[ Pobierz całość w formacie PDF ]

a przy jej ciemnej szmince to był uśmiech Bardzo Złej Czarownicy.
- Buziaczek! -Cmoknęła głośno powietrze gdzieś koło ucha Moniki. - Urocza impreza.
Szkoda trochę mebli. No to pa! - Kołysząc biodrami, poszła dalej, wsparta na ramieniu Michaela,
jakby była królową świata, a nie tylko samego Morganville. Claire wyjęła komórkę i pstryknęła zdjęć
tej morderczej furii na twarzy Moniki, która patrzyła w ślad za Eve.
- Ty zdradziecka mała suko! - warknęła Monica.
Claire opuściła telefon i przez długą chwilę patrzyła jej prosto w oczy. Już się jej nie bała.
- Kazałaś swoim kumplom naćpać mnie i powiedziałaś im że lubię na ostro. Ja tylko
przekazałam ludziom twoje zaproszenie. Powiedzmy, że wyrównałyśmy porachunki.
- Jeszcze czego!
Shane nachylił się, zniżył głos tak, że Monica musiała wytężyć słuch, żeby wyłapać jego słowa:
- Uspokój się. Jak się złościsz, dostajesz czerwonych plam na twarzy. A jeśli jeszcze raz
nazwiesz moją dziewczynę suką, to przestanę być taki miły.
Oczy Moniki pałały wściekłością, ale nie drgnęła, a po chwili zawróciła i wbiegła po schodach
na piętro, gdzie jej elegancko ubrani przyjaciele zbili się w ciasną grupkę jak obsada Robinsonów po
zakupach w Abercrombie & Fitch.
- Punkt dla gości - rzucił Shane. Patrzył na grupę facetów ubranych w koszulki
futbolowe, którzy minęli ich z wrzaskiem, targając łóżko. Claire zamrugała. Tak, to było łóżko. -
Dobra
Chyba naprawdę nie chcę w to wnikać. To jak? Napijemy się czegoś?
W kuchni grupa ludzi robiła poncz w wielkim koszu na śmieci. Claire miała nadzieję, że to
jeszcze nieużywany kosz, ale faceci, którzy wlewali do niego różne rzeczy, byli tak naprani, ze
naprawdę nie mogła mieć pewności.
- Tego bym raczej unikał - szepnął Shane z ustami tuż przy jej uchu. - Widzisz kogoś ze
znajomych?
Nie była pewna. Aż trudno się tam było ruszyć, bo ludzi? tłoczyli się przy blatach, wchodzili do
kuchni i wychodzili z niej z wielkimi czerwonymi plastikowymi kubkami w rękach...
Dreszcze przeszedł jej po plecach.
- Tak. Widzę kogoś.
Jakim cudem brat Eve zdołał wejść na tę imprezę? Stał w kącie, zgarbiony, ze złośliwym
uśmiechem. Przetłuszczone włosy opadały mu na ramiona i miał na sobie te same brudne ciuchy
ostrego chłopaka, które nosił, kiedy groził Claire w Centrum Uniwersyteckim. Miał w ręku drinka, ale
nie był pijany, w spojrzeniu, jakim obejmował ten tłum, było zbyt wiele pałającej pogardy. To były
oczy szaleńca. O Boże, oni właśnie tak wyglądają, ci faceci, którzy potem zaczynają strzelać w
pomieszczeniu pełnym ludzi.
Popatrzył prosto na Claire i uśmiechnął się do niej krzywo. Claire z niepokojem rozejrzała się
za Eve, ale ta stała plecami do brata i rozmawiała z Michaelem; wyraznie wcale nie zauważyła
potencjalnego kłopotu.
- Co jest? - spytał Shane.
Claire odwróciła się i wskazała palcem.
Ale Jason zniknął.
Shane pokręcił głową, kiedy mu opowiedziała, i odszedł na bok porozmawiać z Michaelem.
Michael pokiwał głową, a potem przekazał Eve w ręce Shane'a. Claire z ruchu warg Michaela
odczytała, że mówi:  Uważaj na nią".
A potem Michael zniknął w tłumie.
I tyle, jeśli chodzi o trzymania się razem.
Shane objął obie dziewczyny i powiedział:
- No, to jest dopiero życie. Dziewczyny, może znajdziemy sobie jakiś pokój?
Eve przewróciła oczami z mocno utuszowanymi rzęsami.
- Jakbyś wiedział, co robić z jedną z nas, o dwóch naraz już nie wspominając. Dokąd on
idzie?
- Do łazienki - zełgał Shane. - Nawet wampiry muszą czasem sikać.
Co prawdopodobnie odpowiadało prawdzie, ale Claire była pewna, że Michael wcale nie
dlatego się od nich oddalił. Shane podprowadził dziewczyny do stołu z napojami i wziął zamkniętą
butelkę wody dla Claire i dwie butelki piwa, które sam otworzył. Nie chce ryzykować,
pomyślała Claire, odkręcając nakrętką swojej wody, a potem wypiła kilka chłodnych, smacznych [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl