[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że się z posiadaniem wolnych pieniędzy. Wolałbym
móc odrzucić lukratywny projekt, jeśli nie mam na
niego ochoty, i przyjąć ekscytujące zlecenie, które
może nie być dochodowe.
Jego argumenty brzmiały rozsądnie. Sam też był
rozsądny, daleko bardziej niż tego po nim oczekiwała.
Co prawda, od czasu do czasu jakby wracał dawny
Carter i jego cięty język ranił dotkliwie. Gordon
mówił, że Carter jest kimś innym. Sam Carter też tak
twierdził. Kiedy tak spacerowali ramię w ramię, Jessica
zastanawiała się, co spowodowało te zmiany. Wiek?
Chyba jednak coś więcej.
W milczeniu doszli nad sadzawkę. Już z dala widać
było pływające po wodzie lub dreptające na brzegu
kaczki.
- Tu można by postawić domy, pod warunkiem,
że zapewniłoby się ochronę kaczkom - oznajmiła
Jessica.
- Myślisz o wolno stojących domkach czy raczej
o szeregówce?
58 " MARZENIE
- Nie jestem pewna. A co ty uważasz?
- Wolałbym szeregówkę.
- A czy nie łatwiej byłoby ci projektować oddzielne
budynki? Pamiętaj, że chcę utrzymać wszystko w stylu
kolonialnym.
- Pamiętam. Wiem, że to będzie trudniejsze, ale
lubię pokonywać trudności. Wolę ten  miejski" wariant
również ze względów finansowych. Wezmy choćby
okolice sadzawki. Można by tu zbudować najwyżej trzy
oddzielne domy, jeÅ›li zaÅ› zdecydujemy siÄ™ na szeregów­
kę - sześć do dziewięciu. Będą tańsze, więc łatwiejsze do
sprzedaży, a w sumie dadzą więcej pieniędzy.
- Pieniądze nie są ważne.
- Może nie dla ciebie...
- A dla ciebie? - przerwała mu.
- To jedna z rzeczy, które się liczą, choć nie
najważniejsza. Ale mogÄ™ ciÄ™ zapewnić, że to najważ­
niejsza rzecz dla inwestorów, których znajdzie Gor­
don. Ja i ty mamy osobisty stosunek do Rise. Oni
oczywiście mogą być pod urokiem tego miejsca i mieć
zamiar zachować jak najwięcej z jego naturalnego
wdzięku, ale nie można liczyć na jakieś specjalne
sentymenty. Jeśli wejdą w to, to dla pieniędzy.
- Musisz być tak obcesowy?
- Sądziłem, że chcesz usłyszeć prawdę. Nie będę
lukrować rzeczywistości. Jeśli mamy się zabrać za ten
projekt, musisz stawić czoło nieprzyjemnym faktom.
Co innego, gdybyÅ› miaÅ‚a wystarczajÄ…co dużo pieniÄ™­
dzy, wtedy mogÅ‚abyÅ› sama sfinansować caÅ‚e to przed­
sięwzięcie.
- Nie byłoby tego przedsięwzięcia, gdybym miała
pieniÄ…dze.
MARZENIE " 59
- A właściwie dlaczego nie masz? Czy mogłabyś
zaspokoić moją ciekawość? Co się z nimi stało?
Przecież rodzina Crosslynów jest nadziana.
- Była.
- To co się stało z pieniędzmi?
- Skąd mam wiedzieć? Nigdy o nie nie dbałam.
Nigdy ich nie potrzebowałam. To była sprawa ojca. Ja
nie pytałam.
Carter złapał Jessicę za rękę.
- Nie denerwuj się, przecież o nic cię nie obwiniam.
- Nie denerwuj siÄ™ - krzyknęła. - CoÅ›, co towa­
rzyszyÅ‚o mi caÅ‚e życie, zostanie zmiażdżone buldożera­
mi, i to na skutek mojej decyzji, a ja mam siÄ™ nie
przejmować? Zostaw mnie.
Ale Carter nie wypuścił jej ręki.
- Rozumiem, że przebudowa Rise ciÄ™ przygnÄ™­
bia, ale świat się od tego nie zawali. To w końcu
tylko dom.
- To coś więcej. To historia całej mojej rodziny.
- Więc może nadszedł czas, by napisać nowy
rozdział. Nie zabijamy Rise. Poddajemy je operacji
plastycznej. Myślę, że lepiej zrobić to teraz, kiedy sama
możesz tego doglądać, niż żeby zrobił to ktoś obcy po
twojej śmierci. W końcu nie masz dzieci, które obejmą
po tobie posiadłość.
Carter miaÅ‚ dziwny talent do ranienia Jessiki. Ro­
dzina, dzieci, przekazanie dziedzictwa Crosslynów
następnej generacji - to były bolesne sprawy. Nie
rozmawiała o nich z przyjaciółmi. Gordon w pamiętnej
rozmowie o przyszÅ‚oÅ›ci Rise nawet siÄ™ o tym nie za­
jąknął. Jessica nie mogła ścierpieć, że to akurat Carter
Malloy obraca nóż w jej ranie.
60 " MARZENIE
- Pozwól mi odejść - zażądała, próbując uwolnić
ręce z dłoni Cartera.
- Nie.
- Zostaw mnie.
- Nie. JesteÅ› zbyt zdenerwowana.
- A ty mi nie pomagasz. - Podniosła na niego
oczy, nie dbając o to, że zobaczy łzy. - Dlaczego
musisz mówić rzeczy, które mnie ranią? Dlaczego
zawsze uderzasz w mój słaby punkt? Uważasz, że się
zmieniłeś, ale pod tym względem nie zmieniłeś się
wcale. Dlaczego nie zajmujesz siÄ™ swojÄ… pracÄ…, a mnie
nie zostawisz w spokoju?
Carter wiedziaÅ‚ dlaczego. Ponieważ byÅ‚ emocjonal­
nie zaangażowany. I nie chodziło tylko o Crosslyn
Rise, ale i o JessicÄ™. Dlatego nie zastanawiajÄ…c siÄ™
wiele, przyciÄ…gnÄ…Å‚ jÄ… do siebie i wziÄ…Å‚ w ramiona.
ROZDZIAA
4
Kiedy Carter był chłopcem, uważał, że Jessica jest
kolczasta jak jeż. Zbliżywszy się do niej, przekonał się,
że nie jest tak zamknięta i sztywna, jak myślał, ale
dopiero teraz, gdy trzymał ją w objęciach, uświadomił
sobie, jak jest wrażliwa i krucha. Zadziwiła go czułość,
jaka w nim wezbrała, na widok łez w jej oczach.
Skłoniwszy głowę, wyszeptał jej wprost do ucha:
- Wyrzuć to z siebie, Jessico. To ci dobrze zrobi
i nie stracisz w niczyich oczach.
Ale ona nie potrafiła. Czuła się taka słaba w jego [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl