[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Całkiem niesłusznie. Kontakty z bratem mogły okazać się znacznie bardziej przykre niż z przyjacielem.
Usiadł na krześle wskazanym mu przez Megan.
- ZamierzaliÅ›my sami naprawić zlew, tylko nie mieliÅ›my samo¬uczka - wyjaÅ›niÅ‚a AlIison, stawiajÄ…c na stole
półmisek dymiących kotletów wieprzowych.
Brad pamiętał, że Allison zaproponowała mu część zapłaty w posiłkach, nie wypadało mu więc powiedzieć,
że niedawno jadł pizzę. Gdyby odmówił zjedzenia kolacji, Allison mogłaby się poczuć jeszcze bardziej
zobowiÄ…zana. ZresztÄ… zapach byÅ‚ wy¬jÄ…tkowo apetyczny.
Megan usiadła obok niego.
- Lubisz kotlety wieprzowe?
- Uwielbiam.
- A wezmiesz mnie za to za kulisy po swoim występie?
- Megan! - wykrzyknęła AlIison. - Jak możesz być taka natrętna!
Megan, bynajmniej nie skruszona, wzruszyła ramionami.
- Tata mówi, że trzeba się starać o to, czego się chce. Czy nie robisz właśnie tego w pracy?
- Są jakieś granice - syknęła przez zaciśnięte zęby.
Brad uśmiechnął się, słysząc tę wymianę zdań, przypomniała mu ona jednak o koniecznej ostrożności.
Przecież AlIison stara się wydobyć od niego informacje do reportażu. Zaczął przeżuwać kawałek
wieprzowiny. Kotlet bardzo mu smakował. Ciekawe, co usłyszałby od Steve'a Raneya, gdyby powiedział
kumplowi, że sprzedał się za kawałek mięsa.
- Jak długo jest pan bez pracy, Bill? - spytał Rick.
- No, kilka miesięcy. Już długo. Nie ma zapotrzebowania na wiertaczy. Nigdy nie było.
- Ale Allison mówi, że pan jest też hydraulikiem. A ten fach jest zawsze potrzebny.
_ Eh, Rick, wcale nie jesteś lepszy od Megan - jęknęła AIlison. - Jedno i drugie nie wychowane.
Brada bardzo to rozbawiło, jako że AIlison zadawała mu poprzedniego dnia dużo bardziej osobiste pytania.
Wkrótce na talerzu została mu tylko kość. Wprawdzie musiał popuścić pasa o jedno oczko, ale był
zadowolony, że nie odrzucił zaproszenia na kolację. Zastanawiał się nawet, czy nie wziąć całej zapłaty w
posiłkach. N a szczęście jednak przypomniał sobie, że to niemożliwe, bo nie zamierza już tu wrócić.
_ Pyszne było - powiedział, odsuwając krzesło od stołu. - Bierzemy się do naprawiania zlewu czy najpierw
zmywanie?
_ Najpierw zlew - zdecydowała Allison. - Z każdą minutą bardziej cieknie.
_ Tego się obawiałem - mruknął Brad i nagle poczuł zadowolenie z tego, że jednak przyszedł. Ta kobieta
naprawdę bardzo potrzebowała jego pomocy.
_ Przyniosę części i narzędzia z samochodu AIlison - zaofiarował się Rick, ruszając do drzwi.
_ Sympatyczny facet - zauważył Brad, z zaskoczeniem odnotowując u siebie zazdrość o Ricka. - Wprawdzie
nie jest twoim bratem, ale mógłby nim być.
_ O, z Rickiem można kraść konie. Nie wiem, co bym bez niego zrobiła, tyle razy mi pomógł.
_ Ale _ wtrąciła z naciskiem Megan, stając obok Billa - wujek Rick nie potrafi naprawić naszego zlewu. To
fajnie, że ty potrafisz. Co jeszcze robisz?
Brad skupił wzrok na dziewczynce. Bał się spojrzeć na jej matkę"
Wiedział, że w oczekiwaniu na odpowiedz przeszywa go spojrzeniem przenikliwym jak promienie
Roentgena.
_ Wszystko, co właśnie trzeba zrobić, dzieciaku. - To przynajmniej była prawda.
_ Nie wiedziałam, że muzycy rockowi potrafią różne rzeczy. Myślisz, że Sting uszczelnia cieknące krany?
_ Hm ... - Spojrzał bezradnie na Allison, ale ona tylko patrzyła rozbawiona na jego zakłopotanie i czekała, jak
uda mu się wybrnąć z trudnej sytuacji.
Otworzyły się frontowe drzwi.
- To już chyba wszystko. - Rick wszedł z pękiem plastykowych toreb.
Brad, zadowolony z zamieszania, szybko podszedł, by wziąć od Ricka bagaże.
Dopiero po kilku godzinach wypełzł spod zlewu, wyczerpany walką z tandetną instalacją, ale zachwycony, że
udało mu się wszystko' naprawić. Jeszcze bardziej zachwycił go wdzięczny uśmiech Allison.
Stała o centymetry od niego w ciasnej kuchence, mając na sobie kremowe jedwabne spodnie i bluzeczkę w
podobnym kolorze. Przez cały czas gdy pracował, pomagała: podawała mu narzędzia, oświetlała
uszkodzone miejsca latarką, a jednak nie została na jej ubraniu nawet plamka tłustego brudu.
Wyciągnęła rękę, jakby chciała mu pomóc przy wstawaniu. Miała piękną dłoń, smukłą, z długimi palcami i
lakierowanymi paznokciami. Machinalnie po nią sięgnął.
Nagle jednak zorientował się, że ma brudne i zatłuszczone ręce.
Wstał i odsunął się o krok od Allison.
Chyba ją tym zmieszał, bo również się cofnęła, jakby pomyślała, że omal nie dotknęła zwykłego włóczęgi.
- Aazienka jest na górze - powiedziała cicho, zaraz jednak odchrząknęła i podniosła głos. - Pewnie chce się
pan umyć.
Skinął głową.
- Pamiętam, dziękuję.
- ZaparzÄ™ kawÄ™.
- Dobrze. - Kawa. Co za wspaniały pomysł. Miał wielką ochotę posiedzieć jeszcze trochę w domu Allison
Prescott i poprzyglądać się jej jaśniejącym wdzięcznością oczom. I kształtom jej ciała rysującym się tu i
ówdzie pod jedwabiem.
PrzeszedÅ‚ obok Ricka i Megan, którzy nadal tkwili przed monito¬rem, pochÅ‚oniÄ™ci jakÄ…Å› haÅ‚aÅ›liwÄ… grÄ….
- Dziękujemy za pomoc - mruknął Rick.
- Niech pan jeszcze nie wychodzi. Zaraz wujka ogram _ dodała Megan, nie odrywając oczu od ekranu.
Fascynacja dziewczynki jego osobą bardzo mu się, prawdę mówiąc, podobała.
W drodze do łazienki zobaczył przez uchylone drzwi pokoju torebkę i płócienną torbę Allison, rzucone na [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl