[ Pobierz całość w formacie PDF ]

kilku minutach ze śrubokrętem i podważył zamek.
Zgodnie z przewidywaniami Anny, w środku znalez-
li porządnie wyprasowane koszule khaki, woreczek
wysuszonej lawendy, przybory do golenia i szczotkę
do włosów. Ryder, równie rozczarowany jak ona,
wzruszył ramionami.
- Mundur i buty muszą być w kufrze. Medal
wisi na ramie portretu.
- Masz jego portret? - spytała Anna z zacieka-
wieniem.
- Chodz na górę, pokażę ci. Przy okazji odniosę
walizkę.
Kiedy dotarli na piętro, Ryder pokazał Annie
dwa czarno-białe zdjęcia w owalnych ramach.
Przedstawiały młodych mężczyzn w mundurach,
105
S
R
o ciemnych, kręconych włosach i jasnych tęczów-
kach w ciemnej oprawie, prawdopodobnie błękit-
nych jak u Rydera. Krzyż Walecznych przyczepiony
do jednej z ramek powiedział Annie, że patrzy w
twarz Edwarda Wyndhama. Mimo młodego wieku
robił wrażenie zmęczonego życiem, lecz nieśmiały
uśmiech dodawał mu uroku.
- Nic dziwnego, że oczarował Violet - skomen-
towała. - Wyglądał jak spełnienie dziewczęcych ma-
rzeń.
- Zaczynam być zazdrosny o przodka! - roze-
śmiał się Ryder. - Ten drugi to jego brat, George,
który przeżył wojnę, moim zdaniem równie przy-
stojny.
- Ale Edward posiadał nieodparty urok... jak ty
- dodała na widok chmurnej miny Rydera. Stanęła
na palcach i złożyła na jego ustach najczulszy z po-
całunków.
- Skoro tak uważasz, chyba teraz nie odmówisz
mi obiecanej nagrody. - Wziął ją na ręce i zaniósł do
swojej sypialni, nie bacząc na to, że przez nieuwagę
kopnął walizkę, która spadła ze schodów. Posadził
Annę na łóżku i rozbierał powoli, całując. - No,
wreszcie mam cię tu, gdzie pragnąłem. Wybaczysz
mi jedno niedyskretne pytanie?
- To zależy, o co zapytasz.
- Skoro ostatnio byłaś sama, po co bierzesz ta-
bletki antykoncepcyjne?
- Dla spokoju taty. W swej praktyce lekarskiej
widział tak wiele niepożądanych ciąż, że kazał mi je
106
S
R
stale zażywać na wypadek, gdybym nagle straciła
dla kogoś głowę.
- Rozumiem jego punkt widzenia. Ojcostwo to
wielka odpowiedzialność.
- Macierzyństwo również - wydyszała Anna
wśród przyspieszonych oddechów.
- Nigdy nie pozwoliłam nikomu na tak śmiałe
pieszczoty - wyznała pózniej, gdy obdarzył ją bez-
miarem najczulszych, najintymniejszych rozkoszy.
- Ze mną to co innego. Należymy do siebie cia-
łem i duszą. Rozumieliśmy się od małego bez słów i
nic tego nie zmieni. Tyle że teraz pragnę dać ci
szczęście i zgromadzić wspomnienia na długie, zi-
mowe wieczory, gdy wyjedziesz do Londynu.
Mówił prawdę. Rzeczywiście z żadną z licznych
kobiet, z którymi romansował, nie czuł tak głębokiej
duchowej więzi, chociaż niejedna skrycie marzyła o
trwałym związku. Teraz trzymał w ramionach kobie-
tę swoich marzeń. Tulił ją do siebie, póki nie zapa-
dła w sen. Jednak po kilku minutach podniosła gło-
wę.
- Wybacz, że zasnęłam. Dopiero głód przypo-
mniał mi, że obiecałam pani Carter przygotować dla
ciebie kolację.
- Nie narzekam. Ofiarowałaś mi znacznie wię-
cej, najmilsza.
Kiedy ubrali się i wyszli z sypialni, Anna krzyk-
nęła na widok leżącej na półpiętrze walizki i poroz-
rzucanych na schodach ubrań. Zbiegli na dół, żeby
pozbierać rzeczy. Anna skupiła całą uwagę na sta-
107
S
R
rannym składaniu koszul, toteż z opóznieniem spo-
strzegła, że Ryder nagle zastygł w bezruchu z szero-
ko otwartymi oczami. Gdy nieco ochłonął, pokazał
jej, że podczas upadku odskoczyło drugie dno. Od-
chylił je i wyciągnął wytartą teczkę. Podał ją Annie,
która otworzyła ją drżącymi z emocji rękami. W
środku znalazła fotografię, wykonaną w technice se-
pii przez londyńskiego fotografa. Przedstawiała nie-
śmiało uśmiechniętą młodą dziewczynę z jasnymi,
upiętymi w wysoki kok włosami i bukiecikiem fioł-
ków zawieszonym na aksamitce zawiązanej wokół
smukłej szyi.
- To na pewno panna Violet* Hodge - stwier-
dził Ryder.
- Jaka młodziutka!
- I jaka piękna!
Napisana na drugiej stronie niewprawnym,
dziewczęcym pismem dedykacja głosiła:
Najukochańszemu Nedowi - kochająca Violet.
- Listy zatknięte pod okładkę pewnie również
pochodzą od niej. Zabierzmy je do kuchni, prze-
czytamy przy obiedzie - zaproponował Ryder.
- Wolałabym najpierw zjeść, a potem poczytać
przy kominku.
- Zostaniesz na cały wieczór? Myślałem, że za-
prosisz mnie do siebie co najmniej na parę godzin.
*Violet - imię żeńskie, po angielsku również
fiołek.
108
S
R
- Bez obawy, posiedzę jeszcze godzinkę czy
dwie. Odjadę o przyzwoitej porze, żeby ludzie nie
oglądali mojego samochodu przed dworem.
- Nie przeszkadzałoby mi, nawet gdyby stał
przed samą bramą do rana - zapewnił Ryder z po-
ważną miną.
Zgodnie z życzeniem Anny po obiedzie napalił
w kominku, wyciągnął listy z teczki. Czytali razem
o wielkiej miłości i tęsknocie Violet, która każdego
ranka i wieczoru modliła się o szczęśliwy powrót
ukochanego. Przekazywała mu miejscowe nowinki,
opisywała zabawne wydarzenia ze szkoły, w której
uczyła wiejskie dzieci. Ostatni list pisała ze łzami w
oczach, o czym świadczyły rozmazane litery. Dono-
siła Nedowi, że zyskała pewność, że oczekuje jego
dziecka, owocu ostatniego, potajemnego spotkania
w Londynie. Informowała go, że maleństwo przyj-
dzie na świat w sierpniu i że już je kocha całym ser-
cem.
Znalezli jeszcze jeden list, pisany przez Neda,
lecz niedokończony. Zapewniał Violet, że sprawiła
mu wielką radość, że oczekuje narodzin potomka z [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl