[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wiedziała, jak Miller zareaguje na towarzystwo dwóch nowych osób, ale on po prostu usiadł
sobie i jadł lunch w milczeniu. Dzisiaj Aimee, Ria, Pearl i Jenna czekały na Megan i Millera.
Megan widziała, \e coś się kroi, bo wszystkie siedziały tam tak cicho, z zało\onymi rękoma i
próbowały się nie uśmiechać.
- Okay... co jest? - spytała Megan.
Miller uśmiechnął się od ucha do ucha i dopiero teraz Megan zauwa\yła, ze tace z jedzeniem
kole\anek zostały uporządkewane dokładnie tak, jak lubił Miller. Wszystko stało według
wielkości, od lewej do prawej.
Megan postawiła własną tacę na stole i szeroko się uśmiechnęła.
-Cześć, Miller - zawołała Aimee wesoło, kiedy siadał obok niej, naprzeciwko Megan.
-Cześć, Aimee - powiedział Miller. Rumieniąc się, zaczął ustawiać rzeczy na swojej tacy.
-Wolne? - Finn właśnie siadał na krześle obok Millera. Miał na sobie jasnoniebieski T-shirt,
który nadawał jego oczom niesamowity, cudowny kolor.
-Część  powiedziała Megan
-Cześć.
Uśmiech chłopaka przypomniał Megan o pewnym wieczorze, kiedy oboje odprowadzali jej
rower do gara\u. Nie wiedziała, dlaczego pomyślała akurat o tamtym momencie, ale jakoś
drgnęło jej serce. Interesujące.
-Moje panie. - Finn kiwnął głową wszystkim kole\ankom przy stole.
- Mój panie - odparła \artobliwie Ria.
-Co jest, Miller? - spytał Finn.
- To tak nie stoi. - Miller wbijał wzrok w tacę Finna.
- Och, przepraszam.- Finn szybko przestawił jedzenie.
-Jezu, Finn, my ju\ wszystkie opanowałyśmy tę technikę. -Co z tobą? - za\artowała Megan.
-Ojej, nie wiem, co się ze mną dzieje - odparł Finn lekkim tonem. - Lepiej? - spytał Millera.
- Taa. To jest Aimee. - Miller wskazał kciukiem na Aimee. - Moja nowa przyjaciółka.
Dziewczyna a\ otworzyła usta ze zdziwienia.
- Cześć - powiedziała do Finna, chocia\ ju\ się dobrze znali.
- Cześć - odparł Finn. - Nie wiedziałem, \e masz nową przyjaciółkę, Miller. To świetnie.
-Megan te\ jest moją nową przyjaciółką - dodał Miller.
Finn spojrzał na Megan. A\ promieniał.
-Taa, wiem. To widać.
Megan nagle bardzo się zainteresowała własną sałatką. Czuła na sobie wzrok wszystkich osób
przy stole i nie podniosła głowy, dopóki towarzystwo znów nic zaczęło jeść. Ria pochwyciła
wzrok Megan i posłała jej spojrzenie pełne uznania.
-Co? - szepnęła Megan bezgłośnie, marszcząc brwi.
Ria wymownie spojrzała w kierunku Finna, dając do zrozumienia, \e on pojawił się tu dla
Megen. Przyszedł, bo Megan mu się podoba.
Megan przewróciła oczami, pokręciła głową i znów opuściła wzrok na racę, \eby Ria ju\ dała
sobie spokój. Wstrzymując oddech, zerknęła na Finna, a on szybko odwrócił oczy.
Obserwował ją przed chwilą.
Serce Megan zaczęło galopować. Wzięła du\y łyk napoju. Nie, ona się wcale Finnowi nie
podoba. On lubi takie dziewczyny, jak Kayla Bird. Mo\e nie bardzo im wyszło, ale Kayla
wyrazni była w jego typie, a przecie\ Megan w niczym nie przypominała wiotkiej baletnicy.
Nie, Ria się pomyliła. Na pewno.
Tego popołudnia, po prysznicu. Megan uznała, \e pójdzie do szopy i posiedzi sobie z Finnem.
Mo\e wtedy wyleczy się z obsesji, która jej doskwierała przez cały dzień. Od chwili, kiedy
Ria zasugerowała, \e Megan podoba się Finnowi - poparła tę sugestię konkretnymi
przykładami w czasie treningu Megan ani na chwilę nie mogła przestać myśleć o Finnie. Czy
ona mu się podobała? A jeśli on jej się spodoba? Co wtedy?
Sama doprowadziła się na skraj szaleństwa i to tylko dlatego, \e Ria zasiała jej w głowie
ziarenko wątpliwości. Wczoraj wcale nie myślała o Finnie. No có\, prawie wcale. Musiała z
nim posiedzieć i przypomnieć sobie, na czym naprawdę opiera się ich znajomość. Są
przyjaciółmi. Finn wcale nie traktował jej, jakby była kimś więcej.
Megan zdecydowała zdusić w zarodku tą obsesję, zanim natarczywe myśli wymkną się spod
kontroli. Zaploda wilgotne włosy w warkocz i wyszła z domu. Natychmiast opuściła ją cała
determinacja. Na środku podwórka, głęboko pogrą\one w rozmowie, stały akurat te dwie
osoby, których Megan nie miała najmniejszej ochoty właśnie teraz oglądać - Evan i Hailey.
Megan nie wierzyła własnym oczom. Jak to mo\liwe, \e tych dwoje ze sobą rozmawia?
Dlaczego Evan wybaczył Hailey zdradę, a nie wybaczył Megan rzeczy, których nawet nie
zrobiła?
Oboje podnieśli wzrok i przywitali ją zimnymi, niechętnymi spojrzeniami.
- Idę do środka - oznajmiła Hailey Evanowi. Przeszła obok Megan, ale ani razu nie podniosła
na nią oczu. Evan ruszył śladem swojej tak zwanej ukochanej, po drodze piorunując Megan
wzrokiem pełnym pogardy.
Dość, Megan nie zamierzała dłu\ej tego znosić.
-Nie mo\esz mi spojrzeć w oczy, co, Hailey? - odezwała się, obracając na pięcie. - Nic
dziwnego, po tych wszystkich twoich kłamstwach.
Hailey przystanęła przy drzwiach, ale Evan obrócił się w stronę Megan. Oczy mu płonęły.
-Mozę dasz jej wreszcie święty spokój?- warknął.
-Jesteś jeszcze gorszy ni\ ona, wiesz? - krzyknęła Megan.- Hailey przynajmniej miała powód,
\eby tak się zachować. Nigdy ani razu cię nie okłamałam, ale ty, ot tak, zdecydowałeś się
mi nie wierzyć. Jesteś tak totalnie ogłupiony.
-Och, przestań! - zawołała Hailey.
-To twój największy argument?  Och, przesuń"? - zaszydziła Megan. - Naprawdę zamierzasz
udawać, \e nie wiesz, co zaszło? Chcesz kłamać mi prosto w twarz? Jesteś niesamowita.
Hailey spojrzała na Megan z gniewem, ale w ułamku sekundy spuściła oczy.
-Zapytaj ją - poleciła Megan Evanowi. - Zapytaj, czy powiedziałam jej, \e coś między nami
zaszło. No, dalej. Chcę zobaczyć, jak wielką jest oszustką.
Evan patrzył na Megan przez długą chwilę, zaciskając szczęki.
Megan czuła się tak, jakby właśnie wstrzyknięto jej truciznę prosto w serce.
-W głowie mi się nie mieści, \e zmarnowałam, chocia\ jedną chwilę swojego czasu na
myślenie o tobie.
Mijając Hailey, Megan zawróciła do dornu i poszła do pokoju. Była tak okropnie
rozzłoszczona, \c omal nie eksplodowała ze zdenerwowania. Złapała za telefon i wykręciła
numer Trący.
Tylko z nią mogła na ten temat porozmawiać.
-Megan?-odezwała się Teracy zaskoczona.
-Wiesz co. Tracę? Ten intensywny kurs ze znajomości chłopaków naprawdę działa - mówiła
Megan, spacerując po pokoju.
Przystanęła na monet i wyjrzała przez okno: Evan siedział teraz na hamaku, z głową w
dłoniach.- I wiesz, czego się nauczyłam?
-No, czego?- zapytała Tarcy.
-śe faceci są totalnie nic niewarci.
Poczuj, \e jesteś w szczęśliwym miejscu, Megan. Znajdz sobie szczęśliwe miejsce...
Lemon, osobista konsultantka kosmetyczna Megan. oblotwarz dziewczyny kolejną warstwą
śmierdzącego, obrzydli paskudztwa, wmasowując je w skórę opuszkami pale.
Wydawało się, \e mieszanina pełna jest okruchów szkła i ry\u. Cokolwiek to było, dra\niło
nie tylko skórę, ale i wszystkie nerwy.
I jak to miało człowieka odstresować? Megan nadal była spięta po wczorajszej konfrontacji z
Evnein i Hailey, tak bardzo chciała się zrelaksować. Najlepiej aktywnie. A teraz nit dość \e
musiała le\eć bez ruchu, to jeszcze Lemon zdzierała jej skórę z twarzy.
-Odprę\ się, dziewczyno. Jesteś tu po to, \eby się wyluzować - powtarzała Lemon
nonszalanckim tonem, atakując dłońmi skronie Megan. Nastroszone włosy kosmetyczki
miały niemal cytrynowy kolor, zgodnie z przezwiskiem, a czerwony kolczyk w jej nosie
połyskiwał przy ka\dym ruchu głowy.
-A czemu myślisz, \e nie jestem odprę\ona?
-Po pierwsze, cały czas machasz stopą - odparła Lemon z szerokim uśmiechem.  i nie jesteś
w stanie zamknąć oczu na dłu\ej niz trzy sekundy.
-I co? Mo\e tak wyglądam, kiedy się relaksuję.
-Och, kochanie. Mam nadzieję, \e nie. - Lemon zmarszczyła brwi ze współczuciem. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl