[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ulżyć, usuwając płyn specjalną strzykawką - oznajmił.
- Nie wybieram się do szpitala. Umrę tutaj, we własnym domu, a nie w
jakiejś instytucji, gdzie wszyscy mnie znają i wiedzą, co zrobiłem - odrzekł
Aldo.
- Signor Vialli - odezwał się Alex z powagą.
- Wykonanie drenażu tutaj byłoby zbyt ryzykowne. Po pierwsze istnieje
ryzyko infekcji, po drugie jest możliwe, że nakłuję płuco i spowoduję odmę
opłucnową. Gdyby tak się stało, pański stan by się pogorszył. Możemy teraz
pojechać do szpitala i wykonać to tylko w obecności nocnej zmiany. Zabieg jest
dosyć prosty, a przez kilka tygodni będzie panu łatwiej żyć.
- Papo, warto, żebyś pozwolił sobie pomóc - powiedziała Amelia
błagalnym tonem.
Aldo ciężko wypuścił powietrze.
- Zgoda, ale nie chcę zostać w szpitalu.
- To nie będzie konieczne, jeśli wszystko pójdzie dobrze - zapewnił go
Alex, po czym pomógł mu wstać z krzesła.
Amelia spojrzała na niego z wdzięcznością, kiedy szli do samochodu.
Ojciec coraz silniej kaszlał.
Podróż do szpitala odbyli niemal w całkowitym milczeniu. Raz czy dwa
Alex próbował nawiązać rozmowę z signorem Viallim, lecz było oczywiste, że
zarówno oddychanie, jak mówienie przychodziło staremu człowiekowi z
trudem.
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Pielęgniarka z nocnej zmiany zdziwiła się na ich widok, ale kiedy Alex
wyjaśnił, co zamierza zrobić, zorganizowała sprzęt i zaprowadziła ich do
jednego z gabinetów zabiegowych.
Alex umył i wysuszył ręce, po czym włożył sterylne rękawiczki. Oczyścił
miejsce nakłucia wacikami. Aldo stracił sporo na wadze i żebra mu sterczały.
- Zaaplikuję panu miejscowe znieczulenie, więc nie będzie bolało -
wyjaśnił Alex.
Podał pacjentowi dziesięć miligramów jednopro-centowej ksylokainy z
adrenaliną. Potem, wziąwszy kaniulę odpowiedniej średnicy, do której końca
dołączył dren i dwudziestomililitrową strzykawkę, Alex nakłuł prawą opłucną i
aspirował dwadzieścia mililitrów zabarwionego krwią płynu. Pózniej wyjął igłę,
zostawiając plastikową kaniulę. Aspirował płyn z opłucnej po dwadzieścia
mililitrów za jednym razem, pozbywając się go do pojemnika z nierdzewnej
stali, który podała mu pielęgniarka.
- Kiedy płyn wypłynie, może pan mieć wrażenie, że musi pan odkaszlnąć,
signor Vialli. Proszę się powstrzymać od kaszlu tak długo, jak długo będzie to
możliwe, a jeśli się nie da, proszę tylko lekko pokas-ływać i starać się nie ruszać
- tłumaczył Alex.
Amelii wydawało się, że zabieg nigdy się nie skończy. Alex wyciągnął
już dwa litry zabarwionego krwią płynu. Ostatecznie skończyło się na około
trzech litrach. W końcu Alex wyjął igłę i założył opatrunek.
- Jak pan się teraz czuje? Aatwiej się oddycha? - spytał.
Aldo wziął głęboki oddech i powoli wypuszczał powietrze. Tym razem
obyło się bez suchego kaszlu.
- O wiele lepiej, doktorze. Mogę właściwie oddychać normalnie. Jak
długo to się utrzyma?
- Trudno przewidzieć - odrzekł Alex. - Płyn może pojawić się bardzo
szybko, wtedy pan będzie czuł pragnienie i będzie pan musiał pić. Albo też
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
będzie się zbierał bardzo powoli, kilka tygodni. Kiedy zbierze się go znowu
sporo, możemy powtórzyć zabieg.
- Czy mogą wystąpić jakieś komplikacje z powodu nakłucia, infekcja albo
odma opłucnowa? - spytała Amelia cicho, żeby ojciec jej nie słyszał.
Alex podszedł do Alda i osłuchał jego płuca.
- Powietrze dostaje się do płuc o wiele łatwiej, nic nie wskazuje na odmę
opłucnową. Podam mu amoksycyklinę. Powinien wziąć ją od razu, a jutro
kupimy więcej.
- Dziękuję, doktorze Hunter - powiedział Aldo, kiedy Amelia pomogła
mu się podnieść.
- Nie ma sprawy. - Alex uśmiechnął się. - Zawieziemy pana do łóżka.
Kiedy ojciec znalazł się bezpiecznie w domu, Amelia odprowadziła
Aleksa do samochodu.
- Twój ojciec właściwie powinien być w szpitalu - stwierdził, przytulając
ją. - Jest w kiepskim stanie, który może się tylko pogorszyć.
- Wiem. - Westchnęła cicho i podniosła na niego wzrok. - Dziękuję za to,
co dzisiaj dla niego zrobiłeś.
- Nie zrobiłem wiele.
- Więcej, niż myślisz - odparła. - Ułatwiłeś mu oddychanie, ale i
wysłuchałeś jego powodów, dla których zrobił to, co zrobił. Nie osądzałeś go, a
przecież ty i twoja rodzina powinniście mieć mu za złe. Odebrał ci dzieciństwo i
należne prawa.
- Ale kto może z pełnym przekonaniem powiedzieć, że to dzieciństwo,
które dostałem w zamian, nie było równie dobre? Nie mam ani jednego złego
wspomnienia z dzieciństwa, a niewiele osób może tak stwierdzić. %7łycie na
dworze królewskim byłoby zupełnie innym życiem. Kto wie? Może stałbym się
potwornie rozpaskudzonym egoistą.
Rozbawił ją swoją skromnością.
- Nie wyobrażam sobie tego.
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
Uniósł jej dłoń do twarzy i wycisnął na niej całusa, patrząc jej w oczy.
- Przecież nie spodobałem ci się, jak spotkaliśmy się po raz pierwszy.
- Wtedy jeszcze cię nie znałam.
- A teraz? - spytał po dłuższej chwili.
- Teraz wiem, że jesteś wyjątkowy. Alex zmrużył zabawnie oczy.
- Jeśli jeszcze raz tak powiesz, nie odpowiadam za siebie. Jeśli o mnie
chodzi, wciąż jestem Aleksem Hunterem. Nawet jeżeli ktoś wręczy mi rodowód
liczący sobie kilkanaście wieków, zawsze będę się czuł Aleksem Hunterem, i
nikim innym.
- Ale wkrótce będziesz musiał zmierzyć się z tym problemem -
zauważyła, marszcząc czoło.
- Jeszcze nie. - Przyciągnął ją bliżej, kładąc ręce na jej biodrach. -
Pozostańmy jeszcze trochę parą zwyczajnych ludzi.
- Ale król się dowie.
- Dowie się, lecz nie w tej chwili. Po pierwsze nie czuje się dobrze, a szok
mógłby wywołać atak serca. Chciałbym, żeby najpierw przeszedł operację. Tak
czy owak, czeka mnie praca w szpitalu. Wyobrażasz sobie, co by się działo,
gdybym nagle zgłosił swoje pretensje do tronu? Przyjechałem tutaj, żeby
pracować jako kardiochirurg, a nie po to, żeby zostać księciem. Kiedy zakończę
pracę, będę musiał zmierzyć się z kwestią swojego pochodzenia, ale do tej pory
zamierzam pozostać sobą.
Posłała mu smutny uśmiech.
- Przez większość życia marzyłam, żeby być kimś innym. Kiedy byłam
małą dziewczynką, bardzo chciałam, żeby ktoś mnie wyrwał z biedy.
Wyobrażałam sobie, że ktoś się tutaj zjawi i poinformuje mnie, że zaraz po
urodzeniu zostałam przez pomyłkę zamieniona z innym dzieckiem. I że nie będę
już musiała bawić się lalkami z papieru i patyków, bo dostanę prawdziwą lalkę,
taką, która wygląda jak księżniczka, jaką chciałam zostać.
Patrzył na nią pociemniałym wzrokiem.
An43
us
o
l
a
d
n
a
c
s
- Mam świadomość, że to, co mnie spotkało, dla innych brzmi jak bajka,
ale zaręczam ci, że to nie jest bajka. Chyba patrzę na to z dystansu, żeby nie
zwariować. Spotkałem dzisiaj wieczorem króla i moje rzekome rodzeństwo, ale
nie czułem z nimi żadnego związku. I nadal wydają mi się obcy.
- W twoich żyłach płynie ta sama krew.
- Geny to nie wszystko - odparł. - Wychowanie dziecka jest o wiele
ważniejsze niż DNA. Nie potrafię wytłumaczyć tego inaczej, ale czuję się
synem Clary i Gilesa Hunterów. Zawsze czułem się ich synem, mimo że od
początku wiedziałem, że zostałem adoptowany.
- Jestem pewna, że twoi adopcyjni rodzice chcieliby, żebyś wybrał to, co
dla ciebie najlepsze. Na pewno nie będą myśleć o sobie, ale o tym, co jest
najkorzystniejsze dla ciebie.
Uśmiechnął się krzywo. - Tak jak ty?
Nie uciekła od niego wzrokiem, chociaż miała wrażenie, jakby ktoś
ściskał jej serce jakąś obręczą.
- To, czego ja pragnę, nie ma teraz żadnego znaczenia.
Słysząc to, Alex ściągnął brwi. - A czego ty pragniesz, Amelio? - Pragnę,
żebyś był tym, kim chcesz być. To twoje życie, i tylko ty możesz dokonać
wyboru. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl