[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jest. Chodzi o utrzymanie gatunku, rozumiesz. Kobieta nie musi mieć przyjemności,
ona tylko przyjmuje nasienie mężczyzny i dlatego nie musi odgrywać aktywnej roli.
Została okaleczona przez naturę. To bardzo przykre, ale mężczyzna może to nadrobić,
jeżeli jest doskonałym kochankiem. Ja bardzo lubię nadrabiać.
-Nawet jeżeli niezbyt zależy ci na kobiecie?
-Zazwyczaj nie sypiam z kobietami, na których mi nie zależy. Poza bardzo
nielicznymi wyjątkami.
Zapytała, a on odpowiedział. Może trochę zbyt obcesowo, ale prawdziwie.
- Tak - mówił dalej - trzeba włożyć więcej wysiłku, jeżeli kobieta ma mieć... -
Przerwał, potem dodał: - Sprawia mi satysfakcję patrzeć, jak kobieta ma przyjemność.
Przerwał, bo dostrzegł wyraz bólu w jej oczach. Cóż znowu takiego powiedział? Może
to po prostu dziewiczy lęk. Nie rozumiała, ale zrozumie jeszcze tej nocy.
Zamknęła oczy. - Więc zawsze będziesz mnie porównywał ze wszystkimi pięknymi
kobietami, które znałeś i na które patrzyłeś. Jestem ignorantką i bynajmniej nie diamentem,
zawsze będę wypadała gorzej od nich. Pewnie nigdy się nie dowiem, o co w ogóle chodzi w
tej przyjemności i zawsze już będziesz ze mnie niezadowolony. Będę zawsze przegrywać, a ty
będziesz zawsze żałował, że zostałam twoją żoną.
-Ale jak przed chwilą cytowałaś, masz wąską talię i białe zęby. A, i jesteś przystojna. -
Przerwał, a po chwili dodał bardzo cicho - Jeżeli chodzi o przyjemność, dam ci tyle
przyjemności, że będziesz krzyczeć. Reszta tego, co powiedziałaś, to bzdury.
-Nie wiem. Może będziesz żałował, że marnujesz przy mnie swoją niezrównaną
technikę.
-Wątpię. Widziałem cię, dotykałem i dbałem o ciebie. Twoje ciało mi się podoba.
Nawet bardzo. Jestem mężczyzną, nie chłopcem. Możesz mi zaufać. Zajmę się tobą
bardzo troskliwie, zrobię wszystko, co trzeba, żebyś miała przyjemność.
- To wszystko brzmi bardzo trzezwo.
Tylko wzruszył ramionami. Rzeczywiście niekiedy tak było, ale nie miał zamiaru jej o
tym mówić. - To bardzo dziwna rozmowa jak na noc poślubną. A to jest nasza noc poślubna.
Zaczynamy?
-Nie. Poczekaj. Naprawdę chciałeś dziś do mnie przyjść?
-Niech cię szlag! Nie wystarczy ci, że tu jestem? Nie patrz na mnie, jakbym miał cię
zabić. - Wziął ją za ramiona i posadził na łóżku. - Siadaj.
Miała ładne palce i wąskie, bose stopy, które nie sięgały podłogi. W swojej
panieńskiej koszuli nocnej wyglądała na szesnaście lat. Nie splotła włosów i wyglądały
pięknie - ciemnorude, gęste pukle sięgały talii. Wyszczotkowała je, czyli czekała na niego.
Dobre i to. Odsunął się od niej o krok i zaczął rozpinać pasek.
-Co robisz?
-Zamierzam ci pokazać, jak wygląda mężczyzna.
Rzucił pasek na podłogę i bardzo powoli zsunął koszulę z ramion. Upadła na podłogę.
Patrząc jej prosto w oczy, wyprostował się i opuścił ramiona. Stał przed nią nagi.
-Mój Boże - wyszeptała, patrząc na jego przyrodzenie.
-Jestem trochę inny niż ty. Patrzył na nią uważnie. Jej oczy rozszerzyły się i zaczęły
błyszczeć.
-Tak mi się przyglądasz, że budzi to mój entuzjazm. Nie mogę nic na to poradzić.
-Mój Boże - powtórzyła.
Nie ruszał się. Chciał, żeby napatrzyła się do woli. Wreszcie pokiwała głową, jakby
podjęła jakąś decyzję. Ulżyło mu. Nie wiedziałby, co robić, gdyby tak dłużej na niego
patrzyła.
-Twoja koszula nocna trochę przeszkadza. Pozbądzmy się jej. - Nie czekał na
odpowiedz. Podniósł ją i zdecydowanym gestem z niej ściągnął. - Teraz można
powiedzieć, że jedziemy na tym samym wozie.
-Jesteś taki czarny, owłosiony i duży.
-Tak, a ty jesteś bardzo biała i zupełnie bez włosów, poza łonem.
-Mój Boże!
-Dotknij mnie. Bardzo tego chcę.
-Gdzie?
-Gdzie chcesz, byle to było pomiędzy klatką piersiową a udami.
Otwartą dłonią dotknęła włosów na jego piersi. Czuła, jak głośno uderza jego serce.
Bardzo powoli przesunęła dłoń w dół.
Wstrzymał oddech. Członek mu nabrzmiał, ręce same zaciskały się w pięści, ale
zmusił się, żeby stać prosto. Chciał, żeby to ona panowała nad sytuacją. I tak wkrótce ją
przestraszy. Kiedy jej dłonie dotykały jego brzucha, członek aż go bolał. Modlił się, żeby tam
go nie dotknęła.
- Jesteś bardzo duży.
Uśmiechnął się.
-To prawda. Jeszcze się nauczysz, że mężczyzna ma dawać kobiecie przyjemność. To
jest jego rola, to i obdarzanie jej swoim nasieniem.
-Wątpię, czy to się uda.
Zanim zdążył się odezwać, leciutko dotknęła go czubkami palców. Jęknął.
-Zabolało?
-Tak, cudownie zabolało. Nie dotykaj tego miejsca, bo mogę zawstydzić sam siebie.
Nie wierzył w to, co się działo. Gdzie się podział mężczyzna, którego Ryder nie tak
dawno nazwał zimną rybą, który nawet przy aniele panował nad sobą. Jeszcze nigdy w życiu
nie musiał walczyć ze sobą, jeszcze nigdy opanowanie tyle go nie kosztowało. A ona
doprowadzała go do szaleństwa. Pewnie dlatego, że już tak długo nie był z kobietą. Czyżby?
-Ale jesteś taki...
-Jaki? - zapytał przez zaciśnięte zęby. Opuściła głowę, jej dłonie błądziły po jego
ciele. Nagle uklękła i czuł jej ciepły oddech na swoim członku. Pomyślał, że mogłaby
wziąć go w usta i stracił resztki panowania nad sobą. Oszalał, nie mógł już dłużej
czekać. Przycisnął ją do siebie.
-Pragnę cię - wydyszał w jej usta. - Rozchyl wargi, tak, tak. - Jego ciepły oddech
mieszał się z jej oddechem. Dotykał jej pleców, pośladków, całował ją do utraty tchu,
językiem dotykał jej języka, przyciskał do siebie mocno, gorącymi dłońmi obejmował
nogi. Odskoczyła nagle. Przestraszył ją, znieruchomiała jak głaz.
Opanował się. Za szybko, o wiele za szybko. Nie poznawał sam siebie - on, zawsze
taki spokojny i opanowany, zachował się jak dzikus. Doskonały kochanek, a strachu jej
napędził. Chciał wejść w nią jak najszybciej, nie oglądając się na nic, tu i teraz. Chciał wejść
głęboko i mocno, ale przecież powiedział jej, że nie jest świnią. Do diabła, pysznił się, jaki to
jest dobry dla kobiety. Musi się opanować, to przecież ona jest dziewicą. On, taki
doświadczony, wie jak zabrać się do rzeczy. To całe obłapianie i dyszenie nie jest oznaką
wyrafinowania. Wziął głęboki oddech i odsunął się od niej. Podniósł koszulę z podłogi i
nałożył ją. O nie, nie zamierza tak szybko wstrzyknąć swojego nasienia.
- Przepraszam - powiedział - Przestraszyłem cię.
Przepraszam.
Roześmiał się sam z siebie. - Nie uwierzysz - mówił, dotykając jej ramion. Po prostu
musiał jej dotykać, musiał mieć z nią kontakt - Uwierz mi, że jeszcze nigdy, naprawdę nigdy
tak się nie spieszyłem. Przeraża mnie to, że mogę stracić panowanie nad sobą. Wcale mi się;
to nie podoba, to do mnie niepodobne. Jesteś kobietą, zwyczajną kobietą, jak każda inna. Nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl