[ Pobierz całość w formacie PDF ]

moja droga. Zamieniłem słówko z kapitanem, a on bardzo uprzejmie zgodził się, żebyśmy
dzielili tę kabinę.
 Naprawdę?
 Naprawdę. Pewnie nigdy sobie nie wyobrażałaś, że spędzisz miesiąc miodowy na
pojedynczej koi razem ze mną, ale czy mogłabyś się na to zgodzić? Nie mam wielkiej ochoty
dać się zakuć w kajdanki za ucieczkę ze statku, a skoro nie mogę odpłynąć w stronę
zachodzącego słońca bez ciebie, to jestem gotów ponieść to ryzyko.
 Ani mi się waż! Nie przeszkadza mi pojedyncza koja, bylebyśmy tylko byli razem.
Masz jeszcze jakieś plany?
 Całą masę. Zamierzam znalezć nam domek na wsi, o jakim zawsze marzyłaś, chociaż
najpierw muszę zdobyć jakąś pracę, żeby móc za niego zapłacić...
 To wszystko brzmi cudownie, kochanie, ale chodziło mi o to, czy masz jakieś plany na
resztę dnia.
 Tak, mam plany na dziś. A skupiają się one tylko na jednym  na tobie!
Niecierpliwe usta Liama zamknęły się na jej wargach. Całowali się długo, aż wreszcie
pocałunki przestały im wystarczać. Sophie czuła przepływające przez nią fale pożądania, gdy
Liam szybko zdjął ubranie, a potem klęknął przy łóżku i rozebrał także ją. Każdym dotykiem
dłoni mówił jej, że ją kocha, każdą pieszczotą obiecywał, że jego miłość będzie trwała
wiecznie.
 Kocham cię, Sophie  szepnął na chwilę przed tym, nim świat wybuchł rojem gwiazd.
 I ja też cię kocham  szepnęła.  Bardzo...
EPILOG
Dwa lata pózniej...
 Zatrzymaj go, Liamie! Nie pozwól mu wejść do ogrodu, bo znów się cały ubłoci!
 O nie, mowy nie ma, młody człowieku!
Liam roześmiał się i uniósł synka w powietrze, a ten powiedział coś radośnie w swym
języku. Liam wniósł dziecko z powrotem do domu, przystając, by złożyć pocałunek na ustach
Sophie, a drugi na loczkach małej dziewczynki tulącej się jej do nóg.
Odkąd bliznięta zaczęły chodzić, nie można było z nich spuścić oczu. Liam nie miał
pojęcia, jak Sophie daje sobie z nimi radę, gdy on był w pracy.
Jack i Martha stanowili żywy dowód miłości, jaką on i Sophie czuli do siebie. Liam był
wniebowzięty, gdy okazało się, że Sophie spodziewa się blizniąt. Znalezli dom, o jakim
zawsze marzyli, i osiedlili się w Dalverston po tym, jak Liamowi zaproponowano pracę w
miejscowym szpitalu.
Sophie ukończyła kurs dla położnych i pracowała dwa razy w tygodniu na oddziale
porodowym. W szpitalu był żłobek dla blizniąt, wszystko więc ułożyło się naprawdę
doskonale. Nie po raz pierwszy Liam pomyślał, jaki z niego szczęściarz.
 Mówiłem pani ostatnio, jak bardzo panią kocham, pani Kennedy?  mruknął, muskając
ustami jej policzek.
 Nie mówiłeś mi tego od siódmej rano  odparła, obejmując go za szyję.  Nieładnie,
doktorze Kennedy. Po takiej wpadce kobieta może sobie pomyśleć, że ci na niej nie zależy.
 I będzie miała rację.  Pocałował ją, po czym cofnął się niechętnie, bo wiedział z
doświadczenia, że niemądrze jest ulegać takim pokusom, gdy bliznięta nie śpią.  Na tej
kobiecie wcale mi nie zależy, ale strasznie zależy mi na tobie, Sophie. Kocham cię całym
sercem. Ty i bliznięta uczyniliście mnie tak szczęśliwym, że czasem mam wrażenie, że
oszaleję ze szczęścia.
 To może nie będziesz w stanie znieść więcej dobrych nowin?  Spojrzała na niego z
namysłem, a Liam zmarszczył czoło, widząc jej podekscytowane spojrzenie.
Pocałowała go szybko, a potem ujęła go za rękę i położyła ją na swoim brzuchu.
 Zgadnij, co nas czeka za sześć miesięcy, Liamie.
 Nie chcesz powiedzieć... Nie możesz być...
 Ale jestem! Gratulacje, kochanie. Niedługo zostaniesz znowu ojcem! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl