neandertalczykiem?
-Nie w tym okresie. Ostatnie ich ślady pochodzą sprzed mniej więcej trzydziestu
sześciu tysięcy lat...
-Ale przyjmijmy, że kilku by się uchowało. Wtedy można by ich rozpoznać?
- Oczywiście. Nie trzeba byłoby nawet czaszek, oni mieli nieco inną budową kostną.
-A zatem neandertalczyków możemy wykluczyć - rozmyślałem głośno. - A na
przykład paleoeuropeidzi? Gdyby wódz był przodkiem Nielsa...
- To można by łatwo wychwycić mierząc czaszkę i, dużo trudniej, z pozostałych
kości. Nawet bym się nie podjęła...
- Czy na przykład przodkowie współczesnych Niemców różnili się antropologicznie
od Słowian?
- W zasadzie nie. To jeden typ. Poza tym jacyś Pragermanie może pojawiają się na
początku naszej ery... Tysiące lat po usypaniu tych kurhanów...
- Wydaje mi się, że musimy poznać motywy działania tego człowieka albo tych ludzi,
żeby móc ich zidentyfikować.
-Myślałem, że jako detektyw...
- Bez punktu zaczepienia nie mam szans. Czy tę czaszkę da się posklejać i określić jej
typ?
Spojrzała z powątpiewaniem na garść odłamków.
- Spróbuję, ale to będzie diabelnie trudne.
Poszedłem na sąsiednie wzgórze. Połączyłem się ze szpitalem. Jak się dowiedziałem,
stan doktora nie był ciężki, miał wstrząs mózgu i zdecydowano się nie budzić go, lecz
utrzymać przez kilka dni w stanie leczniczej śpiączki dożywiając kroplówkami. Było mi to
nie na rękę. Zadzwoniłem też do Pana Samochodzika. Wysłuchał mojej relacji w skupieniu.
- Teoria Hreczkowskiego pozwoli nam chyba zrozumieć motywy - powiedział w
końcu. - Spróbuję zdobyć materiały z tej konferencji i dowiem się, kto był na tym referacie.
Może będzie jakieś resume, z którego dowiemy się, co też takiego zasugerował w swoim
wystąpieniu... Pracuj na razie na miejscu. Jak coś zdobędę, dam znać.
Nadciągnęli Marek, Piotrek, Sebastian i Artur. Po chwili przydreptał też Niels.
-Zobaczcie, jaką niespodziankę zostawił nam nocny gość - pokazałem im wykop.
Na ich twarzach odmalowała się skrajna furia.
-Jak go dorwiemy... - wściekł się Piotrek. - Tyle pracy na marne...
-Trzeba zbadać i zadokumentować to, co zostało.
Do południa odkopaliśmy całą komorę grobową i przesialiśmy starannie wypełniający
ją piach. W wypełnisku nie znalezliśmy nic. Zajęliśmy się dla odmiany szkieletem. W pobliżu
uszkodzonych kości szyi znalezliśmy niewielką blaszkę z miedzi, chyba odkutą na zimno, w
kształcie litery T". Nieboszczyk miał ręce wyciągnięte wzdłuż boków. Na jednej dłoni
pierwotnie nosił bransoletę z kłów jakiegoś dziwnego zwierzęcia. Sznurki oczywiście
zniknęły bez śladu, ale straszliwie zębiska zachowały się w stanie idealnym.
- Kły dzika - mruknął Sebastian oglądając jeden.
-Nie - zaprotestował Marek. - Kły dzika to ja znam. To zęby czegoś dużo większego...
- Potrzebujemy fachowca od archeozoologii - zauważył Artur. - Trzeba wysłać to do
Warszawy...
- Poszukam raczej miejscowego weterynarza - powiedziałem łagodnie. - On określi,
czy to była krowa, czy może koń...
Ostatnie fotografie i kości właściciela grobu wylądowały w kartonie. Nieco stresował
mnie taki brak szacunku dla ludzkich zwłok, ale cóż, takie metody działania wyrobili sobie
przedstawiciele archeologii. Zrobienie fotografii, zadokumentowanie stanowiska oraz reszta
prac porządkowych zajęły nam czas do końca dnia. Mimo braku kierownika wykonaliśmy je
wzorowo.
***
Gdzieś daleko w lesie huknął strzał, po chwili drugi. Wyszedłem z namiotu i zacząłem
nasłuchiwać. Obok mnie coś zamajaczyło w ciemności. Niels.
- To strzał karabinowy - powiedziałem poważnie.
- Z kałasznikowa? - zapytał.
- Możliwe. Nie podoba mi się to.
- Sądzisz, że to jakieś porachunki między gangami? Słyszałem, że to u was w Polsce
popularne.
- Dwa strzały w dość dużym odstępie czasu, nie... - pokręciłem głową. - To raczej
kłusownicy. Postrzelił jakieś zwierzę, a potem dobił... Albo jego wspólnik strzelił do
drugiego... [ Pobierz całość w formacie PDF ]