[ Pobierz całość w formacie PDF ]
sekretarki. Teraz tak\e pracował sam, gdy\ sekretarka dawno poszła do domu, a ludzie obecni na
dy\urze poło\yli się spać.
Program, odpowiednio zastosowany, umo\liwiał szybką identyfikację danych oraz ich
klasyfikację. Dysponując informacjami na temat serii podpaleń, mo\na było z jego pomocą
przewidzieć prawdopodobne miejsce i czas kolejnego po\aru.
Teraz komputer powiedział mu to, czego sam zdą\ył się domyślić: \e zakład produkcyjny
Natalie był głównym celem podpalacza. Z tego te\ powodu ju\ wcześniej wyznaczył ludzi do
patrolowania najbli\szej okolicy.
Telefon od podpalacza oznaczał, \e Natalie została wciągnięta w tę sprawę. A to stawiało
przed Ryanem bardzo specyficzne zadanie.
Sięgnął po kawę, a potem wszedł do krajowej bazy danych stra\y po\arnej. Wpisał w
odpowiednie rubryki informacje o zdarzeniu, dane dotyczące po\aru. To, co teraz robił, miało mu nie
tylko pomóc w bie\ącym śledztwie, ale i przydać się na przyszłość.
Następnie zajął się osobą domniemanego sprawcy. Znowu wpisał dane dotyczące po\aru oraz
metody podpalenia, dołączył te\ informację o telefonie, a tak\e wra\enia Natalie na temat głosu i
słownictwa.
Kiedy skończył, odchylił się na krześle i czekał, a\ komputer wyciągnie wnioski.
Po dłu\szej chwili na monitorze wyświetliło się nazwisko: Clarence Robert Jacoby, alias
Jacoby, alias Clarence Roberts. Ostatni znany adres: 23 South Street, Urbana. Mę\czyzna. Biały. Nr
ewid. 6/25/52.
Potem ukazała się lista pół tuzina aresztowań za podpalenia umyślne oraz nieumyślne,
wszystkie na miejskim terenie. Jeden z wyroków wyłączył go z gry na pięć lat. Przed dwoma laty
kolejne aresztowanie i wyrok, którego nie odsiedział, bo zniknął po wyjściu za kaucją.
Wszystkie te informacje uło\yły się w pewien schemat.
Jacoby był kimś w rodzaju fachowca na pół etatu", który lubił swoją robotę. Jako substancji
zapalnej u\ywał zazwyczaj benzyny, układał te\ szlaki zapalające z materiałów łatwopalnych,
znajdujących się pod ręką, oraz tekturowych ksią\eczek z zapałkami z własnej kolekcji. Często
dzwonił do swoich ofiar. W ocenie psychiatrów był neurotykiem o skłonnościach socjopa-tycznych.
- Lubisz po\ary? - mruknął Ryan, stukając palcem w klawiaturę. - Nie dbasz nawet o to, czy
się sam przy tym poparzysz. Czy to nie ty mi mówiłeś, \e to wciąga jak pocałunek?
Uruchomił drukarkę, a gdy usłyszał jej terkot, zaczął trzeć zmęczone oczy. Tego wieczoru
zdołał sobie uciąć zaledwie dwugodzinną drzemkę na kanapce, w biurze za ścianą. Nic więc
dziwnego, \e ogarnęło go straszliwe zmęczenie.
Miał ju\ jednak sprawcę, a o to przecie\ mu chodziło. Miał te\ trop, który powinien go do
niego doprowadzić.
Zapalił kolejnego papierosa, po czym wystukał numer telefonu.
- Tu Piasecki. W drodze do domu zajrzę do zakładów Natalie Fletcher. Będę osiągalny... -
Urwał i spojrzał na zegarek. Północ, przypomniał sobie. Mo\e powinien potraktować to jako znak. -
Będę osiągalny pod tym numerem a\ do odwołania. - Wyrecytował z pamięci numer domowy Natalie
i odło\ył słuchawkę.
Potem wyłączył komputer, chwycił wydruki i swoją kurtkę i na koniec pogasił światła.
Natalie narzuciła szlafrok, jeden ze swoich ulubionych z kolekcji Pięknej Pani", i zaczęła się
zastanawiać, czy poło\yć się od razu do łó\ka, czy wziąć przedtem gorącą kąpiel. Ostatecznie
zdecydowała, \e zanim zrobi jedno bądz drugie, kieliszkiem dobrego wina ukoi stargane nerwy. Tego
popołudnia trzykrotnie próbowała połączyć się z Ryanem, by za ka\dym razem dowiedzieć się, \e jest
nieosiągalny.
Ze złością pomyślała, \e jej nie wolno się nigdzie ruszyć, a on mo\e sobie przychodzić i
wychodzić, kiedy mu się podoba. Na dodatek ani słowa przez cały dzień! Skoro tak, przygotuje mu
niezłą niespodziankę! Wkroczy z samego rana do jego biura i ka\e mu zdać relację z postępów w
śledztwie.
A w ogóle, po co tak się przejmuje, jakby nie miała innych zmartwień - zebrań, spotkań, sesji,
produkcji,
katalogu. Wiele czasu zajęło jej te\ sprawdzenie zamówień, napływających z ró\nych rejonów
kraju. Tu przynajmniej sytuacja przedstawiała się obiecująco. Pokrzepiona tą myślą, podeszła do okna,
by nacieszyć się widokiem miasta.
Nie pozwoli, by cokolwiek stanęło jej na drodze. Ani po\ary, ani inspektor stra\y po\arnej.
Je\eli ktoś spośródjej pracowników, obojętnie najakim stanowisku, winien jest podpalenia, ju\ ona go
znajdzie i zrobi co trzeba.
W ciągu najbli\szego roku wywinduje Piękną Panią" na szczyty, by w pięć lat podwoić
liczbę filii.
Fletcher Industries odniesie kolejny sukces, którego autorką będzie ona, od chwili poczęcia.
Ju\ teraz ta myśl napawała ją dumą i satysfakcją.
Czemu więc nagle poczuła się taka samotna? [ Pobierz całość w formacie PDF ]
zanotowane.pl doc.pisz.pl pdf.pisz.pl rafalstec.xlx.pl
sekretarki. Teraz tak\e pracował sam, gdy\ sekretarka dawno poszła do domu, a ludzie obecni na
dy\urze poło\yli się spać.
Program, odpowiednio zastosowany, umo\liwiał szybką identyfikację danych oraz ich
klasyfikację. Dysponując informacjami na temat serii podpaleń, mo\na było z jego pomocą
przewidzieć prawdopodobne miejsce i czas kolejnego po\aru.
Teraz komputer powiedział mu to, czego sam zdą\ył się domyślić: \e zakład produkcyjny
Natalie był głównym celem podpalacza. Z tego te\ powodu ju\ wcześniej wyznaczył ludzi do
patrolowania najbli\szej okolicy.
Telefon od podpalacza oznaczał, \e Natalie została wciągnięta w tę sprawę. A to stawiało
przed Ryanem bardzo specyficzne zadanie.
Sięgnął po kawę, a potem wszedł do krajowej bazy danych stra\y po\arnej. Wpisał w
odpowiednie rubryki informacje o zdarzeniu, dane dotyczące po\aru. To, co teraz robił, miało mu nie
tylko pomóc w bie\ącym śledztwie, ale i przydać się na przyszłość.
Następnie zajął się osobą domniemanego sprawcy. Znowu wpisał dane dotyczące po\aru oraz
metody podpalenia, dołączył te\ informację o telefonie, a tak\e wra\enia Natalie na temat głosu i
słownictwa.
Kiedy skończył, odchylił się na krześle i czekał, a\ komputer wyciągnie wnioski.
Po dłu\szej chwili na monitorze wyświetliło się nazwisko: Clarence Robert Jacoby, alias
Jacoby, alias Clarence Roberts. Ostatni znany adres: 23 South Street, Urbana. Mę\czyzna. Biały. Nr
ewid. 6/25/52.
Potem ukazała się lista pół tuzina aresztowań za podpalenia umyślne oraz nieumyślne,
wszystkie na miejskim terenie. Jeden z wyroków wyłączył go z gry na pięć lat. Przed dwoma laty
kolejne aresztowanie i wyrok, którego nie odsiedział, bo zniknął po wyjściu za kaucją.
Wszystkie te informacje uło\yły się w pewien schemat.
Jacoby był kimś w rodzaju fachowca na pół etatu", który lubił swoją robotę. Jako substancji
zapalnej u\ywał zazwyczaj benzyny, układał te\ szlaki zapalające z materiałów łatwopalnych,
znajdujących się pod ręką, oraz tekturowych ksią\eczek z zapałkami z własnej kolekcji. Często
dzwonił do swoich ofiar. W ocenie psychiatrów był neurotykiem o skłonnościach socjopa-tycznych.
- Lubisz po\ary? - mruknął Ryan, stukając palcem w klawiaturę. - Nie dbasz nawet o to, czy
się sam przy tym poparzysz. Czy to nie ty mi mówiłeś, \e to wciąga jak pocałunek?
Uruchomił drukarkę, a gdy usłyszał jej terkot, zaczął trzeć zmęczone oczy. Tego wieczoru
zdołał sobie uciąć zaledwie dwugodzinną drzemkę na kanapce, w biurze za ścianą. Nic więc
dziwnego, \e ogarnęło go straszliwe zmęczenie.
Miał ju\ jednak sprawcę, a o to przecie\ mu chodziło. Miał te\ trop, który powinien go do
niego doprowadzić.
Zapalił kolejnego papierosa, po czym wystukał numer telefonu.
- Tu Piasecki. W drodze do domu zajrzę do zakładów Natalie Fletcher. Będę osiągalny... -
Urwał i spojrzał na zegarek. Północ, przypomniał sobie. Mo\e powinien potraktować to jako znak. -
Będę osiągalny pod tym numerem a\ do odwołania. - Wyrecytował z pamięci numer domowy Natalie
i odło\ył słuchawkę.
Potem wyłączył komputer, chwycił wydruki i swoją kurtkę i na koniec pogasił światła.
Natalie narzuciła szlafrok, jeden ze swoich ulubionych z kolekcji Pięknej Pani", i zaczęła się
zastanawiać, czy poło\yć się od razu do łó\ka, czy wziąć przedtem gorącą kąpiel. Ostatecznie
zdecydowała, \e zanim zrobi jedno bądz drugie, kieliszkiem dobrego wina ukoi stargane nerwy. Tego
popołudnia trzykrotnie próbowała połączyć się z Ryanem, by za ka\dym razem dowiedzieć się, \e jest
nieosiągalny.
Ze złością pomyślała, \e jej nie wolno się nigdzie ruszyć, a on mo\e sobie przychodzić i
wychodzić, kiedy mu się podoba. Na dodatek ani słowa przez cały dzień! Skoro tak, przygotuje mu
niezłą niespodziankę! Wkroczy z samego rana do jego biura i ka\e mu zdać relację z postępów w
śledztwie.
A w ogóle, po co tak się przejmuje, jakby nie miała innych zmartwień - zebrań, spotkań, sesji,
produkcji,
katalogu. Wiele czasu zajęło jej te\ sprawdzenie zamówień, napływających z ró\nych rejonów
kraju. Tu przynajmniej sytuacja przedstawiała się obiecująco. Pokrzepiona tą myślą, podeszła do okna,
by nacieszyć się widokiem miasta.
Nie pozwoli, by cokolwiek stanęło jej na drodze. Ani po\ary, ani inspektor stra\y po\arnej.
Je\eli ktoś spośródjej pracowników, obojętnie najakim stanowisku, winien jest podpalenia, ju\ ona go
znajdzie i zrobi co trzeba.
W ciągu najbli\szego roku wywinduje Piękną Panią" na szczyty, by w pięć lat podwoić
liczbę filii.
Fletcher Industries odniesie kolejny sukces, którego autorką będzie ona, od chwili poczęcia.
Ju\ teraz ta myśl napawała ją dumą i satysfakcją.
Czemu więc nagle poczuła się taka samotna? [ Pobierz całość w formacie PDF ]