[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ÿþZWINTUSKI
Chodzem, myślem, mocny Boże,
Co to takiego być może,
%7Å‚e starsi, co siem nie rusom,
To zaraz sobie świntusom.
Na psykład, jak psyjdzie stryjek
I jak z tatusiem wypije,
To zaras sobie do usu
Sepcom świństwa:
- Su su su su...Tatko się robi rózowy,
A stryjasek fioletowy
I siÄ™ jesce hichocom
I siem bardzo mocno pocom.
A tatusiowi Å‚ysinka
Błyscy jak młodziutka świnka
I jesce majom obraski
A na nich bzytkie goiaski
Co sobie na tapcaniku
Robią rózne fiku-miku
Nie wiedząc, ze ktoś się schował
I ich obfotografował
I im porobił zblizenia,
Takie, ze ceść! Do widzenia!
Do cego to ludzie som zdolni,
Jak jus zacnom być swawolni!
A tatko te albumiki
Tsyma w ksiÄ…sce do fizyki.
Wiecorem siÄ™ na niÄ… zuca,
Niby, ze siÄ™ douca,
Ze niby bez tej lektury
To by nie mógł zdać matury,
Lec cyta tylko wiecorem,
Bo w dzień to jest derektorem!
Ale, wracajÄ…c do sprawy,
To stryjasek tes jest klawy,
So patsy na mnie ukośnie
I mówi: - Basia nam rośnie!
Pamiętam, jak była malcem!
I sturka mnie psy tym palcem,
A potem sybko oddycha,
Znowu sięga po kielicha,
Powącha, do dna wychłepce
I znowu z tatusiem sepce,
Zamiast pogadać o biuze
Albo o literatuze!
Rózni ludzie som na świecie;
Na psykład - choćby ja z Mieciem!
Zyjemy od zesłej zimy,
A prose - nic nie mówimy,
No i jakoÅ› nam leci...
A ci dorośli - jak dzieci!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
ÿþZWINTUSKI
Chodzem, myślem, mocny Boże,
Co to takiego być może,
%7Å‚e starsi, co siem nie rusom,
To zaraz sobie świntusom.
Na psykład, jak psyjdzie stryjek
I jak z tatusiem wypije,
To zaras sobie do usu
Sepcom świństwa:
- Su su su su...Tatko się robi rózowy,
A stryjasek fioletowy
I siÄ™ jesce hichocom
I siem bardzo mocno pocom.
A tatusiowi Å‚ysinka
Błyscy jak młodziutka świnka
I jesce majom obraski
A na nich bzytkie goiaski
Co sobie na tapcaniku
Robią rózne fiku-miku
Nie wiedząc, ze ktoś się schował
I ich obfotografował
I im porobił zblizenia,
Takie, ze ceść! Do widzenia!
Do cego to ludzie som zdolni,
Jak jus zacnom być swawolni!
A tatko te albumiki
Tsyma w ksiÄ…sce do fizyki.
Wiecorem siÄ™ na niÄ… zuca,
Niby, ze siÄ™ douca,
Ze niby bez tej lektury
To by nie mógł zdać matury,
Lec cyta tylko wiecorem,
Bo w dzień to jest derektorem!
Ale, wracajÄ…c do sprawy,
To stryjasek tes jest klawy,
So patsy na mnie ukośnie
I mówi: - Basia nam rośnie!
Pamiętam, jak była malcem!
I sturka mnie psy tym palcem,
A potem sybko oddycha,
Znowu sięga po kielicha,
Powącha, do dna wychłepce
I znowu z tatusiem sepce,
Zamiast pogadać o biuze
Albo o literatuze!
Rózni ludzie som na świecie;
Na psykład - choćby ja z Mieciem!
Zyjemy od zesłej zimy,
A prose - nic nie mówimy,
No i jakoÅ› nam leci...
A ci dorośli - jak dzieci!
Wpisał(-a): Małgorzata "Zuzanka" Krzyżaniak [ Pobierz całość w formacie PDF ]