[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Proszę cię, żebyś w ich obecności zachowywał się jak prawdziwy mąż. Nie
musisz oczywiście przesadzać. Po prostu nie traktuj mnie obojętnie.
Nagle poraziła ją myśl tak straszna, że zrobiło jej się niedobrze.
Pochyliła się, jakby miała ochotę wymiotować.
Co ci jest? spytał z niepokojem Devon. Wyglądasz, jakbyś była
chora.
60
R
L
T
Czy jest jakaś inna kobieta? spytała z wysiłkiem. Nie mogłabym
być twoją żoną, wiedząc, że masz kochankę.
Zaklął soczyście, przyklęknął przed fotelem, na którym siedziała, i
potrząsnął ją mocno za ramiona.
Przestań się niepotrzebnie dręczyć! Nie ma żadnej innej kobiety i
nie będzie. Ja poważnie traktuję przysięgę małżeńską. Nie mam kochanki.
Nie mam ochoty sypiać z innymi kobietami. Pragnę tylko ciebie.
Westchnęła z ulgą.
Od początku chciałem ci powiedzieć całą prawdę, ale twój ojciec się
nie zgadzał. Moja wina, bo powinienem był powiedzieć ci mimo wszystko.
Ale to i tak niczego nie zmienia. Ja chcę być twoim mężem.
Ze zmęczeniem zamknęła powieki i zaczęła masować skronie. Na taras
padało coraz więcej promieni słonecznych, które wbijały się w jej oczy
niczym sztylety.
Znów masz migrenę? spytał z troską. Przywiozłaś lekarstwo?
Otworzyła oczy, próbując skupić wzrok.
Chcę wracać do domu.
Bądz rozsądna. Teraz powinnaś połknąć lekarstwo i trochę się
przespać. Kiedy odpoczniesz i coś zjesz, poczujesz się lepiej.
Mam tu zostać i udawać? Przecież to bez sensu. Specjalnie
przywiozłeś mnie na tę wyspę, żeby sprawdzić, jak idzie budowa waszego
nowego hotelu. Oboje wiemy, że nasz pobyt tutaj byłby farsą. Albo
patrzylibyśmy na siebie ze skrępowaniem, albo ty spędzałbyś cały czas na
budowie.
Z irytacją zacisnął zęby i przez chwilę patrzył na ocean.
Prosisz, żebym udawał przed twoją rodziną rzekł w końcu ze
złością. To dlaczego sama nie chcesz udawać teraz?
61
R
L
T
Bo czuję się fatalnie i potrzebuję czasu, żeby do siebie dojść.
Możemy wszystkim powiedzieć, że się rozchorowałam. Albo wymyśl jakieś
pilne sprawy biznesowe. W mojej rodzinie nikogo nie zdziwi, że interes jest
ważniejszy od podróży poślubnej. A głowa mnie tak boli, że nawet nie
musielibyśmy kłamać.
Złość w jego spojrzeniu rozpłynęła się.
Przyniosę ci lekarstwo. Prześpij się trochę, a potem... Westchnął.
Jeśli nadal będziesz chciała wracać do Nowego Jorku, załatwię samolot.
Kiedy się obudziła, niemal już zmierzchało. Rzadko brała lek na
migreny, bo czuła się po nim lekko otumaniona, ale teraz przespała kilka
godzin. Ból wcale nie ustąpił, a gdy usiadła, poczuła atak mdłości.
Przyłożyła dłoń do czoła i oddychała przez nos, by opanować słabość.
Po kilku chwilach podniosła się i na drżących nogach podeszła do stojaka na
bagaże, na którym stała nierozpakowana walizka.
Zdarła z siebie jedwabną koszulkę i wrzuciła do kosza na śmieci.
Najchętniej zapomniałaby o niej na całe życie. Grzebiąc w walizce wśród
seksownej bielizny, którą kupiła przed wyjazdem, kolorowych kostiumów
kąpielowych i eleganckich sukienek, wyjęła wytarte dżinsy oraz T shirt.
Przez chwilę zastanawiała się nad butami, ale uznała, że dobrze jej teraz
zrobi spacer boso po plaży.
Wieczór był ciepły, od oceanu wiał lekki kojący wiatr. Atramentowe
niebo rozświetlały miliony gwiazd migoczących niczym świetliki.
Wschodzący księżyc rzucał na wodę srebrną poświatę.
Ashley patrzyła na ten cudowny widok, pozwalając by drobne fale
pieściły jej stopy i kostki. Nastrój tego wieczoru sprzyjał marzeniom i
wypowiadaniu najskrytszych życzeń, ale ona myślała jedynie o tym, że
żadne życzenia nie naprawią tego, co się stało.
62
R
L
T
Wszystko przez jej marzenia i głupi idealizm. Czekała, by ofiarować
swoje dziewictwo jakiemuś ideałowi. Zawsze uważała się za kogoś lepszego
od przyjaciółek, które z dziewictwem rozstały się dużo wcześniej Ale one
przynajmniej nie ulegały żadnym złudzeniom. Nie myliły seksu z miłością.
Miały wiele doświadczeń i wiedziały, co wybierają.
Wyjęła z kieszeni telefon. Rozmowa z przyjaciółką dobrze by jej
zrobiła, ale zaczęła się zastanawiać, czy nie lepiej wysłać esemesa. Czuła się
wystarczająco upokorzona. Będzie w stanie powiedzieć komukolwiek
prawdę? A może powinna wrócić do domu i żyć w kłamstwie z nadzieją, że
Devon dotrzyma obietnicy i będzie udawał dobrego męża?
Czy on ją kiedyś pokocha?
Opuściła rękę i schowała telefon do kieszeni. Co można powiedzieć w
jednym krótkim esemesie? Małżeństwo nieudane. Podróż poślubna
nieudana. Właściwie nie musiałaby nic więcej dodawać.
Zamknęła oczy, żałując, że nie może cofnąć czasu. Chociaż na minutę.
Zadałaby wtedy więcej pytań. Zwróciła uwagę na fakt, że Devon nigdy nie
wyznał jej miłości, mimo że ona powtarzała mu to codziennie.
Uznała, że Devon to typowy facet. %7łe jest skryty i nie umie wyrażać
uczuć. I to ją w nim pociągało. Uważała te cechy za bardzo seksowne. Była
przekonana, że tak naprawdę on ją uwielbia i że jego czyny mówią więcej
niż słowa. Ani przez chwilę nie przemknęło jej przez głowę, że wszystko, co
robił, było manipulacją i wynikało z wyrachowania.
Zacisnęła zęby aż do bólu.
Dość tego powiedziała.
Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny szukała winy w sobie, ale to
Devon okazał się łobuzem. Ona nie zrobiła nic złego. Naiwność nie jest
przestępstwem. Ani miłość. Nie powinna przepraszać za to, że ofiarowała
63
R
L
T
miłość, zaufanie i wierność mężczyznie, który na to nie zasługiwał. To on
zle postąpił, nie ona.
Od tej chwili miała jedynie kontrolę nad tym, co zrobi z tą prawdą.
Teraz nie było już ważne, czego chce
Devon. Jeśli on mógł być takim chciwym egoistą, to ona będzie się
teraz kierować wyłącznie swoimi pragnieniami.
Roześmiała się z goryczą, uświadomiwszy sobie, co jest jej
pragnieniem: by ten chciwy egoista umiał ją pokochać.
Nie, nie może powiedzieć o wszystkim Sylvii, Carly czy Tabicie. A już
na pewno nie Peppie, która natychmiast zaciągnęłaby ją do prawnika, a
potem uprzykrzyła życie Devonowi. I na pewno usłyszałaby od
przyjaciółek, że jest idiotką, chcąc ratować to małżeństwo.
No cóż, może jest idiotką, ale nie chciała, by inni jej to mówili. A jeśli
się nie uda, to będzie mogła zrzucić wszystko na karb niezgodności
charakterów, zamiast przyznawać, że jej małżeństwo rozpadło się, zanim tak
naprawdę się zaczęło.
Chciała przynajmniej zachować twarz. Czy można ją za to winić?
Miała poczucie, że odzyskuje minimalną kontrolę; nad sytuacją, która
całkowicie się spod kontroli wymknęła. Odwróciła się, by wrócić do [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
Proszę cię, żebyś w ich obecności zachowywał się jak prawdziwy mąż. Nie
musisz oczywiście przesadzać. Po prostu nie traktuj mnie obojętnie.
Nagle poraziła ją myśl tak straszna, że zrobiło jej się niedobrze.
Pochyliła się, jakby miała ochotę wymiotować.
Co ci jest? spytał z niepokojem Devon. Wyglądasz, jakbyś była
chora.
60
R
L
T
Czy jest jakaś inna kobieta? spytała z wysiłkiem. Nie mogłabym
być twoją żoną, wiedząc, że masz kochankę.
Zaklął soczyście, przyklęknął przed fotelem, na którym siedziała, i
potrząsnął ją mocno za ramiona.
Przestań się niepotrzebnie dręczyć! Nie ma żadnej innej kobiety i
nie będzie. Ja poważnie traktuję przysięgę małżeńską. Nie mam kochanki.
Nie mam ochoty sypiać z innymi kobietami. Pragnę tylko ciebie.
Westchnęła z ulgą.
Od początku chciałem ci powiedzieć całą prawdę, ale twój ojciec się
nie zgadzał. Moja wina, bo powinienem był powiedzieć ci mimo wszystko.
Ale to i tak niczego nie zmienia. Ja chcę być twoim mężem.
Ze zmęczeniem zamknęła powieki i zaczęła masować skronie. Na taras
padało coraz więcej promieni słonecznych, które wbijały się w jej oczy
niczym sztylety.
Znów masz migrenę? spytał z troską. Przywiozłaś lekarstwo?
Otworzyła oczy, próbując skupić wzrok.
Chcę wracać do domu.
Bądz rozsądna. Teraz powinnaś połknąć lekarstwo i trochę się
przespać. Kiedy odpoczniesz i coś zjesz, poczujesz się lepiej.
Mam tu zostać i udawać? Przecież to bez sensu. Specjalnie
przywiozłeś mnie na tę wyspę, żeby sprawdzić, jak idzie budowa waszego
nowego hotelu. Oboje wiemy, że nasz pobyt tutaj byłby farsą. Albo
patrzylibyśmy na siebie ze skrępowaniem, albo ty spędzałbyś cały czas na
budowie.
Z irytacją zacisnął zęby i przez chwilę patrzył na ocean.
Prosisz, żebym udawał przed twoją rodziną rzekł w końcu ze
złością. To dlaczego sama nie chcesz udawać teraz?
61
R
L
T
Bo czuję się fatalnie i potrzebuję czasu, żeby do siebie dojść.
Możemy wszystkim powiedzieć, że się rozchorowałam. Albo wymyśl jakieś
pilne sprawy biznesowe. W mojej rodzinie nikogo nie zdziwi, że interes jest
ważniejszy od podróży poślubnej. A głowa mnie tak boli, że nawet nie
musielibyśmy kłamać.
Złość w jego spojrzeniu rozpłynęła się.
Przyniosę ci lekarstwo. Prześpij się trochę, a potem... Westchnął.
Jeśli nadal będziesz chciała wracać do Nowego Jorku, załatwię samolot.
Kiedy się obudziła, niemal już zmierzchało. Rzadko brała lek na
migreny, bo czuła się po nim lekko otumaniona, ale teraz przespała kilka
godzin. Ból wcale nie ustąpił, a gdy usiadła, poczuła atak mdłości.
Przyłożyła dłoń do czoła i oddychała przez nos, by opanować słabość.
Po kilku chwilach podniosła się i na drżących nogach podeszła do stojaka na
bagaże, na którym stała nierozpakowana walizka.
Zdarła z siebie jedwabną koszulkę i wrzuciła do kosza na śmieci.
Najchętniej zapomniałaby o niej na całe życie. Grzebiąc w walizce wśród
seksownej bielizny, którą kupiła przed wyjazdem, kolorowych kostiumów
kąpielowych i eleganckich sukienek, wyjęła wytarte dżinsy oraz T shirt.
Przez chwilę zastanawiała się nad butami, ale uznała, że dobrze jej teraz
zrobi spacer boso po plaży.
Wieczór był ciepły, od oceanu wiał lekki kojący wiatr. Atramentowe
niebo rozświetlały miliony gwiazd migoczących niczym świetliki.
Wschodzący księżyc rzucał na wodę srebrną poświatę.
Ashley patrzyła na ten cudowny widok, pozwalając by drobne fale
pieściły jej stopy i kostki. Nastrój tego wieczoru sprzyjał marzeniom i
wypowiadaniu najskrytszych życzeń, ale ona myślała jedynie o tym, że
żadne życzenia nie naprawią tego, co się stało.
62
R
L
T
Wszystko przez jej marzenia i głupi idealizm. Czekała, by ofiarować
swoje dziewictwo jakiemuś ideałowi. Zawsze uważała się za kogoś lepszego
od przyjaciółek, które z dziewictwem rozstały się dużo wcześniej Ale one
przynajmniej nie ulegały żadnym złudzeniom. Nie myliły seksu z miłością.
Miały wiele doświadczeń i wiedziały, co wybierają.
Wyjęła z kieszeni telefon. Rozmowa z przyjaciółką dobrze by jej
zrobiła, ale zaczęła się zastanawiać, czy nie lepiej wysłać esemesa. Czuła się
wystarczająco upokorzona. Będzie w stanie powiedzieć komukolwiek
prawdę? A może powinna wrócić do domu i żyć w kłamstwie z nadzieją, że
Devon dotrzyma obietnicy i będzie udawał dobrego męża?
Czy on ją kiedyś pokocha?
Opuściła rękę i schowała telefon do kieszeni. Co można powiedzieć w
jednym krótkim esemesie? Małżeństwo nieudane. Podróż poślubna
nieudana. Właściwie nie musiałaby nic więcej dodawać.
Zamknęła oczy, żałując, że nie może cofnąć czasu. Chociaż na minutę.
Zadałaby wtedy więcej pytań. Zwróciła uwagę na fakt, że Devon nigdy nie
wyznał jej miłości, mimo że ona powtarzała mu to codziennie.
Uznała, że Devon to typowy facet. %7łe jest skryty i nie umie wyrażać
uczuć. I to ją w nim pociągało. Uważała te cechy za bardzo seksowne. Była
przekonana, że tak naprawdę on ją uwielbia i że jego czyny mówią więcej
niż słowa. Ani przez chwilę nie przemknęło jej przez głowę, że wszystko, co
robił, było manipulacją i wynikało z wyrachowania.
Zacisnęła zęby aż do bólu.
Dość tego powiedziała.
Przez ostatnie dwadzieścia cztery godziny szukała winy w sobie, ale to
Devon okazał się łobuzem. Ona nie zrobiła nic złego. Naiwność nie jest
przestępstwem. Ani miłość. Nie powinna przepraszać za to, że ofiarowała
63
R
L
T
miłość, zaufanie i wierność mężczyznie, który na to nie zasługiwał. To on
zle postąpił, nie ona.
Od tej chwili miała jedynie kontrolę nad tym, co zrobi z tą prawdą.
Teraz nie było już ważne, czego chce
Devon. Jeśli on mógł być takim chciwym egoistą, to ona będzie się
teraz kierować wyłącznie swoimi pragnieniami.
Roześmiała się z goryczą, uświadomiwszy sobie, co jest jej
pragnieniem: by ten chciwy egoista umiał ją pokochać.
Nie, nie może powiedzieć o wszystkim Sylvii, Carly czy Tabicie. A już
na pewno nie Peppie, która natychmiast zaciągnęłaby ją do prawnika, a
potem uprzykrzyła życie Devonowi. I na pewno usłyszałaby od
przyjaciółek, że jest idiotką, chcąc ratować to małżeństwo.
No cóż, może jest idiotką, ale nie chciała, by inni jej to mówili. A jeśli
się nie uda, to będzie mogła zrzucić wszystko na karb niezgodności
charakterów, zamiast przyznawać, że jej małżeństwo rozpadło się, zanim tak
naprawdę się zaczęło.
Chciała przynajmniej zachować twarz. Czy można ją za to winić?
Miała poczucie, że odzyskuje minimalną kontrolę; nad sytuacją, która
całkowicie się spod kontroli wymknęła. Odwróciła się, by wrócić do [ Pobierz całość w formacie PDF ]