[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jak palą ją policzki. Założyła za ucho niesforny kosmyk włosów, nieporadnie
szukając wymówki.
 Ja... sprawdzałam tylko metkę. Chyba mam takie same...
 Naprawdę?  Wykrzywił kąciki ust. Z łatwością przerzucił jej torbę
przez ramię i podał rękę Karze.  Pózniej przyjrzysz się dokładniej.
Zignorowała jego ramię, zamknęła drzwi i poszła do samochodu.
Towarzyszył jej drwiący śmiech. Gdybyż tylko Matt wiedział, jak obiecująco
zabrzmiała w jej uszach ta propozycja!
Przez całą drogę rozmawiali o błahych sprawach. Ale dręczyło ją pytanie,
które pragnęła mu zadać, odkąd przyjęła jego zaproszenie.
 Jakie piękne miejsce  powiedziała, gdy zatrzymali się przed wiejską
rezydencją.  Jak je znalazłeś?
Wzruszył ramionami.
 Ojciec raz się tu zatrzymał. To świetne miejsce do organizowania
konferencji lub spotkań integracyjnych. Jest tu też znakomita baza sportowa:
kryty basen, korty, bilard. Ale myślę, że zachwyciła go przede wszystkim
tutejsza kuchnia.
 Brzmi wspaniale.  Rozejrzała się po okolicy. Delikatnie falujące
wzgórza oraz bujne łąki ciągnęły się aż po siną dal.  Ile osób przyjedzie? 
Wreszcie zadała to nieszczęsne pytanie.
Wyczuła na sobie wzrok Matta.
 Dziesięć par. Myślę, że tyle pokoi ojciec zarezerwował. Nerwowo
strzepnęła nieistniejący pyłek z rękawa.
 Jeśli chodzi o wspólny pokój...
 Nie martw się  przerwał jej uspokajająco.  Tylko na pokaz będziemy
dzielili pokój i łóżko. Myślę, że potrafię nad sobą zapanować. A ty?
Przed oczami stanął jej obraz ich dwojga splecionych w miłosnym
uścisku. Zamrugała oczami.
 Nie będzie z tym żadnego problemu. Po prostu chciałam, by wszystko
było jasne. Aby uniknąć niezręcznych sytuacji.
Zachichotał.
 Zawsze możemy spać na waleta...
 Ale to nie przeszkadza...  Ugryzła się w język.
 Mam cię!
Walnęła go w ramię, gdy zatrzymał samochód na wyżwirowanym
podjezdzie.
Pomasował rękę i odwrócił się do niej.
 Jak na damę, masz potężny cios.
 To jeszcze nic. Zobaczysz, na co mnie stać, gdy naprawdę mi
podpadniesz!
 Obiecanki cacanki!  Wyciągnął rękę i ujął jej podbródek.
Wpatrywała się w niego jak urzeczona. Nawet gdyby chciała, nie była w
stanie oderwać się od niego.
 Czy nie powinniśmy już wejść do środka?
 Przyjdzie na to czas.
Gdy pochylił się ku niej, rozległ się klakson. Odskoczyli od siebie jak
dwoje nastolatków, których przyłapano in flagranti. Obok zatrzymał się
sportowy, czerwony wóz. Kierowca otworzył okno.
 Hej, wy dwoje! Co tam robicie? Czy w ogóle zamierzacie się
rozpakować?  Luke mrugnął do Kary. Spotkała go już kilka razy i podobało jej
się jego swobodne poczucie humoru.
 Dobry pomysł  wymamrotał Matt.
Luke machnął ręką, odjechał kawałek i zaparkował.
 Miły facet  odważyła się powiedzieć, zmieszana milczeniem Matta.
 Tak sądzisz?
Nie potrafiła zrozumieć, dlaczego ociągał się z wejściem do środka.
 Co ci się stało?  spytała.
Ku jej zaskoczeniu złapał ją za rękę.
 Naprawdę doceniam to, co dla mnie robisz, Karo. Wiem, że udawanie
mojej dziewczyny podczas kolacji to zupełnie co innego niż robienie tego przez
cały weekend. Mam tylko nadzieję, że pod koniec weekendu zechcesz nadal ze
mną rozmawiać.
Robiła się coraz bardziej zdenerwowana.
 Dlaczego nie miałabym z tobą rozmawiać? Czy jest coś, o czym mi nie
mówisz?
 Nie.  Pokręcił głową.  Chociaż wiele osób, włącznie z moim ojcem,
będzie sądziło po tym weekendzie, że jesteśmy ze sobą bardzo blisko. Chciałem
cię tylko ostrzec, to wszystko.
Zcisnęła go za rękę.
 Nie martw się. Będę twoją wzorową dziewczyną, zobaczysz. Umowa
stoi.
Smutny wyraz przemknął mu przez twarz, gdy puścił rękę Kary.
 To prawda. Czas stawić czoła rzeczywistości.
Nie mogła nic odpowiedzieć, ponieważ w tym momencie Luke otworzył
drzwi.
 Potrzebujecie pomocy?
Uśmiechnęła się niepewnie. Co, u diabła, ona robi, odgrywając rolę,
której pragnęła przez całe życie Na pewno podczas tego weekendu ojciec Matta
i jego koledzy domyślą się, że to oszustwo. Ale co wtedy z awansem Matta? Co
stanie się z jej biznesem? Co będzie z Sal...?
Gdy wchodzili po schodach, dobiegł ich pisk opon. Kara odwróciła się i
zobaczyła żółty, sportowy wóz hamujący z impetem przed domem. Ledwie
samochód stanął, posągowa brunetka otworzyła drzwi i demonstrując zgrabne
nogi, wysiadła.
 Oto i moja partnerka!
Matt spojrzał na kobietę, a potem zwrócił pobladłą twarz do Luke a.
 Zaprosiłeś Mirandę? Co ci strzeliło do głowy?
Luke puścił do niego oko.
 To miłość mego życia. Przynajmniej w tym tygodniu.
 Chyba coś ci się pokręciło!  Matt zaciskał nerwowo pięści.
 Znasz tę kobietę?  odważyła się spytać Kara. Matt spojrzał na nią,
jakby widział ją po raz pierwszy.
 Można tak powiedzieć.  Przesunął ręką po włosach.  Zobaczymy się
pózniej!  zawołał do Luke a, który rzucił się już w objęcia zmysłowej damy.
Matt wziął Karę pod ramię i z dziwnym wyrazem twarzy wprowadził ją
po schodach do drzwi wejściowych.
 Czy to twoja eksprzyjaciółka?  dopytywała się Kara. Skinął głową.
 Eks, ale nie przyjaciółka. Nie wierzę, że Luke się z nią związał. Czy
możemy zmienić temat?
Ukłuła ją zazdrość.
 Wyglądasz na bardzo zdenerwowanego  skomentowała zgryzliwie.
 Daj spokój.  Popchnął ciężkie, dębowe drzwi.  To już przeszłość.
Miejmy tylko nadzieję, że Mandy pamięta o tej zasadzie.
Mandy. To pieszczotliwe zdrobnienie pogłębiło w niej uczucie zazdrości.
Starała się, by nie przemówiła przez nią gorycz.
 O co chodzi? Myślałam, że lubisz, gdy adoruje cię więcej niż jedna
kobieta?
 Ta opinia mi nie pochlebia.
 Tak samo jak pokazywanie się z dziewczyną w celu zrobienia kariery.
Po raz drugi w ciągu pięciu minut zbladł. Bezwiednie cofnęła się,
wiedząc, że posunęła się za daleko.
 Mamy pokój numer osiem  powiedział chłodno.  Jeśli chcesz pójść ze
mną, to świetnie, jeśli nie, to twoja sprawa.  Rzucił jej kluczyki, które na
szczęście złapała.  Rób, co chcesz. Nic mnie to nie obchodzi.
Obserwowała, jak odchodzi korytarzem. Azy wypełniły jej oczy. Chciała,
by go to obchodziło! Naprawdę chciała! I co, u diabła, teraz ma robić?
ROZDZIAA DZIEWITY
Matt otworzył drzwi i wszedł do pokoju, nie zwracając uwagi na
otoczenie. Nie mógł uwierzyć, że jego plany legły w gruzach. Próbował
nawiązać romans z kobietą swoich marzeń! A teraz nawet nie wiedział, czy ona
z nim zostanie.
Myśląc realistycznie, Kara powinna wyjechać. Stracił panowanie nad
sobą. Ale naprawdę nie tolerował zazdrości. Wiele razy widział, jak rozmaite
poszukiwaczki złota wykorzystywały jego ojca, by dostać to, co chciały. To
prawda, że jego reakcja na widok Mirandy nie była chwalebna, ale po co zaraz
to śledztwo?
Zaświtało mu w głowie, że może obchodził ją bardziej, niż mu się
zdawało. Wkrótce przyszła następna myśl. Nie lubił uczucia zazdrości, a jednak
zagościła i w jego sercu... O Boże, jak na inteligentnego prawnika, czasami
zachowywał się jak idiota! [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • rafalstec.xlx.pl