[ Pobierz całość w formacie PDF ]

lepszej koncentracji, myśląc intensywnie o ziemi. Ja starałam się wyłączyć myślenie na
ten temat, co wcale nie było łatwe, gdyż w jednej chwili powietrze zaczęło pachnieć
świeżo skoszoną trawą i kwiatami, a ptaki ćwierkać oszalałe&
- O matko!... Stevie Rae kontaktuje z żywiołem ziemi!  wybuchnęłam.
Stevie Rae gwałtownie otworzyła oczy i przytknęła obie dłonie do ust,
zaszokowana i zachwycona.
- Stevie Rae, to niesamowite!  orzekł Damien, a po chwili wszyscy rzuciliśmy się do
niej z gratulacjami. Stevie Rae chichotała, ocierając łzy szczęścia.
Wtedy rozpoznałam wyraznie przeczucie. Tym razem było to przeczucie czegoś
dobrego.
- Damien, Erin, Shaunee, zajmijcie teraz swoje miejsca w kręgu.
Popatrzyli na mnie pytająco, ale poznali po moim tonie, że mają natychmiast
wykonać, co im poleciłam. Oficjalnie nie byłam ich przełożoną, ale moi przyjaciele
odnosili się z respektem do tego, że przygotowuję się do objęcia pewnego dnia pozycji
starszej kapłanki. Bez szemrania więc poszli zająć wyznaczone im miejsca w kręgu, które
określiłam jeszcze przed kilkoma tygodniami, kiedy tylko w piątkę tworzyliśmy krąg na
próbę, bo chciałam się przekonać, czy rzeczywiście otrzymałam od bogini dar
kontaktowania się z żywiołami, czy też był to wynik mojej bujnej wyobrazni.
Kiedy zajęli już swoje miejsca, rozejrzałam się po sali. Ewidentnie potrzebna mi
była pomoc z zewnątrz. Wtedy zobaczyłam Erika, jak wchodzi do Sali rekreacyjnej wraz
z Jackiem. Uśmiechnęłam się do nich i przywołałam do nas wymownym gestem.
- Co się stało, Z?  zapytał Erik.  Wyglądasz, jakbyś za chwilę miała pęknąć z wrażenia.
 Nachylił się do mnie i przyciszonym głosem, przeznaczonym tylko dla moich uszu,
dodał: - Zwietnie wyglądasz w tej sukni, tak jak myślałem.
- Dziękuję! Bardzo mi się podoba!  Obróciłam się wokół zalotnie, tak by suknia
zawirowała, szczęśliwa również z powodu czegoś, co za chwilę miało się wydarzyć, tego
byłam pewna.  Jack, czy mógłbyś podejść do Damiena, wziąć od niego tacą ze świecami
i przynieść je tu, na środek kręgu?
- Aha  odpowiedział ochoczo Jack i pogalopował zrobić to, o co go poprosiłam. Może
nie dosłownie pogalopował, ale ruszał się bardzo energicznie.
- Co się dzieje?  zapytał Erik.
- Zobaczysz  odpowiedziałam z tajemniczym uśmiechem, podekscytowana do granic
możliwości.
Kiedy Jack wrócił ze świecami, odłożyłam tacę na stół Nyks. Skupiłam się, by
posłyszeć co podpowiada mi instynkt, i po chwili już wiedziałam, że ogień będzie
najbardziej odpowiednim żywiołem. Sięgnęłam po czerwoną świecę i podałam ją
Erikowi.
- Okay, podaj ją Shaunee.
Erik zmarszczył czoło.
- Podaj ją Shaunee? Tylko tyle?
- Tak. Daj jej tę świecę i patrz, co się stanie.
- Co się ma stać?
- Na razie nie powiem.
Wzruszył ramionami z miną, która mówiła, że choć uważa iż wyglądam
seksownie w tej sukni, to również uważa, że mogłam postradać zmysły. Niemniej spełnił
moje życzenie: podszedł do najbardziej wysuniętej na południe części kręgu, czyli do
miejsca, skąd przyzywałam żywioł ognia. Tam się zatrzymał. Shaunee spojrzała znad
jego ramienia na mnie.
- Wez od niego świecę  zawołałam do niej ze środka kręgu, świadomie koncentrując
swoje myśli wokół atrakcyjnego wyglądu Erika, byleby nie myśleć o ogniu.
- Okay  zgodziła się Erin.
Wzięła czerwoną świecę z rąk Erika. Uważnie je się przyglądałam, ale nawet nie
było takiej potrzeby. To co nastąpiło, było tak oczywiste, że stojący najbliżej kręgu
razem z Shaunee jęknęli zdumieni. Gdy tylko dotknęła świecy, zaszumiało, jakby ogień
zassał powietrze i rozpalił się, jej długie włosy rozwiały się z cichym trzaskiem niczym
naelektryzowane, a policzki koloru czekolady nabrały różowego blasku jakby rozpalone
od wewnątrz.
- Wiedziałam, że tak będzie!  krzyknęłam, podskakując z radości i podniecenia.
Shaunee odwróciła wzrok od swojego pałającego ciała i spojrzała na mnie.
- To ja tak robię, prawda?
- Prawda!
- Współgram z ogniem!
- Tak! Odbierasz ten żywioł!  zawołałam, nie posiadając się z radości.
Otoczyło nas mnóstwo osób, zewsząd rozległy się ochy i achy, wciąż przybywali
nowi adepci, ale nie miałam jeszcze dla nich czasu. Posłuszna podszeptom swojej intuicji
kiwnęłam na Erika, żeby wrócił do kręgu. Zaraz się pojawił roześmiany od ucha do ucha.
- To chyba najfajniejsza rzecz, jaką w życiu widziałem  przyznał.
- Czekaj, to nie wszystko, jeżeli się nie mylę.  Podałam mu niebieską świecę.  Daj Erin
tę świecę.
- Twoja prośba jest dla mnie rozkazem  powiedział szarmancko, składając
staroświeckim obyczajem głęboki ukłon.
Gdyby ktoś inny tak się zachował, uznano by go za kompletnego świra.
Tymczasem Erik wyglądał jak wcielenie męskiego seksapilu, połączenie dżentelmena z
łobuziakiem. Właśnie rozmyślałam, jaki jest apetyczny, kiedy moje rozmarzenie
przewały piski Erin i Shaunee.
- Patrzcie na podłogę!  Erin wskazała kafelki, którymi wyłożona była posadzka Sali
rekreacyjnej. Tak gdzie stała, zarys kafelków falował, jakby pokryte były warstwą wody,
miało się wrażenie, ze chlupocze pod stopami, chociaż buty pozostawały suche.
Wyglądało to tak, jakby Erin stała na brzegu ducha oceanu. Rozpromieniona podniosła
na mnie oczy.
- Z! Woda jest moim żywiołem.
- Tak, zgadza się!  odpowiedziałam uradowana.
Erik już stał przy mnie. Tym razem nie musiałam do długo namawiać, by wziął
żółtą świecę.
- Teraz Damien, tak?  upewnił się.
- Tak.
Podszedł do Damiena, który dreptał na wysuniętej na wschód części kręgu, gdzie
powinien się objawić żywioł powietrza. Erik podał Damianowi żółtą świecę, ale on nie
od razu ją przyjął. Poszukał mego wzroku. Był przerażony.
- W porządku. Możesz ją wziąć  uspokoiłam go.
- Jesteś pewna, że nic się nie stanie?  Rozejrzał się nerwowo po Sali wypełnionej
tłumem adeptów, którzy patrzyli na niego wyczekująco.
Wiedziałam, o co mu chodzi. Bał się, że zawiedzie, że magia zarezerwowana dla
dziewcząt w jego przypadku nie zadziała. Wyczytałam w podręczniku socjologii
wampirów, że tak ważny dar jak współgranie z żywiołami zastrzeżony jest wyłącznie dla
płci żeńskim. Wyróżnieni przez Nyks męscy osobnicy obdarzeni byli siłą fizyczną, a ich
zdolności dotyczyły cech również fizycznych, jak szybkość, zręczność, tężyzna. Na
przykład Dragon, nasz instruktor szermierki, dysponował niezwykłym refleksem i
dokładnością. Powietrze było żywiołem, który powinien przyciągać istotę żeńską, ale
Nyks na pewno mogłaby obdarzyć Damiena zdolnością współgrania z nim. Była dziwnie
spokojna, że tak się stanie. Z daleka starałam się przekazać mu wiarę, że się uda. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl