[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- No, nie płacz, to było bardzo dawno temu.
A kiedy dalej płakała, wziął ją na kolana i pogłaskał po
głowie.
Rh Nie wiedziałem, że masz takie miękkie serce.
215
śpiewał po francusku.
Tearle rzucił na nią okiem znad srebrnego kielicha.
Komnata była nagrzana ogniem z kominka, łagodny blask
padał na Zared.
214
ZDOBYWCA
• nrzygl^a*a się, jak Tearle rozbiera się aż do przepaski
. j^wiowej i powoli wchodzi do wody. Obserwowała go
tak żeby tego nie widział. Wydało jej się, że urósł w ciągu
ostatnich kilku tygodni. Przypomniała sobie, że przedtem
uważała go za niepozornego, słabego człowieka. To było
z wyrzutem.
JUDEDEVERAUX
- Myślę, że ty jesteś w ogóle bez serca -
u,
rze
Pocałował żonę w czoło, po czym wstał i zaniósł ją
schodach na górę.
- Czas już pójść do łóżka.
D
Zared przytuliła się do niego. Oczywiście, dalej by} j ;
wrogiem, jednak myśląc o tym, że spędzi z nim noc, czuła
przyjemny
dreszczyk.
Ale kiedy przyszli
do
sypialni
pocałował ją tylko jeszcze raz w czoło i zostawił samą.
Nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy gniewać. Poczuła
zmieszanie. Rozebrała się i położyła do łóżka. Długo
jeszcze leżała bezsennie i myślała o mężczyźnie, któremu
była poślubiona. Pamiętała, że obiecał pozostawić jej
dziewictwo, zanim król zgodzi się na unieważnienie ich
małżeństwa. Ale jak mógł dotrzymać słowa? Jej bracia
nigdy nie uszanowaliby dziewictwa swoich żon, choćby im
nie wiem co powiedziały. Im dłużej rozmyślała, tym mniej
mogła to wszystko zrozumieć. Ten Howard nie był podobny
do żadnego z mężczyzn, których znała.
Kiedy się obudziła, siedział w jej komnacie, a na
poduszce leżała czerwona róża. Pomógł jej się ubrać
w strój do konnej jazdy, nieco krótszą suknię bez trenu.
Kiedy uniosła w górę włosy, żeby mógł zawiązać jej suknie
z tyłu, pocałował ją w szyję.
Zeszli razem ze schodów. Na dziedzińcu czekały już
konie, a służba przyniosła tace ze świeżym chlebem i serem.
Potem pojechali razem konno, a po drodze nie rozmawiali
o wojnie i broni, lecz o pięknym dniu, który się właśnie
rozpoczął. Tearle pokazywał jej ptaki, a nawet naśladował
ich głosy.
Zatrzymali się nad jeziorem i mąż poprosił ją, żeby
z nim popłynęła. Zared odpowiedziała, że nie lubi pływak
i w ogóle nie bardzo lubi wodę. Usiadła pod drzewem
216
e
czasie ich pierwszego spotkania, gdy sądziła, iż omal nie
w
umarł z powodu małej rany. Tak, wtedy uważała go za
słabeusza.
Ale teraz widziała, że ma szerokie ramiona i mocne
ogi. Miał też blizny na ciele, takie same, jakie mieli jej
n
bracia po ranach w boju. Chętnie by się dowiedziała, czy
został ranny w bitwie, czy podczas ćwiczeń albo turniejów.
Oparta o drzewo przyglądała mu się, jak płynie. Oczywiś
cie, traciła tu tylko czas. Właściwie powinnam teraz ćwiczyć
się w używaniu broni - pomyślała i musiała się uśmiechnąć.
Te ćwiczenia miały być przygotowaniem do wojny z Ho
wardami. A teraz była żoną jednego z nich i przyglądała
się, jak on pływa w jeziorze.
Pływał na plecach i Zared nie mogła się powstrzymać,
żeby nie podziwiać silnych mięśni na jego piersiach.
Oczywiście, nie był tak wysoki i silny, jak jej bracia, ale
z pewnością wyższy i silniejszy niż Colbrand.
Leniwie przyglądała się, jak podniósł rękę i pomachał
jej. Uśmiechnęła się, a on zanurkował. Siedziała spokojnie
i czekała, kiedy znowu pokaże się na powierzchni. Minęła
dłuższa chwila. Usiadła prosto. Tearle się nie pokazywał.
Odczekała jeszcze parę sekund, ale nie był go widać.
Podniosła się i poszła na brzeg.
i - Howard! - zawołała, ale nie było odpowiedzi. Zawołała
głośniej i znowu odpowiedziała jej cisza. Nadal nie było go
widać.
Bez zastanowienia wbiegła do wody. Potrafiła pływać,
nauczyli ją tego bracia. Nigdy jednak nie sprawiało jej to
217
się to udało.
ZDOBYWCA
Chwycił jej ręce i przyciągnął do siebie.
,, Bałaś się o mnie.
_ Wcale nie. Bałam się tylko, że twoja śmierć mogłaby [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
- No, nie płacz, to było bardzo dawno temu.
A kiedy dalej płakała, wziął ją na kolana i pogłaskał po
głowie.
Rh Nie wiedziałem, że masz takie miękkie serce.
215
śpiewał po francusku.
Tearle rzucił na nią okiem znad srebrnego kielicha.
Komnata była nagrzana ogniem z kominka, łagodny blask
padał na Zared.
214
ZDOBYWCA
• nrzygl^a*a się, jak Tearle rozbiera się aż do przepaski
. j^wiowej i powoli wchodzi do wody. Obserwowała go
tak żeby tego nie widział. Wydało jej się, że urósł w ciągu
ostatnich kilku tygodni. Przypomniała sobie, że przedtem
uważała go za niepozornego, słabego człowieka. To było
z wyrzutem.
JUDEDEVERAUX
- Myślę, że ty jesteś w ogóle bez serca -
u,
rze
Pocałował żonę w czoło, po czym wstał i zaniósł ją
schodach na górę.
- Czas już pójść do łóżka.
D
Zared przytuliła się do niego. Oczywiście, dalej by} j ;
wrogiem, jednak myśląc o tym, że spędzi z nim noc, czuła
przyjemny
dreszczyk.
Ale kiedy przyszli
do
sypialni
pocałował ją tylko jeszcze raz w czoło i zostawił samą.
Nie wiedziała, czy ma się cieszyć, czy gniewać. Poczuła
zmieszanie. Rozebrała się i położyła do łóżka. Długo
jeszcze leżała bezsennie i myślała o mężczyźnie, któremu
była poślubiona. Pamiętała, że obiecał pozostawić jej
dziewictwo, zanim król zgodzi się na unieważnienie ich
małżeństwa. Ale jak mógł dotrzymać słowa? Jej bracia
nigdy nie uszanowaliby dziewictwa swoich żon, choćby im
nie wiem co powiedziały. Im dłużej rozmyślała, tym mniej
mogła to wszystko zrozumieć. Ten Howard nie był podobny
do żadnego z mężczyzn, których znała.
Kiedy się obudziła, siedział w jej komnacie, a na
poduszce leżała czerwona róża. Pomógł jej się ubrać
w strój do konnej jazdy, nieco krótszą suknię bez trenu.
Kiedy uniosła w górę włosy, żeby mógł zawiązać jej suknie
z tyłu, pocałował ją w szyję.
Zeszli razem ze schodów. Na dziedzińcu czekały już
konie, a służba przyniosła tace ze świeżym chlebem i serem.
Potem pojechali razem konno, a po drodze nie rozmawiali
o wojnie i broni, lecz o pięknym dniu, który się właśnie
rozpoczął. Tearle pokazywał jej ptaki, a nawet naśladował
ich głosy.
Zatrzymali się nad jeziorem i mąż poprosił ją, żeby
z nim popłynęła. Zared odpowiedziała, że nie lubi pływak
i w ogóle nie bardzo lubi wodę. Usiadła pod drzewem
216
e
czasie ich pierwszego spotkania, gdy sądziła, iż omal nie
w
umarł z powodu małej rany. Tak, wtedy uważała go za
słabeusza.
Ale teraz widziała, że ma szerokie ramiona i mocne
ogi. Miał też blizny na ciele, takie same, jakie mieli jej
n
bracia po ranach w boju. Chętnie by się dowiedziała, czy
został ranny w bitwie, czy podczas ćwiczeń albo turniejów.
Oparta o drzewo przyglądała mu się, jak płynie. Oczywiś
cie, traciła tu tylko czas. Właściwie powinnam teraz ćwiczyć
się w używaniu broni - pomyślała i musiała się uśmiechnąć.
Te ćwiczenia miały być przygotowaniem do wojny z Ho
wardami. A teraz była żoną jednego z nich i przyglądała
się, jak on pływa w jeziorze.
Pływał na plecach i Zared nie mogła się powstrzymać,
żeby nie podziwiać silnych mięśni na jego piersiach.
Oczywiście, nie był tak wysoki i silny, jak jej bracia, ale
z pewnością wyższy i silniejszy niż Colbrand.
Leniwie przyglądała się, jak podniósł rękę i pomachał
jej. Uśmiechnęła się, a on zanurkował. Siedziała spokojnie
i czekała, kiedy znowu pokaże się na powierzchni. Minęła
dłuższa chwila. Usiadła prosto. Tearle się nie pokazywał.
Odczekała jeszcze parę sekund, ale nie był go widać.
Podniosła się i poszła na brzeg.
i - Howard! - zawołała, ale nie było odpowiedzi. Zawołała
głośniej i znowu odpowiedziała jej cisza. Nadal nie było go
widać.
Bez zastanowienia wbiegła do wody. Potrafiła pływać,
nauczyli ją tego bracia. Nigdy jednak nie sprawiało jej to
217
się to udało.
ZDOBYWCA
Chwycił jej ręce i przyciągnął do siebie.
,, Bałaś się o mnie.
_ Wcale nie. Bałam się tylko, że twoja śmierć mogłaby [ Pobierz całość w formacie PDF ]