[ Pobierz całość w formacie PDF ]
daleka słychać było niskie dudnienie diesla, wywoŜącego z doliny swój nocny
ładunek. KsięŜyc wśliznął się za ciemną chmurę niczym uwodzicielska kobieta
wycofująca się do swojego pokoju i zamykająca za sobą drzwi. Zapach jaśminu i
gardenii unosił się w chłodnym nocnym powietrzu. Latarnie uliczne mrugały, gdy
wiatr poruszał przed nimi liśćmi palm. Byłem w raju Boga.
Cicho wśliznąłem się do sypialni i po omacku trafiłem do łóŜka. PołoŜyłem się
na wznak, z rękami pod głową, i zacząłem patrzeć w ciemność. Słyszałem ciche
oddechy chłopców.
— BoŜe! — załkałem i poczułem, jak gorące łzy napływają mi do oczu i spływają
koło uszu na poduszkę. — Przez tydzień prosiłem Cię, a Ty mi odmówiłeś. Nie
jestem dobry. Wiem, dlaczego nie napełniłeś mnie. Nie jestem dość dobry Przy
innych ludziach zachowuję się jak dureń. Nie wiem nawet, jak trzymać nóŜ i
widelec. Nie umiem dobrze czytać i nie umiem myśleć na tyle szybko, Ŝeby im
dorównać. Znam tylko gang. Jestem tutaj tak na miejscu, tak jestem brudny i
grzeszny. Chcę być dobry. Ale nie mogę być dobry bez Twojego Ducha, a Ty mi
Go nie dasz, bo nie jestem dość dobry.
Stanął mi przed oczyma mój dawny pokój przy Fort Greene Place 54 i
wstrząsnąłem się mimowolnie.
— Nie chcę wracać, BoŜe, ale po prostu nie daję sobie tutaj rady. Ci wszyscy
chłopcy i dziewczęta są tak poboŜni i świątobliwi, a ja jestem tak ohydny i
grzeszny. Potrafię dostrzec, kiedy jestem nie na miejscu. Jutro wracam.
Odwróciłem się na bok i zapadłem w niespokojny sen.
Na drugi dzień wróciłem po zajęciach do sali, Ŝeby się spakować. Postanowiłem
wymknąć się poza teren szkoły i udać się w długą drogę do domu autostopem.
Pozostawanie tutaj nie miało sensu.
Gdy siedziałem na łóŜku i rozmyślałem, przeszkodził mi jeden ze studentów
mieszkających poza terenem szkoły.
— A, jesteś Nicky! Właśnie chciałem się z tobą zobaczyć. Pomyślałem sobie: „A
ja z tobą właśnie nie chciałem się zobaczyć”.
— Nicky — ciągnął chłopak radośnie — mamy w małej misji przy alei Guava
naboŜeństwo i czytanie Biblii. Chcę, Ŝebyś poszedł tam ze mną.
Pokręciłem głową.
— Nie dzisiaj, Gene. Jestem zmęczony i mam jeszcze duŜo nauki. Poproś jakiegoś
innego chłopaka.
— Ale nie ma tu innych chłopaków — powiedział i klepnął mnie w ramię — a
oprócz tego Duch Święty powiedział mi, Ŝebym przyszedł po ciebie.
— Hmm, Duch Święty, co? A mnie Duch Święty powiedział, Ŝebym został tutaj i
odpoczął, bo się zmęczyłem gadając do Niego przez cały tydzień. A teraz idź
Strona 72
Cruz Nicky - Historia prawdziwa
2007-03-23
juŜ sobie i pozwól mi odpoczywać.
PołoŜyłem się na łóŜku i odwróciłem do niego plecami.
Nie wyjdę stąd bez ciebie — powiedział z uporem i usiadł na podłodze po turecku.
Zirytowało mnie to. Ten chłopak ma źle w głowie. CzyŜ nie widzi, Ŝe nie mam
ochoty iść?
- No dobra— westchnąłem — pójdę z tobą. Ale nie dziw się, jeśli zasnę w czasie
naboŜeństwa.
- Chodźmy — powiedział Gene wesoło i pociągnął mnie za rękę. — Jesteśmy juŜ
spóźnieni, a ja mam wygłosić kazanie
Postanowiłem, Ŝe pójdę z nim, a po naboŜeństwie wymknę się i wyjadę z miasta [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
daleka słychać było niskie dudnienie diesla, wywoŜącego z doliny swój nocny
ładunek. KsięŜyc wśliznął się za ciemną chmurę niczym uwodzicielska kobieta
wycofująca się do swojego pokoju i zamykająca za sobą drzwi. Zapach jaśminu i
gardenii unosił się w chłodnym nocnym powietrzu. Latarnie uliczne mrugały, gdy
wiatr poruszał przed nimi liśćmi palm. Byłem w raju Boga.
Cicho wśliznąłem się do sypialni i po omacku trafiłem do łóŜka. PołoŜyłem się
na wznak, z rękami pod głową, i zacząłem patrzeć w ciemność. Słyszałem ciche
oddechy chłopców.
— BoŜe! — załkałem i poczułem, jak gorące łzy napływają mi do oczu i spływają
koło uszu na poduszkę. — Przez tydzień prosiłem Cię, a Ty mi odmówiłeś. Nie
jestem dobry. Wiem, dlaczego nie napełniłeś mnie. Nie jestem dość dobry Przy
innych ludziach zachowuję się jak dureń. Nie wiem nawet, jak trzymać nóŜ i
widelec. Nie umiem dobrze czytać i nie umiem myśleć na tyle szybko, Ŝeby im
dorównać. Znam tylko gang. Jestem tutaj tak na miejscu, tak jestem brudny i
grzeszny. Chcę być dobry. Ale nie mogę być dobry bez Twojego Ducha, a Ty mi
Go nie dasz, bo nie jestem dość dobry.
Stanął mi przed oczyma mój dawny pokój przy Fort Greene Place 54 i
wstrząsnąłem się mimowolnie.
— Nie chcę wracać, BoŜe, ale po prostu nie daję sobie tutaj rady. Ci wszyscy
chłopcy i dziewczęta są tak poboŜni i świątobliwi, a ja jestem tak ohydny i
grzeszny. Potrafię dostrzec, kiedy jestem nie na miejscu. Jutro wracam.
Odwróciłem się na bok i zapadłem w niespokojny sen.
Na drugi dzień wróciłem po zajęciach do sali, Ŝeby się spakować. Postanowiłem
wymknąć się poza teren szkoły i udać się w długą drogę do domu autostopem.
Pozostawanie tutaj nie miało sensu.
Gdy siedziałem na łóŜku i rozmyślałem, przeszkodził mi jeden ze studentów
mieszkających poza terenem szkoły.
— A, jesteś Nicky! Właśnie chciałem się z tobą zobaczyć. Pomyślałem sobie: „A
ja z tobą właśnie nie chciałem się zobaczyć”.
— Nicky — ciągnął chłopak radośnie — mamy w małej misji przy alei Guava
naboŜeństwo i czytanie Biblii. Chcę, Ŝebyś poszedł tam ze mną.
Pokręciłem głową.
— Nie dzisiaj, Gene. Jestem zmęczony i mam jeszcze duŜo nauki. Poproś jakiegoś
innego chłopaka.
— Ale nie ma tu innych chłopaków — powiedział i klepnął mnie w ramię — a
oprócz tego Duch Święty powiedział mi, Ŝebym przyszedł po ciebie.
— Hmm, Duch Święty, co? A mnie Duch Święty powiedział, Ŝebym został tutaj i
odpoczął, bo się zmęczyłem gadając do Niego przez cały tydzień. A teraz idź
Strona 72
Cruz Nicky - Historia prawdziwa
2007-03-23
juŜ sobie i pozwól mi odpoczywać.
PołoŜyłem się na łóŜku i odwróciłem do niego plecami.
Nie wyjdę stąd bez ciebie — powiedział z uporem i usiadł na podłodze po turecku.
Zirytowało mnie to. Ten chłopak ma źle w głowie. CzyŜ nie widzi, Ŝe nie mam
ochoty iść?
- No dobra— westchnąłem — pójdę z tobą. Ale nie dziw się, jeśli zasnę w czasie
naboŜeństwa.
- Chodźmy — powiedział Gene wesoło i pociągnął mnie za rękę. — Jesteśmy juŜ
spóźnieni, a ja mam wygłosić kazanie
Postanowiłem, Ŝe pójdę z nim, a po naboŜeństwie wymknę się i wyjadę z miasta [ Pobierz całość w formacie PDF ]