[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ostatnich paru tygodni, ale \yczę sobie, \eby ci przeszło i \ebyś znowu robił
dobre programy. Programy, które przyniosły ci rozgłos w czternastu stanach i
całkiem spore pieniądze. Bierz się do roboty i przedstaw mi scenariusz, który
rozśmieszy mnie do łez. Zrozumiano?
Nie doczekawszy się odpowiedzi, szef rozgłośni wymaszerował z pokoju,
trzaskając drzwiami. Nick siedział przy biurku bez ruchu, ale wszystko się w
nim gotowało za złości. Cholera, ale mi się ten tydzień zaczął, pomyślał. Jeszcze
nie zdą\ył dobrze usiąść i napić się kawy, kiedy dostał wiadomość, \e Lord ma
zostać tatusiem. Doktor Bishop nalegała, \eby go zbadać jak najszybciej. Po co?
Nick nie miał bladego pojęcia. Ale, przy swoim pechu, który go ostatnio nie
opuszczał, nie zdziwiłby się, gdyby Lord nabawił się jakiejś wstydliwej psiej
choroby. Ten telefon tak go zaskoczył, \e nawet nie zaprotestował, gdy doktor
Bishop wyznaczyła mu wizytę na jedenastą rano tego samego dnia. Oczywiście,
kiedy ju\ przemyślał sprawę, dotarło do niego, \e urocza panna Collins
posłu\yła się pośrednikiem. Nie podobały mu się te wezwania przez osoby
trzecie i postanowił, \e jeszcze dziś sam jej to powie.
Tymczasem spojrzał na zegarek i westchnął. Jak on z tym wszystkim
zdą\y? Musi szybko pojechać do domu po Lorda, a potem gnać do centrum na
to przeklęte badanie. Kiedy wróci, będzie ju\ po dwunastej i zostanie mu
zaledwie kilka godzin, \eby przygotować nowy scenariusz audycji, zgodnie z
\yczeniem dyrektora rozgłośni.
Cholera, nienawidzę poniedziałków powiedział do siebie, sięgając po
skórzaną kurtkę rozpiętą na oparciu fotela. Idąc do windy udał, \e nie widzi
naburmuszonego szefa i pięścią uderzył w przycisk na dół .
A ty gdzie się, do cholery wybierasz? wrzasnął szef na całe gardło.
Idę zobaczyć się z pewną panią w sprawie psa odkrzyknął Nick,
wskakując do windy. Automatyczne drzwi zamknęły się za nim i skutecznie
wytłumiły wszystkie przekleństwa szefa, jakie się za nim posypały.
Uspokój się, Dee. Nic nie rozumiem z tego, co mówisz powiedziała
Cassie, słuchając wzburzonego głosu w słuchawce. Ale kiedy wreszcie
zrozumiała, co przyjaciółka próbowała jej powiedzieć, była szczerze przejęta.
Uwierz mi, Cassie. Uciekaj, zanim Nick Hardin cię dopadnie. Nigdy nie
widziałam nikogo a\ tak wzburzonego.
Cassie zeskoczyła z fotela i podbiegła do okna za biurkiem. Odchyliła
nieco \aluzje, \eby móc lepiej obserwować parking z okna swojego gabinetu na
drugim piętrze.
Nick Hardin zajechał ju\ przed budynek na ogromnym harleyu i
zaparkował przed samym wejściem. Lord siedział z przodu, oparty na
kierownicy. Przypominał dzielnego Reksia z kreskówki dla dzieci.
Za pózno, Dee wyszeptała przera\ona Cassie. On ju\ tu jest!
Siadając znowu za biurkiem, w pośpiechu przerzucała zawartość górnej
szuflady w poszukiwaniu puderniczki. Ju\ za chwilę szaleniec wtargnie do jej
gabinetu i być mo\e pozbawi ją \ycia. Przyszło jej na myśl, \e powinna
zawczasu zadbać o swój wygląd. Zwłoki te\ muszą wyglądać atrakcyjnie.
Spojrzała w lusterko i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Szybko wrzuciła
puderniczkę z powrotem do szuflady i połączyła się z sekretarką.
Sally zwróciła się do studentki prawa, która odbywała letnie praktyki
w jej biurze za chwilę wejdzie tu mę\czyzna w czarnej, skórzanej kurtce
motocyklowej z psem pod pachą. Umów go ze mną, jeśli będziesz musiała, ale
pod \adnym pozorem, powtarzam pod \adnym pozorem, nie pozwól mu wejść
do mnie.
Słucham? usłyszała zdumiony głos Sally.
Rób, co mówię, Sally błagalnym tonem powtórzyła Cassie, wiedząc,
\e mo\e sprawiać wra\enie, jakby działała pod wpływem środków
odurzających.
Próbując uspokoić swoje roztrzęsione nerwy, Cassie podniosła do oczu
sprawozdanie, nad którym ostatnio pracowała, ale znieruchomiała, słysząc
dochodzące zza drzwi podniesione głosy. Zaraz potem drzwi jej gabinetu
otwarły się szeroko, a Nick wtargnął do środka wraz ze swoim kudłatym
kompanem pod pachą.
Bardzo przepraszam, panno Collins. Nic nie mogłam zrobić. Ten pan
wbiegł tak szybko, \e nie mogłam go zatrzymać! Na upstrzonej piegami
twarzy studentki malował się przestrach i zmieszanie.
Nic się nie stało, Sally powiedziała Cassie, a gdy tylko Sally zamknęła
drzwi, zmusiła się do uśmiechu. Została sam na sam ze swoim wrogiem. Nie
okazuj strachu, nakazywała sobie w myślach i ju\ opanowana, podniosła się z
fotela.
Masz jakiś problem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
ostatnich paru tygodni, ale \yczę sobie, \eby ci przeszło i \ebyś znowu robił
dobre programy. Programy, które przyniosły ci rozgłos w czternastu stanach i
całkiem spore pieniądze. Bierz się do roboty i przedstaw mi scenariusz, który
rozśmieszy mnie do łez. Zrozumiano?
Nie doczekawszy się odpowiedzi, szef rozgłośni wymaszerował z pokoju,
trzaskając drzwiami. Nick siedział przy biurku bez ruchu, ale wszystko się w
nim gotowało za złości. Cholera, ale mi się ten tydzień zaczął, pomyślał. Jeszcze
nie zdą\ył dobrze usiąść i napić się kawy, kiedy dostał wiadomość, \e Lord ma
zostać tatusiem. Doktor Bishop nalegała, \eby go zbadać jak najszybciej. Po co?
Nick nie miał bladego pojęcia. Ale, przy swoim pechu, który go ostatnio nie
opuszczał, nie zdziwiłby się, gdyby Lord nabawił się jakiejś wstydliwej psiej
choroby. Ten telefon tak go zaskoczył, \e nawet nie zaprotestował, gdy doktor
Bishop wyznaczyła mu wizytę na jedenastą rano tego samego dnia. Oczywiście,
kiedy ju\ przemyślał sprawę, dotarło do niego, \e urocza panna Collins
posłu\yła się pośrednikiem. Nie podobały mu się te wezwania przez osoby
trzecie i postanowił, \e jeszcze dziś sam jej to powie.
Tymczasem spojrzał na zegarek i westchnął. Jak on z tym wszystkim
zdą\y? Musi szybko pojechać do domu po Lorda, a potem gnać do centrum na
to przeklęte badanie. Kiedy wróci, będzie ju\ po dwunastej i zostanie mu
zaledwie kilka godzin, \eby przygotować nowy scenariusz audycji, zgodnie z
\yczeniem dyrektora rozgłośni.
Cholera, nienawidzę poniedziałków powiedział do siebie, sięgając po
skórzaną kurtkę rozpiętą na oparciu fotela. Idąc do windy udał, \e nie widzi
naburmuszonego szefa i pięścią uderzył w przycisk na dół .
A ty gdzie się, do cholery wybierasz? wrzasnął szef na całe gardło.
Idę zobaczyć się z pewną panią w sprawie psa odkrzyknął Nick,
wskakując do windy. Automatyczne drzwi zamknęły się za nim i skutecznie
wytłumiły wszystkie przekleństwa szefa, jakie się za nim posypały.
Uspokój się, Dee. Nic nie rozumiem z tego, co mówisz powiedziała
Cassie, słuchając wzburzonego głosu w słuchawce. Ale kiedy wreszcie
zrozumiała, co przyjaciółka próbowała jej powiedzieć, była szczerze przejęta.
Uwierz mi, Cassie. Uciekaj, zanim Nick Hardin cię dopadnie. Nigdy nie
widziałam nikogo a\ tak wzburzonego.
Cassie zeskoczyła z fotela i podbiegła do okna za biurkiem. Odchyliła
nieco \aluzje, \eby móc lepiej obserwować parking z okna swojego gabinetu na
drugim piętrze.
Nick Hardin zajechał ju\ przed budynek na ogromnym harleyu i
zaparkował przed samym wejściem. Lord siedział z przodu, oparty na
kierownicy. Przypominał dzielnego Reksia z kreskówki dla dzieci.
Za pózno, Dee wyszeptała przera\ona Cassie. On ju\ tu jest!
Siadając znowu za biurkiem, w pośpiechu przerzucała zawartość górnej
szuflady w poszukiwaniu puderniczki. Ju\ za chwilę szaleniec wtargnie do jej
gabinetu i być mo\e pozbawi ją \ycia. Przyszło jej na myśl, \e powinna
zawczasu zadbać o swój wygląd. Zwłoki te\ muszą wyglądać atrakcyjnie.
Spojrzała w lusterko i uśmiechnęła się z zadowoleniem. Szybko wrzuciła
puderniczkę z powrotem do szuflady i połączyła się z sekretarką.
Sally zwróciła się do studentki prawa, która odbywała letnie praktyki
w jej biurze za chwilę wejdzie tu mę\czyzna w czarnej, skórzanej kurtce
motocyklowej z psem pod pachą. Umów go ze mną, jeśli będziesz musiała, ale
pod \adnym pozorem, powtarzam pod \adnym pozorem, nie pozwól mu wejść
do mnie.
Słucham? usłyszała zdumiony głos Sally.
Rób, co mówię, Sally błagalnym tonem powtórzyła Cassie, wiedząc,
\e mo\e sprawiać wra\enie, jakby działała pod wpływem środków
odurzających.
Próbując uspokoić swoje roztrzęsione nerwy, Cassie podniosła do oczu
sprawozdanie, nad którym ostatnio pracowała, ale znieruchomiała, słysząc
dochodzące zza drzwi podniesione głosy. Zaraz potem drzwi jej gabinetu
otwarły się szeroko, a Nick wtargnął do środka wraz ze swoim kudłatym
kompanem pod pachą.
Bardzo przepraszam, panno Collins. Nic nie mogłam zrobić. Ten pan
wbiegł tak szybko, \e nie mogłam go zatrzymać! Na upstrzonej piegami
twarzy studentki malował się przestrach i zmieszanie.
Nic się nie stało, Sally powiedziała Cassie, a gdy tylko Sally zamknęła
drzwi, zmusiła się do uśmiechu. Została sam na sam ze swoim wrogiem. Nie
okazuj strachu, nakazywała sobie w myślach i ju\ opanowana, podniosła się z
fotela.
Masz jakiś problem? [ Pobierz całość w formacie PDF ]