[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Nie zamierzam podstępnie kupić Allman Industries.
- Słyszałem, że na samym początku nosiłeś się z takim zamiarem.
- To zle słyszałeś. Owszem, zainwestowałem sporo pieniędzy, a teraz
zaciągam pożyczkę na zakup dwóch nowych urządzeń. Zależy mi na tym, żeby
firma utrzymała się na rynku, bo może dzięki niej wreszcie zlikwidujemy biedę
w Chivaree. Allman Industries zawsze pozostanie własnością rodziny
założycielskiej.
Manny długo przetrawiał tę informację.
- Cholera, chyba zle cię osądziłem. - Zaczerwienił się jak burak. -
Przepraszam.
- Nie gniewam się.
Manny chrząknął zakłopotany.
- Myślisz, że znajdzie się lek na chorobę winorośli?
- Bardzo prawdopodobne. Poproszę profesora, żeby przyjechał i z tobą
porozmawiał.
- Najpierw niech rozwiąże problem.
Kurt wziął kluczyki i rozejrzał się, sprawdzając, czy o niczym nie
zapomniał.
139
S
R
- Ja też mam problem, który w dodatku trzeba natychmiast rozwiązać... -
Urwał i podejrzliwie spojrzał na Manny'ego, bo przez głowę przemknęła mu
nieprzyjemna myśl. - Przyznaj się, z kim podzieliłeś się swoimi rewelacjami.
Kogo ostrzegłeś, że chcę przejąć firmę?
- Bardzo mnie to gryzło, no i powiedziałem Jodie. Wytłumaczysz jej, że
nie miałem racji?
Kurt zbladł i zacisnął pięści. Wyjaśniło się dziwne zachowanie Jodie.
- Tak, wytłumaczę - rzekł powoli.
Odłożył kluczyki, ponieważ zmienił zdanie. Nikogo nie poprosi o
pilnowanie dziecka.
Po krótkiej rzeczowej rozmowie Manny odjechał. Kurt stał na werandzie
i niewidzącym wzrokiem patrzył przed siebie. Dlaczego Jodie uwierzyła w
jego niecne zamiary? Czemu jest taka łatwowierna? Wystarczyło głupie,
bezpodstawne gadanie, by zwróciła się przeciwko niemu. Nie poprosiła o
wyjaśnienie, bo widocznie uznała, że McLaughlinowi nie przysługuje prawo
do przedstawienia swoich racji. Czuł się zupełnie bezradny. Nie mógł pogodzić
się z tym, że Jodie nawet nie raczyła dać mu szansy, by wytłumaczył swe
działania. Wyglądało na to, że skorzystała z okazji, aby odejść, zerwać łączące
ich więzy.
Może jest bardzo podobna do Grace.
Zamknął oczy i opuścił ręce. Trudno. Nie pojedzie za nią, nie będzie
błagał, aby wróciła. Z doświadczenia wiedział, że takie błaganie na dłuższą
metę nie przynosi żadnej korzyści. Jedynie odwleka ostateczne rozstanie.
Sądził, że zabezpieczył się przed bólem i już nigdy nie odczuje tamtego
strasznego cierpienia, a jednak stało się. Wraz z bólem pojawił się bezsilny
gniew. A raczej bezbrzeżny żal, że Jodie tak łatwo uwierzyła Manny'emu po-
sądzającemu go o kłamstwa, o oszustwo.
140
S
R
Zresztą, może to wyjdzie im na dobre. Na pewno lepiej, że tak stało się
teraz, zanim mocniej się zaangażowali. Jednak myśl, że nie pocałuje Jodie, nie
ujrzy jej promiennego uśmiechu, była jak nóż podstępnie wbity w plecy.
Klnąc, wszedł do domu i zamknął drzwi. Może Jodie od początku miała
rację i ich kontakty były zatrute przez starą rodową waśń, z góry skazane na
taki koniec.
Jodie spojrzała na przechodzące osoby, między którymi był Kurt. Prędko
spuściła głowę i pilnie, zajęła się pracą. Lecz nie zapanowała nad sercem, które
tłukło się w piersi.
Od rozstania minął tydzień i przez ten czas prawie z sobą nie rozmawiali.
Z konieczności codziennie spotykali się w pracy, każda wymiana zdań
dotyczyła wyłącznie spraw służbowych. Raz Jodie chciała zapytać o Katy, ale
ugryzła się w język. Potem usłyszała, jak Kurt mówił Shelley, że dzieckiem
chwilowo zajmuje się jego daleka kuzynka.
Niezręczna sytuacja doprowadzała ją do rozpaczy. Kurt niewątpliwie
miał żal o to, że opuściła go bez pożegnania, zachowała się jak tchórz. Być
może dowiedział się, o co go posądzała. Teraz wiedziała, że podejrzenia
Manny'ego były bezpodstawne. Bracia wreszcie powiedzieli jej całą prawdę o
postępowaniu Kurta. Bardzo żałowała, że była bezmyślna, że popełniła
straszny błąd.
Czy wyłącznie ona zawiniła? Doszła do wniosku, że Kurt skorzystał z
okazji, aby rozstać się z nią, gdy przestała być potrzebna. Zarzut, że jest zbyt
poważna, chyba był zawoalowanym ostrzeżeniem, co ją czeka. Zresztą na po-
czątku Kurt powiedział, że z żadną kobietą nie zwiąże się na stałe. Zgodziła się
pomagać mu, chociaż wiedziała, co ryzykuje. I otrzymała to, na co zasłużyła.
Nie zmieniało to faktu, że co noc długo płakała. Zakochała się w Kurcie i
nie wiedziała, co robić.
141
S
R
W grę wchodziło również uczucie do Katy. Tęskniła za nią, pragnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
- Nie zamierzam podstępnie kupić Allman Industries.
- Słyszałem, że na samym początku nosiłeś się z takim zamiarem.
- To zle słyszałeś. Owszem, zainwestowałem sporo pieniędzy, a teraz
zaciągam pożyczkę na zakup dwóch nowych urządzeń. Zależy mi na tym, żeby
firma utrzymała się na rynku, bo może dzięki niej wreszcie zlikwidujemy biedę
w Chivaree. Allman Industries zawsze pozostanie własnością rodziny
założycielskiej.
Manny długo przetrawiał tę informację.
- Cholera, chyba zle cię osądziłem. - Zaczerwienił się jak burak. -
Przepraszam.
- Nie gniewam się.
Manny chrząknął zakłopotany.
- Myślisz, że znajdzie się lek na chorobę winorośli?
- Bardzo prawdopodobne. Poproszę profesora, żeby przyjechał i z tobą
porozmawiał.
- Najpierw niech rozwiąże problem.
Kurt wziął kluczyki i rozejrzał się, sprawdzając, czy o niczym nie
zapomniał.
139
S
R
- Ja też mam problem, który w dodatku trzeba natychmiast rozwiązać... -
Urwał i podejrzliwie spojrzał na Manny'ego, bo przez głowę przemknęła mu
nieprzyjemna myśl. - Przyznaj się, z kim podzieliłeś się swoimi rewelacjami.
Kogo ostrzegłeś, że chcę przejąć firmę?
- Bardzo mnie to gryzło, no i powiedziałem Jodie. Wytłumaczysz jej, że
nie miałem racji?
Kurt zbladł i zacisnął pięści. Wyjaśniło się dziwne zachowanie Jodie.
- Tak, wytłumaczę - rzekł powoli.
Odłożył kluczyki, ponieważ zmienił zdanie. Nikogo nie poprosi o
pilnowanie dziecka.
Po krótkiej rzeczowej rozmowie Manny odjechał. Kurt stał na werandzie
i niewidzącym wzrokiem patrzył przed siebie. Dlaczego Jodie uwierzyła w
jego niecne zamiary? Czemu jest taka łatwowierna? Wystarczyło głupie,
bezpodstawne gadanie, by zwróciła się przeciwko niemu. Nie poprosiła o
wyjaśnienie, bo widocznie uznała, że McLaughlinowi nie przysługuje prawo
do przedstawienia swoich racji. Czuł się zupełnie bezradny. Nie mógł pogodzić
się z tym, że Jodie nawet nie raczyła dać mu szansy, by wytłumaczył swe
działania. Wyglądało na to, że skorzystała z okazji, aby odejść, zerwać łączące
ich więzy.
Może jest bardzo podobna do Grace.
Zamknął oczy i opuścił ręce. Trudno. Nie pojedzie za nią, nie będzie
błagał, aby wróciła. Z doświadczenia wiedział, że takie błaganie na dłuższą
metę nie przynosi żadnej korzyści. Jedynie odwleka ostateczne rozstanie.
Sądził, że zabezpieczył się przed bólem i już nigdy nie odczuje tamtego
strasznego cierpienia, a jednak stało się. Wraz z bólem pojawił się bezsilny
gniew. A raczej bezbrzeżny żal, że Jodie tak łatwo uwierzyła Manny'emu po-
sądzającemu go o kłamstwa, o oszustwo.
140
S
R
Zresztą, może to wyjdzie im na dobre. Na pewno lepiej, że tak stało się
teraz, zanim mocniej się zaangażowali. Jednak myśl, że nie pocałuje Jodie, nie
ujrzy jej promiennego uśmiechu, była jak nóż podstępnie wbity w plecy.
Klnąc, wszedł do domu i zamknął drzwi. Może Jodie od początku miała
rację i ich kontakty były zatrute przez starą rodową waśń, z góry skazane na
taki koniec.
Jodie spojrzała na przechodzące osoby, między którymi był Kurt. Prędko
spuściła głowę i pilnie, zajęła się pracą. Lecz nie zapanowała nad sercem, które
tłukło się w piersi.
Od rozstania minął tydzień i przez ten czas prawie z sobą nie rozmawiali.
Z konieczności codziennie spotykali się w pracy, każda wymiana zdań
dotyczyła wyłącznie spraw służbowych. Raz Jodie chciała zapytać o Katy, ale
ugryzła się w język. Potem usłyszała, jak Kurt mówił Shelley, że dzieckiem
chwilowo zajmuje się jego daleka kuzynka.
Niezręczna sytuacja doprowadzała ją do rozpaczy. Kurt niewątpliwie
miał żal o to, że opuściła go bez pożegnania, zachowała się jak tchórz. Być
może dowiedział się, o co go posądzała. Teraz wiedziała, że podejrzenia
Manny'ego były bezpodstawne. Bracia wreszcie powiedzieli jej całą prawdę o
postępowaniu Kurta. Bardzo żałowała, że była bezmyślna, że popełniła
straszny błąd.
Czy wyłącznie ona zawiniła? Doszła do wniosku, że Kurt skorzystał z
okazji, aby rozstać się z nią, gdy przestała być potrzebna. Zarzut, że jest zbyt
poważna, chyba był zawoalowanym ostrzeżeniem, co ją czeka. Zresztą na po-
czątku Kurt powiedział, że z żadną kobietą nie zwiąże się na stałe. Zgodziła się
pomagać mu, chociaż wiedziała, co ryzykuje. I otrzymała to, na co zasłużyła.
Nie zmieniało to faktu, że co noc długo płakała. Zakochała się w Kurcie i
nie wiedziała, co robić.
141
S
R
W grę wchodziło również uczucie do Katy. Tęskniła za nią, pragnęła [ Pobierz całość w formacie PDF ]