[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wolno posuwał się po mocno wzburzonym morzu; trzysta stóp pod śmigłowcem
Rewolucja płynęła przez wielkie morskie grzebienie na południe. Bryła statku
wznosiła się i opadała, szpic na szczycie kopuły radaru przechylał się na bok,
zatrzymywał na kilka sekund i wspinał z powrotem, gdy morze unosiło statek.
Lodowe kry na grzebieniach fal z łoskotem uderzały o dzioby statku. Zmigłowiec
zaczął opadać.
Pilot, ze stężałymi mięśniami twarzy, trwał wychylony do przodu, by jak naj-
wcześniej dostrzec kopułę radaru. W tych niebezpiecznych warunkach była ona
155
jedyną wskazówką prowadzącą go na lądowisko umiejscowione dokładnie za nią.
Musiał dotknąć pokładu w ściśle określonym momencie gdy był on ustawiony
poziomo w innym wypadku groziła im wywrotka. Rzucona wiatrem piana roz-
bryznęła się na szybie zamazując obraz. Pod bacznym spojrzeniem Sybiraka pilot
kontynuował schodzenie. Za kopułą kabiny pojawiło się coś na kształt ogrom-
nego wahadła. Maszt ukoronowany anteną radaru. Na nim znajdowały się licz-
ne urządzenia elektroniczne. Rewolucja , oficjalnie zwodowana jako najwięk-
szy na świecie statek badawczy, w rzeczywistości była największym radzieckim
statkiem-szpiegiem.
Maszyna zeszła jeszcze niżej. Cały widok przesłoniła kopuła kołysząca się
w takt nieprzerwanych przechyłów statku na wzburzonym morzu, lecz pilot pra-
wie jej nie dostrzegał: obserwował znajdujący się pod nią maszt, wracający wła-
śnie do pionu. W chwili gdy maszt ustawi się w pozycji pionowej i zatrzyma na
kilka krótkich sekund, niewidoczne teraz lądowisko będzie poziome. Płozy przy-
czepione do podwozia klasnęły o podłoże. Czekający w pobliżu technicy ruszyli
biegiem, by zacisnąć kotwiczące obręcze. Sybirak otworzył drzwi nie czekając,
aż śmigła przestaną wirować i popatrzył na pilota.
Widzisz! Nigdy nie wiesz, na co cię stać, dopóki nie spróbujesz. Zeskoczył
na pokład odprowadzany spojrzeniem pilota, pochylił się pod rotorami, rozsta-
wił potężne nogi, by utrzymać równowagę i ruszył wzdłuż burty, zakrywanej co
chwila przez lawinę wody. Przywarł do barierki wstrzymując oddech, a kiedy fala
cofnęła się, rękawy całe pokryte miał małymi lodowymi soplami. Wspiął się po
chwiejnej drabince prowadzącej na imponujący mostek. Dowódca statku, kapitan
Anatolij Tuczewski, otworzył przed nim drzwi.
Pułkownik Papanin! ociekający wodą Sybirak zdjął przemoczoną parkę
i rzucił ją na podłogę. Pan jest Tuczewski? Dobrze. Zmianę odzieży proszę!
Coś, co należy do największego marynarza na tym statku! Dlaczego płynie pan
w takim żółwim tempie?
Tuczewski, szczupły mężczyzna z ponurą twarzą okoloną brodą, zachowywał
się z rezerwą. Był gruntownie poinformowany o tym, co niesie za sobą obecność
Papanina na jego statku. Rozkazał, by przyniesiono suche ubranie i zaprowadził
gościa do kabiny nawigacyjnej znajdującej się za mostkiem. Odesłał oficera po-
chylonego nad mapami, zatrzasnął drzwi i stanął na wprost Sybiraka.
Jestem zmuszony wnieść protest. . .
Protest wniesiony!
Jeszcze panu nie powiedziałem, z jakiego powodu. . .
Nie interesuje mnie to!
To niebezpieczna okolica dla tak ogromnego statku. . .
A teraz niech mi pan powie coś, czego jeszcze nie wiem! Papanin roz-
wiązał wierzchnie rękawice, zdjął mitenki i rzucił przemoczone rzeczy na blat
stołu. Nałożył okulary w stalowych oprawkach, przyjrzał się rozłożonej na stole
156
mapie, wziął ołówek i postawił na niej krzyżyk. Gdzieś tu był amerykański
lodołamacz Elroy , kiedy go ostatnio widziałem. Teraz będzie wycofywał się
z lodu. Ruszy na południe. . . Narysował na mapie grubą linię. My będzie-
my w dalszym ciągu płynęli na północ. Ołówek wrócił po tej samej linii.
Niech pan ustali ten kurs. I niech pan wreszcie ruszy z miejsca tę starą łajbę! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
wolno posuwał się po mocno wzburzonym morzu; trzysta stóp pod śmigłowcem
Rewolucja płynęła przez wielkie morskie grzebienie na południe. Bryła statku
wznosiła się i opadała, szpic na szczycie kopuły radaru przechylał się na bok,
zatrzymywał na kilka sekund i wspinał z powrotem, gdy morze unosiło statek.
Lodowe kry na grzebieniach fal z łoskotem uderzały o dzioby statku. Zmigłowiec
zaczął opadać.
Pilot, ze stężałymi mięśniami twarzy, trwał wychylony do przodu, by jak naj-
wcześniej dostrzec kopułę radaru. W tych niebezpiecznych warunkach była ona
155
jedyną wskazówką prowadzącą go na lądowisko umiejscowione dokładnie za nią.
Musiał dotknąć pokładu w ściśle określonym momencie gdy był on ustawiony
poziomo w innym wypadku groziła im wywrotka. Rzucona wiatrem piana roz-
bryznęła się na szybie zamazując obraz. Pod bacznym spojrzeniem Sybiraka pilot
kontynuował schodzenie. Za kopułą kabiny pojawiło się coś na kształt ogrom-
nego wahadła. Maszt ukoronowany anteną radaru. Na nim znajdowały się licz-
ne urządzenia elektroniczne. Rewolucja , oficjalnie zwodowana jako najwięk-
szy na świecie statek badawczy, w rzeczywistości była największym radzieckim
statkiem-szpiegiem.
Maszyna zeszła jeszcze niżej. Cały widok przesłoniła kopuła kołysząca się
w takt nieprzerwanych przechyłów statku na wzburzonym morzu, lecz pilot pra-
wie jej nie dostrzegał: obserwował znajdujący się pod nią maszt, wracający wła-
śnie do pionu. W chwili gdy maszt ustawi się w pozycji pionowej i zatrzyma na
kilka krótkich sekund, niewidoczne teraz lądowisko będzie poziome. Płozy przy-
czepione do podwozia klasnęły o podłoże. Czekający w pobliżu technicy ruszyli
biegiem, by zacisnąć kotwiczące obręcze. Sybirak otworzył drzwi nie czekając,
aż śmigła przestaną wirować i popatrzył na pilota.
Widzisz! Nigdy nie wiesz, na co cię stać, dopóki nie spróbujesz. Zeskoczył
na pokład odprowadzany spojrzeniem pilota, pochylił się pod rotorami, rozsta-
wił potężne nogi, by utrzymać równowagę i ruszył wzdłuż burty, zakrywanej co
chwila przez lawinę wody. Przywarł do barierki wstrzymując oddech, a kiedy fala
cofnęła się, rękawy całe pokryte miał małymi lodowymi soplami. Wspiął się po
chwiejnej drabince prowadzącej na imponujący mostek. Dowódca statku, kapitan
Anatolij Tuczewski, otworzył przed nim drzwi.
Pułkownik Papanin! ociekający wodą Sybirak zdjął przemoczoną parkę
i rzucił ją na podłogę. Pan jest Tuczewski? Dobrze. Zmianę odzieży proszę!
Coś, co należy do największego marynarza na tym statku! Dlaczego płynie pan
w takim żółwim tempie?
Tuczewski, szczupły mężczyzna z ponurą twarzą okoloną brodą, zachowywał
się z rezerwą. Był gruntownie poinformowany o tym, co niesie za sobą obecność
Papanina na jego statku. Rozkazał, by przyniesiono suche ubranie i zaprowadził
gościa do kabiny nawigacyjnej znajdującej się za mostkiem. Odesłał oficera po-
chylonego nad mapami, zatrzasnął drzwi i stanął na wprost Sybiraka.
Jestem zmuszony wnieść protest. . .
Protest wniesiony!
Jeszcze panu nie powiedziałem, z jakiego powodu. . .
Nie interesuje mnie to!
To niebezpieczna okolica dla tak ogromnego statku. . .
A teraz niech mi pan powie coś, czego jeszcze nie wiem! Papanin roz-
wiązał wierzchnie rękawice, zdjął mitenki i rzucił przemoczone rzeczy na blat
stołu. Nałożył okulary w stalowych oprawkach, przyjrzał się rozłożonej na stole
156
mapie, wziął ołówek i postawił na niej krzyżyk. Gdzieś tu był amerykański
lodołamacz Elroy , kiedy go ostatnio widziałem. Teraz będzie wycofywał się
z lodu. Ruszy na południe. . . Narysował na mapie grubą linię. My będzie-
my w dalszym ciągu płynęli na północ. Ołówek wrócił po tej samej linii.
Niech pan ustali ten kurs. I niech pan wreszcie ruszy z miejsca tę starą łajbę! [ Pobierz całość w formacie PDF ]