[ Pobierz całość w formacie PDF ]

59
R
L
T
 Zastanów się jeszcze  powiedziała jakże spokojnym i pełnym
rozsądku tonem.  Możesz sobie pozwolić na odrzucenie fortuny? Zdajesz
sobie sprawę, ile warte są Skałki i ile musiałbyś zapłacić za dzierżawę.
 Proponujesz fortunę nie mnie, tylko mojej firmie. Ja osobiście nie
zarobię grosza. Jaka byłaby dla mnie korzyść z twojej oferty?
Oszołomiona, zbita z tropu, nie przestawała wpatrywać się w niego. Ależ
z niej idiotka. Nie pomyślała o tym, co od początku powinno być oczywiste:
nie starał się przecież o dzierżawę dla siebie, ale dla swojej firmy, a ona jak
głupia roztaczała przed nim wizje krociowych zysków. Odwróciła się jak nie-
pyszna i ruszyła do drzwi. Wyjechać stąd, jak najszybciej wyjechać. Pożegnał
ją głęboki śmiech.
 Możesz sobie powiedzieć: przynajmniej próbowałam  zawołał za nią.
Mało brakowało a dopadłaby biegiem samochodu. Wygłupiła się jak
jeszcze nigdy. Teraz Cord może się z niej natrząsać. Pomyślała, jak żywo
reagowała na jego pocałunki, jak je chętnie oddawała i zrobiła się czerwona jak
piwonia, zaraz potem pobladła, cała krew odpłynęła jej z twarzy. Jezu, co on
sobie o niej pomyśli? Jeszcze chwila a gotowa była mu się oddać tam, przed
kominkiem, na sosnowej podłodze. Uznał, że to miała być część oferty. Cóż,
miał prawo tak pomyśleć.
Po powrocie do domu zobaczyła na podjezdzie cadillaca Imogene i
jęknęła głośno. Teściowa była ostatnią osobą, którą była w stanie znieść w tej
chwili. Miała ochotę na długą, kojącą kąpiel, która uspokoiłaby rozedrgane
nerwy.
Preston musiał zadzwonić do matki i opowiedzieć jej o genialnym
pomyśle Susan. Powodowana ciekawością Imogene stawiła się natychmiast,
słusznie przewidując, że święta Zuzanna zdążyła już przeprowadzić rozmowę z
60
R
L
T
Cordem. Mogła jednak poczekać jeszcze kilka godzin, tym bardziej że nie
usłyszy nic dobrego.
Susan weszła do domu i skierowała się prosto do salonu. Imogene
podniosła się na widok synowej z fotela i wpiła w nią przenikliwe spojrzenie.
 Odrzucił twoją propozycję  domyśliła się od razu. Imogene nie
wiedziała co to klęska, ale teraz oczy jej przygasły, głos stracił zwykłą
dzwięczność.
Odrzucił nie jedną propozycję, pomyślała Susan. Opadła ciężko na fotel.
Czuła się potwornie zmęczona fizycznie i psychicznie.
 Wiedziałam, że tak będzie.  Imogene usiadła na powrót.  On chce nas
wykończyć. Nie mógł przyjąć twojej oferty.
Trudno było nie przyznać racji Imogene. Susan poczuła bolesny ucisk w
piersi. Dlaczego tak to musiało się potoczyć? Ich dwa pierwsze spotkania
miały w sobie coś magicznego, a pózniej wszystko runęło, zaczęły padać
okrutne, bolesne słowa. Czuła się tak, jakby straciła coś bardzo cennego, zanim
jeszcze zdążyła dotknąć tego czegoś. Był oschły, twardy, a jednak chciała
zbliżyć się do niego, poznać go lepiej, nauczyć się rozpoznawać od jednego
spojrzenia jego nastroje, słuchać jego śmiechu, unikać napadów wściekłości.
Wierzyła, że gdzieś głęboko w tym niedostępnym człowieku musi drzemać
czułość, wrażliwość. Gdyby udało się jej wydobyć na powierzchnię to, co w
nim delikatne...
A dzisiaj... Susan machinalnie dotknęła ust nabrzmiałych jeszcze od
pocałunków. Dzisiaj po prostu wściekł się, ukarał ją za to, że ośmieliła się
ratować Prestona.
Raptem uświadomiła sobie, że Imogene zauważyła jej odruchowy gest i
zaczerwieniła się.
61
R
L
T
 Susan! On się tobą interesuje, prawda? Dzięki Bogu. To doskonale 
zawołała Imogene żywo.
 Co znaczy  doskonale"?  zdziwiła się Susan. Oczekiwała raczej
łagodnej przygany, nie wybuchu entuzjazmu.
 Nie rozumiesz? Będziesz mogła uprzedzać nas o zamiarach Corda.
Dzięki temu jego kolejne kroki nie będą dla nikogo zaskoczeniem. Może nawet
uda ci się namówić go, żeby stąd wyjechał.
Susan osłupiała. Nie wierzyła własnym uszom, że Imogene chce z niej
uczynić donosicielkę i beztrosko zakłada, że synowa się zgodzi odgrywać tak
paskudną rolę. Należała do rodziny i rodzinie na pierwszym miejscu winna
była lojalność. Takie myślenie pozwoliło Imogene i Prestonowi zawłaszczać
latami pieniądze Corda w przeświadczeniu, że nie należą do niego, tylko do
Blackstone'ów, mogą zatem nimi swobodnie dysponować.
 Cord nie interesuje się mną. Patrzy na mnie z taką samą niechęcią, z
jaką odnosi się do ciebie i Prestona.
Imogene machnęła na to lekceważąco dłonią.
 Nonsens.  Spojrzała uważnie na Susan.  Jesteś śliczną kobietą,
chociaż nie w jego typie. Nie będzie ci trudno owinąć go sobie wokół palca.
 Ale ja nie mam zamiaru owijać go sobie wokół palca.
 Musisz, kochanie. Nie rozumiesz, że jedynym sposobem obrony jest
znać z odpowiednim wyprzedzeniem jego plany?
Susan, oburzona do żywego, wstała z fotela.
 To niemożliwe  rzuciła ostro.  Nie jestem... dziwką. Nie będę sypiać
z facetem, żeby wyciągać z niego informacje!
 Oczywiście, że nie  powiedziała Imogene tonem głębokiej urazy. 
Nie proszę cię o to. Namawiam cię tylko, żebyś się z nim spotykała,
62
R
L
T
rozmawiała, zdobyła jego zaufanie. Rozumiem, że nie obejdzie się bez kilku
pocałunków, ale to chyba niewielka cena w zamian za nasze bezpieczeństwo.
Kilka pocałunków! Imogene chyba kompletnie nie znała bratanka
swojego męża. Susan pokręciła głową. Wykluczone.
 Kilka pocałunków mu nie wystarczy  powiedziała zdławionym
głosem. Nawet gdybym poszła z nim do łóżka, Cord nie zacznie nagle
zwierzać się jej ze swoich sekretów. Nie szukał powierniczki, partnerki, którą
obdarza się całkowitym zaufaniem. Chciał się po prostu przespać z Susan i
tyle.
Imogene nie poddawała się. Ona nigdy nie rezygnowała, realizowała
wszystkie swoje zamierzenia z żelazną konsekwencją.
 To twoja sprawa umieć nad nim zapanować  stwierdziła stanowczym
głosem.  Nie jesteś smarkulą, która traci cnotę z kolegą z klasy  na tylnym
siedzeniu samochodu, zachęcona argumentami w rodzaju: Przecież wszyscy to
robią. Potrafisz ostudzić jego zapały.
Susan miała ochotę roześmiać się teściowej prosto w twarz, ale
wstrząśnięta stała bez ruchu, niby biblijny słup soli i wpatrywała się w
Imogene, jakby widziała ją pierwszy raz w życiu. Miała się sprostytuować.
Wykonać zlecenie. Doprawdy drobiazg. Nie liczyły się jej uczucia, moralność,
etyka.
 Nie. Nie zrobię tego. Nie mogę  oznajmiła cicho.
W oczach Imogene pojawiły się zimne błyski.
 Nie? Tak mało znaczymy dla ciebie? Będziesz przyglądać się
spokojnie, jak ten drań nas niszczy? Pamiętaj, że ciebie też to dotknie. Jeśli
wniesie sprawę przeciwko nam, firma zbankrutuje. A wtedy pożegnasz się ze [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl