[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Ale równie dobrze mógł pozbyć się broni.
Naprawdę tak bardzo mu nie ufasz?
Nie wiem, co o nim sądzić. W każdym razie nie możesz zostawać z nim
sama.
Aspen zadrżała. Stanowczy i zaborczy ton głosu Dylana obudził w niej
pragnienie schronienia się w jego objęciach, jednak zamiast tego ciasno splotła
ręce w talii.
Dłużej tego nie wytrzymam. Wszyscy ukrywają przede mną jakieś
tajemnice, boją się mówić w obawie, że nie zniosę prawdy. A ja jestem silna.
Zniosę prawdę, nawet najgorszą. Muszę sobie wszystko przypomnieć. Nie chcę
bezpodstawnie podejrzewać przyjaciół czy mieszkańców rezerwatu. Do szału
doprowadza mnie, że nie wiem, komu ufać.
Dylan przez długą chwilę patrzył na nią niezdecydowany, wreszcie
powiedział:
Rozumiem cię, Aspen, musisz jednak wiedzieć, że powiedziałem ci już
wszystko, co wiemy.
100
R
L
T
Nie pokazałeś mi zdjęć mężczyzn, których ponoć widziałam, kiedy
pozbywali się ciała tej kobiety.
Jesteś na to gotowa? Na pewno?
Tak. Zdecydowanie skinęła głową. Może gdy na nich spojrzę, wróci
mi pamięć. Chcę, żebyś potem zabrał mnie na miejsce wypadku.
Dylan rozważał wszystkie za i przeciw. Istniał cień nadziei, że dzięki tej
konfrontacji śledztwo ruszy z martwego punktu. Potrzebowali pomocy Aspen
Meadows. A ona udowodniła, że wystarczy jej sił, by się z tym zmierzyć.
Przecież nie może żyć w nieustającym strachu do końca swoich dni.
W jej brązowych oczach pojawiła się panika, gdy w końcu zrozumiała
jego intencje.
Nie zabijaj mnie, błagam! zawodziła. Nic złego ci nie zrobiłam.
Potrzebuję kryjówki. Rozejrzał się po niskiej drewnianej chacie.
Skromnie, ale niczego więcej nie potrzebował. Ostatnie miejsce w rezerwacie,
gdzie by go szukali. A on nie pozwoli się złapać.
Zostań, jak długo chcesz wyszeptała kobieta trzęsącym się głosem,
cofając się ku drzwiom. Obiecuję, że nie zawiadomię policji.
Za pózno... Musiał ją zabić. Nie mógł zostawić świadka.
Skoczyła do drzwi, ale złapał ją za długie czarne włosy i pociągnął do
siebie. Krzyczała, machała wątłymi ramionami, lecz jej los już się dopełniał.
Mężczyzna uderzył ją w twarz, wyszarpnął zza pasa nóż i poderżnął jej gardło.
Krew spłynęła strumieniem po białej szyi i zabarwiła białą bluzkę na
czerwono.
Uśmiechnął się. Potem wywlókł ciało z domku, przeciągnął przez
zarośla, na brzegu obciążył kamieniami i wrzucił do rzeki.
101
R
L
T
Otarł pot z czoła i raznym krokiem wrócił do chaty. W lodówce znalazł
pizzę i sześciopak piwa. Oczy mu rozbłysły. Właśnie tego mu było trzeba.
Posili się, prześpi, wezmie prysznic, a potem założy punkt obserwacyjny,
by wybrać dogodny moment na zabicie Aspen Meadows.
102
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Jesteś pewna, że chcesz obejrzeć te zdjęcia? zapytał Dylan.
Tak odparła Aspen. Im szybciej odzyskam pamięć, tym szybciej
skończy się całe to zamieszanie i będziemy mogli wrócić do normalnego życia.
Wtedy on wyjedzie z rezerwatu i ją zostawi...
Ta myśl okazała się dla Dylana nadzwyczaj bolesna, szybko jednak
odciął się od niej. Miał konkretne zadanie do wykonania i na nim musiał się
skupić. Odnalezienie osoby lub osób nastających na życie Aspen było jedynym
sposobem zapewnienia jej bezpieczeństwa.
Nie mógłby żyć, mając na sumieniu jej śmierć.
Aspen nie podzieli losu jego siostry. Dylan pogładził kciukiem kieszeń,
w której nosił fotografię Teresy. Była taka młoda, radosna, pełna nadziei na
przyszłość.
W jednej chwili wszystko się skończyło.
Przywołał się do porządku. Musi działać.
Przyniosę zdjęcia z auta powiedział.
Wyszedł z domu. Wiatr owiał mu policzki. Błyskawicznie zlustrował
spojrzeniem otoczenie. Wokół panowała upiorna cisza, rozpraszana tylko
pojedynczymi odgłosami zwierząt. W takiej scenerii wyobraznia podsuwała
najbardziej niepokojące obrazy.
Z nadzieją, że Aspen rzeczywiście ma siłę na obejrzenie fotografii, wyjął
kartotekę z auta i wrócił do domu.
Emma karmiła Jacka brzoskwiniami. Dylan nie mógł powstrzymać
uśmiechu na widok upapranej buzi małego. Uśmiech zamarł mu jednak na
103
R
L
T
wargach, gdy Aspen dała znak, żeby rozłożył zdjęcia na stole. Gotowość
zmierzenia się z tym trudnym zadaniem mogła oznaczać, że wraca do zdrowia.
Odezwała się komórka Miguela. Wyszedł na werandę, by ją odebrać.
Dylan wyjął z kartoteki zdjęcie Boyda Perkinsa. Aspen, starając się
panować nad sobą, sięgnęła po nie i przejechała palcami po łysej czaszce.
Perkins to płatny zabójca wyjaśnił Dylan.
Ma złe, zimne oczy powiedziała cicho.
Pasują do jego zajęcia skomentował z naciskiem. Na tym terenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
Ale równie dobrze mógł pozbyć się broni.
Naprawdę tak bardzo mu nie ufasz?
Nie wiem, co o nim sądzić. W każdym razie nie możesz zostawać z nim
sama.
Aspen zadrżała. Stanowczy i zaborczy ton głosu Dylana obudził w niej
pragnienie schronienia się w jego objęciach, jednak zamiast tego ciasno splotła
ręce w talii.
Dłużej tego nie wytrzymam. Wszyscy ukrywają przede mną jakieś
tajemnice, boją się mówić w obawie, że nie zniosę prawdy. A ja jestem silna.
Zniosę prawdę, nawet najgorszą. Muszę sobie wszystko przypomnieć. Nie chcę
bezpodstawnie podejrzewać przyjaciół czy mieszkańców rezerwatu. Do szału
doprowadza mnie, że nie wiem, komu ufać.
Dylan przez długą chwilę patrzył na nią niezdecydowany, wreszcie
powiedział:
Rozumiem cię, Aspen, musisz jednak wiedzieć, że powiedziałem ci już
wszystko, co wiemy.
100
R
L
T
Nie pokazałeś mi zdjęć mężczyzn, których ponoć widziałam, kiedy
pozbywali się ciała tej kobiety.
Jesteś na to gotowa? Na pewno?
Tak. Zdecydowanie skinęła głową. Może gdy na nich spojrzę, wróci
mi pamięć. Chcę, żebyś potem zabrał mnie na miejsce wypadku.
Dylan rozważał wszystkie za i przeciw. Istniał cień nadziei, że dzięki tej
konfrontacji śledztwo ruszy z martwego punktu. Potrzebowali pomocy Aspen
Meadows. A ona udowodniła, że wystarczy jej sił, by się z tym zmierzyć.
Przecież nie może żyć w nieustającym strachu do końca swoich dni.
W jej brązowych oczach pojawiła się panika, gdy w końcu zrozumiała
jego intencje.
Nie zabijaj mnie, błagam! zawodziła. Nic złego ci nie zrobiłam.
Potrzebuję kryjówki. Rozejrzał się po niskiej drewnianej chacie.
Skromnie, ale niczego więcej nie potrzebował. Ostatnie miejsce w rezerwacie,
gdzie by go szukali. A on nie pozwoli się złapać.
Zostań, jak długo chcesz wyszeptała kobieta trzęsącym się głosem,
cofając się ku drzwiom. Obiecuję, że nie zawiadomię policji.
Za pózno... Musiał ją zabić. Nie mógł zostawić świadka.
Skoczyła do drzwi, ale złapał ją za długie czarne włosy i pociągnął do
siebie. Krzyczała, machała wątłymi ramionami, lecz jej los już się dopełniał.
Mężczyzna uderzył ją w twarz, wyszarpnął zza pasa nóż i poderżnął jej gardło.
Krew spłynęła strumieniem po białej szyi i zabarwiła białą bluzkę na
czerwono.
Uśmiechnął się. Potem wywlókł ciało z domku, przeciągnął przez
zarośla, na brzegu obciążył kamieniami i wrzucił do rzeki.
101
R
L
T
Otarł pot z czoła i raznym krokiem wrócił do chaty. W lodówce znalazł
pizzę i sześciopak piwa. Oczy mu rozbłysły. Właśnie tego mu było trzeba.
Posili się, prześpi, wezmie prysznic, a potem założy punkt obserwacyjny,
by wybrać dogodny moment na zabicie Aspen Meadows.
102
R
L
T
ROZDZIAA DZIESITY
Jesteś pewna, że chcesz obejrzeć te zdjęcia? zapytał Dylan.
Tak odparła Aspen. Im szybciej odzyskam pamięć, tym szybciej
skończy się całe to zamieszanie i będziemy mogli wrócić do normalnego życia.
Wtedy on wyjedzie z rezerwatu i ją zostawi...
Ta myśl okazała się dla Dylana nadzwyczaj bolesna, szybko jednak
odciął się od niej. Miał konkretne zadanie do wykonania i na nim musiał się
skupić. Odnalezienie osoby lub osób nastających na życie Aspen było jedynym
sposobem zapewnienia jej bezpieczeństwa.
Nie mógłby żyć, mając na sumieniu jej śmierć.
Aspen nie podzieli losu jego siostry. Dylan pogładził kciukiem kieszeń,
w której nosił fotografię Teresy. Była taka młoda, radosna, pełna nadziei na
przyszłość.
W jednej chwili wszystko się skończyło.
Przywołał się do porządku. Musi działać.
Przyniosę zdjęcia z auta powiedział.
Wyszedł z domu. Wiatr owiał mu policzki. Błyskawicznie zlustrował
spojrzeniem otoczenie. Wokół panowała upiorna cisza, rozpraszana tylko
pojedynczymi odgłosami zwierząt. W takiej scenerii wyobraznia podsuwała
najbardziej niepokojące obrazy.
Z nadzieją, że Aspen rzeczywiście ma siłę na obejrzenie fotografii, wyjął
kartotekę z auta i wrócił do domu.
Emma karmiła Jacka brzoskwiniami. Dylan nie mógł powstrzymać
uśmiechu na widok upapranej buzi małego. Uśmiech zamarł mu jednak na
103
R
L
T
wargach, gdy Aspen dała znak, żeby rozłożył zdjęcia na stole. Gotowość
zmierzenia się z tym trudnym zadaniem mogła oznaczać, że wraca do zdrowia.
Odezwała się komórka Miguela. Wyszedł na werandę, by ją odebrać.
Dylan wyjął z kartoteki zdjęcie Boyda Perkinsa. Aspen, starając się
panować nad sobą, sięgnęła po nie i przejechała palcami po łysej czaszce.
Perkins to płatny zabójca wyjaśnił Dylan.
Ma złe, zimne oczy powiedziała cicho.
Pasują do jego zajęcia skomentował z naciskiem. Na tym terenie [ Pobierz całość w formacie PDF ]