[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Ach, matko, byłby przyszedł innym razem! Przecież od dawna zauważyłam, że chciał
pomówić ze mną bez świadków!
 No, ale dostał porządną nauczkę! Wygląda jak widmo! Ale dość gadaniny, postaraj się
138
zasnąć.
I zanim Regina zdążyła odpowiedzieć, Birknerowa zgasiła światło i wyszła z pokoju.
Regina z uczuciem błogiego spokoju przeciągnęła się w łóżku. Wkrótce sen skleił powieki
dziewczyny.
* * *
Gdy Birknerowa weszła do bawialni, zastała tam jeszcze Gerharda.
 Poczekaj, matko, porachujemy się! Mnie wysyłasz z pokoju, a sama gadasz jeszcze z Renią
przez całą wieczność.
 Rozmowa ze mną nie jest tak denerwująca jak z tobą. Wiesz, mój chłopcze, mógłbyś już iść
do domu, przebrać się i wypić kieliszek gorącego grogu.
 Ciepło mi jest, nie potrzebuję się wcale rozgrzewać! Pójdę jednak, skoro chcesz się mnie
pozbyć. A może mógłbym się przydać panu radcy? Chorą sprowadzili już do jej pokoju, ale jest
nadal ogromnie podniecona. Ojciec powiada, że leży na kanapie, rzuca się i bez przerwy mówi.
 Pójdziemy na górę. Spytam się pana radcy, może będziesz mu potrzebny.
Udali się na pierwsze piętro. Gerhard zaczekał w saloniku. Birknerowa weszła na palcach do
sypialni Ludwiki i dała radcy znak. Starzec zbliżył się do niej.
 Gerhard czeka w salonie. Pyta, czy nie mógłby w czymkolwiek pomóc panu radcy.
Schröter wszedÅ‚ do salonu. UÅ›cisnÄ…Å‚ serdecznie dÅ‚oÅ„ Gerharda.
 Dziękuję ci, mój drogi. Wiem, że uratowałeś moją wnuczkę.
 Uczyniłem to dla siebie samego, bo kocham Reginę. Zostałem sowicie nagrodzony, gdyż
oddała mi swoje serce.
Uśmiech radości rozjaśnił smutne oblicze starca.
 Nareszcie jakaś dobra nowina! Może wreszcie nieszczęście odwróci się ode mnie. A
zdawało mi się, że dla mnie już nigdy nie zaświeci słońce. Niech was Bóg błogosławi, moje
drogie dzieci!
 Czy mam tu pozostać?
 Nie, drogi Gerhardzie, możesz powrócić do domu. Kirchner obiecał, że będzie tej nocy
czuwać ze mną. O pierwszej w nocy oczekujemy przybycia profesora Fredrichsa z Lipska.
Byłbym ci bardzo wdzięczny, gdybyś poszedł po niego na dworzec i sprowadził go tutaj.
 Uczynię to bardzo chętnie.
Po chwili pożegnali się.
139
Gerhard powrócił do domu, przebrał się i udał się następnie do swojego ojca. Zastał nie tylko
caÅ‚Ä… rodzinÄ™, ale także Bülowa i Engelharda.
Wszyscy siedzieli przy stole.
 Gdzież ty się podziewasz?  zapytał generał  Już w południe powróciłeś z podróży i nie
pokazujesz się u nas. Posyłaliśmy już dwa razy po ciebie, ale nie było cię w domu. Twoja
gospodyni także nie wiedziała, gdzie jesteś. Oznajmiła nam tylko, że podczas największej burzy
wybiegłeś razem z panią Birkner z domu.
Pan von Massenburg podprowadził syna do stołu. Gerhard przywitał się ze wszystkimi. Gdy
zajął wreszcie miejsce, generałowa odezwała się:
 A myśmy się obawiali, że będziemy musieli bez ciebie obchodzić uroczystość zaręczyn.
Twoje siostry zaręczyły się dziś przed południem.
Gerhard ucałował jej ręce.
 Możecie  oblać za jednym zamachem i moje zaręczyny. Od godziny jestem szczęśliwym
narzeczonym. Engelhard i Bülow krzyknÄ™li jednoczeÅ›nie:
 Brawo!
Potem zbliżyli się z napełnionymi kieliszkami, aby wypić bruderszaft z przyszłym szwagrem.
Fryda tylko nadąsała się.
 Czemu nie przyszedłeś do nas ze swoją narzeczoną?
Gerhard spoważniał.
 Opowiem wam wszystko, ale najpierw muszę coś zjeść. Jestem bardzo głodny.
Małgosia przysunęła mu półmiski.
 Jesteś bardzo prozaiczny braciszku! Jak można być głodnym w tak ważnej chwili życia! 
powiedziała żartobliwie.
Gerhard spojrzaÅ‚ na Bülowa i Engelharda.
 Nie jestem jednak wyjątkiem, widzę tu jeszcze innych młodych ludzi, którzy mają apetyt.
 O przepraszam!  zawoÅ‚aÅ‚ Bülow  My jemy z obowiÄ…zku. Ojczyznie potrzeba silnych
żołnierzy!
 Aha, rozumiem! Wznoszę zatem toast za wasze szczęście, moi drodzy!
 My zaÅ› pijemy za twoje, kochany bracie!
Massenburg chciał zadzwonić na służącego.
 Poślemy po Reginę.
140
Gerhard powstrzymał go.
 Zostaw, ojcze, Renia czuje się niezupełnie dobrze. W krótkich słowach opowiedział
zebranym wydarzenia ostatnich godzin. Słuchano go z napięciem. Siostry Gerharda zadrżały z
przerażenia, usłyszawszy gdzie i jak brat znalazł swoją narzeczoną.
 Biedna Renia!  zawołała Małgosia  Jutro ją odwiedzę.
 Pójdę z tobą  dodała Fryda, po czym ucałowała brata.
 Ach, Gerhardzie, jakże romantycznie odbyły się wasze zaręczyny. U nas wszystko poszło o
wiele prościej, prawda, Albercie?
Bülow ucaÅ‚owaÅ‚ jej rÄ…czki.
 Czy chciałabyś, Frydeczko, abym cię także wyciągnął z wąwozu? Tak? No, to skocz w
przepaść, a ja skoczę za tobą!
 E, przecież to naprawdę nie żarty!
 Oj ty dzieciaku! Dziękuj Bogu, że się to u was nie odbyło tak romantycznie  rzekł jej
ojciec.
 A czy poza tym jesteÅ› zadowolona?  zapytaÅ‚ Bülow po cichu swojÄ… mÅ‚odziutkÄ… narzeczonÄ….
Fryda skinęła z uśmiechem główką i uścisnęła mocno rękę swego Alberta. W jego ciemnych
oczach zapalił się płomień.
Po chwili Fryda uszczypnęła go w ramię.
 Boli?
 Okropnie!
 No, to krzycz!
 A, aj!  krzyknął głośno.
 Aadne z was będzie małżeństwo!  zauważył, śmiejąc się, Massenburg.
Engelhard tymczasem szepnął Małgosi na ucho:
 Kochana moja, czy jesteś szczęśliwa?
 Ogromnie, a ty Henryku?
 O, mnie brak słów na wyrażenie tego, co czuję! Nie potrafię pięknie mówić, ale czujesz
chyba, że jesteś moim najdroższym skarbem. Kocham cię nad życie!
Uścisnęli sobie ręce i zamilkli.
* * *
Gerhard udaÅ‚ siÄ™ na dworzec po profesora Fredrichsa, a nastÄ™pnie odwiózÅ‚ go do Schröterów.
141
Bońcia oznajmiła mu, że Regina spoczywa w głębokim śnie.
Młody człowiek zaprowadził znakomitego lekarza na górę, a sam udał się do salonu, aby
zaczekać na jego orzeczenie. Wprowadzono profesora do sypialni Ludwiki.
Już na klatce schodowej słychać było głos nieszczęśliwej chorej. Nie przestała jeszcze mówić.
Nie pozwoliła się także rozebrać. W swoim dziwacznym stroju leżała na kanapie.
Gdy zjawił się profesor, Kirchner natychmiast wyszedł z pokoju. Ludwika pozostała w
towarzystwie ojca i obydwu lekarzy.
Skarbnik udał się do salonu, gdzie zastał Gerharda. Panowie przywitali się.
 Słyszałem, że pan wyświadczył wielką przysługę pannie Reginie. Chwała Bogu, że pan
przybył w porę!
 Tak, to było szczęście! Nie jest jednak wcale wykluczone czy ten wypadek nie będzie miał
przykrych następstw dla panny Reginy.
 Oby ją Bóg uchronił od tego!
Nastąpiła długa chwila milczenia. Wreszcie Gerhard zapytał:
 Co pan sÄ…dzi o stanie chorej?
 Nie ma wielkiej nadziei na wyzdrowienie. Zbyt długo już tkwi w niej zarodek tej okropnej
choroby.
 Nieszczęśliwa!
Kirchner uśmiechnął się gorzko.
 Może raczej jest godna zazdrości. Nie czuje już swego nieszczęścia.
 Niewielka to pociecha dla jej krewnych. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl