[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Cory emu i piekłu, przez jakie musi przechodzić.
Och, czemu nie potrafię się zakochać w jednym z tych prostych, nieskomplikowanych
mę\czyzn, którzy kochają się we mnie, pomyślała zrozpaczona.
* * *
Koło północy rozpętała się burza. Zwiatłu błyskawic, mocniejszemu od blasku dnia,
towarzyszyły potę\ne grzmoty piorunów. Harriet zeszła na podest, by sprawdzić, co z dziećmi. Z
pokoju Jonaha dobiegał płacz. Weszła, zapalając światło.
 To tylko burza, kochanie  powiedziała, obejmując go mocno ramionami. Tak dokładnie
taił swoje uczucia, \e dopiero po kilku minutach odkryła rzeczywistą przyczynę jego płaczu:
rozpacz z powodu rozwodu rodziców.
 Wiem, \e to okropne  powiedziała Harriet.  Oczywiście, \e masz prawo płakać,
wszyscy płaczą w takich sytuacjach, a ty i tak byłeś bardzo dzielny.
Jonah pociągnął nosem.  Naprawdę tak myślisz?
 Tak. Jesteś jak twój ojciec. On te\ jest bardzo dzielny.
 To dlaczego moja mama chce wyjść za tego okropnego człowieka? Co złego zrobił mój
tato, \e mama go ju\ nie lubi?
 Nie zrobił nic złego. Czasem ludzie po prostu przestają, się kochać, tak jak to się zdarza z
kolegami: najpierw się z nimi przyjaznimy, potem przyjazń się ochładza i pod koniec semestru
zastanawiamy się, co się w nich widziało.
Jonah nie wyglądał na całkiem przekonanego.  Z tym jest tak samo?
 W pewien sposób. To samo przydarzyło mi się z ojcem Williama: bardzo go kochałam, a
mimo to on przestał mnie kochać. Ale nie dlatego, \e coś zle zrobiłam.
 TY nas nie zostawisz, prawda?  spytał Jonah.
Harriet potrząsnęła głową.
 A mo\e powinnaś wyjść za tatę, tak jak proponowała Chattie  dodał z nadzieją.
 Twój tato tego nie chce i prawdopodobnie powtórzyłaby się ta sama historia. Powinno
\enić się tylko z tymi, których się kocha.
Na łó\ko padł cień. Harriet podniosła wzrok i z za\enowaniem zobaczyła stojącego Cory ego.
 Cześć  zawołał Jonah.
 Pójdę zrobić ci trochę gorącej czekolady, to ci pomo\e zasnąć  powiedziała Harriet,
wybiegając z pokoju. Kiedy wróciła, Jonah ju\ zasypiał.
 Nie odchodz  wymruczał sennie.  Zostańcie oboje. Harriet te\ nie jest bardzo
szczęśliwa, tato. Myślę, \e powinieneś się o nią troszczyć.
Harriet nagle poczuła łzy spływające jej po policzkach. Usiadła na łó\ku odwracając twarz
tak, by Jonah jej nie widział. W pewnej chwili poczuła, jak ciepła i sucha dłoń Cory ego
przykrywa jej rękę.
Nie poruszyła się, siedziała bez tchu, czując jego bliskość. I wypełniło ją nagle natrętne
pragnienie, by być jeszcze bli\ej. Oniemiała, ogarnięta po\ądaniem odwróciła wzrok, bojąc się,
by Cory nie wyczytał tego z jej oczu.
 Zasnął  powiedział Cory.
Harriet wstała niezgrabnie i bez słowa wyszła z pokoju. Cory dogonił ją koło swojej sypialni,
poło\ył rękę na jej ramieniu, odwrócił ku sobie. Zwiatło z sypialni padało na jego twarz. Harriet
zauwa\yła jak bardzo się postarzał i \e wygląda na ogromnie zmęczonego.
Och, biedny, biedny Cory, pomyślała.
 Jakie to cholernie trudne dla ciebie  powiedziała zdławionym głosem.
 I dla ciebie te\:  powiedział łagodnie i wydało się to naturalne, \e wziął ją w ramiona. 
Nie płacz, maleńka Harriet.
Nie stawiała oporu.
 Nie płacz  mówił dalej.  To szaleństwo ciągnąć to tak nadal, skoro oboje się nawzajem
potrzebujemy. Chodz, malutka, zobaczysz, będzie ci dobrze.
Po nagłym, oślepiającym bólu Harriet poznała, jak bardzo go kocha.
Ale nie wolno mi znowu wpaść w to samo, pomyślała z przera\eniem. Nie mogę znowu
zakochać się w mę\czyznie, który mnie nie kocha, który, tym razem, jest do szaleństwa
zakochany w kimś innym.
Przez moment dr\ała w jego ramionach, wreszcie się odsunęła.
 To nie ma sensu  powiedziała.  Nie mo\esz wziąć mnie jak aspirynę, by na parę
godzin złagodzić ból. Potem wróci jeszcze silniejszy.
 Nie zawsze. Czasem budzisz się i przekonujesz, \e ból całkowicie przeszedł.
Ale ona uciekła do swojego pokoju i tam płakała do rana, poniewa\ zrozumiała, \e zawiodła
Cory ego, kiedy najbardziej jej potrzebował, a znała go na tyle, by wiedzieć, \e nigdy ju\ nie
wyjdzie ze swojej skorupy.
ROZDZIAA 20
Atmosfera w domu była tak napięta, \e niemal z ulgą przyjęli następnego dnia telegram z
MGM, wzywający Cory ego natychmiast do Stanów. Tadpole na widok wynoszonych walizek
posmutniał i siadł na jednej z nich, wyglądając jak kupka nieszczęścia. Harriet doskonale
rozumiała jego uczucia. Wiadomo było, \e Cory wróci za dwa tygodnie, poniewa\ chciał zdą\yć
przygotować jeszcze Phyton do wyścigu.
* * *
Po jego wyjezdzie Harriet strasznie tęskniła. Przyzwyczaiła się do jego obecności; do niego
zwracała się po pomoc i radę, a teraz czuła się kompletnie zagubiona. Ciągle wyrzucała sobie, \e
go odtrąciła.
Chattie szybko się pocieszyła po wyjezdzie Noel. Cory w końcu ustąpił i kupił jej rower; całą
swoją energię skupiła na nauce jazdy. Jonah zaś był załamany: nie chciał jeść, uskar\ał się na
bóle głowy.
Dzień po jego wyjezdzie był dniem wolnym pani Bottomley.
 Muszę umieścić coś w  Craven Herald  oświadczyła wkraczając do kuchni w swoim
sinym zawoju na głowie i futrze z pi\mowców. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl