[ Pobierz całość w formacie PDF ]
już nie zostało zrobione.
I Morgan zawahała się. Demon miał rację.
-Zobaczymy.
Jace nie wydawał się tym zmartwiony.
-Kiedy rozkroję cię rękoma i otworzę twoją klatkę
piersiową, dowiemy się, czy wtedy nabierzesz ochoty do
mówienia.
Ale demon potrząsnął głową.
-Jeśli to zrobisz i tak nic nie uzyskasz. Jak myślisz skąd
my wyszliśmy? Ten świat...
Jego czerwone oczy biegały po całym pomieszczeniu.
-To jest życie. Wychodzimy i bierzemy je i nie możesz
nas powstrzymać.
-Zamkniemy wasze cholerne drzwi, obiecał Jace i
zostaniecie w swojej klatce.
Więcej śmiechu.
-Nie, jeśli nie możecie ich znalezć.
-Będziesz mówić, Jace powiedział z całą pewnością.
Potem spojrzał na Morgan.
-Nie chcesz...tego widzieć.
71
Ale wyczytała z jego oczu i zrozumiała. Nie patrz na
mnie, gdy będę to robić. Będzie torturował. Będzie naciskał,
naciskał i naciskał...ponieważ chce ją uratować. Uratować
swoich ludzi. Ale czasami, było w tym po prostu za dużo
ciemności. Zbyt wysoka cena, którą trzeba zapłacić za
niektóre działania.
-Jest inny, lepszy sposób.
Lepszy sposób, ponieważ jej wewnętrzny instynkt powiedział
jej, że demon nie wciskał im kitu. On się nie złamie. Co
możemy zrobić, czego piekło nie zrobiło? Jace ucichł.
Morgan rzuciła szybkie spojrzenie na wampiry.
Mężczyzn. Kobiety. Ich spojrzenia były zdeterminowane, ich
ciała napięte. Zrozumieli, co miała na myśli. Byli gotowi.
Oblizała wargi i powiedziała:
-Możemy się z niego napić.
Demon zadrżał i wiedziała, że mają tego drania. Nie chce
mówić. W porządku.
-Nie potrzebujemy, żebyś mówił, powiedziała, gdy
zaczęła się do niego zbliżać. Dla nas musisz tylko krwawić.
Nadszedł czas, by spróbować wspomnień demona. Jace
zagrodził jej drogę.
-To jest gówniany plan.
Uśmiechnęła się do niego.
-To jest plan, który zadziała. Wiesz, że wyciągamy
wspomnienia wraz z ugryzieniem.
-Tak, ale, co jeszcze się stanie, gdy go ugryziesz? Czy
kiedykolwiek próbowałaś krwi demona?
Nie.
-Nigdy nie miałam tej przyjemności, powiedziała i
zobaczyła napięcie demona.
-Może być zatruta. Może cię spalić od środka. Może...
72
-Nigdy nie miałam krwi wilkołaka, dopóki nie
spróbowałam ciebie.
To go zatrzymała. Ale tylko na chwilę.
-Tak, księżniczko, ale wszyscy wiemy, że jak raz
spróbujesz wilka, nie ma odwrotu.
I teraz, kiedy nie powinna, wiedząc, że to niewłaściwy
czas i miejsce, roześmiała się. Jace zamarł. Potem zmrużył
oczy.
-Nie rób tego.
-Czego?
O czym jej wilk teraz mówił? Jego oczy otworzyły się,
mięśnie drgały wzdłuż jego szczęki.
-Nie będziesz go próbować.
Zwrócił uwagę na wampiry za nimi.
-Jeden z tych dupków może to zrobić. Oni wszyscy mogą
to zrobić. Ale nie ty.
Przygarnął ją do siebie.
-Nie chcę, żebyś miała wspomnienia z piekła.
On nadal tego nie rozumiał.
-Nie potrzebuję twojej ochrony.
Skinęła na wampiry. Stanęły w linii. Wszyscy z nich byli
gotowi.
-Ponieważ oni chronią twoje tyły?
Gniew zabarwił jego głos.
-Nie, ponieważ jestem pieprzoną, wampirzą księżniczką.
Obnażyła swoje kły.
-I jestem nakręcona moją wilczą krwią.
Czas na skopanie czyjegoś tyłka. Odsunęła Jace a i złapała
demona, odciągając go od pozostałych wilków.
-Pamiętasz mnie? Jestem tą wampirzą suką, która skręciła
ci kark.
Jego czerwone oczy rozbłysły, gdy złożyła mu obietnicę:
73
-I jestem także tą, która osuszy cię do dna.
Louis pstryknął palcami.
-Teraz wiem, kogo mi ona przypomina...
Jego wzrok poszybował do Jace a.
- Ciebie.
Jace warknął.
-Chodz spłonąć, dziwko, śmiał się demon. Myślisz, że
jesteś silna? Moja krew spali cię od środka.
-Obietnice, obietnice, szepnęła i poruszyła się tak szybko
jak Jace, w mgnieniu oka.
Chwyciła głowę demona i przekrzywiła ją.
-Krwaw dla mnie.
Zanurzyła w nim zęby. Jego krew wypełniła jej usta. Ciepła.
Nie płonąca. Ale gorzka. Taka gorzka. Piła i brała jego
wspomnienia. Ogień. Piekło. Krzyki, które nie miały końca.
- Morgan.
Ręka Jace a opadła na jej plecy. Ona nadal piła. Białe światło
na końcu piekła. Małe. Taki wąski otwór. Męski głos wzywał.
Zpiewał. Obiecując krwawe ofiary. Handlujący życiem,
ponieważ pragnął władzy.
-Przestań!
Ryk demona. Piła jeszcze więcej. Więcej. Wrota się otwarły.
Widziała drania, który odblokował te drzwi. Pieprzony dupek.
Zdrajca. Drzwi otworzyły się w jej umyśle i ogień zaczął ją
ścigać, paląc, paląc...
Morgan szarpnęła się do tyłu, krzycząc, a z jej ust
wydobył się dym. Demon roześmiał się.
-Mówiłem ci, s...suko...spłoniesz...
Czuła pęcherze w gardle. Ale...ale już się uzdrawiała. Krew
Jace a. Chuchnęła dymem w twarz demona.
-Nadszedł czas byś wrócił do domu.
Wzdrygnął się.
74
-Powiedz mi, że wiesz gdzie są drzwi, Jace warkną te
słowa zza niej.
Trzymała czerwone spojrzenie demona na sobie przez
chwilę, wystarczająco długą chwilę, aby zobaczyć, jak płonie
w nich strach, by potem spojrzeć na Jace a.
-Wiem.
Ale najpierw miała inną sprawę, którą musiała się zając.
Sprawę dotyczącą zdrady krwi.
-Dobrze.
Jace odsunął ją na bok.
-Nadszedł czas, by zabić drania.
Demon krzyknął w furii i zaczął się szarpać z wilkami, którzy
go trzymali. Morgan odeszła od nich o kilka kroków. Złapała
spojrzenie Paula i skinęła głową w kierunku drzwi. Krzyk
demona rósł. Przełknęła smak popiołu.
-Gdzie jest Devon?
Szepnęła do Paula. Zdrajca. Powinna się była tego
spodziewać. Zawsze był takim głodnym władzy dupkiem. Nie
powinien był testować ją ogniem. Chciał ją zabić. %7łeby nie
mogła się dowiedzieć, co on zrobił. On prawie zabił nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
już nie zostało zrobione.
I Morgan zawahała się. Demon miał rację.
-Zobaczymy.
Jace nie wydawał się tym zmartwiony.
-Kiedy rozkroję cię rękoma i otworzę twoją klatkę
piersiową, dowiemy się, czy wtedy nabierzesz ochoty do
mówienia.
Ale demon potrząsnął głową.
-Jeśli to zrobisz i tak nic nie uzyskasz. Jak myślisz skąd
my wyszliśmy? Ten świat...
Jego czerwone oczy biegały po całym pomieszczeniu.
-To jest życie. Wychodzimy i bierzemy je i nie możesz
nas powstrzymać.
-Zamkniemy wasze cholerne drzwi, obiecał Jace i
zostaniecie w swojej klatce.
Więcej śmiechu.
-Nie, jeśli nie możecie ich znalezć.
-Będziesz mówić, Jace powiedział z całą pewnością.
Potem spojrzał na Morgan.
-Nie chcesz...tego widzieć.
71
Ale wyczytała z jego oczu i zrozumiała. Nie patrz na
mnie, gdy będę to robić. Będzie torturował. Będzie naciskał,
naciskał i naciskał...ponieważ chce ją uratować. Uratować
swoich ludzi. Ale czasami, było w tym po prostu za dużo
ciemności. Zbyt wysoka cena, którą trzeba zapłacić za
niektóre działania.
-Jest inny, lepszy sposób.
Lepszy sposób, ponieważ jej wewnętrzny instynkt powiedział
jej, że demon nie wciskał im kitu. On się nie złamie. Co
możemy zrobić, czego piekło nie zrobiło? Jace ucichł.
Morgan rzuciła szybkie spojrzenie na wampiry.
Mężczyzn. Kobiety. Ich spojrzenia były zdeterminowane, ich
ciała napięte. Zrozumieli, co miała na myśli. Byli gotowi.
Oblizała wargi i powiedziała:
-Możemy się z niego napić.
Demon zadrżał i wiedziała, że mają tego drania. Nie chce
mówić. W porządku.
-Nie potrzebujemy, żebyś mówił, powiedziała, gdy
zaczęła się do niego zbliżać. Dla nas musisz tylko krwawić.
Nadszedł czas, by spróbować wspomnień demona. Jace
zagrodził jej drogę.
-To jest gówniany plan.
Uśmiechnęła się do niego.
-To jest plan, który zadziała. Wiesz, że wyciągamy
wspomnienia wraz z ugryzieniem.
-Tak, ale, co jeszcze się stanie, gdy go ugryziesz? Czy
kiedykolwiek próbowałaś krwi demona?
Nie.
-Nigdy nie miałam tej przyjemności, powiedziała i
zobaczyła napięcie demona.
-Może być zatruta. Może cię spalić od środka. Może...
72
-Nigdy nie miałam krwi wilkołaka, dopóki nie
spróbowałam ciebie.
To go zatrzymała. Ale tylko na chwilę.
-Tak, księżniczko, ale wszyscy wiemy, że jak raz
spróbujesz wilka, nie ma odwrotu.
I teraz, kiedy nie powinna, wiedząc, że to niewłaściwy
czas i miejsce, roześmiała się. Jace zamarł. Potem zmrużył
oczy.
-Nie rób tego.
-Czego?
O czym jej wilk teraz mówił? Jego oczy otworzyły się,
mięśnie drgały wzdłuż jego szczęki.
-Nie będziesz go próbować.
Zwrócił uwagę na wampiry za nimi.
-Jeden z tych dupków może to zrobić. Oni wszyscy mogą
to zrobić. Ale nie ty.
Przygarnął ją do siebie.
-Nie chcę, żebyś miała wspomnienia z piekła.
On nadal tego nie rozumiał.
-Nie potrzebuję twojej ochrony.
Skinęła na wampiry. Stanęły w linii. Wszyscy z nich byli
gotowi.
-Ponieważ oni chronią twoje tyły?
Gniew zabarwił jego głos.
-Nie, ponieważ jestem pieprzoną, wampirzą księżniczką.
Obnażyła swoje kły.
-I jestem nakręcona moją wilczą krwią.
Czas na skopanie czyjegoś tyłka. Odsunęła Jace a i złapała
demona, odciągając go od pozostałych wilków.
-Pamiętasz mnie? Jestem tą wampirzą suką, która skręciła
ci kark.
Jego czerwone oczy rozbłysły, gdy złożyła mu obietnicę:
73
-I jestem także tą, która osuszy cię do dna.
Louis pstryknął palcami.
-Teraz wiem, kogo mi ona przypomina...
Jego wzrok poszybował do Jace a.
- Ciebie.
Jace warknął.
-Chodz spłonąć, dziwko, śmiał się demon. Myślisz, że
jesteś silna? Moja krew spali cię od środka.
-Obietnice, obietnice, szepnęła i poruszyła się tak szybko
jak Jace, w mgnieniu oka.
Chwyciła głowę demona i przekrzywiła ją.
-Krwaw dla mnie.
Zanurzyła w nim zęby. Jego krew wypełniła jej usta. Ciepła.
Nie płonąca. Ale gorzka. Taka gorzka. Piła i brała jego
wspomnienia. Ogień. Piekło. Krzyki, które nie miały końca.
- Morgan.
Ręka Jace a opadła na jej plecy. Ona nadal piła. Białe światło
na końcu piekła. Małe. Taki wąski otwór. Męski głos wzywał.
Zpiewał. Obiecując krwawe ofiary. Handlujący życiem,
ponieważ pragnął władzy.
-Przestań!
Ryk demona. Piła jeszcze więcej. Więcej. Wrota się otwarły.
Widziała drania, który odblokował te drzwi. Pieprzony dupek.
Zdrajca. Drzwi otworzyły się w jej umyśle i ogień zaczął ją
ścigać, paląc, paląc...
Morgan szarpnęła się do tyłu, krzycząc, a z jej ust
wydobył się dym. Demon roześmiał się.
-Mówiłem ci, s...suko...spłoniesz...
Czuła pęcherze w gardle. Ale...ale już się uzdrawiała. Krew
Jace a. Chuchnęła dymem w twarz demona.
-Nadszedł czas byś wrócił do domu.
Wzdrygnął się.
74
-Powiedz mi, że wiesz gdzie są drzwi, Jace warkną te
słowa zza niej.
Trzymała czerwone spojrzenie demona na sobie przez
chwilę, wystarczająco długą chwilę, aby zobaczyć, jak płonie
w nich strach, by potem spojrzeć na Jace a.
-Wiem.
Ale najpierw miała inną sprawę, którą musiała się zając.
Sprawę dotyczącą zdrady krwi.
-Dobrze.
Jace odsunął ją na bok.
-Nadszedł czas, by zabić drania.
Demon krzyknął w furii i zaczął się szarpać z wilkami, którzy
go trzymali. Morgan odeszła od nich o kilka kroków. Złapała
spojrzenie Paula i skinęła głową w kierunku drzwi. Krzyk
demona rósł. Przełknęła smak popiołu.
-Gdzie jest Devon?
Szepnęła do Paula. Zdrajca. Powinna się była tego
spodziewać. Zawsze był takim głodnym władzy dupkiem. Nie
powinien był testować ją ogniem. Chciał ją zabić. %7łeby nie
mogła się dowiedzieć, co on zrobił. On prawie zabił nas [ Pobierz całość w formacie PDF ]