[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Dałby też głowę, że ani wczoraj, ani przed rokiem nie miała
makijażu. Tego dnia z jakiegoś powodu musnęła wargi
błyszczykiem. Owszem, to nieistotny szczegół, a jednak był
ciekaw wszystkich szczegółów dotyczących kobiety, którą
poślubił.
Tego dnia zrobili dobry początek, chociaż rozmawiali
głównie o jego pracy.
Teraz, gdy o tym pomyślał, stwierdził, że niewiele wie o jej
karierze zawodowej.
Jeżeli chciał zbliżyć się do Eloisy, może powinien poznać
jej miejsce pracy.
ROZDZIAA SZÓSTY
Eloisa przysiadła na drugim od góry stopniu przesuwanej
drabiny na kółkach, stawiając na miejsce dwa egzemplarze
 Szkarłatnej litery . Praca, ta cisza i rzędy książek, zazwyczaj
koiła jej nerwy. Tego dnia znajome otoczenie nie spełniło
pokładanych w nim nadziei.
Eloisa obwiniała o to swojego męża. Niespodziewane
ponowne pojawienie się Jonaha niepokoiło ją z wielu powodów.
Skontaktowała się ze swoim adwokatem i wydawało się, że
Jonah miał rację. Rozwód nie był prawomocny.
Tego ranka jej adwokat otrzymał w tej sprawie pismo, choć
zarzekał się, że nie ma pojęcia, skąd Jonah dowiedział się o jej
pokrewieństwie z rodziną Medinów.
Zapewnił ją też, że zajmie się sprawą. Zamierzał udać się
bezpośrednio do zródła i porozmawiać z jej ojcem i braćmi.
Wyrównała książki na półce i zaczęła schodzić z drabiny.
Nagle poczuła czyjąś rękę na łydce.
 Jonah  szepnęła.  Zmiertelnie mnie przeraziłeś.
 Przepraszam, nie chciałem.
Ruszyła na dół, a ręka Jonaha automatycznie przesuwała się
do góry, centymetr po centymetrze. Na myśl o tym, jak długo
będzie kontynuował tę grę, jej puls przyspieszył. Zeszła szczebel
niżej.
Jonah opuścił rękę. W miejscu, gdzie jej dotykał, Eloisa
czuła ogień.
Dobiegła ich rozmowa, niewiele głośniejsza niż szum
wentylatora. Tego ranka ta część biblioteki była prawie pusta.
Eloisa chwyciła się półki, bo zdawało jej się, że podłoga faluje.
 Co tu robisz?
 Przyjechałem zabrać cię na lunch. Chyba że masz jakieś
plany związane ze ślubem siostry. Jeśli tak, przywiozę coś do
jedzenia.  Chwycił się półki tuż obok, zasłaniając jej widok.
Jego propozycja brzmiała kusząco i więcej niż trochę
nierozsÄ…dnie.
 Kupiłam po drodze kanapkę.
 Dobrze, to innym razem.  Spojrzał ponad jej ramieniem,
a potem się obejrzał.  Pozwolisz, że przed wyjściem trochę się
tu rozejrzÄ™?
W ustach jej zaschło na myśl, że miałaby spędzić z nim
więcej czasu.
 To publiczna biblioteka, masz prawo tu przebywać.
Jonah przesunął palcem wzdłuż grzbietu powieści Dickensa.
 Liczyłem, że mnie oprowadzisz. Mam słabość do
seksownych ciemnowłosych bibliotekarek. A jeśli jeszcze mają
brÄ…zowe oczy...
 Rozumiem, znów flirtujesz.  Uniosła rękę, dusząc
śmiech. Zdjęła z półki  Opowieść o dwóch miastach i wsunęła
pod ramię.  Chcesz obejrzeć bibliotekę?
 Chcę, żebyś oprowadziła mnie po bibliotece. Widziałaś
moje miejsce pracy w Hiszpanii.  Postawił nogę na dolnym
szczeblu drabiny.  Teraz ja chcę zobaczyć twoje.
Czy Jonah mówił poważnie? Flirtowanie mogło być tylko
przykrywką zakłopotania, którego i ona doświadczała.
Zapewne przesadnie wszystko analizuje. Czyż mężczyzni
nie twierdzą, że dla nich wszystko jest prostsze?
Tak czy owak, nic się nie stanie, jeśli pokaże mu bibliotekę.
Trudno wyobrazić sobie miejsce, gdzie czułaby się z nim
bezpieczniej. Od czego by tu zacząć?
Jeśli zabierze go na dół, nie uniknie pózniej pytań
współpracowników. W myśli wybrała miejsca, których powinni
unikać, na przykład dyskusyjny klub książki czy pracownię
miejscowej artystki. Lepiej zagłębić się między regały.
Jonah wysunął się naprzód, by otworzyć drzwi.
 Czemu wybrałaś akurat taką pracę?
Eloisa się rozejrzała. Byli zupełnie sami. Mogła mówić, nie
przejmując się, że ktoś podsłucha.
 Matka przez lata trzymała się w cieniu. Ja wcześnie
nauczyłam się nie zwracać na siebie uwagi. Książki były moją... [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl